Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: Wybory
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
Za miesiąc wybory do Parlamentu Europejskiego. Czy zamierzacie głosować, czy macie swoich faworytów?

Mój kandydat to Dominique Lesage, miłośnik piosenki literackiej, architekt, inżynier, aktor, reżyser, menadżer w Canal+ i TPSA, producent filmów takich jak "Katyń" czy "Generał Nil", założyciel Polskiej Fundacji im. Antoine de Saint-Exupéry, słowem - prawdziwy człowiek renesansu. W filmie Zanussiego "Życie jako choroba..." zagrał rolę św. Bernarda. Pan Lesage startuje w okręgu warszawskim jako nr 5 na liście PO - polecam wszystkim wyborcom z tego okręgu.

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.telepolis.pl/news.php?id=7269">http://www.telepolis.pl/news.php?id=7269</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.eurowybory.platforma.org/pl/kandydaci-po/okregi-wyborcze/okreg-wyborczy-nr-4/art5,dominique-lesage.html">http://www.eurowybory.platforma.org/pl/ ... esage.html</a><!-- m -->
dauri napisał(a):Mój kandydat to Dominique Lesage, miłośnik piosenki literackiej, architekt, inżynier, aktor, reżyser, menadżer w Canal+ i TPSA, producent filmów takich jak "Katyń" czy "Generał Nil", założyciel Polskiej Fundacji im. Antoine de Saint-Exupéry, słowem - prawdziwy człowiek renesansu. W filmie Zanussiego "Życie jako choroba..." zagrał rolę św. Bernarda. Pan Lesage startuje w okręgu warszawskim jako nr 5 na liście PO - polecam wszystkim wyborcom z tego okręgu.
No tak, ale nie przestawiłeś żadnego rzeczowego argumentu za jego kandydatura. Nic o jego poglądach politycznych, społecznych, to że lubi piosenkę literacką i film, to trochę za mało...
dauri napisał(a):Czy zamierzacie głosować, czy macie swoich faworytów?
Nikt się nie zadeklarował... Może forumowicze zamierzają pokazać czerwoną kartkę całej naszej klasie politycznej i nie pójdą do urn?
Przemek napisał(a):No tak, ale nie przestawiłeś żadnego rzeczowego argumentu za jego kandydatura. Nic o jego poglądach politycznych, społecznych, to że lubi piosenkę literacką i film, to trochę za mało...
Pewnym wyznacznikiem poglądów jest wybór partii, na liście której startuje. Ale w wyborach do europarlamentu liczą się - moim zdaniem - przede wszystkim takie cechy jak szerokie horyzonty myślowe, autorytet, myślenie twórcze, znajomość języków obcych, a także wizja Polski w Europie. Myślę, że o tym ostatnim dowiemy się podczas kampanii wyborczej, tymczasem zdradzę hasło, które wybrał pan Lesage: "Polak z wyboru, nie będę siedzieć cicho w Strasburgu".
Czerwoną kartkę można pokazać idąc do urn i oddając pusty głos. Nie pójście na wybory oznacza tyle, że ma się kraj w głębokim poważaniu. W czasach pokoju wybory są najważniejszym sprawdzianem patriotyzmu i według mnie zawsze należy je traktować nie tylko jako przywilej, ale też w pewnym sensie jako obowiązek.
dauri napisał(a):"Polak z wyboru, nie będę siedzieć cicho w Strasburgu".
...będę głośno pierdział w stołek! :rotfl:
fthissite napisał(a):Czerwoną kartkę można pokazać idąc do urn i oddając pusty głos. Nie pójście na wybory oznacza tyle, że ma się kraj w głębokim poważaniu.
Celowe oddanie nieważnego głosu jest tym samym co nie pójście.
Przemek napisał(a):Celowe oddanie nieważnego głosu jest tym samym co nie pójście.
nie jest - bo podpis, który składa się na liscie przed komisją liczony jest do frekwencji wyborczej.

Ja na wybory się wybieram. Zagłosuję na pewno na euroentuzjastów.
Ale szczerze mówiąc nie wiem nic o kandydatach w moim okręgu wyborczym. Pewnie dlatego, że póki co nie szukałam żadnych informacji. Ale tym zajmę się później.
jodynka napisał(a):nie jest - bo podpis, który składa się na liscie przed komisją liczony jest do frekwencji wyborczej.
Co z tego, że frekwencja wyższa skoro głos jest nieważny i faktycznie nie bierzesz udziału w wyborach?

