Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: OT z "Re: Arka box OT"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

Krasny

Luter napisał(a):jeśli w tym dziwnym świecie udaje się coś wartościowego i satysfakcjonującego osiągnąć, to nigdy nie jest to z intencją uzyskania korzyści
(...)
Jeśli kogoś interesuje o co mi chodzi, to mogę podać liczne przykłady
Mnie interesuje, bowiem mocno zgadzam się z tą myślą. Gwoli precyzji trzeba by ją jeszcze uściślić o "casus Etiudy Rewolucyjnej", ale intencja autora powyższych słów nie pozostawia raczej wątpliwości, że zgodzi się z uściśleniem następującym: Jeśli w tym dziwnym świecie udaje się coś wartościowego osiągnąć, to nigdy nie jest to skutek działania z intencją uzyskania korzyści, aczkolwiek może się zdarzyć, że coś wartościowego powstaje niejako 'mimochodem' przy zabieganiu o korzyść. Nigdy jednak owa wartościowość nie jest ściśle związana z ową korzyścią.
Oczywiście zgadzam się z tym uściśleniem, jak najbardziej.
Przykłady, które poniżej podam, są tylko chaotycznie wziętym ułamkiem procenta, mają rozmaite rozmiary i rozmaity ciężar gatunkowy, ale wszystkie doskonale ilustrują opisaną przeze mnie i Kraśnego prawidłowość.

1. Jacek Kaczmarski
Stworzył ponad pół tysiąca wierszy i pieśni, z których przeważająca większość to dzieła absolutnie wybitne. A przecież impulsem nie była dlań żądza sławy, szacunku czy pieniędzy. Wybór takiej a nie innej drogi artystyczno-zawodowej wynikał z nie dającej się racjonalnie wytłumaczyć pasji - chęci szczerego wyrażenia się, która okazała się silniejsza od pokusy robienia tak zwanej "kariery zawodowej". Początkowo Jackowe śpiewanie nie wróżyło mu przecież niczego dobrego. Wręcz przeciwnie - narażało go na zepchnięcie na margines, z ryzykiem otrzymania wilczego biletu na sensowne miejsce w tak zwanym społeczeństwie PRL-u. Jednak JK robił swoje - "wbrew, pomimo i dlatego".

Jako bonus - anegdotka.
Pierwsze koncerty Live odbyły się, jak niektórzy wiedzą, w Krakowie. Załatwiłem więc jakimś cudem dwa bilety i wybraliśmy się z Pilsem do Krakowa na koncerty w hali "Wisły". Byliśmy tam już rano. W pewnym momencie podjechał samochód marki, nomen omen, wartburg. Wysiedli z niego dwaj młodzi chłopcy (w naszym mniej więcej wieku), otworzyli bagażnik i zaczęli nosić do hali jakieś pudła. Po chwili jeden z nich nawiązał z nami rozmowę, pytając czemu jesteśmy tak wcześnie. Odpowiedziałem, że to dlatego, bo akurat tak mieliśmy pociąg z Warszawy, na co on: "Przecież w Warszawie też będzie". "No wiem, na koncerty w Warszawie też mamy już bilety" - odpowiedziałem. Wzbudziło to w nich pewien rodzaj niedowierzania, w każdym razie zaproponowali, że skoro tak, to możemy wejść i zająć miejsca, na co my odwdzięczyliśmy się propozycją pomocy w noszeniu pudeł - w których, jak się okazało, były kasety Dzieci Hioba i Kosmopolak, śpiewniki Mury, Raj, Muzeum, książki Rozbite oddziały etc (do sprzedaży). Okazało się, że te dwa sympatyczne chłopaki to Tomek Kopeć i Piotrek Kabaj - nazwiska znane później dość powszechnie.
Na jakieś dwie godziny przed koncertem Tomek z Piotrkiem wpuścili jeszcze dwóch innych oszołomów, którzy również na koncert jechali z daleka. We czterech załapaliśmy się na próbę. Po próbie jeden z tych kolegów wstał i poszedł do Jacka po autograf (na takim podziemnym śpiewniku). Kiedy wrócił, spytałem go, czy rozmawiał z Mistrzem.
- Tak, podziękowałem mu.
- Za co? - spytałem.
- No tak ogólnie, za to, że tworzy i śpiewa.
- I co on na to?
- Powiedział: "Nie masz mi za co dziękować. To jest moje życie".

2. Karol Wojtyła
Osiągnął szczyty w karierze księdza, stał się dla wielu największym autorytetem, drogowskazem, symbolem i uosobieniem wszystkiego, co dobre. Rozsławił Polskę w świecie i - jeśli można uczynić ten świat choć o malusieńką drobinkę lepszym - to zrobił to On.
A przecież nie kalkulował, że jak się będzie kształcił, jak nie da się bezpiece, jak będzie otwarty na innych to zostanie papieżem i zrobi tak zwaną karierę. Nie. On po prostu był sobą, robił swoje - "wbrew, pomimo i dlatego".

