04-21-2009, 09:43 PM
Książka jest świetna, czyta się jednym tchem! Mistrzostwo narracyjne i bogactwo informacji. Genialna jest konstrukcja książki, ale nie zdradzam szczegółów tym, co jeszcze nie czytali. Poczekajmy, aż więcej osób przeczyta.
Krasny napisał(a):Ponadto, mocno mnie zaintrygowały fragmenty Uwolnienia orła - bardzo to dojrzała rzecz jak na licealistęW tym rozdziale był jeszcze piękny fragment książki 'Pod wulkanem' Malcolma Lowry -szkoda,ze wycięto.Z innymi komentarzami poczekam aż większość przeczyta tą niebywałą biografie.
Elzbieta napisał(a):Gratuluje już nie wiem który raz Krzysiu.Zrobiłeś jeszcze jedną wspaniałą rzeczJa jeszcze książki nie skończyłem, ale już teraz również chciałem Krzysztofowi pogratulować, bo zrobił kawał tytanicznej wręcz roboty! Od pierwszych stron, od pierwszych rozdziałów, wie się, że to będzie fantastyczna lektura. A odniesienia historyczne wplecione fenomenalnie. Ponadto niezwykle interesująca i świetnie przedstawiona historia rodziców i dziadków Jacka. Ponadto, książkę po prostu świetnie się czyta. To naprawdę w moim odczuciu kawał dobrej literatury.
Paweł Konopacki napisał(a):Brakuje mi pogłębionej analizy relacji między muzykami z Trio, zwłaszcza po 1990 r. Mało mówi się o różnicy osobowości, charakterów, udziale we wspólnym dziele.No, ale to nie jest biografia Trio czy książka o zespole, a biografia Jacka Kaczmarskiego. Poza tym, mimo wszystko, gdyby autor tejże chciał zawrzeć wszystko to czego każdemu z osobna może w niej brakować, książka musiałaby być pewnie ze trzy razy grubsza. KG zresztą sam o tym wspomina, że materiału starczyłoby na kilka takich biografii, więc musiał się najzwyczajniej w świecie zdecydować co zastawić, a co okroić lub wręcz zrezygnować.
Kuba Mędrzycki napisał(a):No, ale to nie jest biografia Trio czy książka o zespole, a biografia Jacka Kaczmarskiego.Całkiem celenie zauważyłes, że ksiązka o której tu mowa to biografia JK.
Paweł Konopacki napisał(a):A mnie - mimo wielu obiektywnych plusów tej pracy - wciąż nie bardzo przekonuje formuła polegająca na uczynieniu z subiektywnych wspomnień podstawy biografii.Mnie z kolei bardzo.Dla mnie na tym polega -miedzy innymi-jej niezwykłość. Gdyby była napisana - nie bardzo wiem jakiego słowa użyć - czysto odautorsko, to oparta musiałaby by być na wiedzy i doświadczeniach samego Autora. A czy ta wiedza - pochodząca od bliskich, przyjaciół, znajomych, ze znanych wywiadów byłaby mniej subiektywna? Podejrzewam ,ze gdyby przeszła przez filtr umysłu Autora mogłaby być jeszcze bardziej subiektywna.
Paweł Konopacki napisał(a):Wielkim plusem ostatniej części poświęconej chorobie są cytaty z karteczek pisanych przez Kaczmara. Minusem - płytkie potraktowanie tego ostatniego fragmentu życia Poety.Te karteczki mówią o ostatnim etapie życia tyle, ze pogłębianie tego- jak dla mnie (pamiętaj, ze zawsze wypowiedz moja będzie czysto subiektywna, tak jak i Twoja przeciez) byłoby i niepotrzebne i nieeleganckie.Te Jackowe zapiski mówią więcej o jego strachu i cierpieniu niż jakikolwiek opis i pogłębianie tematu. Ten ostatni etap jest niemal napisany tak,ze można by z niego zrobić dokumentalny film.
