Przemek napisał(a):Hmmm, to prawda. Ależ to z tego co pamiętam, Ty w podobnym stylu próbowałeś rozwiązać sprawę kilku zdjęć w Arce Noego
Przemku, gwoli ścisłości:
Sprawa zdjęć do "Arki" dotyczyła bezpośrednio mnie. To Luter popełnił nielegalne wykroczenie, przywłaszczając sobie mienie. Umyślnie mi usiłował zaszkodzić, nobilitując samego siebie.
Luter, zakładając ninejszy wątek, jął załatwić sprawę w ogóle jego nie dotyczącą. Nie jest on spadkobiercą, ani pełnomocnikiem któregokolwiek ze spadkobierców. Co więcej, wydaje się, że zrobił wszystko, by sprawa wydawnictw nie była załatwiona tak, jak być powinna, Czyli telefonem od WYDAWNICTW, a nie od wszechmogącego Nowaka.
Celem Lutra jest, abym została pozbawiona jakiegokolwiek uznania przez wydawnictwa. Tym celem szkodzi innym spadkobiercom, bo nie zamierzam nie reagować, jeśli jakiekolwiek inicjatywy dojdą do skutków bez mojej zgody. Co więcej, nie życzę sobie, by Pan Nowak w te sprawy ingerował w jakikolwiek sposób poza sprawami merytorycznymi, bo wiedzy na temat twórczości Ojca mu nie odmawiam. Co więcej, jeśli jakiś magistrant bądź magistrantka się do mnie zwraca, zazwyczaj kieruję do m.in KNa.
Kolejnym celem Lutra, za pomocą swojej menażerii ćwirków, wieszczy, wróbelków czy innych stworzeń, jest oczernianie mnie w oczach forumowiczów. Widać szkoda mu dawnej glorii i uznania, które jakoby się wykruszyło przez ostatnie lata.
Pan Nowak nie może ździerżyć faktu, że moje zdanie ma znaczenie, nie może pogodzić się z faktem, że mam coś do powiedzenia, nie może przyjąć faktu, że nie skuliłam się jak zbity pies i poleciałam spowrotem do Mamusi. Już widzę, co by się działo, gdybym tak zrobiła...
Pan Nowak kochał i szanował mojego Ojca. OK. Nie wiem, czy ten szacunek był obustronny, bo nie rozmawiałam z Ojcem na ten temat, a moje młodzieńcze odczucia nie mają wartości merytorycznej. Ja nie neguję postawy Nowaka. Luter zaś w każdym możliwym momencie próbuje stworzyć ze mnie diablicę, która umyślnie oczernia JK i próbuje mu szkodzić. Co więcej, próbował wykreować mi wizerunek chorej psychicznie, okrutnej osoby.
Ja nigdy Ojcu nie próbowałam zaszkodzić, bo nie ma takiej możliwości. Ja jedynie co robiłam, to wyrażałam swoje poglądy i odczucia. To, że się leczyłam farmakologicznie ze względu na problemy z odżywianiem, jeszcze nie oznacza, że jestem chora psychicznie. To, że popełniłam wiele błędów, że przez dlugi czas byłam bardzo zagubiona i w sumie nieszczęśliwa (co niewątpliwie bardzo Pana Nowaka cieszyło i utwierdzało w swoich poglądach) nie znaczy jeszcze, że jestem puszczalska, chora, zła. Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie na mój temat, może się nim dzielić, ale nie powinien szerzyć kłamstwa, aby innych wciągnąć do swojego "klubu anty konopaciowego".
Co prowadzi mnie do następnej kwestii. Pan Nowak jął mieszać się w prywatne sprawy pomiędzy mną a moim narzeczonym. To jest niedopuszczalne. My nigdy nie kontaktowaliśmy się z bliskimi Pana Nowaka, nie uświadamialiśmy ich, jak wygląda prywatne życie ich ojca/męża. Z prostej przyczyny: mamy do głęboko gdzieś, nie widzimy sensu w krzywdzeniu osób trzecich.
Wracając do kwestii testamentu i wydawnictw. Ja z Panem Nowakiem nie będę na temat jakiejkolwiek sprawy związanej z powyższymi tematami sporu kontaktowała. Nie życzę sobie, by Luter ingerował w sprawy ściśle dotyczące spadkobierców mojego Ojca, w tym mnie. Pan Nowak nie jest człowiekiem, którego zdanie poważam pod tymi względami.
Mam dosyć ingerencji osób trzecich w moim życiu i sprawach testamentu. Mam dosyć Pana Nowaka i jego gwardii. Nie mam zamiaru tego dalej tolerować. Opinie każdy ma prawo wyrazić, ale nie zgodzę się na pomówienia i oszczerstwa. Niech brygada to sobie zapamięta.
Pozdrawiam
-P