05-26-2009, 11:41 AM
Simon napisał(a):Mają głęboko w poważaniu samego autora, jak i jego czytelników.Biznes, panie, biznes.

Ale żeby nie było tak smutno i barowo, to jest jedna rzecz (no, moze nie jedna

Simon napisał(a):Mają głęboko w poważaniu samego autora, jak i jego czytelników.Biznes, panie, biznes.
Simon napisał(a):Wydawnictwo i osoby zań odpowiadające w niebywały wprost sposób nie są zainteresowane "życiem" książki przez siebie wydanej. Mają głęboko w poważaniu samego autora, jak i jego czytelników.Ja z wydawnictwem specjalnych problemów nie miałem. Dostaliśmy nasze egzemplarze dość szybko. Trzeba było tylko pogadać z odpowiednią osobą - bardzo miłą zresztą. Nie wiem, może to jakaś wyjątkowa sytuacja, ale w sumie cała operacja przypominania, wysyłania i odbioru książek trwała mniej wiecej tydzień.
pkosela napisał(a):że bardzo wiele piosenek JK pełna jest aluzji do zdarzeń i osób z Jego otoczeniaZ pewnościa są takie piosenki, ale czy akurat jest to grupa utworów wcześniej od tej strony nieznanych? Wątpię. Tzn. wątpię, żeby było tak, iż JK świadomie pisał aluzje i komentarze i nikt tego dotąd - zwłaszcza, jako pewnego zamiaru dotyczącego większej ilości piosenek - nie odkrył. Chociaż, zakadając, iż prawdą jest, że otoczenie JK nie dorastało intelektualnie do pięt Kaczmarowi, faktycznie można sobie wyobrazić sytuację, że taki JK pisze aluzje pod adresem otoczenia, ale głupie otoczenie aluzji nie kuma (bo głupie jest). Tyle, że przecież JKgeniuszem był, zatem chyba rozumiał tak prosta sprawę, jak bezsens czynienia aluzji do kogoś kogoś, kto i tak ich nie zrozumie.
pkosela napisał(a):Biznes, panie, biznes.No, właśnie nie.
Simon napisał(a):już nie podają i zamykająOj, zdarzyło się i mnie parę razy zostać wyproszonym... Też się zdziwiłem.
Simon napisał(a):ma głęboko w dupie promocjęMoże napiszę to wreszcie wprost (najwyżej będziecie mi przysyłać paczki):
pkosela napisał(a):Pawle, miałem na myśli, że ja, nie znający tych osób nie jestem w stanie tych aluzji odczytać. Taka wiedza jest dana wyłącznie nielicznym (np. kolegom z klasy, roku, czy RWE), a może być ciekawa także dla zwykłego odbiorcy.Ciekawa o ile będzie te osoby znał. Bardzo często mogły te aluzje przecież przy okazji dotyczyć osób, które gdzieś tam w danym czasie wokół Jacka się pojawiały często 'na chwilę', a nam i tak ich nazwiska prawdopodobnie niewiele powiedzą.
Kuba Mędrzycki napisał(a):Ciekawa o ile będzie te osoby znał.Nie. Jeszcze raz: nie chodzi mi o kontekst plotkarski, ale o przetworzenie i wykorzystanie w twórczości.
pkosela napisał(a):Jeszcze raz: nie chodzi mi o kontekst plotkarski, ale o przetworzenie i wykorzystanie w twórczości.No, to jest oczywiste. Biorąc pod uwagę geniusz Autora, nie sprawiało Mu to pewnie zbyt wielu trudności.
pkosela napisał(a):Aczkolwiek wysnuwać tak proste wnioski przeszkadza trochę wypowiedź PawłaPrzepraszam. No ja po prostu tych problemów nie miałem. Nawet sobie z panią z Publicatu pogadałem chwilę o samej książce - naprawdę urocza kobieta o miłym głosie.