Paweł Konopacki napisał(a):Brakuje mi pogłębionej analizy relacji między muzykami z Trio, zwłaszcza po 1990 rNo to trzeba napisac ksiazke o Trio
Paweł Konopacki napisał(a):Wrażenie robi stosunek matki do Kaczmra, zwłaszcza jej przesiąknięte zimnem naukowe analizy rysunków małego Jacka.Owszem robi, podobnie jak późniejsze wspomnienia o tym, ze po koncertach domu Jacka nie pytano ja było, robiono to u dziadków (nie wiem czy to ostatecznie weszło w skład książki, bo znam wersje sprzed publikacji, ale już autoryzowana). Podobnie jak to, ze przyjeżdżając do Warszawy mieszkał w hotelu, a nie u rodziców. Dla mnie jeżdżącej do Polski- niewyobrażalne.
thomas.neverny napisał(a):Nie mogl by ktos, kurcze blade, skrobnac cos nt tego co przeczytal, ot tak na otarcie lez badz na smaczek dla tych ktorzy jeszcze tego "JK w oczach przyjaciol, znajomych i przechodniow" w lapkach nie maja ?OK, ale niniejszym ostrzegam, że w dalszej części posta ujawnione zostaną pewne szczegóły dotyczące treści i konstrukcji książki, więc jeśli ktoś nie chce stracić przyjemności odkrywania tego na własny rachunek, to niech nie czyta.
Luter napisał(a):Najważniejsza jest jednak ta "droga", którą wszyscy sztafetą opowiadają.To jest dopiero intrygujące
Luter napisał(a):OK, ale niniejszym ostrzegam, że w dalszej części posta ujawnione zostaną pewne szczegóły dotyczące treści i konstrukcji książki, więc jeśli ktoś nie chce stracić przyjemności odkrywania tego na własny rachunek, to niech nie czyta.To ja mam wątek z głowy
Luter napisał(a):Rzeczą, która wielu czytelników z pewnością zaskoczy, czy nawet zaskoczy negatywnie, jest element konstrukcji książki polegający na tym, że podczas czytania traci się świadomość, kto właściwie w danym momencie jest narratorem.No, jest niewątpliwie taki zabieg zastosowany, to się może podobać oczywiście, bądź nie - de gustibus.
Luter napisał(a):Rzecz genialna, którą robi Gajda, to zestawianie, konfrontacja wypowiedzi różnych osób, z których to wypowiedzi widać, czy ktoś w danym momencie mija się z prawdą i najczęściej da się wywnioskować kto. Tylko trzeba to wszystko uważnie czytać, bo takie pierwsze czytanio-poznanie to za mało. Przykład: Opisane przez Inkę ich poznanie się itd. stoi w sprzeczności choćby z kartkami pisanymi do niej z Zachodu przez JK, których sporo cytuje Gajda.Faktycznie, to prawda co napisałeś. Ale rzecz w tym, że uznając za plus i 'genialność' książki tenże skomplikowany sposób subtelnego sugerowania, że każda prawda o Jacku jest prawdą cząskową i że nader często był on 'używany w potrzebie', uznając to, zgadzamy się automatycznie, że właściwą formą dla biografii Jacka jest takowy zbiór opinii różnych znających go osób, osób z których każda forsuje swoją prawdę, a czytelnik ma dociekać, czytać uważnie i domyślać się czy tylko "pił, bił i nie był", czy też jednak robił coś więcej.
Krasny napisał(a):Czy poza Ukochanymi Rodzicami, Robertem, Krzysztofami i kilkoma jeszcze osobami naprawdę nie było nikogo kto z JK rozmawiał o czymś poważniejszym?No zlituj się, Krasny.
Paweł Konopacki napisał(a):Nie znaczy to przecież, że z Kopciem Kaczmarski w ogóle gadał tylko o ZAiKSAch, płytach i prawach autroskich. Pewnie o literaturze także rozmawiali - zwłaszcza, że przecież sporo spędzali ze sobą czasu. Ale nie tego rodzaju wspomnienia Kopcia są najważniejsze przy odtworzeniu historii życia Poety.No, jest banalnie oczywiste, że jest dokładnie odwrotnie.
Krasny napisał(a):No, jest banalnie oczywiste, że jest dokładnie odwrotnie.Co jest dokładnie odwrotnie? Uważasz, żee KG zamiścił pełn wypowiedzi swoich rozmówców? Że ich nie dobierał, nie skracał, nie wybierał interesujących go w danym momencie fragmentów?
