Wspomnienie a przy okazji wspaniała lekcja patriotyzmu:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje34/text02p.htm">http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje34/text02p.htm</a><!-- m -->
Polecam lekturę.
Znalazłem pośmiertne wspomnienie (sprzed ponad 10 lat) o prof. Andrejewie. Jakoś to się chyba mieści w temacie:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.wuw.pl/ksiegarnia/tresci/studiaiuridica/34/34_12.pdf">http://www.wuw.pl/ksiegarnia/tresci/stu ... /34_12.pdf</a><!-- m -->
Jaśko napisał(a):Jakoś to się chyba mieści w temacie:
Link sie otwiera na jakies dziwne znaki. .Dawny link $imona otwiera sie 'normalnie'.
Nie bardzo wiem o co chodzi, bo nie wyglada jak blad w linku, a raczej jakis brak w moim oprogramowaniu.
pozdrawiam
ela
To jest zwykły PDF, jak zresztą widać. Ale chyba mogę wkleić, bo nie jest dlugie:
Cytat: STUDIA IURIDICA XXXIV/1997
IGOR ANDREJEW
(1915-1995)
We wspomnieniach pośmiertnych dominującą nad wszystkimi innymi regułami
rolę odgrywa zasada De mortuis nil nisi bene. Są jednak sytuacje, w których trzeba
albo od tej zasady odstąpić, albo zrezygnować z napisania wspomnienia. Tak jest
w tym przypadku.
Pominąć milczeniem śmierć Profesora Igora Andrejewa, udawać, że Go nigdy
wśród nas nie było, to byłby zabieg iście orwellowski. Pozostaje więc próba na-
pisania o Nim wspomnienia bez pomijania jego zasług, ale i bez ukrywania ciem-
nych stron w jego życiu.
Profesor Igor Andrejew rozpoczął działalność naukową na polu prawa karnego
w okresie międzywojennym jako uczestnik seminarium prowadzonego przez prof.
Bronisława Wróblewskiego na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, w mieś-
cie, w którym się w roku 1915 urodził i w 1938 ukończył Wydział Prawa i Nauk
Społecznych.
Ledwo rozpoczętą pracę przerwała wojna. Dopiero po jej zakończeniu mógł
wznowić działalność naukową, uzyskując w 1950 r. doktorat na podstawie pracy:
Istota czynu w rozwoju nauki burżuazyjnej.
Od 1949 r. kariera naukowa Profesora Andrejewa związana jest z Uniwersy-
tetem Warszawskim, gdzie od 1964 r. pracuje jako profesor zwyczajny, pełniąc też
przez kilka lat funkcje prodziekana Wydziału Prawa i w latach 1968-1975 dyrektora
Instytutu Prawa Karnego. Najważniejszym nurtem Jego działalności naukowej była
nauka o ustawowych znamionach przestępstwa. Wydana w 1959 r. praca Ustawowe
znamiona przestępstwa należy do najważniejszych książek z dziedziny prawa kar-
nego w okresie powojennym. Leitmotivem tej pracy są rozważania na temat związku
między opisem ustawowym przestępstwa a realizacją idei praworządności w za-
kresie karnego wymiaru sprawiedliwości.
Drugi ważny nurt stanowią badania prawnoporównawcze, zwłaszcza w zakresie
prawa karnego państw socjalistycznych. Podstawową pracą w tym zakresie jest
książka: Zagadnienia prawa karnego państw socjalistycznych (1971, II wyd. 1975,
III wyd. 1979).
W zakresie opracowań dydaktycznych ważną rolę w kształceniu studentów
wydziałów prawa odegrał podręcznik Andrejewa Polskie prawo karne w zarysie
(I wyd. 1971, VIII wyd. 1986). Profesor Andrejew odegrał znaczącą, jeśli nie
dominującą rolę w przygotowaniu projektu kodeksu karnego, uchwalonego następ-
nie jako kodeks karny z 1969 r.
Charakterystyczną cechą działalności naukowej Profesora Andrejewa jest za-
interesowanie historią nauki prawa karnego, o czym świadczą Jego prace o Beccarii
i odwoływanie się do „korzeni”, do tradycji polskiego prawa karnego i jej osiągnięć,
poczynając od Groickiego, a kończąc na przedstawianiu dorobku Makarewicza,
Śliwińskiego i Woltera.
W twórczości naukowej charakteryzowała Go pasja w badaniu ważnych proble-
mów, precyzja w myśleniu i pisaniu o nich.
Jego uczniowie pamiętają go jako człowieka wymagającego, ale oceniającego
ich prace sprawiedliwie i służącego życzliwą pomocą.
Tym większym szokiem była dla nich ujawniona w 1989 r. wiadomość o roli
jaką Profesor Andrejew odegrał w haniebnej sprawie generała Emila Fieldorfa
„Nila”. Jako sędzia Sądu Najwyższego, biorąc 20 października 1952 r. udział
w rozpatrzeniu rewizji od wyroku skazującego, w spreparowanym procesie, gen.
Fieldorfa na karę śmierci — nie tylko wspólnie z dwoma innymi sędziami utrzymał
w mocy tę karę, ale też wypowiedział się przeciwko ewentualnemu ułaskawieniu
skazanego.
Refleksja, że człowiek nie składa się z samych zalet ani z samych wad brzmi
zbyt lekko w zestawieniu z tym przypadkiem. A jednak wynika z niego, że można
być wybitnym uczonym, autorem wyrafinowanych tekstów o prawie i prawo-
rządności i życzliwym dla uczniów opiekunem naukowym, a jednocześnie być
obarczonym udziałem w mordzie sądowym na niewinnym człowieku. Udziałem,
którego motywów nie chciał czy też nie potrafił nam nigdy wyjaśnić.
Chciałbym wierzyć, że Jego prace o prawie karnym, kładące tak silny nacisk na
gwarancje praworządności, nie były wyrazem cynizmu, lecz raczej wynikiem od-
działywania wyrzutów sumienia, które nie pozwalały mu zapomnieć, jak bardzo się
tej idei sprzeniewierzył.
Lech Gardocki
Jaśko napisał(a):To jest zwykły PDF, jak zresztą widać. Ale chyba mogę wkleić, bo nie jest dlugie:
Dzieki ogromne..Zalozylam, ze program mam..Juz zainstalowalam i uzywam, ale serdecznie dziekuje, ze zechcialo Ci sie podac caly artykul.
No miesci sie w temacie. I poraz kolejny zastanawia mechanizm zaszmacenia czlowieka, ale o tym to i autor wspomnien pisze.
e.
Na ten temat piszą również w dzisiejszej "Rzplitej":
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.rp.pl/artykul/61991,302752.html">http://www.rp.pl/artykul/61991,302752.html</a><!-- m -->