04-14-2009, 07:00 PM
taki OT:
moja propozycja do pana prezydenta brzmi tak:
napiszmy ustawę: raz w miesiącu, np. od 15 do 18 dnia każdego miesiąca, wprowadźmy żałobę narodową. Tak na wszelki wypadek, żeby była - za wszystkie w przyszłości zawalone baraki, autobusy wypadające z tras czy rozbijające się samoloty.
Albo inaczej - ustalmy, że każdy poniedziałek - jako że jest po balowym weekendzie - niech będzie dniem narodowej żałoby. Wtedy będzie można włączyć nie tylko ofiary przyszłych wypadków, ale tez tych, którzy giną co weekend na polskich drogach.
To jest jakaś psychoza - trzydniowe żałoby narodowe. Współczuję ludziom, którzy stracili rodziny i dobytek, żal mi tych, którzy zginęli, wyglądało to wszystko makabrycznie, ale na Boga! Kiedy zginie (nie daj Boże, oczywiście) 500 osób, to wprowadzimy miesiąc żałoby?!
To jakaś polska specyfika ostatnich lat - ogłaszanie żałoby narodowej zawsze, w każdych okolicznościach.
Rozumiałabym i bez żadnego problemu zaakceptowała jeden dzień żałoby. Rzeczywiście - jest to gest w kierunku tych, którzy giną zbiorowo i ich rodzin. Ale trzy dni przy każdej okazji to jest moim zdaniem przesada.
moja propozycja do pana prezydenta brzmi tak:
napiszmy ustawę: raz w miesiącu, np. od 15 do 18 dnia każdego miesiąca, wprowadźmy żałobę narodową. Tak na wszelki wypadek, żeby była - za wszystkie w przyszłości zawalone baraki, autobusy wypadające z tras czy rozbijające się samoloty.
Albo inaczej - ustalmy, że każdy poniedziałek - jako że jest po balowym weekendzie - niech będzie dniem narodowej żałoby. Wtedy będzie można włączyć nie tylko ofiary przyszłych wypadków, ale tez tych, którzy giną co weekend na polskich drogach.
To jest jakaś psychoza - trzydniowe żałoby narodowe. Współczuję ludziom, którzy stracili rodziny i dobytek, żal mi tych, którzy zginęli, wyglądało to wszystko makabrycznie, ale na Boga! Kiedy zginie (nie daj Boże, oczywiście) 500 osób, to wprowadzimy miesiąc żałoby?!
To jakaś polska specyfika ostatnich lat - ogłaszanie żałoby narodowej zawsze, w każdych okolicznościach.
Rozumiałabym i bez żadnego problemu zaakceptowała jeden dzień żałoby. Rzeczywiście - jest to gest w kierunku tych, którzy giną zbiorowo i ich rodzin. Ale trzy dni przy każdej okazji to jest moim zdaniem przesada.