Krasny napisał(a):Że rozmowy z Kaczmarem o literaturze są ważniejsze "dla odtworzenia historii życia Poety" niż rozmowy "o ZAiKSAch, płytach i prawach autroskich".Krasny, czy pamiętasz pytanie, które zadałeś? Pytanie było takie
Krasny napisał(a):Czy poza Ukochanymi Rodzicami, Robertem, Krzysztofami i kilkoma jeszcze osobami naprawdę nie było nikogo kto z JK rozmawiał o czymś poważniejszym?Bazując na lekturze subiektywnie dobranych przez Autora biografii wypowiedzi osób znających Kaczmara, nie można odpowiedzialnie i poważnie postawić takiego pytania, jakie Ty zadałeś. Z tej biografii nie wyłania się bowiem obraz znajomych i bliskich JK, z których tylko kilku rozmawiało z Kaczmarem na naprawdę poważne tematy,. Być może Alina Grabowska, albo Zdzisław Najder tez poruszyli z Kaczmarem nie jeden ważny temat. Ale to nie znaczy, ze KG winien o tym rozprawiać w swojej książce.
Krasny napisał(a):Że rozmowy z Kaczmarem o literaturze są ważniejsze "dla odtworzenia historii życia Poety" niż rozmowy "o ZAiKSAch, płytach i prawach autroskich".Ale to nie jest biografia intelektualna Kaczmara? Na to trzeba by osobnej książki.
Krasny napisał(a):Może czytaliśmy różne książki?Moze czego innego się spodziewaliśmy po książce.
Krasny napisał(a):za dużo jest w tej książce rozmów "o ZAIKSach i Pomatonach", a za mało rozmów nieco głębszych.Być może na biografię intelektualną jeszcze przyjdzie czas?
Krasny napisał(a):2 x tak.No widzisz. Dlatego np. mnie specjalnie ta biografia nie zawodzi, tzn jest mniej więcej tym, czego się spodziewałem.
PK napisał(a):Może trochę razi asekurancka momentami postawa autora. Może trochę powierzchownie potraktowane są niektóre kwestie, zwłaszcza tematy trudne.Trudne kwestie powierzchownie? Nie spodziewałem się takiej uwagi. Przeciwnie - mam wrażenie, że autor 'posolił' naprawdę mocno. No, może temat "korzystania z fanek" jest jakoś mało pociągnięty, ale poza tym... Jest jasno powiedziane, że Jacuś był alkoholikiem, tajnym współpracownikiem SB, człowiekiem skrajnie nieodpowiedzialnym, nie dbającym o własne dzieci i wnuki, że bił żonę, lub sprowadzał do domu kochankę i kazał żonie dla niej gotować... Naprawdę jest pełna opcja, myślę, że entuzjaści 'odbrązawiania' mogą się czuć usatysfakcjonowani.
Krasny napisał(a):est jasno powiedziane, że Jacuś był alkoholikiem, tajnym współpracownikiem SB, człowiekiem skrajnie nieodpowiedzialnym, nie dbającym o własne dzieci i wnuki, że bił żonę, lub sprowadzał do domu kochankę i kazał żonie dla niej gotować...Tiaaa...
Krasny napisał(a):Naprawdę jest pełna opcja, myślę, że entuzjaści 'odbrązawiania' mogą się czuć usatysfakcjonowani.Chcesz powiedzieć, Piotrze, że autor "zaszkodził Sprawie", kalając "dobre imię Świętej Pamięci" ?
Krasny napisał(a):No, może temat "korzystania z fanek" jest jakoś mało pociągnięty, ale poza tym... Jest jasno powiedziane, że Jacuś był alkoholikiem, tajnym współpracownikiem SB, człowiekiem skrajnie nieodpowiedzialnym, nie dbającym o własne dzieci i wnuki, że bił żonę, lub sprowadzał do domu kochankę i kazał żonie dla niej gotować... Naprawdę jest pełna opcja, myślę, że entuzjaści 'odbrązawiania' mogą się czuć usatysfakcjonowani.Z kwestii trudnych - pozwolę sobie jeszcze pociągnąć ten temat - bardzo podoba mi się opis relacji między Kaczmarem a Pomatonem.Tu faktycznie sprawa została ujęta gruntownie. Mam wrażenie, że autor książki jakoś tam jednak opowiada się postronie JK, ale jednocześniedobrze Gajda pozwolił obszernie wypowiedzieć sięTomaszowi Kopciowi. Dotąd relacje o konflikcie między Kaczmarem a Pomatonem pochodziły głownie ze strony "pokrzywdzonej", czyli od JK. Teraz poznajemy tę sprawę także z punktu widzenia strony "krzywdzącej". I, szczerze powiedziawszy, ja np. całkowicie rozumiem Kopciową optykę.
Krasny napisał(a):Czy poza Ukochanymi Rodzicami, Robertem, Krzysztofami i kilkoma jeszcze osobami naprawdę nie było nikogo kto z JK rozmawiał o czymś poważniejszym?Myślę, że to zależy, co masz na myśli, pisząc "kilkoma osobami". Stosunek znajomych i przyjaciół do Jacka to jest temat na osobną rozprawę.
Krasny napisał(a):Oględnie rzecz ujmując... dziwnie dużo jest (zwłaszcza w późniejszych partiach książki) wynurzeń znajomych i rodziny Kaczmara na temat tego gdzie i jak bardzo się upił, co lubił jeść, jak bardzo był nieodpowiedzialny i niedojrzały, jakie kochanki do domu sprowadzał itd. A dziwnie mało o tym co czytał, jak pisał i komponował, co myślał... itd.
Luter napisał(a):Jedna z rzeczy, która mnie niezwykle zdumiała, kiedy poznałem JK prywatnie, to to, że znajomi Jacka w ogóle lub prawie w ogóle nie znają jego twórczości. Fakt, że znają go osobiście - pili z nim, chodzili do szkoły itd. jest w ich pojęciu niejako nadrzędny nad interesowaniem się twórczością. Chodzenie na koncerty i słuchanie piosenek jest dla pospólstwa, podczas gdy oni, pozostając z Jackiem w relacji towarzyskiej, z samej definicji są już na wyższym poziomie abstrakcji.Dla mnie to nic zdumiewającego. Wręcz przeciwnie. Dla tych ludzi Jacek Kaczmarski był po prostu Jackiem: przyjacielem, kolegą z pracy itd. Fakt, że nie znali ogromu i wagi jego twórczości mógł być nawet atutem - nie patrzyli na Ojca przez pryzmat jego sukcesów czy geniuszu literackiego. Mogłoby to wpłynąć na ich osobisty stosunek. Ojciec zresztą bardzo cenił sobie towarzystwo osób, z którymi można było porozmawiać o czymś, o czym on sam nie miał pojęcia. Mamie też często mówił, że lubi mieć pewność, że kolega X czy koleżanka Y widzą w nim po prostu człowieka, z którym mogą porozmawiać o ulubionym sposobie smażenia schabowego, aniżeli o metaforach ujętych w jego piosenkach. Zresztą pamiętam, jak Ojciec się wkurzał, gdy był u nas w Australii, a my gościłyśmy wspólnych przyjaciół z Polski. Znajomy bez przerwy chciał rozmawiać o najnowszym programie Ojca, dopytywał, wysnuwał jakieś wnioski itp. Ojciec w pewnym momencie już stracił cierpliwość i rzekł (staram się cytować dokładnie, aczkolwiek to było już prawie 10 lat temu) "Człowieku! Czy ja wyglądam na profesora, żeby Ci tłumaczyć wiersze? Weź daj spokój, napijmy się piwa".
Luter napisał(a):Reasumując - delikatnie rzecz biorąc, Jacek nie cierpiał na nadmiar osób, które były dlań partnerami do poważnej rozmowy, a mówiąc prosto z mostu - intelektualnie ludziska nie dorastały mu do pięt.Myślę, że to nie do końca tak.. zresztą owszem, tak może wynikać z książki, która jest przede wszystkim raczej obrazem człowieka, a nie wielkiego twórcy. Chciałabym jednak zaznaczyć, że brakuje tu świadectw wielu osób, które mogłyby Ciebie uradować pod tym względem. Pamiętam, że z Ciocią Alinką Ojciec potrafił się kłócić w nieskończoność na jakiś temat związany z polityką. Z Jackiem Petryckim często rozmawiał o filmach, o fotografii (zresztą Jacek uczył Ojca, jak powinno się kadrować zdjęcia).
Krasny napisał(a):Otóż to.jesteś tego pewny? Moim zdaniem, stwierdzając
Krasny napisał(a):Czy poza Ukochanymi Rodzicami, Robertem, Krzysztofami i kilkoma jeszcze osobami naprawdę nie było nikogo kto z JK rozmawiał o czymś poważniejszym?dajesz świadectwo, ze nie zrozumiałeś tej ksiazki - zwłaszcza jej specyfiki, polegającej na oparciu opowieści o Kaczmarze na relacjach różnych osób.