O, widzę, że i ty się włączyłeś. To dobrze. Jest niezła okazja, aby powyjaśniać swoje punkty widzenia (słyszenia?

). To znaczy - Twój znam; ponieważ Jacek Kaczmarski pozostawił po sobie nie tylko słowa, nie tylko muzykę, ale i własne, autorskie wykonanie -czyli niejako skończone, zamknięte
DZIEŁO, to dla innych pozostaje wyłącznie
poślednia rola epigonów. Ja jednak nie o epigonach, a o młodych ludziach, którzy Kaczmara znają tylko z zapisów archiwalnych. Coś ich jednak ciągnie do tych słów i do tych nut, nie uważasz? A że żyją w świecie reggae, punka, metalu, hip-hopu, czy innej stylistyki, to próbują i Kaczmarskiego "oswoić" z tym "swoim" światem. A więc nie zgadzam się, że
Luter napisał(a):Nie dysponują żadną wartością dodaną.
Luter napisał(a):Czy Ty naprawdę nie słyszysz, jak żałosny jest poziom artystyczny zdecydowanej większości epigonów?
Szczerze? Nie bardzo się osłuchałem. Znam jedynie wykonawców z towarzystwa Listowo-forumowego, ale o nich mam dobre zdanie. W większości przypadków słuchałem ich z przyjemnością, oczekiwałem ich występów i sprawiały mi frajdę, a momentami dostarczały też wzruszeń. Ale to ja. Ty możesz mieć inaczej.
Nie znam natomiast płyt, o których tu się czasem rozmawiało - ja po prostu mając ochotę "na Kaczmara" sięgam po płyty JK, ale dopuszczam istnienie takiej grupy odbiorców (młodszych, dużo ode mnie młodszych!

), którzy, gdy im przyjdzie smak na JK, to sięgną po Habakuka. Nie zaczarujemy rzeczywistości - tak już po prostu jest.
P.S. Nie wiem, czy moje porównanie mogło obrazić pana PG, ale jeśli ktokolwiek tak uważa, to po pierwsze: oświadczam, że nie taki był cel mojej wypowiedzi, a po drugie: wycofuję więc to niefortunne zdanie, bo widzę, że złe zrozumienie może mu nadać jakieś niezamierzone przeze mnie intencje.