3. Kuroń, Michnik i inni bohaterowie opozycji demokratycznej w Polsce.
Siedzieli w więzieniach, kiedy ich determinacja wydawała się być skazana na niepowodzenie, kiedy na zmianę układu geopolitycznego nie było żadnej nadziei. Upominali się głośno o godność innych, co wróżyło im zmarnowanie życia zawodowego i osobistego. Robili to wszystko nie z nadziei na jakąkolwiek korzyść, nie z kalkulacji, że po Okrągłym Stole staną się "kumplami w sejmie i w senacie" czy "premierem prosto z internatu". Robili swoje - "wbrew, pomimo i dlatego".

4. Władysław Kopaliński
Powszechnie znany jako autor fundamentalnych dzieł leksykograficznych i encyklopedycznych. Jego zasług dla języka polskiego nie da się chyba przecenić. A przecież robił to, bo lubił. Inaczej żaden człowiek nie zdołałby poświęcić życia na ślęczenie nad opracowaniem kolejnych słowników.

5. Maria Skłodowska-Curie
Badaniom nad promieniotwórczością poświęciła życie - dosłownie i w przenośni, bo zmarła przecież na białaczkę spowodowaną dawkami promieniowania pochłoniętymi podczas badań. Że nie robiła tego dla zysku, sławy czy nagród Nobla, które otrzymała - nie muszę chyba tłumaczyć...

6. Cała masa ludzi nauki i sztuki.
Owszem, są tu wyjątki, o których wspomina Kraśny, a jednak poświęcenie się nauce bądź tworzenie Sztuki przez wielkie "S" jest zwykle sposobem na życie, a tylko przy okazji bywa sposobem na przeżycie, nigdy odwrotnie.
Dlatego absolutnie nie zgadzam się z tezą, że artysta to po prostu taki zawód. Jeśli mówiąc "artysta" mamy na myśli na przykład aktora - to owszem, ale Artysta - nie, to nie zawód.

Na koniec przykład z naszego podwórka. Ciężar gatunkowy oczywiście inny, ale chodzi przecież o to samo.

7. Artur Nogaj
Jako młody chłopak, licealista z Torunia - poświęcił lata życia na ślęczenie przy komputerze, w wyniku czego udało mu się zebrać potężną bazę danych o Jacku Kaczmarskim i stworzyć stronę, którą nie może się poszczycić żaden chyba inny artysta w tym kraju. Artur wykonał pracę nieocenioną. Bez niego nie byłoby nawet o połowę gorszej strony poświęconej JK - dla mnie jest to oczywiste. To, że kierowała Arturem jakaś kalkulacja, jest niedorzeczne chyba dla każdego, kto go choć trochę zna. Zresztą na jaką korzyść mógł liczyć? Przecież do dziś nic ze swojej pracy on sam nie ma (prócz satysfakcji, oczywiście), choć pro publico bono jego zasługi są nieocenione.
Luter napisał(a):2. Karol Wojtyła
A przecież nie kalkulował, że jak się będzie kształcił, jak nie da się bezpiece, jak będzie otwarty na innych to zostanie papieżem i zrobi tak zwaną karierę. Nie.
No, ale teoretycznie mógł kalkulować, że zostanie biskupem, albo kardynałem i zrobi karierę. Tamte stanowiska były przecież bardziej prawdopodobne niż Papiestwo.
Luter napisał(a):Badaniom nad promieniotwórczością poświęciła życie - dosłownie i w przenośni, bo zmarła przecież na białaczkę spowodowaną dawkami promieniowania pochłoniętymi podczas badań.
Tylko czy by się tak poświęciła, gdyby wcześniej znała skutki napromieniowania??

[Dodano 4 października 2008 o 19:39]
Luter napisał(a):jeśli w tym dziwnym świecie udaje się coś wartościowego i satysfakcjonującego osiągnąć, to nigdy nie jest to z intencją uzyskania korzyści
Uważam, że to zbyt duże i nieuprawnione uogólnienie.

Krasny

Zeratul, piwo które postawiłem to skrypt wciął, czy jak, bo nie widzę?

