Ysabell napisał(a):Na pewno serial jest bardzo wierny książce - do tego stopnia, że zazwyczaj kolejne kwestie można podawać równo z aktorami...
Jest sporo różnic. Woland za stary, Berlioz za stary (w książce pierwszy ma "mniej więcej 40 lat", drugi - "ponad 40"). Scena z Kajfaszem przeniesiona do następnego odcinka (po śmierci Berlioza), ale kosztem zmiany godziny ("mniej więcej dziesiąta rano" staje się inna w powieści, a inna w serialu) - pomimo iż czas odgrywa w powieści niezwykle ważną rolę. W dialogach niektóre kwestie zostały pominięte, niektóre przesunięte w inne miejsce (np. "Jesteś wielkim lekarzem?"). No i zastąpienie Sołowek łagrami, co wywołało wielkie oburzenie.
Ysabell napisał(a):Woland na początku wydał mi się niewłaściwie dobrany, ale obronił się bardzo dobrze. Grunt, że ma różnokolorowe oczy - one "grają" we wszystkich ujęciach twarzy i dzięki nim postać jest bardziej niesamowita. Sam aktor gra dobrze i zdecydowanie się broni jak dla mnie.
Woland, oprócz tego, że za stary (aktor miał 71 lat), jest w serialu poważny, groźny. U Bułgakowa - kpiarski. A kolor oczu zobaczymy chyba dopiero w następnych odcinkach?
Jego kreacja jest znakomita, choć nieco w innym duchu niż u Bułgakowa. Natomiast Bezdomy zupełnie nie wygląda na poetę, nawet kiepskiego.
W kwestii nazwisk:
piotr napisał(a):Twierdzisz, że jest mniej spolszczone niż nazwiska noszone przez Batorego i Rakoczego?
Nie twierdzę, że "jest mniej spolszczone", tylko że "w ogóle nie jest spolszcznone". Pisownia nazwiska Pana Adama jest w 100% tożsama z oryginalną, więc o żadnym spolszczeniu nie może być tu mowy: <!-- m --><a class="postlink" href="http://mek.oszk.hu/03600/03630/html/f/f05462.htm">http://mek.oszk.hu/03600/03630/html/f/f05462.htm</a><!-- m --> . "Spolszczyć" oznacza "nadać czemuś cechy polskie", co zakłada dononanie jakiejś choćby minimalnej transformacji.
Co do nazwisk Batory i Rakoczy, autorzy SO (Słownika Ortograficznego) twierdzą, że są ona spolszczone - i mam nadzieję, że wiedzą, co piszą.
Wracając do Pana Adama, niezależnie od tego, co sądzą autorzy SO, uważam, że pisownia "Ferencyego" jest lepsza niż "Ferencego", gdyż dokładniej informuje o pisowni w mianowniku ("Ferencego" mogłoby równie dobrze być np. od "Ference"). Jeszcze lepsza pisownia to "Ferency'ego", gdzie apostrof wyraźnie oddziela temat od końcówki.
Nie wiedzieć czemu, w odmianie nazwisk węgierskich SO zabrania stosowania apostrofów, choć w nazwiskach angielskich to nakazuje. Tak więc, zgodnie z obowiązującymi zasadami, należy pisać "Ormandyego" lecz "Hardy'ego". Sądzę, że to jeden z kretynizmów SO, o których pisał Robert Stiller w "Pokaż język". Już o tym pisałem, ale nie mogę się powstrzymać od ponownego zacytowania:
Cytat:jest to tak olbrzymi i niewyczerpany zbiór językowych kretynizmów i niezamierzonych dowcipów, że satyryk ma w nim pożywienia na całe lata, jak robaczek w ścierwie hipopotama.
Cytat:Odmiana wyrazów. Nazwiska i nazwy obce. Duże i małe litery. Znaki przestankowe. [...] Wszystko to świadczy o niewiarygodnym wręcz, skandalicznym niedbalstwie i niekompetencji.