Paweł Konopacki napisał(a):Przepraszam.Nie szkodzi
Paweł Konopacki napisał(a):umowa między Publicatem a Empikiem zakłada, że wydawnictwo tylko w określony sposób może rozprowadzać ksiązki, czyli np. nie może ich wstawić do sieci księgarń Matras, albo do KolporteraNo i właśnie, żeby unikać podobnych sytuacji - jak mi się wydaje - powstała ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji i urząd antymonopolowy... Jeden sprzedawca nie może stać na uprzywilejowanej pozycji.
pkosela napisał(a):Chodzi mi o Pana, który dementował zarzut, który jakoby pojawił się w książce, że JK na studiach wpadł w złe towarzystwo, które zmuszało Go do picia alkoholu, a kto wie, czy nie czegoś jeszcze gorszego...W takim razie nie pamiętasz dokładnie, bo ten zarzut w książce nie pojawił się "jakoby", ale został wyartykułowany explicite:
J. Lindenberg napisał(a):Można powiedzieć – kontynuuje Lindenberg – że już na początku studiów wpadł w złe towarzystwo, ale nie wiem, czy on w nie wpadł, czy je sobie celowo dobrał.
pkosela napisał(a):Przynajmniej ja w ten sposób odebrałem wypowiedź pod koniec wczorajszego spotkania, natomiast, z tego co pamiętam, w książce jest to określone znacznie łagodniej.Uważam wprost przeciwnie - w książce jest to określone bardzo ostro:
J. Lindenberg napisał(a):Ta mała grupka przyjaciół to, oczywiście, nie był żaden „margines społeczny”, tylko taka ówczesna „złota młodzież”. W jakimś stopniu oni są odpowiedzialni za to, że Jacek popadł w alkoholizm, że trudno było mu później znaleźć moralne kierunkowskazy. Byli inteligentni, byli zabawowi – ale tylko tyle. Zniżali jego loty – nie jako artysty, ale jako człowieka. Mieli destrukcyjny wpływ na niego jako na osobę. Jacek był za słaby, żeby się spod ich wpływu wyzwolić, albo nie chciał się wyzwolić.Zarówno Czesław Apiecionek jak i Kazimierz Wojtaniec łagodnie protestowali przeciw takiej ocenie życia towarzyskiego prowadzonego przez Jacka na studiach. Na to podniósł się pan Lindenberg (wywołany niejako do tablicy) i tłumaczył, że nie chodziło przecież o to, że to nie tak etc, ale zakończył swoją wypowiedź zdaniem, że nikt do takiego towarzystwa Jacka nie zmuszał, tylko on sam je sobie wybrał - czyli niejako podtrzymał to, co powiedział w książce.
Może to właśnie mu odpowiadało.
Simon napisał(a):Przypomina mi to sytuację, kiedy pub jest pełen ludzi, wszyscy siedzą, pija i wydają pieniądze, a obsługa ogłasza, że już nie podają i zamykają.W Irlandii to normalne, bo jest częściowa prohibicja. Godzina 1 w nocy (czy wcześniej, już nie pamiętam) w lokalach przestają sprzedawać alkohole, więc Irlandczycy starają się wypić jak najwięcej do tej godziny... Nie jest to dobre, bo to (a nawet więcej) co w Polsce wypije uczestnik imprezy w ciągu 8 godzin, Irlandczyk lub Irlandka wypija w pośpiechu zanim zamkną bar w ciągu 3-4 godzin. Efekt jest taki, że są nawalenie do granic możliwości... W sklepach też prohibicja, alkohol sprzedaje się w godzinach 10:30 do 22, a w niedzielę od 12:30.
pkosela napisał(a):No i właśnie, żeby unikać podobnych sytuacjiAle co właściwie jest złego w tej sytuacji? Tego nie rozumiem! Przecież nie jest winą Empiku, że wydawnictwo niezbyt rychliwie kolportuje książki innymi kanałami - zwłaszcza źle realizuje zamówienia indywidualne.
Luter napisał(a):nikt do takiego towarzystwa Jacka nie zmuszał, tylko on sam je sobie wybrał - czyli niejako podtrzymał to, co powiedział w książce.A czy oprócz tego wątku, który już właściwie staje się nudny, coś ciekawego wynikło ze spotkania autorskiego?
Luter napisał(a):W takim razie nie pamiętasz dokładnieRzeczywiście. Następnym razem najpierw sprawdzę w książce.
Luter napisał(a):To są bardzo mocne oskarżeniaZgoda. Jednak chyba trzeba przyznać, że czynnik środowiska, to tylko jeden z prowadzących do uzależnienia i chyba nikt nie obwinia tamtego studenckiego środowiska za wszelakie zło, będące udziałem JK.