[Dodano 5 października 2008 o 02:43 ]
Cytat:Stworzył ponad pół tysiąca wierszy i pieśni, z których przeważająca większość to dzieła absolutnie wybitne. A przecież impulsem nie była dlań żądza sławy, szacunku czy pieniędzy. Wybór takiej a nie innej drogi artystyczno-zawodowej wynikał z nie dającej się racjonalnie wytłumaczyć pasji - chęci szczerego wyrażenia się, która okazała się silniejsza od pokusy robienia tak zwanej "kariery zawodowej"
(...)
Osiągnął szczyty w karierze (....), stał się dla wielu największym autorytetem, drogowskazem, symbolem i uosobieniem wszystkiego, co dobre. Rozsławił Polskę w świecie i - jeśli można uczynić ten świat choć o malusieńką drobinkę lepszym - to zrobił to On.
A przecież nie kalkulował, że jak się będzie kształcił, jak nie da się bezpiece, jak będzie otwarty na innych to zostanie (...) i zrobi tak zwaną karierę. Nie. On po prostu był sobą, robił swoje - "wbrew, pomimo i dlatego"
(...)
Siedzieli w więzieniach, kiedy ich determinacja wydawała się być skazana na niepowodzenie, kiedy na zmianę układu geopolitycznego nie było żadnej nadziei. Upominali się głośno o godność innych, co wróżyło im zmarnowanie życia zawodowego i osobistego. Robili to wszystko nie z nadziei na jakąkolwiek korzyść, nie z kalkulacji, że po Okrągłym Stole staną się "kumplami w sejmie i w senacie" czy "premierem prosto z internatu".
(...)
Faktycznie coś się zawiesiło, czy jak z tym piwem?
Krasny napisał(a):Zeratul, piwo które postawiłem to skrypt wciął, czy jak, bo nie widzę?
Ocochodzi?
Zbrozło napisał(a):
Krasny napisał(a):Zeratul, piwo które postawiłem to skrypt wciął, czy jak, bo nie widzę?
Ocochodzi?
Czy aby na pewno chodziło o piwo wirtualne?
Przemek napisał(a):Tylko czy by się tak poświęciła, gdyby wcześniej znała skutki napromieniowania??

Nie zapominaj, że to była jedna z najmądrzejszych, jeśli nie najmądrzejsza, kobieta w swoim czasie. Czuła, że praca ją zabija i rozumiała to. Niestety, nie mogę teraz znaleźć książki, bogatej w cytaty z listów, ale jeśli mi się uda to chętnie się takowym cytatem podeprę np. jutro.
MaryShelley napisał(a):Nie zapominaj, że to była jedna z najmądrzejszych, jeśli nie najmądrzejsza, kobieta w swoim czasie.
Oczywiście mogła być mądra w kwestiach fizyki, ale na przykład z historii starożytnego Egiptu i Persji mogła być głupia jak but z lewej nogi.
MaryShelley napisał(a):Czuła, że praca ją zabija i rozumiała to.
A może zrozumiała to i poczuła, gdy już było za późno ?
Przemku! Masz jakąś swoją pasję? Wydaje mi się, że tak. Gdy ktoś Ci powie, że Cię to zabije - odpuścisz sobie?
Jest jeszcze jedna kwestia: umieramy zwykle nie my, ale nasi bliscy, znajomi itd.
Teraz medycyna jest o wiele bardziej zaawansowana, można przewidzieć - w pewnych sprawach - ile Ci tego życia zostało. Ale generalnie - każdy "odpycha" swoją datę śmierci gdzieś daleko!
Przemek napisał(a):A może zrozumiała to i poczuła, gdy już było za późno ?
Przemku, ale tu nie chodzi o jakiś heroizm czy bezprzykładne poświęcenie, tylko o pasję. Można założyć, że gdyby wiedziała, że promieniowanie ją zabije toby jakoś się przed nim broniła bądź nawet zrezygnowała z badań. Rzecz w tym, że poświęciła się czemuś, a jednocześnie dla niej nie było to wcale poświęceniem!
W mojej tezie chodziło mi o to, że spektakularne odkrycia czy dzieła sztuki powstają z reguły dzięki czyjejś pasji, a nie motywowane dobrym wynagrodzeniem. Oczywiście bywa najrozmaiciej. Kiedy Fermi pracował nad bombą atomową, to przecież dobrze mu za to płacili. Kiedy inżynierowie opracowują coraz to nowe modele silników samochodowych palących kolejne pół litra mniej paliwa na setkę, to pewnie w istotnym odsetku traktują to jako pracę od do za tyle i tyle. Tylko że mnie nie chodzi o każdą działalność, tylko o najbardziej spektakularne osiągnięcia, które - moim zdaniem - w przeważającym odsetku motywowane są po prostu pasją, czasem oczywiście idącą w parze z motywacją materialną. Sama natomiast motywacja materialna spektakularnych osiągnięć nie przynosi.
gosiafar napisał(a):Przemku! Masz jakąś swoją pasję? Wydaje mi się, że tak. Gdy ktoś Ci powie, że Cię to zabije - odpuścisz sobie?
Odpuszczę. Nie mam ochoty umierać Smile
Przemek napisał(a):Oczywiście mogła być mądra w kwestiach fizyki, ale na przykład z historii starożytnego Egiptu i Persji mogła być głupia jak but z lewej nogi.

Mądrość to nie wiedza.
MaryShelley napisał(a):Mądrość to nie wiedza.
To także i wiedza...
Mądrość to umiejętność korzystania z wiedzy.