01-12-2008, 10:29 PM
Zachęcony recenzjami kolegów postanowiłem posłuchać płyty "Raz Dwa Trzy Młynarski".
Pierwsza piosenka – to adaptacja największego chyba szlagieru w historii światowej piosenki rozrywkowej – amerykańskiej przeróbki francuskiej piosenki "Comme d’habitude", noszącej tytuł "My way". We Francji piosenka była niezbyt popularna, do momentu gdy usłyszał ją Paul Anka, polecił Frankowi Sinatrze, w końcu dorwał się do niej Elvis Presley i od tego czasu naliczono w fonografii ponad 1200 wykonań. Piosenka ta ma wyjątkowo piękną i oryginalną melodię, po spokojnej zwrotce następuje mocniejszy nieco refren, który stanowi rozwinięcie, przekształcenie zwrotki. Tyle i aż tyle, bo ani francuski, ani angielski tekst genialny nie jest – ot, takie popowe pitu-pitu. W wykonaniu Nowaka zwrotki jeszcze jakoś brzmią, choć dykcja pozostawia do życzenia ("byś muu... z tysiąca druch"), a wokalista często rozmija się z tonem. Ale darujemy mu to, bo robi to z wdziękiem, a po otrzymanej od Kaczkowskiego gwarancji "perfekcja, kunszt" jesteśmy gotowi zwalić wszystko na akustyków. W refenach natomiast, gdzie oryginalna melodia najpiękniej się rozwija i ciarki po plecach chodzą, Nowak śpiewa zupełnie inną, nijaką melodię. Bardzo wielkie rozczarowanie.
Druga piosenka – "Tak, jak malował pan Chagall". Według rozpiski melodia Leopolda Kozłowskiego, a w rzeczywistości zaczerpnięta z tradycyjnej żydowskiej piosenki "Az der rebe Elimelech". Wykonanie rozkołysane, skoczne, ale mało przystające do tekstu, który mówi o rzeczach tragicznych – o następstwach holokaustu, o antysemickich wydarzeniach czerwca 68. Ale dość już tej martyrologii, nieprawdaż?
Potem skoczyłem do "Jesteśmy na wczasach" – w wykonaniu Młynarskiego jest to arcydzieło pod każdym wględem. Muzyka latynoska, zwrotki w rytmie tanga, refren w rytmie bolera, przedzielone zapowiedzią kontrabasisty. W epoce globalizacji Nowak śpiewa to w jednolitym rytmie umca-umca. Zapowiedzi kontrabasisty zostały wycięte, przez co tekst piosenki staje się niezrozumiały ("...tak anonsować: Jesteśmy na wczasach..."). Z zapowiedzi ostało się jedynie "Panno Krysiu! Kocham Panią... Wszystko", co entuzjastycznie wykrzykuje siedzący na sali Młynarski. Ciekawe, czy entuzjazm ten wynika z zachwytu nad interpretacją Nowaka, czy też z faktu, że tantiemy z płyty Raz Dwa Trzy dostanie Pan Wojciech pewnie większe, niż ze wszystkich jego autorskich płyt razem wziętych.
Dalej nie chciało mi się słuchać. Moja ocena: 3/10. Obyśmy nie doczekali Raz Dwa Trzy Kaczmarski. ;(
OLI napisał(a):Raz Dwa Trzy "Młynarski"
Paszport ode mnie
Alek napisał(a):Obiema rencami!Na początku mamy panią, która zapowiada Kaczkowskiego, który będzie zapowiadał zespół Raz Dwa Trzy. Po czym Kaczkowski, pykając do mikrofonu, przedstawia autora tekstów (na wszelki wypadek prosi publiczność o oklaski), następnie przedstawia zespół Raz Dwa Trzy ("perfekcja, kunszt i kolejna, wydawałoby się nie do zrealizowania wizja artystów") oraz koncert i płytę i ponownie prosi, by nie żałować oklasków. Ha! Po TAKIEJ zapowiedzi rozsiadam się wygodnie w fotelu, wyłączam komórkę, telefon, domowników wysyłam na spacer i zaczynam słuchać.
Pierwsza piosenka – to adaptacja największego chyba szlagieru w historii światowej piosenki rozrywkowej – amerykańskiej przeróbki francuskiej piosenki "Comme d’habitude", noszącej tytuł "My way". We Francji piosenka była niezbyt popularna, do momentu gdy usłyszał ją Paul Anka, polecił Frankowi Sinatrze, w końcu dorwał się do niej Elvis Presley i od tego czasu naliczono w fonografii ponad 1200 wykonań. Piosenka ta ma wyjątkowo piękną i oryginalną melodię, po spokojnej zwrotce następuje mocniejszy nieco refren, który stanowi rozwinięcie, przekształcenie zwrotki. Tyle i aż tyle, bo ani francuski, ani angielski tekst genialny nie jest – ot, takie popowe pitu-pitu. W wykonaniu Nowaka zwrotki jeszcze jakoś brzmią, choć dykcja pozostawia do życzenia ("byś muu... z tysiąca druch"), a wokalista często rozmija się z tonem. Ale darujemy mu to, bo robi to z wdziękiem, a po otrzymanej od Kaczkowskiego gwarancji "perfekcja, kunszt" jesteśmy gotowi zwalić wszystko na akustyków. W refenach natomiast, gdzie oryginalna melodia najpiękniej się rozwija i ciarki po plecach chodzą, Nowak śpiewa zupełnie inną, nijaką melodię. Bardzo wielkie rozczarowanie.
Druga piosenka – "Tak, jak malował pan Chagall". Według rozpiski melodia Leopolda Kozłowskiego, a w rzeczywistości zaczerpnięta z tradycyjnej żydowskiej piosenki "Az der rebe Elimelech". Wykonanie rozkołysane, skoczne, ale mało przystające do tekstu, który mówi o rzeczach tragicznych – o następstwach holokaustu, o antysemickich wydarzeniach czerwca 68. Ale dość już tej martyrologii, nieprawdaż?
Potem skoczyłem do "Jesteśmy na wczasach" – w wykonaniu Młynarskiego jest to arcydzieło pod każdym wględem. Muzyka latynoska, zwrotki w rytmie tanga, refren w rytmie bolera, przedzielone zapowiedzią kontrabasisty. W epoce globalizacji Nowak śpiewa to w jednolitym rytmie umca-umca. Zapowiedzi kontrabasisty zostały wycięte, przez co tekst piosenki staje się niezrozumiały ("...tak anonsować: Jesteśmy na wczasach..."). Z zapowiedzi ostało się jedynie "Panno Krysiu! Kocham Panią... Wszystko", co entuzjastycznie wykrzykuje siedzący na sali Młynarski. Ciekawe, czy entuzjazm ten wynika z zachwytu nad interpretacją Nowaka, czy też z faktu, że tantiemy z płyty Raz Dwa Trzy dostanie Pan Wojciech pewnie większe, niż ze wszystkich jego autorskich płyt razem wziętych.
Dalej nie chciało mi się słuchać. Moja ocena: 3/10. Obyśmy nie doczekali Raz Dwa Trzy Kaczmarski. ;(