Karol napisał(a):którego nie ma w radiu X, może grać koncerty i sprzedawać płyty via net. Jeśli udostępni coś za darmo, ma jeszcze większą szansę. Człowiek wysłucha piosenki, kupi płytę; posłucha koncertu, też zechce mieć nagrania.
Tak samo autor, którego nie ma w E, czy M, może publikować w necie...
Karol napisał(a):Jak się dowiadują? Ano poprzez Empik i Merlina
Jestem dziwny, bo nawet nie pomyślałem o maretingowej roli E i M. Co przeglądam ofertę, ktora mi wpadnie w ręce, czy to w gazecie, czy w jakiejś subskrybowanej wiadomości, okazuje się, że to same gnioty, albo "klasyka" - ogólnie, to o czym już jest głośno i o czym wiem. A wiem przeważnie "od ludzi", czyli pocztą, poniekąd, pantoflową, najczęściej (znak czasów) bitową... Jedyną półką z nowościami, którą regularnie przeglądam, jest półka w bibliotece. Wiem, skazuję się tym samym na pewien rodzaj ubóstwa, bo wiadomo, jak wyglada oferta bibliotek, ale jednak na brak różnorodnej lektury nie narzekam.
Karol napisał(a):A wyobrażasz sobie, że ja przychodzę na Salon i co - czytam własną książkę?
Wyobraziłem sobie. Kiedyś to się nazywało "wieczór autorski". Nawet współcześnie takowe się odbywają. I to nie tylko przy okazji targów książek.
Karol napisał(a):Ale to wina czytelników, że stan wydawniczy sprawdzają przez E lub M.
I tam! Ludzie są po prostu wygodni. To między innymi Ty, jako autorka i wydawca musisz kombinować jak do nich dotrzeć. W zalewie wszelakiego towaru, tylko nieliczni podejmują wysiłek samodzielnego wyszukiwania tego, co ich interesuje.
Chyba Paweł, w którymś z postów postawił tezę, że na scenę wychodzi się przede wszystkim dla siebie. Zdaje się, że to prawda. Tylko, że ja mam żal do tych, którzy wychodząc przed publiczność w pewnym momencie ją olewają* i ich płyty nie ma potem gdzie kupić...
Jeszcze wierzę, że wystarczy trochę (no, może trochę więcej) dobrej woli, samozaparcia i sprytu, żeby się wypromować niejako obok wielkiej wytwórni, czy wydawnictwa. Może i to mi przejdzie, jak kilka innych rzeczy, z wiekiem...
PS. Wiem, mieszam trochę płyty z książkami, ale problem wydaje mi się podobny. Wytwórnia płytowa - wydawnictwo, pisarz - autor piosenek, sklepy na "e" i "m" łączą oba przypadki...
PS2. Jestem coraz bardziej ciekaw fragmentów biografii dotyczących spraw okołopomatonowskich - może nieco rozjaśni i zmieni to mój punkt widzenia.
* Przepraszam z góry za przejaskrawienie, ale momentami tak to można odbierać.
Przemek napisał(a):do empiku zaglądam, bo mają duży wybór prasy.
Słyszałem, że do E chodzi się głównie... poczytać na miejscu.