[Dodano 13 maja 2009 o 08:20]
jodynka napisał(a):Zagłosuję na pewno na euroentuzjastów.
Czyli na kogo i co to znaczy euroentuzjaści? Czy to tacy ludzie, którzy z radością przyklasną nawet największej bzdurze wymyślonej przez europarlament i Komisje Europejską?
Przemek napisał(a):
jodynka napisał(a):nie jest - bo podpis, który składa się na liscie przed komisją liczony jest do frekwencji wyborczej.
Co z tego, że frekwencja wyższa skoro głos jest nieważny i faktycznie nie bierzesz udziału w wyborach?
Ależ biorę udział. Nie głosuję na nikogo, bo nikt nie zasługuje na mój głos. Nie ma kandydata , którego mogłabym określić jako " mój". Tak w skrócie.
Czy jeśli wejdziesz do salonu samochodowego, ale żaden (z dowolnych powodów) Ci nie odpowiada - więc wychodzisz z niczym, to czy to było kupowanie samochodu?
fthissite napisał(a):Czerwoną kartkę można pokazać idąc do urn i oddając pusty głos.
Albo zostając w domu.
Nie chciałbym zostać źle zrozumiany - nie namawiam nikogo do absencji wyborczej, ale jeżeli ktoś miałby iść specjalnie po to, żeby oddać nieważny głos, to już lepiej niech sobie pojedzie na łono natury.

W jednym i w drugim przypadku
Przemek napisał(a):faktycznie nie bierzesz udziału w wyborach
a ten drugi sposób jest przyjemniejszy Smile
fthissite napisał(a):Nie pójście na wybory oznacza tyle, że ma się kraj w głębokim poważaniu.
Paradne!
A idąc do wyborów i zaśmiecając urnę nieważnym głosem - zdajemy najważniejszy sprawdzian patriotyzmu w czasach pokoju! I traktujemy owe wybory nie tyle jako przywilej, ale też w pewnym sensie jako obowiązek! :lol:

Słowa: "w pewnym sensie" wydają się być tu kluczowe. :lol:
Przemek napisał(a):Celowe oddanie nieważnego głosu jest tym samym co nie pójście.
Oczywiście.
Destylowany idiotyzm.
jodynka napisał(a):nie jest - bo podpis, który składa się na liscie przed komisją liczony jest do frekwencji wyborczej.
Jody - a co za różnica?
MacB napisał(a):Czy jeśli wejdziesz do salonu samochodowego, ale żaden (z dowolnych powodów) Ci nie odpowiada - więc wychodzisz z niczym, to czy to było kupowanie samochodu
Bingo!
Jaśko napisał(a):Nie chciałbym zostać źle zrozumiany - nie namawiam nikogo do absencji wyborczej, ale jeżeli ktoś miałby iść specjalnie po to, żeby oddać nieważny głos, to już lepiej niech sobie pojedzie na łono natury.
Jaśko dobrze pisze. :]
Myślę, że przy obecnych faktycznych kompetecjach Parlamentu UE, jest bez większego znaczenia dla nas kto tam będzie zasiadał. Może być PO, może być PiS - wszystko jedno, którzy poscy politycy chcą iść na rentę polityczną zasiadając w tym tylko pozornie ważnym tworze.
lc napisał(a):poscy politycy chcą iść na rentę polityczną zasiadając w tym tylko pozornie ważnym tworze.
Ja sądzę, że raczej po rentę. :]
Jaśko napisał(a):Nie chciałbym zostać źle zrozumiany - nie namawiam nikogo do absencji wyborczej, ale jeżeli ktoś miałby iść specjalnie po to, żeby oddać nieważny głos, to już lepiej niech sobie pojedzie na łono natury.
Tu, o dziwo, zgadzam się z Jaśkiem. Jako ciekawostkę podam, że we francuskim prawie wyborczym jest instytucja "głosu białego" - jest to głos ważny, lecz bez wskazania kandydata (do urny wrzuca się białą kartkę). Można w ten sposób zademonstrować swoje niezadowolenie i odwierciedlić to w statystykach frekwencji, lecz w praktyce przekłada się to na poparcie dla tych kandydatów, którzy uzyskują słabsze wyniki - nie jestem więc przekonany do zasadności takiego rozwiązania.

