01-30-2009, 06:49 PM
Piotr Cieński
ZALOTY IDIOTY
tekst żeński
Przyniósł mi pan
Tu tulipan,
A ja niezdobyta,
Miłość jest jak ślepa kiszka,
Wzroku nie odzyska.
Od początku
Korniszonku
Nie masz u mnie szans,
I jak mewa
Ci zaśpiewam,
Bowiem tracisz czas:
Gdy mi podasz na tacy swe serce,
Ja w nim dziurę niezwłocznie wywiercę,
Uwiąd kwiatka w twej butonierce
To jest bardzo niedobry znak.
Później w czaszki twej salaterce
Z nieczystości obmyję ręce,
Jej zawartość jest w poniewierce,
Lecz brak mózgu, to nie jest brak.
Ty nachalny
Jak wiatr halny
Żalem niezginalny,
Sztywny stoisz jak tulipan,
Aż cię złapie grypa.
Twoje ręce,
Jak obleńce
Wciąż mnie objąć chcą.
Leć sokole,
Ja twą dolę,
Wiesz, co zrobię z nią.
Gdy mi podasz na tacy swe serce,
Ja aortę mu zaraz odkręcę,
Później poddam bolesnej grawerce,
I upuszczę krwi cały bak.
W twoją głowę zaś wiertłem się wwiercę,
I dołączę zaworek naprędce,
Tryśnie ropa, a może coś więcej,
Bo brak mózgu, to nie jest brak.
Brak ochoty
Na zaloty,
Zwłaszcza od idioty,
Choć o wnętrzu nie ma mowy,
Ważny rozmiar głowy.
Myślę głową
Przyszłościowo,
Bo gdy łeb jak dzban,
Jest komiczny,
Lecz dziedziczny,
Jak to rodzić mam?
Gdy mi podasz na tacy swe serce,
Ja nad tobą okrutnie się znęcę,
Topiąc w jadu głębokiej wanience,
Gdy drgać zacznie na pierwszy znak.
A tak w uczuć za słonej panierce,
Niech ostygnie, bo jest przy barierce,
Nim na dobre ze złości zaskwierczę,
Choć brak serca, to spory brak.
Tym razem napisał mi się tekst raczej mało poważny. Mało takowych piszę, zatem komentarze mile widziane
Pozdrawiam
ZALOTY IDIOTY
tekst żeński
Przyniósł mi pan
Tu tulipan,
A ja niezdobyta,
Miłość jest jak ślepa kiszka,
Wzroku nie odzyska.
Od początku
Korniszonku
Nie masz u mnie szans,
I jak mewa
Ci zaśpiewam,
Bowiem tracisz czas:
Gdy mi podasz na tacy swe serce,
Ja w nim dziurę niezwłocznie wywiercę,
Uwiąd kwiatka w twej butonierce
To jest bardzo niedobry znak.
Później w czaszki twej salaterce
Z nieczystości obmyję ręce,
Jej zawartość jest w poniewierce,
Lecz brak mózgu, to nie jest brak.
Ty nachalny
Jak wiatr halny
Żalem niezginalny,
Sztywny stoisz jak tulipan,
Aż cię złapie grypa.
Twoje ręce,
Jak obleńce
Wciąż mnie objąć chcą.
Leć sokole,
Ja twą dolę,
Wiesz, co zrobię z nią.
Gdy mi podasz na tacy swe serce,
Ja aortę mu zaraz odkręcę,
Później poddam bolesnej grawerce,
I upuszczę krwi cały bak.
W twoją głowę zaś wiertłem się wwiercę,
I dołączę zaworek naprędce,
Tryśnie ropa, a może coś więcej,
Bo brak mózgu, to nie jest brak.
Brak ochoty
Na zaloty,
Zwłaszcza od idioty,
Choć o wnętrzu nie ma mowy,
Ważny rozmiar głowy.
Myślę głową
Przyszłościowo,
Bo gdy łeb jak dzban,
Jest komiczny,
Lecz dziedziczny,
Jak to rodzić mam?
Gdy mi podasz na tacy swe serce,
Ja nad tobą okrutnie się znęcę,
Topiąc w jadu głębokiej wanience,
Gdy drgać zacznie na pierwszy znak.
A tak w uczuć za słonej panierce,
Niech ostygnie, bo jest przy barierce,
Nim na dobre ze złości zaskwierczę,
Choć brak serca, to spory brak.
Tym razem napisał mi się tekst raczej mało poważny. Mało takowych piszę, zatem komentarze mile widziane
Pozdrawiam
Melodia do tego powinna być dość żwawa, tylko "Gdy drgać zacznie" może się wówczas okazać trudne do wymówienia. Prosimy o więcej takich tekstów. 
lonik: :poklon: 
:rotfl: