05-21-2008, 09:38 PM
Kuba Mędrzycki napisał(a):Biorąc pod uwagę to, że jest wśród nas sporo młodych osób, które z tego co wiem, chciałyby w przyszłości pracować w mediach, bądź już mają jakieś pierwsze doświadczenia w tej branży, pomyślałem sobie, że podzielę się informacją o 'castingu' jaki odbędzie się w siedzibie firmy w której pracuję. Będą to przesłuchania, po których wybrane osoby trafią do jednej z rozgłośni, których właścicielem jest spółka EuroZet.
bryce, <!-- e --><a href="mailto:nittaku@o2.pl">nittaku@o2.pl</a><!-- e --> Bydgoszcz, 21.05.2008
Podanie
Szanowny Mędrzycki! Kieruję swe modły,
ażebyś mnie przyjął i nie był zbyt podły.
Niestety polszczyzna napawa mnie grozą,
dlatego mi wybacz, że piszę nie prozą,
a tak, jak potrafię, bo tylko w ten sposób
zyskuję uznanie i splendor u osób.
Mam bagaż doświadczeń, o których Ci w skrócie
troszeczkę opowiem, więc rusz palcem w bucie.
Gdy inni latawce puszczali pod chmury,
ja mogłem jedynie oglądać kangury,
a ojciec miał pasek miast ptasiego mleka,
ponieważ chciał ze mnie uczynić człowieka.
Nie chciałem jeść tranu, pulpetów i żurku,
lecz on w tym momencie grał „Mury” na murku,
wziął pas i coś mówił, że jestem pod kloszem,
po chwili przestałem być szybko jaroszem.
Od tego momentu jem mięso i zupę,
mam twardy charakter, kark, łeb, oraz …
I przydam się w mediach jak w talii as, walet
mam głos aksamitny i innych sto zalet
i jestem niezłomny, jak słynny dąb Bartek,
już więcej nie zdradzę, bo szkoda mi kartek.
Chcę podjąć tę pracę od dziś albo jutra,
że wszyscy mnie lubią zapytaj się Lutra.
Zazwyczaj dla dzieci układam wciąż baśnie,
gdyż lubię, jak uśmiech z ich oczu nie gaśnie,
gdy radość w ich sercach przez cały dzień gości,
więc proszę Cię oceń coś z mych możliwości,
a jeśli zawiodę, przysięgam Ci, stary,
że mogę naprawiać wam też samowary:
Za trzema górami i za siódmą knieją
jest kraj, w którym rzeczy ciekawe się dzieją.
Lecz los tej monarchii do dziś mnie rozczula,
dwóch błaznów na dworze- jednako bez króla.
Nie chciałbym tym razem metafor nadużyć,
tak kadzą nawzajem, by dymem wykurzyć.
W pstrokatych kostiumach mentora i grajka,
lecz dzisiaj w odcinku nie o nich jest bajka.
Gdzieś z dala od zamku maleńka jest chatka,
tam Jaś i Małgosia mieszkali i matka.
Piętnaście lat trwała idylla , gdy nagle
inaczej historii wiatr zadął w ich żagle.
Pan sąsiad leśniczy od wielu już godzin
chciał złożyć życzenia z okazji urodzin.
Przypomnę – to leśnik był, a nie cukiernik,
więc wziął skórę wilka, a nie żaden sernik.
Gajowym drogowskaz stanowi kult tura,
lecz wilkom apetyt zaostrza natura,
ten też, jak przystało, apetyt miał wilczy,
czy życzył też matce, historia już milczy,
wiewiórki mówiły , że był to koneser,
co matki najczęściej zostawiał na deser.
W metryce w kredensie, co zbity był z sosen
przeczytał, że matka zbyt dużo ma wiosen,
a nie był idiotą, więc wybrał Małgosię,
co stanie się z Jasiem, to wilk miał już w nosie.
Wychodząc, dewizę mu wsadził do mieszka
„Dla jednych jest orzeł, dla innych zaś – resztka”.
Zostawił poza tym mu karnet i talon
na wstęp do Berlina, gdzie ponoć ma salon.
Założył Małgosi wilk wianek kwiatowy,
lecz w zamian chciał inny, bo był honorowy,
a ona mu na to, podchodząc doń bliżej,
że cnotę ma w sercu, a nie nieco niżej.
Stanęła wyniosła, jak w marmur zaklęta,
bo była ambitna, lecz trochę mniej święta
złapała więc wilka, aż dostał wilk dreszcze
urosło mu serce jak grzyb i coś jeszcze
i rozrósł się wilk w ogromnego olbrzyma,
zamarła jak Niobe – do dziś go tak trzyma.
Co działo się z bratem w czas wielkiej tęsknoty ?
Z nostalgii Jaś zapadł na dur i suchoty.
Wciąż myślał o siostrze, żyć bez niej – udręka,
od tego myślenia bolała go ręka.
Aż kiedyś zwariował od ciągłych omamień
i poszedł u szyi zawiązać swej kamień.
Czy filozoficzny? – z pewnością spytacie,
był tak zajebisty jak kac po wypłacie.
Na szczęście na kładce nad brzegiem ruczaju
napotkał kolegę, więc nie ma go w raju.
A gdzie jest? - spytacie. Czy wie ktoś na świecie?
Podobno ktoś widział ich gdzieś na pikiecie.
Mówiono, że potem nabawił się syfa,
cóż, szczyty głupoty też mają Syzyfa.
Co dalej, nie powiem, by nie robić chlewu,
tymczasem bujajcie się migiem do zlewu
i czas antenowy wypełnią reklamy,
a po nich Harlequin – zaproście swe mamy.
Już pora rąk mycia , szyj, uszu i nóżek
Ciao! Ciao! Koniec bajki – spierdalać do łóżek.
W przypadku odmowy uleci wam szansa,
stracicie Masłowską, Ezopa i Hansa.
Acha, jeszcze jedno…. wystarczy pięć kółek,
bym miał na waciki, chleb i kilka bułek.
Zaręczam, że będę miał klub fanów, fanek.
Czy mógłbym prowadzić od dziś „Teleranek” ?