Większym problemem jest jednak to, że wyborcy niewiele są świadomi, nad czym głosują. Oczywiście nie można wymagać od wszystkich dogłębnej znajomości mechanizmów eknonomicznych, prawnych itp, ale powinno się chociaż wymagać szczegółowej znajomości programu wyborczego swojego kandydata i głównych linii programowych kandydatów pozostałych. Dlatego do karty wyborczej powinno się dołączać kwestionariusz zawierający kilka prostych pytań (np. czy kandydat jest za wprowadzeniem podatku liniowego, czy przeciw), a wagę głosu liczyć proporcjonalnie do liczby prawidłowych odpowiedzi.
Chciałem nie zgodzić się z tym, że oddanie nieważnego głosu jest równoważne nie pójściu na wybory. Nie idąc na wybory dajesz politykom wyraźny sygnał: g**** mnie to wszystko obchodzi róbcie co chcecie. Natomiast jeśli idziesz na wybory, ale oddajesz pusty głos, to mówisz: interesuje mnie to co się dzieje w kraju, interesuje mnie to co robią politycy, ale na tej liście nie ma nikogo kto jest warty mojego głosu. I według mnie to jednak robi różnicę. Bo w drugim przypadku polityk widzi potencjalnego wyborcę, o którego warto w jakiś sposób zawalczyć.

Podstawiając to do waszego przykładu z salonem samochodowym. Może gdy takich osób wejdzie do salonu jedna lub dwie to faktycznie nie będzie miało znaczenia, ale gdy do takiego salonu wejdzie 80% społeczeństwa i nic nie kupi, to producent samochodów zastanowi się co zrobić, żeby ludzie zaczęli kupować jego modele. I może następnym razem gdy wejdziesz do takiego salonu to znajdzie się model, który będzie Ci pasował Wink
fthissite napisał(a):Podstawiając to do waszego przykładu z salonem samochodowym. Może gdy takich osób wejdzie do salonu jedna lub dwie to faktycznie nie będzie miało znaczenia, ale gdy do takiego salonu wejdzie 80% społeczeństwa i nic nie kupi, to producent samochodów zastanowi się co zrobić, żeby ludzie zaczęli kupować jego modele. I może następnym razem gdy wejdziesz do takiego salonu to znajdzie się model, który będzie Ci pasował Wink
Wiesz co? Odpowiedź na mój argument spoko - widać, że wybrałem złą analogię Wink
Ale nie wierzę, by politycy (przy obowiązujących nas ordynacjach wyborczych) przejmowali się pustymi głosami. Politycy mówią nam:
fthissite napisał(a):g**** mnie to wszystko obchodzi róbcie co chcecie.
I dalej: mnie wystarczy jeden ważny głos oddany na mnie (nawet od szwagra) w całej urnie głosów nieważnych.
Ja nie zamierzam się szczególnie interesować deklaracjami kandydatów - oddaję po prostu głos na partię, która w mojej opinii będzie nas najlepiej reprezentować w PE.
Nietrudno się domyślić, że myślę o PO Wink

Pozdrawiam
Z.

P.S. Od razu uprzedzam, że szkoda mi czasu na jałowe dyskusje polityczne typu "Unia jest be", "Dlaczego nie PiS" itp.
Ciekawe, jak w tych wyborach wypadnie Libertas. Nie wróżę im wielkiego poparcia, ale kto wie?
Dziwi mnie przy tej okazji najazd na Wałęsę. PiS od dawna do miłośników Lecha nie należy, ale PO? Agora? LW, nasz skarb narodowy, legenda, mędrzec, autorytet, którego dla dobra Polski nie można podważać... A tu nagle okazuje się, że się sprzedał, że jest "partaczem tygodnia", rozmienia się na drobne, a nawet przeszedł na stronę Kremla. Skąd taka nerwowa reakcja (rzekomo) liberałów? Ciekawe, czy to się jakoś rozwinie.

Na marginesie: bardzo podoba mi się wyrażana na łamach GW troska ekspertów o to, "czy media opisują politykę, czy ją współtworzą?" bo takie tworzenie to "groźne zjawisko". Zdaniem specjalistów "coś tu nie gra". Chodzi oczywiście o TVP. Smile
Ganley był dobry w czasach, gdy mało kto spodziewał się kryzysu. Teraz to nawet w swojej Irlandii, gdzie przecież zrobił furorę, jest na marginesie.
A odnośnie Wałęsy, to przykro, że człowiek, któremu odkąd pamiętam przypisywałem cechę wierności zasadom, sprzedaje się z potrzeby kupienia lepszego garnituru. Kilka dni temu w rozmowie z kolegą powiedziałem, że jestem ciekawy, kiedy całe to zamieszanie z Wałęsą skomentuje Palikot. I proszę:

http://eurowybory.onet.pl/144,palikot_za...tykul.html

Teraz czekam, czy Wałęsa zmieni swoją motywację w kwestii występowania na ambonie Libertas.
dauri napisał(a):Pan Lesage startuje w okręgu warszawskim jako nr 5 na liście
Jeżeli chodzi o obce nazwiska, to warto odnotować, że krakowską listę PO otwiera Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein Ktoś stwierdził, że to może okazać się nawet lepsze niż dziadek z Wehrmachtu.
PE na szczęście nie jest ciałem decyzyjnym Smile
Ja od lat jestem wierny jedynej w Polsce prawicowej (w rozumieniu ekonomicznym oczywiście) partii.
Jaśko napisał(a):Ciekawe, jak w tych wyborach wypadnie Libertas.
Z Libertasem jest jeszcze o tyle śmiesznie, że w Polsce i przez zwolenników, i przez przeciwników jest opisywany jako partia antyunijna. Jakoś przechodzi ich pojęcie, że można być jednocześnie zwolennikiem UE i przeciwnikiem którejś z wersji promowanych traktatów. Ale to chyba bardziej problem tych, którzy zagłosują na nich sądząc, że w zasadzie głosują przeciwko UE.
Sprzeciwianie się traktatowi lizbońskiemu - co czyni Libertas - jest sprzeciwem wobec bardzo konkretnego modelu Unii, praktycznie przeciwko temu samemu modelowi, ktorego nie udało się przepchnąć w formie odrzuconej parę lat temu konstytucji (obecne zmiany poczynione w traktacie "zmieniającym" są kosmetyczne). W pewnym sensie więc można uznać, że Libertas jest partią antyunijną (jeśli chodzi o Unię w planowanej postaci).
A czy Leszku mógłbyś w jakimś telegraficznym skrócie istotne elementy "tego" modelu Unii przedstawić?
lc napisał(a):W pewnym sensie więc można uznać, że Libertas jest partią antyunijną (jeśli chodzi o Unię w planowanej postaci).
W pewnym sensie można więc uznać, że ZChN było partią antypolską sprzeciwiając się uchwaleniu konstytucji wielkanocnej, bo było przeciwko Polsce w planowanej wówczas postaci. Wink
Ale takie fakty jak np. zmiana przekonań przez byłego dyrektora Libertas w Irlandii na temat traktatu lizbońskiego zupełnie nie służą tej pierwszej ogólnoeuropejskiej partii (czy kandydatowi na bycie taką instytucją). Marne szanse na zdobycie znaczącej liczby głosów w wyborach przed nimi widzę. Nie wiem, czy to dobrze, czy szkoda, bo abstrahując od programu Libertas, sam pomysł stworzenia ponadnarodowej partii, niezależnej od polityki rządowej poszczególnych państw członków, jest ciekawy i nie bez sensu.
A paradoksem może być sytuacja, gdy do PE dostanie się określona liczba przedstawicieli Libertas, wśród której zabraknie samego Ganleya. Z tego co słyszałem, to Ganley startuje w części Irlandii słynącej z niechęci do wszystkiego co angielskie, a mówi z pięknym typowo angielskim akcentem Smile
Maćku, nie wiem czy czułbyś się usatysfakcjonowany zdaniem kogoś, kto by pisał o Unii z punktu widzenia sympatyka Libertasu (jeżeli w ogóle pójdę głosować, to zagłosuję - gdy będzie taka możliwość - na kandydata tejże).
Tym bardziej, że moje zastrzeżenia do UE w kształcie lizbońskim nie dotyczą kwestii atrakcyjnej do dyskusji tj. aksjologicznej lecz prawno-ustrojowej, co wieje nudą.
Uwierz - byłbym.

[Dodano 14 maja 2009 o 13:04]
To znaczy (przepraszam za lapidarność poprzedniej wypowiedzi, która być może utraciła czytelność) naprawdę czułbym się usatysfakcjonowany Twoim zdaniem, tym bardziej, że pisałbyś o Unii z punktu widzenia sympatyka Libertasu. Nie chcę tu swojej miary przykładać do innych użytkowników (przed czym z kolei ostrzegał niedawno KN), ale dziwnie wierzę, że nie tylko we mnie znalazłbyś zaciekawionego słuchacza.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7