08-16-2008, 10:15 PM
Poniżej chciałem zaprezentować tekst piosenki, który napisałem dla pewnej śpiewającej Aktorki. Muzyka podobno już jest, choć jeszcze jej nie słyszałem.
Piotr Cieński
Salem
Gdy nocą szła do lasu,
A nocą człowiek śpi,
Ktoś dostrzegł ją zawczasu,
Ktoś inny zamknął drzwi.
Czarnego kota miała
I psów nie chciała bić,
Jej wina jest niemała,
Choć nie zrobiła nic.
Strach padł na okolicę,
Dobiega z tłumu głos,
By spalić czarownicę,
Na stos! Na stos! Na stos!
Poczuła na stopach języki płomieni,
Ognisty pióropusz ją w popiół zamieni.
Już pnącze gorące podpełza jak róże,
Co pną się ku niebu przez próchno na murze,
Łzy nie chcą ugasić, na pomoc wezwane,
A ogień kochanek rozpala ją żarem,
To Salem!
Nie weszła ludziom w drogę,
Zrobili pierwszy krok,
I tylko przez urodę
Wodzili za nią wzrok.
Tak panna, jak i żona,
Nie mogły tego znieść,
Bo mord wybaczyć można,
Lecz takiej winy nie!
Strach padł na okolicę,
Dobiega z tłumu głos,
By spalić czarownicę,
Na stos! Na stos! Na stos!
Poczuła na stopach języki płomieni,
itd...
Dobrego wiatru tchnienie
Zmieszało z chmurą dym,
Zgasili jej istnienie
Na stosie własnych win.
I tylko niebo błyska,
Po chmurach przebiegł dreszcz,
Ostatnia zgasła iskra,
Gdy spadł na Salem deszcz.
Opłakał okolicę,
Lecz znowu słychać głos,
Śle inną czarownicę
Na stos! Na stos! Na stos!
Piotr Cieński
Salem
Gdy nocą szła do lasu,
A nocą człowiek śpi,
Ktoś dostrzegł ją zawczasu,
Ktoś inny zamknął drzwi.
Czarnego kota miała
I psów nie chciała bić,
Jej wina jest niemała,
Choć nie zrobiła nic.
Strach padł na okolicę,
Dobiega z tłumu głos,
By spalić czarownicę,
Na stos! Na stos! Na stos!
Poczuła na stopach języki płomieni,
Ognisty pióropusz ją w popiół zamieni.
Już pnącze gorące podpełza jak róże,
Co pną się ku niebu przez próchno na murze,
Łzy nie chcą ugasić, na pomoc wezwane,
A ogień kochanek rozpala ją żarem,
To Salem!
Nie weszła ludziom w drogę,
Zrobili pierwszy krok,
I tylko przez urodę
Wodzili za nią wzrok.
Tak panna, jak i żona,
Nie mogły tego znieść,
Bo mord wybaczyć można,
Lecz takiej winy nie!
Strach padł na okolicę,
Dobiega z tłumu głos,
By spalić czarownicę,
Na stos! Na stos! Na stos!
Poczuła na stopach języki płomieni,
itd...
Dobrego wiatru tchnienie
Zmieszało z chmurą dym,
Zgasili jej istnienie
Na stosie własnych win.
I tylko niebo błyska,
Po chmurach przebiegł dreszcz,
Ostatnia zgasła iskra,
Gdy spadł na Salem deszcz.
Opłakał okolicę,
Lecz znowu słychać głos,
Śle inną czarownicę
Na stos! Na stos! Na stos!