Otwieram cykl Wrażenia postsalonowe - odsłona październikowa.
Najkrócej byłoby napisać, że było świetnie. Ale to byłoby za krótko i nieprawda, bo - moim zdaniem - było
świetniej.
Pierwszy powód do tego mojego "świetniej" to występ Triady w pełnym składzie, po zbyt długiej już doprawdy przerwie letnio-jesiennej i do tego w repertuarze obfitującym (jakoś wyjątkowo tym razem) w moje najulubieńsze ich piosenki. Za Vermeera i trzy Nokturny, a szczególniej za
mitologiczny - niskie pokłony.
Poza piosenkami znanymi była i premiera
Metamorfoz sentymentalnych. Według mnie - bardzo udana, dość "kanoniczna", bez szaleństw interpretacyjnych, po kaczmarowemu zaśpiewana, ale przepięknym głosem Olinym. Oklaskiwana rzęsiście.
Żeby tak okropniaście nie słodzić, napiszę jeszcze, że w całym występie Triady były maleńkie wpadki tekstowe - z których wokalistki wybrnęły jednak z wdziękiem - oraz w kilku miejscach (jakby to nazwać?

trapiony: ) niedoskonałości dykcyjne. Łatwo mi się, oczywista, mądrzyć, bo sama nie śpiewam i nie wiem, jak to można ogarnąć i ile pracy to kosztuje. Ale nawet ja to słyszę i dla mnie to troszkę tak, jakby zabrano wisienkę z tortu... :/ Choć może marudzę... więc jeszcze raz dzięki - Ali za
Erotyk linii Bydgoszcz--Toruń oraz
Danse Macabre, Oli za
Judytę i
Balladę o chomiku, Simonowi za tworzenie i granie. *-`- *-`- *-`-
W przeciwieństwie do poprzedniego salonu, który (wokalnie) był zdecydowanie męski, tym razem była na scenie nawet przewaga pierwiastka kobiecego. I to samo w sobie już było miłe, bo chyba nieczęste.
Drugim powodem do zachwytów, które aż trudno wysłowić, był występ Eliszeby. Prawdę rzekł Simon, że ma ona głos anielski. I do tego duże wrażenie wywierają jej wykonania, całe bycie na scenie, ruch i mimika. W Łykendzie było po prostu słuchać, jak - piosenka po piosence - Ela opanowuje, oczarowuje całą salę.
Trochę trudno mi wskazać punkt kulminacyjny tego występu - właściwie każdy kolejny utwór przewyższał poprzedni. W pamięci utkwiły najbardziej
Manewry i
Rublow 
Mam tylko nadzieję, że wybaczone mi będzie (przez współsłuchaczy) podśpiewywanie do wtóru
Kołysanki dla Kleopatry :wstyd:. Gwoli sprawiedliwości - dykcyjna wisienka też czasem spadała. Ale nie mnie się tego czepiać, tylko się szczerze zachwycać. Bardzo chciałabym posłuchać Cię, Eliszebo, jeszcze wiele razy, i to nie tylko w kaczmarowym repertuarze.
Trzeci powód "świetniej" - Elessar. Najpierw akompaniował Eli, a potem sam sobie. Parafrazując zdanie jednego ze słuchaczy: Całe szczęście, że może długo śpiewać, bo można go słuchać, słuchać i słuchać. Wielkie dzięki za
Laputę. Ja nie wiem, jak to się stało, ale nie wiedziałam, że masz taki ładny głos.
Czwarty powód "świetniej": Towarzystwo - jak zawsze przednie. Ja realizuję z sukcesem acz pomalutku swój wielki, miły plan poznawania kaczmarofilów z bliska i daleka oraz salonowiczów dawnych i nowych. Kłaniam się więc wszystkim spotkanym i poznanym - i jeszcze niepoznanym też - do zobaczenia za dwa tygodnie.
Ludzi z aparatami fotograficznymi było tym razem mnóstwo, więc można się spodziewać fotoreportaży. Własne zdjęcia wrzucę tutaj, ale trochę później.