Luter napisał(a):Wojtaniec i Apiecionek zareagowali na nie tak łagodnieKulturalni, wykształceni ludzie... Jak inaczej mogą polemizować z tą wypowiedzią?
Paweł Konopacki napisał(a):Ale co właściwie jest złego w tej sytuacji?Sytuacja jest zła.
Paweł Konopacki napisał(a):Jeśli już czyjaś to wina to wydawnictwa właśnie.Czyli dostawców, którzy narzekają, ale jednak dostarczają "bo nie ma innego wyjścia".
Paweł Konopacki napisał(a):pitolić z kilkoma, kilkunastoma, czy nawet kilkudziesięcioma książkami wysyłanymi na zlecenie pojedynczych osóbRynek, na którym mam niewielki wybór, gdzie kupię teoretycznie ogólnodostępny towar, nie jest zdrowym rynkiem. Ogranicza mnie do korzystania z dość dobrze zorganizowanych, ale marnej jakości usług jednej sieci. Nie wiem ile wydawnictw zdaje sobie sprawę, że kręcą bicz na własną skórę. Bo moloch, kiedy już będzie miał 99% rynku nie złagodzi warunków. Wręcz przeciwnie.
basiab napisał(a):oprócz tego wątku, który już właściwie staje się nudnyDzięki!
basiab napisał(a):Błagam, powiedzcie, że takNie
pkosela napisał(a):Dzięki!chyba Cię lubię
pkosela napisał(a):NieNo właśnie. Odnoszę wrażenie, że biografia w zakresie "alkoholowym"
basiab napisał(a):chyba Cię lubięNawzajem :wredny:
basiab napisał(a):Odnoszę wrażenie, że biografia w zakresie "alkoholowym" mocno wstrzasnęła karczmarofilami, tak jakby to była dla nich nowość.Oj tam. Ja czytałem nieuważnie, Luter udowodnił, żem niesłusznie się oburzył, przeprosiłem i tyle.
basiab napisał(a):Jakoś dyskusja się nie kleiO wódzie było, to może o pieniądzach teraz? E, to chyba też nie najlepszy pomysł...
Karol napisał(a):Moloch już ma 99% rynku...A pozostały 1%? Allegro?
basiab napisał(a):Odnoszę wrażenie, że biografia w zakresie "alkoholowym" mocno wstrzasnęła karczmarofilami, tak jakby to była dla nich nowość.Nie przesadzajmy z tym zaskoczeniem. Nie sądzę, aby ktoś z kaczmarofili o tym nie wiedział, chyba że po prostu udaje święte oburzenie.
Jaśko napisał(a):O EmpikuW takim razie albo wydawcy narzekają niesłusznie, albo istnieje "grupa trzymająca empik". Istnieje trzecia możliwość?
Kuba Mędrzycki napisał(a):Nie przesadzajmy z tym zaskoczeniem.No właśnie ja nie jestem zaskoczona.
pkosela napisał(a):ale marnej jakości usług jednej sieciZnaczy Empiku, tak? A co jest nie tak z jakością ich usług?
pkosela napisał(a):Rynek, na którym mam niewielki wybór, gdzie kupię teoretycznie ogólnodostępny towar, nie jest zdrowym rynkiem. Ogranicza mnie do korzystania z dość dobrze zorganizowanych, ale marnej jakości usług jednej sieci. Nie wiem ile wydawnictw zdaje sobie sprawę, że kręcą bicz na własną skórę. Bo moloch, kiedy już będzie miał 99% rynku nie złagodzi warunków. Wręcz przeciwnie.Ok, może jest tak, jak piszesz. Ja jestem prostym konsumentem, któremu zależy na tym, aby możliwie szybko nabyć oczekiwany towar. I tych kilka Empików, które mam w swoim mieście zazwyczaj mi to umożliwia. A jeśli nie Empik to jedna z kilku innych sieciowych księgarni. Ostatecznie pozostaje Allegro. No w każdym razie jeszcze tak nie było, abym w ciągu powiedzmy pięciu dni nie dostał oczekiwanej pozycji.
