06-15-2008, 07:50 PM
Bardzo proszę o nierozpowszechnianie...
Czytadło o miłości (Любовное чтиво)
słowa i muzyka: Timur Szaow
4-ty utwór od góry na stronie <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.shaov.ru/discs_and_lyrics.php">http://www.shaov.ru/discs_and_lyrics.php</a><!-- m --> (jest tekst i mp3)
W natłoku obowiązków przez cały dzień nie spocznie,
Poza tym - sama nuda: dzieciaki, ślubny mąż...
A w nocy seks pośpieszny, żałosny, monotonny,
To tu, to tam, na odwrót - wszystkiego sekund sto.
Tak to naszej biedaczce nie znany smak orgazmu.
Jakiego tam orgazmu, gdy pościel brudna jest?
Córeczka walczy z ospą, babcia ma atak astmy.
Och, jakże niewesoło takie psie życie wieść.
W łazience, w kuchni, w metrze, w każdej dogodnej chwili
Czytała po kryjomu różowe "Harlequiny".
Kobiety w nich - boginie! Mężczyźni - supermeni!
Ich życie takie piękne i takie niecodzienne...
On ją objął i rozgrzał ją żar jego młodego ciała.
Ona potem się zlała, wszak tak jego ciała zachciała!
Weź mnie całą i kochaj nieszczęsną, prześliczną, ognistą,
Jam młodziutka, milutka, słodziutka, świeżutka i czysta.
Gdy wargami dotykał jej ust poczuł oddech jej krótki,
W okamgnieniu napęczniał jej biust i stwardniały jej sutki.
Nad srebrnymi wodami latały świetliki i ważki.
- Mamo, ja kupę chcę! - I czar prysł. - Och, wy moje dzieciaszki...
Jej mąż to istny tyran, wyżywa się wciąż na niej.
To "znowu chodzisz w wałkach", to "dałaś zimny barszcz".
Pokaż ty lepiej w łóżku, na co cię stać, baranie!
Nie masz ty jeszcze rogów, lecz wnet je będziesz miał!
Nieszczęścia, jak w przysłowiu, chadzają wciąż parami.
To pralka się zepsuje, to wody ciepłej brak.
To - ryms! - na nogę spadnie deska do prasowania.
Rajstopy znów porwane, a niech to wszystko szlag!
Więc pora już wyciągnąć ze schowka zza komina
Lekarstwo na depresję - nowego "Harlequina".
Niech pizza się przypali, a mąż niech się nawali,
Co się tam dalej stało w siedemnastym rozdziale?
Wtem padyszach zakrzyknął: Jak śmiesz, dziewczę, stawiać mi czoła!
Sługom oddam cię mym, stasznej kary uniknąć nie zdołasz.
Ośmiu rosłych mulatów chwyciło ją i obnażyło.
Znów nabrzmiała jej pierś i znów sutki stwardaniały, aż miło.
Tu mulaci ją wzięli bez słów i chędożyć zaczęli.
No bo czemu mulaci ci robić by tego nie mieli?!
Wtedy zjawił się książę i wszystkich ich wraz pozabijał.
- Jest telefon do ciebie! - Psia mać! kiedy wreszcie doczytam?...
Zaś w biurze drań-dyrektor ją chwyta za kolana,
Trzęsąc się z pożądania, już z rana ślini się!
Lepiej ma taka Wierka, księgowa z drugiej zmiany:
Też ma przełożonego - lecz pan ów gejem jest.
A lata mkną jak pociąg, czas pędzi jak szalony.
Gdzie jesteś mój kochanku, herosie moich dni?
Gdzie twoje boskie ciało, gdzie fura wypasiona?
Czy zdążysz przed starością, co puka już do drzwi?
Wmawiają nam, że to jest chłam, że to jest strasznym szajsem,
Lecz życie większą farsą jest niż wszystkie te romanse.
Wiem, snobi i krytycy mogą mnie mieć w... niełasce.
A on ją tak pokochał w rozdziale siedemnastym...
Od samego dzieciństwa ogromnie aktorką być chciała.
Tak się bardzo starała, że w końcu raz w filmie zagrała.
Scenarzysta - narkoman, producent - rozpustny paskuda.
To nie Mosfilm był wszak, była to zgniła toń Hollywoodu.
W reżyserskiej pościeli w tę noc w stroju Ewy leżała.
I trwardniały jej sutki, jak zwykle, a pierś nabrzmiewała.
Wtem on zerwał z niej koc i się rzucił na nagie jej ciało.
- Ciągle czytasz? Ty w kuchniu paszła! Mleko znów wykipiało.
