Luter napisał(a):Zawsze było mówione, że Jacek stosuje niekonwencjonalną terapię obok leczenia w Insbrucku.
Luter napisał(a):No ale z drugiej strony cóż innego znaczy pojęcie "metoda niekonwencjonalna", jak nie dokładnie to: preparaty z ziół o niejasnym składzie i niedowiedzionej skuteczności stosowane przez ludzi nie mających uprawnień lekarza.
Po pierwsze, jakoś tak sie dziwnie składa, ze jednak nie mówiono wprost, że JK "leczy się" u Bielki. Skoro jedyną niejasnością było użycie określenia "niekonwencjonalna" to czemu głęboko skrywano, kto jest autorem tej terapii i czym w istocie JK jest "leczony".
Po drugie, używano okreslenia "niekonwencjonalna metoda". Tak, ale to było własnie okreslenie mylące. I nie tylko dlatego, ze nie wyjaśniano nic więcej poza tym, ze stosuje się jakieś zioła. To było okreslenie mylące, bo przecież terapia austriacka też była niekonwencjonalna. Konwencjonalna dla polskiego obywatela jest chemia, radioterapia, albo skalpel.
A w Insbrucku działano poza ogólnie zananą konwencją.
Wystarczy wspomnieć dość szczegółowy opis zabiegów stosowanych w Insbrucku zamiesczony swego czasu w Pulsie Medycyny:
Cytat:J. Kaczmarski poinformował opinię publiczną ( wypowiedź dla czasopisma "Puls Medycyny" że chodzi o skojarzoną terapię z użyciem m.in. hipertermii.
Metoda ta faktycznie - w przeciwieństwie do terapii fotodynamicznej, nie jest stosowana w żadnym polskim ośrodku.
J. Kaczmarski nie chce poddać się tradycyjnym, agresywnym sposobom leczenia: operacji chirurgicznej i ostrej chemio- czy radioterapii i za rekomendacją wiedeńskiego lekarza zdecydował się na nieinwazyjne leczenie w Centrum Rehabilitacji i Regeneracji Onkologicznej w Alpach.
Metoda polegała na równoczesnym stosowaniu różnych terapii nieinwazyjnych, m.in. na głębokim, punktowym ogrzewaniu krtani przez ponad 60 minut (temp. 53,8 stopnia C, 150 wat). Jednocześnie drogą infuzji pacjent otrzymywał selenit i ukrain. Zabiegi powtarzane były dwa razy w tygodniu przez trzy tygodnie.
Przez cały czas pobytu w Centrum choremu podawano także preparaty stymulujące układ odpornościowy, głównie witaminy i mikroelementy oraz homeopatyczne. Stosowano również terapię polem magnetycznym oraz tradycyjne metody medycyny chińskiej (Shiatsu, Reiki).
Aby chory mógł być bezpiecznie odżywiany, kilka dni wcześniej w innym ośrodku w Austrii poddano go operacji wszczepienia specjalnej sondy do żołądka.
Jest za wcześnie, aby mówić o postępach terapii. Pacjent ma do nas wrócić w lipcu - powiedział w rozmowie telefonicznej dr Volkmar Wirth, który prowadzi leczenie Jacka Kaczmarskiego. - Stosujemy nie jedną, ale wiele metod, które łączymy w terapię holistyczną. Tak samo jak w przypadku chemio- czy radioterapii, nie osiąga się w niej efektów w ciągu dwóch-trzech dni.
Całość można przeczytac tutaj: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.kaczmarski.art.pl/media/artykuly/2002/puls_medycyny.php">http://www.kaczmarski.art.pl/media/arty ... dycyny.php</a><!-- m -->
Cóż to jest, jak nie opis terapii niekonwencjonalnej?
Po trzecie, raczej mówiono o "eksperymentalnej terapii". Takie określenie też wskazywało na Austrię. Terapia w Insbrucku też była przecież eksperymentalna. Jej skuteczności nikt nie potwierdzał - nawet lekarze, którzy ją prowadzili.
Po czwarte, formalnie rzecz biorąc rzeczywiście JK wspominał, ze stosuje dwa rodzaje leczenia równolegle. Tyle, że nawet osoby bardziej zaangazowane w sprawę do pewnego momentu łaczyły obie te terapie w jedno - że to niejako jest pewna całościowa polityka walki z rakiem, dwutorowa, ale ze sobą połączona. Już pomijam, że np. podczas akcji pomocowej mówiło się wyłącznie o kosztownej terapii zagranicznej, co wyraźnie wskazywało na Insbruck. O Bilece nie padło ani jedno słowo.
Po piąte, nigdy do końca nie wyjaśniono, ze znaczna część tej tzw. eksperymentalnej terapii JK odbywa nie w Austrii, ale w Polsce.
Luter napisał(a):Nie tylko nikt nigdy nie mówił, że dalszy ciąg tej terapii miał miejsce w Polsce, a wręcz przeciwnie - sam Jacek podkreślał w wywiadach, że terapia w Insbrucku to metoda nowatorska,
Właśnie! Jak zwał, tak zwał - nowatorska, niekonwencjonalna, eksperymentalna. Słuchając JK, pamiętając Puls Medycyny i inne podobne wypowiedzi mozna było spokojnie odnieść wrażenie, że Kaczmar cały czas leczy się w Insbrucku, ewentualnie wspomaga jakimiś ziołami, które - w sumie - tez mu pewnie w Austrii zalecano.
Niejasność nie polega na użyciu słowa "niekonwencjonalna". Takie stawianie sprawy jest kolejną próbą fałszowania tej historii.
Niejasność polegała na stałym okłamywaniu ludzi, co do stanu zdrowia Kaczmara, publicznym przyznawaniu, że zagrożenia życia "już nie ma", nie informowaniu o zaniechaniu terapii w Austrii, nie informowaniu o "leczeniu" się u oszusta Zygmunta B.