Luter napisał(a):Chopin to nasz absolutny numer jeden eksportowy, najbardziej znany i najbardziej doceniony Polak w historii świata. Co może dziwić, a nawet szokować z lekka, to fakt, że potencjał sławy Chopina był dotychczas kompletnie w Polsce zaniedbany. Wydaje się, że to zagraniczni turyści wymusili swoją tłumną obecnością funkcjonowanie skromnego muzeum w Żelazowej Woli - przy przyprawiającej o bezbrzeżne zdziwienie bierności władz, organizacji związanych z kulturą, a nawet biznesu. Bo przecież hasło "Chopin" może być też znakomitym biznesem! Inne miasta w Europie skutecznie się promują za pomocą znacznie mniej sławnych ludzi. Aż zazdrość bierze, jak się patrzy na taki Salzburg, który swój pomysł na turystykę w stu procentach opiera na Mozarcie (i to jak skutecznie!). A przecież Chopin jest artystą tej samej rangi. Jeśli wykorzystać do tego fakt niezwykłej popularności Chopina wśród Japończyków, którzy mają pieniądze i sami tu tłumnie przyjeżdżają, to mamy samograj.
Nie wiem czy wiecie, że grób Chopina jest najbardziej czczonym grobem na paryskim Père-Lachaise, a pochowani są tam m.in. Balzac, Beaumarchais, Bizet, Maria Callas, Delacroix, Morrison, Édith Piaf czy Rossini.
To, że dotychczas potencjał ten nie był wykorzystywany, to po prostu zbrodnia i wielka szkoda dla tego kraju.
Nie rozumiem jednak, w czym dalsze i obfitsze propagowanie Chopina mogłoby pomóc, zważywszy że Chopina wszyscy znają (i większość chyba wie, że był Polakiem) - a Ci, co nie znają, chyba mało rokują (wyjątkiem są dzieci).
- czy ma to być budowanie przekonania, że skoro Chopin wielkim kompozytorem był, to pewnie jego ziomkowie też są warci zainteresowania?
- czy przyciąganie do Polski turystów, którzy po pokochaniu muzyki Chopina zapragną posiedzieć pod tymi samymi wierzbami, a przy okazji zostawią trochę kasy?
Moim zdaniem nie tędy droga. Nakłady przeznaczane na pełniejsze promowanie Chopina mogą być wykorzystywane bardziej efektywnie, by tworzyć wizerunek państwa nowoczesnego, otwartego, ciekawego i przyjaznego. W obszarze propagowania wiedzy o wybitnych lepiej propagować ludzi mniej znanych, żeby w świadomości obcokrajowców nie był sam Chopin. A propagowanie pozytywnego wizerunku Polski powinno przebiegać, moim zdaniem następująco (kolejność nieistotna):
1) Primum non nocere - czyli powstrzymywanie się od niszczenia wszelkich pozytywnych wizerunków Polski i Polaków (wszystko jedno, na ile zasłużonych) i osiągnięć: Wałęsa, aktualnie niszczony festiwal Camerimage, itd.
2) Walka z negatywnymi stereotypami Polaka (ksenofobia, antysemityzm, nietolerancja, fanatyzm religijny...) - metodą "po owocach..."
3) Modernizacja infrastruktury logistycznej i turystycznej (drogi, koleje, hotele...)
4) Większa znajomość języków obcych
5) Bardziej przyjazne podejście do turysty. Turysta w hotelu, sklepie, restauracji itp. powinien czuć się kimś wyjątkowym. Obecnie ludzie w usługach są grzeczniejsi niż kiedyś, ale czuć, że jest to wymuszone.
6) Propagowanie twórczości i osiągnięć Polaków mniej znanych w świecie (np. w obszarze muzyki poważnej - np. Szymanowski, Bacewicz, Wieniawski...).
7) Organizowanie prestiżowych festiwali w różnych dziedzinach, przyciągających zarówno specjalistów jak publiczność.
Ogromne pole do popisu mają też samorządy - poprzez rozmaite wymiany w ramach programów bliźniaczych miast, różnych stowarzyszeń itd. Na pewno część gości po pierwszym przyjeździe będzie miała ochotę powrócić do Polski prywatnie. Może urządzić ogólnokrajową akcję "zaproś jednego obcokrajowca na tydzień do siebie, pokaż mu swoje miasto i swój region, opowiedz o kulturze i historii, ugotuj mu bigos..."?