Zeratul napisał(a):Znieczulica jest wtedy, gdy możesz coś zrobić, ale nie robisz tego (uznając np. że to nie Twoja sprawa).
No właśnie. Rzecz w tym, że tak naprawdę w zasadzie nie istnieją sytuacje, w których zupełnie nic nie możesz zrobić. Oczywiście życia ofiarom tragedii nie przywrócisz, ale możesz np. pomóc rodzinom ofiar, albo chociaż współuczestniczyć w symbolicznym geście okazania im pewnej solidarności i współczucia. To tez jest coś. I kosztuje Cię to bardzo niewiele - ot, rezygnacja z meczu, wyjścia na koncert albo do knajpy. Zawsze możesz coś zrobić - choćby to coś miało wyłącznie symboliczny wymiar.
Zeratul napisał(a):Nie zgadzam się jednak, by za mnie decydowano, jak mogę spędzić wolny czas (np. odwołując imprezy).
Ale praktycznie stale ktoś za Ciebie o czymś decyduje. Na tym polega solidaryzm społeczny, że interes wspólnoty stawia się ponad interesem jednostki. Wyraża sie ów solidaryzm między innymi w tym, ze nie o wszystkim możesz w pełni suwernennie decydować. Niektóre decyzje będące w interesie narodu podejmowane są za Ciebie.
Nie tylko w kwestii tego, jak masz spędzić wolny czas, ale tez np. jak masz wydać zarobione przez siebie pieniądze. No niestety, chcesz czy nie chcesz, musisz np. utrzymywać bezrobotnych, albo więźniów osadzonych w zakładach karnych. Chcesz czy nie chcesz, musisz część swoich dochodów odawać na państwą służbę zdrowia, która - chcesz czy nie chcesz - leczy także i tych,którzy do budżetu nie dokładają ani złotówki. Fakt, że ktoś raz w roku wydając rozporządzenie o żałobie narodowej w jakiś tam minimalny sposób decyduje o sposóbie spędzania przez Ciebie wolnego czasu jest w sumie mało uciążliwą ingerencją w Twoją suwerenność
Zeratul napisał(a):Ja jednak mam prawo uczestniczyć w żałobie w sposób, jaki ja uznam za stosowny lub nawet nie uczestniczyć w niej wcale...
No właśnie nie do końca masz to prawo. Rościsz je sobie, ale bez realnego skutku.
[Dodano 16 kwietnia 2009 o 22:29]
Tarko napisał(a):Właśnie istotnym jest, żeby żałoba narodowa obejmowała i obchodziła wszystkich.
Tyle, że to utopia. Nigdy tak nie będzie, że żałoba będzie obchodziła wszystkich. Dobrze jest jeśli obchodzi chociaż niektórych..
Zresztą zazwyczaj ludzi mało co obchodzi. Pomińmy przykład żałoby narodowej, której ogłoszenie w zasadzie od obywateli nie zależy. Weźmy przykład wyborów, czyli tego momentu w życiu narodu, kiedy to prawie każdy obywatel w sposób szczególny może uczestniczyć w rządzeniu państwem. Niby wybory powinny obchodzić wszystkich. A jednak nie obchodzą! Tylko w nielicznych przypadkach na przestrzeni ostatnich 20 lat frekwencja wyborcza przekroczyła 50%. A już 65% nie przekroczyła chyba ani razu. W ciągu ostatnich dwudziestu lat stale ok. 40 - 50% uprawnionych do głosowania (w istocie do decydowania) rezygnuje ze swojego obywatelskiego prawa. Masa ludzi ma w dupie to, kto nimi będzie rządził. W tej sytuacji nie ma się co dziwić, że ludzie mają kompletnie gdzieś jakąś tam tragedię, która w zasadzie w ogóle ich nie dotknęła. Oczekiwanie, że decyzja o żałobie narodowej będzie obchodziła wszystkich jest totalnym absurdem. Gdyby się odwołać w kwestii żałoby narodowej do duchowego stanu narodu, szybko okazałoby się, że instytucja żałoby narodowej jest zupełnie niepotrzebna. Podobnie byłoby wówczas, gdyby decyzję o wyborach uzależnić od potrzeb obywateli w tej kwestii.Trzeba by się pogodzić z myślą, ze wybory są w zasadzie niepotrzebne, bo większość obywateli ma zazwyczaj w dupie jakąś tam demokrację.
Tarko napisał(a):I znów, jest to przykład, że nasz prezydent jest jednak oderwany od rzeczywistości i nie do końca rozumie potrzeby obywateli.
A jakie są potrzeby obywateli? Mam wrażenie, ze obywatele nie odczuwają znacznie poważniejszych potrzeb, aniżeli współczucie i solidarność z ofiarami tragedii. Obywatele nie odczuwają nawet potrzeby wstępowania w swoim własnym dobrze pojętnym interesie poprzez np. uczestnictwo w referendach.
Tarko napisał(a):Teraz takowe są i jest ich bardzo wiele. Zatem uważam, że może to być zastanawiające
No właśnie nie wiem, czy jest ich bardzo wiele. Śmiem wątpić. Od momentu pojawienia się informacji o tragedii w Kamieniu Pomorskim dość regularnie śledzę rozmaite media i specjalnie nie zauważyłem, aby sens decyzji prezydenta był kwestionowany. Być może gdzieś się pojawiły głosy podważające celowość rozporządzenia? Mam wrażenie że problem jest jednak raczej marginalny.