02-26-2008, 10:06 AM
Wiersz pana Piotra T. Waszkiewicza, który "czyta forum, ale się nie udziela".
DRZEWO GENEALOGICZNE II
Nie było moich krewnych u Pitagorasa
I gród Peryklesowy także ich nie gościł
Latali wówczas pewnie z dzidami po lasach
Szukając pożywienia nie zasię mądrości
W wyprawie Eneasza zbrakło mego przodka
Nie było go w legionach u boku Cezara
Bogactwa w Wiecznym Mieście nigdy nie napotkał
A i samego Rzymu spotkać się nie starał
Za to piękna Dalmatka pojmana w niewolę
Kaligulę samego wprawiła w stan błogi
A znów pewien Sarmata był tłumów idolem
Póki palec cesarski nie wskazał podłogi
Pojawił się mój przodek na którejś Krucjacie
Lecz szpetne dziejów rodu zapisał tam strony
W Bizancjum był witany jako nieprzyjaciel
A dalej już nie poszedł – wrócił obłowiony
Zabrakło moich krewnych w bitwie pod Płowcami
Na dworze ich nie było króla Kazimierza
Nie walczył żaden z moich zaciekle z Niemcami
I nie bił Rosjanina na wschodnich rubieżach
Za to jacyś przodkowie w służbie Radziwiłła
Trwali gdy ów królewskie przywdziewać chciał szaty
Inni choć Częstochowa dzielnie się broniła
Równie dzielnie ze szwedzkiej strzelali armaty
Nie pisał dziad mój wierszy, nie kochał się w słowie
Omijał też z daleka Uniwersytety
Innego typu były rozrywki mu w głowie
Pijackie burdy w karczmach, sprzedajne kobiety
Pod Wiedniem go nie było w czas słynnej odsieczy
Odwrotnie pod Chocimiem: był, lecz podał tyły
O sprawy nie dbał nigdy Pospolitej Rzeczy
Gdyż własne interesy ważniejsze dlań były
Za to któraś z prababek, widzę po swych ustach,
Z których uśmiech lubieżny zejść nigdy nie może,
Musiała poznać kiedyś Mocnego Augusta
I bez słowa zbędnego podzielić z nim łoże
DRZEWO GENEALOGICZNE II
Nie było moich krewnych u Pitagorasa
I gród Peryklesowy także ich nie gościł
Latali wówczas pewnie z dzidami po lasach
Szukając pożywienia nie zasię mądrości
W wyprawie Eneasza zbrakło mego przodka
Nie było go w legionach u boku Cezara
Bogactwa w Wiecznym Mieście nigdy nie napotkał
A i samego Rzymu spotkać się nie starał
Za to piękna Dalmatka pojmana w niewolę
Kaligulę samego wprawiła w stan błogi
A znów pewien Sarmata był tłumów idolem
Póki palec cesarski nie wskazał podłogi
Pojawił się mój przodek na którejś Krucjacie
Lecz szpetne dziejów rodu zapisał tam strony
W Bizancjum był witany jako nieprzyjaciel
A dalej już nie poszedł – wrócił obłowiony
Zabrakło moich krewnych w bitwie pod Płowcami
Na dworze ich nie było króla Kazimierza
Nie walczył żaden z moich zaciekle z Niemcami
I nie bił Rosjanina na wschodnich rubieżach
Za to jacyś przodkowie w służbie Radziwiłła
Trwali gdy ów królewskie przywdziewać chciał szaty
Inni choć Częstochowa dzielnie się broniła
Równie dzielnie ze szwedzkiej strzelali armaty
Nie pisał dziad mój wierszy, nie kochał się w słowie
Omijał też z daleka Uniwersytety
Innego typu były rozrywki mu w głowie
Pijackie burdy w karczmach, sprzedajne kobiety
Pod Wiedniem go nie było w czas słynnej odsieczy
Odwrotnie pod Chocimiem: był, lecz podał tyły
O sprawy nie dbał nigdy Pospolitej Rzeczy
Gdyż własne interesy ważniejsze dlań były
Za to któraś z prababek, widzę po swych ustach,
Z których uśmiech lubieżny zejść nigdy nie może,
Musiała poznać kiedyś Mocnego Augusta
I bez słowa zbędnego podzielić z nim łoże