Przekład: Dauri
Czytadło o miłości (Любовное чтиво)
słowa i muzyka: Timur Szaow
4-ty utwór od góry na stronie <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.shaov.ru/discs_and_lyrics.php">http://www.shaov.ru/discs_and_lyrics.php</a><!-- m --> (jest tekst i mp3)
W natłoku obowiązków przez cały dzień nie spocznie,
Poza tym - sama nuda: dzieciaki, ślubny mąż...
A w nocy seks pośpieszny, żałosny, monotonny,
To tu, to tam, na odwrót - wszystkiego sekund sto.
Tak to naszej biedaczce nie znany smak orgazmu.
Jakiego tam orgazmu, gdy pościel brudna jest?
Córeczka walczy z ospą, babcia ma atak astmy.
Och, jakże niewesoło takie psie życie wieść.
W łazience, w kuchni, w metrze, w każdej dogodnej chwili
Czytała po kryjomu różowe "Harlequiny".
Kobiety w nich - boginie! Mężczyźni - supermeni!
Ich życie takie piękne i takie niecodzienne...
On ją objął i rozgrzał ją żar jego młodego ciała.
Ona potem się zlała, wszak tak jego ciała zachciała!
Weź mnie całą i kochaj nieszczęsną, prześliczną, ognistą,
Jam młodziutka, milutka, słodziutka, świeżutka i czysta.
Gdy wargami dotykał jej ust poczuł oddech jej krótki,
W okamgnieniu napęczniał jej biust i stwardniały jej sutki.
Nad srebrnymi wodami latały świetliki i ważki.
- Mamo, ja kupę chcę! - I czar prysł. - Och, wy moje dzieciaszki...
Jej mąż to istny tyran, wyżywa się wciąż na niej.
To "znowu chodzisz w wałkach", to "dałaś zimny barszcz".
Pokaż ty lepiej w łóżku, na co cię stać, baranie!
Nie masz ty jeszcze rogów, lecz wnet je będziesz miał!
Nieszczęścia, jak w przysłowiu, chadzają wciąż parami.
To pralka się zepsuje, to wody ciepłej brak.
To - ryms! - na nogę spadnie deska do prasowania.
Rajstopy znów porwane, a niech to wszystko szlag!
Więc pora już wyciągnąć ze schowka zza komina
Lekarstwo na depresję - nowego "Harlequina".
Niech pizza się przypali, a mąż niech się nawali,
Co się tam dalej stało w siedemnastym rozdziale?
Wtem padyszach zakrzyknął: Jak śmiesz, dziewczę, stawiać mi czoła!
Sługom oddam cię mym, stasznej kary uniknąć nie zdołasz.
Ośmiu rosłych mulatów chwyciło ją i obnażyło.
Znów nabrzmiała jej pierś i znów sutki stwardaniały, aż miło.
Tu mulaci ją wzięli bez słów i chędożyć zaczęli.
No bo czemu mulaci ci robić by tego nie mieli?!
Wtedy zjawił się książę i wszystkich ich wraz pozabijał.
- Jest telefon do ciebie! - Psia mać! kiedy wreszcie doczytam?...
Zaś w biurze drań-dyrektor ją chwyta za kolana,
Trzęsąc się z pożądania, już z rana ślini się!
Lepiej ma taka Wierka, księgowa z drugiej zmiany:
Też ma przełożonego - lecz pan ów gejem jest.
A lata mkną jak pociąg, czas pędzi jak szalony.
Gdzie jesteś mój kochanku, herosie moich dni?
Gdzie twoje boskie ciało, gdzie fura wypasiona?
Czy zdążysz przed starością, co puka już do drzwi?
Wmawiają nam, że to jest chłam, że to jest strasznym szajsem,
Lecz życie większą farsą jest niż wszystkie te romanse.
Wiem, snobi i krytycy mogą mnie mieć w... niełasce.
A on ją tak pokochał w rozdziale siedemnastym...
Od samego dzieciństwa ogromnie aktorką być chciała.
Tak się bardzo starała, że w końcu raz w filmie zagrała.
Scenarzysta - narkoman, producent - rozpustny paskuda.
To nie Mosfilm był wszak, była to zgniła toń Hollywoodu.
W reżyserskiej pościeli w tę noc w stroju Ewy leżała.
I trwardniały jej sutki, jak zwykle, a pierś nabrzmiewała.
Wtem on zerwał z niej koc i się rzucił na nagie jej ciało.
- Ciągle czytasz? Ty w kuchniu paszła! Mleko znów wykipiało.
Przekład: Dauri