Taki kapitalizm - zarobić dużo i szybko. Później będziemy się martwić co dalej, jak już wydarzy się coś, co zmusi do takiego myślenia. A ostatecznie, jak się sypnie byznes z książkami, można sprzedawać marchewkę.
Zdaje się, że Karol pisała coś o niezgodnych z prawem praktykach stosowanych przez "pełną kulturę". Tylko nie wiem, czy chce i może tak publicznie dodać coś konkretniejszego od siebie...
pkosela napisał(a):Jednak chyba trzeba przyznać, że czynnik środowiska, to tylko jeden z prowadzących do uzależnienia i chyba nikt nie obwinia tamtego studenckiego środowiska za wszelakie zło, będące udziałem JK.Teraz to już demagogizujesz. Za wszelkie zło nikt studenckiego środowiska nie obwinia, ale też nikt nie mówi, że ktoś je obwinia za wszelkie zło, więc po co wprowadzasz taką figurę?
pkosela napisał(a):Prostują, jak uważają za stosowne. Szkoda tylko, że szanse na polemikę na bardziej publicznym forum marne.A ja wcale nie jestem ciekaw takiej polemiki. Bo co miałoby z niej wyniknąć?
basiab napisał(a):Odnoszę wrażenie, że biografia w zakresie "alkoholowym"mocno wstrzasnęła karczmarofilami, tak jakby to była dla nich nowość. Jakoś dyskusja się nie klei
pkosela napisał(a):Chociaż może to i lepiej, bo ten temat nie powinien stać się (chociaż właściwie, poniekąd już dawno się stał) głównym przy okazji omawiania biografii JK.Ja bym tego nie rozpatrywał w kategoriach powinien - nie powinien. Stał się i jest to, niestety, najzupełniej naturalne. Cokolwiek by bowiem nie mówić, jest to temat łatwy. Okazuje się, że łatwiej jest przypomnieć sobie, gdzie i co Kaczmarski pił niż gdzie i co grał tudzież wstrząsnąć się zakresem alkoholowym niż zakresem literackim.
Luter napisał(a):nie wydaje mi się, by można było coś ciekawego w tej konkretniej kwestii jeszcze powiedziećSłusznie. Z mojej strony koniec na ten temat.
pkosela napisał(a):Czy jest gdzieś dostępne nagranie telewizyjne, o którym była mowa? Jedno z pierwszych wykonań "Epitafium dla Wysockiego" byłoby nie lada gratką. Ktoś próbował do tego dotrzeć?Trudno powiedzieć czy się w ogóle zachowało. Jeśli tak, to trzeba by szukać w telewizji szwedzkiej. Może Ela mogłaby coś w tej kwestii zdziałać?
Luter napisał(a):Okazuje się, że łatwiej jest przypomnieć sobie, gdzie i co Kaczmarski pił niż gdzie i co grał tudzież wstrząsnąć się zakresem alkoholowym niż zakresem literackim.Otóż to!
berseis13 napisał(a):Sugerował się swoim otoczeniem, bliskimi osobami, ale sam nie wiedział, kim ma być jako mężczyzna, mąż, ojciec. Nikt go nie nauczył tych podstawowych, ludzkich wartości.Ale przynajmniej nauczył się cieszyć życiem i wolnością. Gdyby nie te otoczenie, Kaczmar być może zamiast "Kubusia Puchatka" czytałby Heideggera ( ;-) ) , ale z pewnością nie byłby wtedy takim artystą jakiego znamy. Myślę, że ta studencka wolność zdecydowanie rozwinęła Kaczmara (nie chodzi tu bynajmniej o wzmocnienie głowy, a raczej o szeroką lekturę, którą często ze złym towarzystwem omawiał). Przecież studiów nie zaniedbał. Co więcej, to całe "złe towarzystwo" przeszło na indywidualny tok studiów!
Zbigniew napisał(a):a Kaczmar być może jak zerwany pies z łąńcucha, bez kagańca, chwytał łapczywie wolność i życie. Ale czy to jest złe? Niemoralne? Grzeszne?Moze być i niemoralne, i grzeszne - czyli złe. Tyle, że wszystkie te pojęcia (zle, grzeszne, niemoralne) mieszczą się w systemie wartości, którego Kaczmar najprawdopodobniej w ogóle nie rozumiał i nie rozumiejąc - odrzucał.