MateuszNagórski napisał(a):Nie napisałem, że zawsze odmawiam, spodziewając się, że wtedy dopieprzysz się jeszcze bardziej
Nie napisałeś, że zawsze odmawiasz. I ja także nigdzie nie sugeruję, a tym bardziej nie mówię wprost, że coś takiego napisałeś
MateuszNagórski napisał(a):Jest jednak różnica w nieodmawianiu ze względów finansowych, a z obnoszeniem się na forum Kaczmarskiego z tym, że chałturzy się jego piosenki za kasę i po drodze wyliczaniu niby mimochodem, dla kogo się to robi.
Ano jest różnica!
Polega ona na tym, że chałturzą chyba wszyscy epigoni, którzy mają okazję, ale tylko niektórzy mają czelność się do tego przyznać. Jedni przyznają, ze chałturzą, inni twierdzą, że zazwyczaj odmawiają, choć....zazwyczaj nie odmawiają :rotfl:
MateuszNagórski napisał(a):W Twoim przypadku powodem do chwalenia się jest jakość epigoństwa, którą prezentujesz i jakość umuzycznień - nie wiem zatem po cholerę onanizujesz się tym, że na Twoim koncercie siedzieli Kaczyńscy, Romaszewski, etc.
Kolego Mateuszu, jakością epigoństwa, czy jakością umuzycznień chwalić nie zamierzam. Te jakości bronią się (lub nie!) same. O Romaszwskim i Kaczyńskim wspomniałem w kontekście wypowiedzi Leszka, czyli nie sam z tymi przechwałkami wyjeżdżam a jedynie przywołuję określone sytuacje wywołany do tablicy przez Leszka, który znów odowołuje się do wspólnej znajomości pewnych sytuacji.
MateuszNagórski napisał(a):Chociaż z drugiej strony - Wasz podstawowy repertuar i tak chyba bardziej trafia w potrzeby tego typu organizatorów, niż mój podstawowy repertuar.
Dzielisz włos na czworo. Zarówno w Twoim, jak i w naszym wypadku "podstawowy repertuar" to piosenki JK. Liczy się hasło "Jacek Kaczmarski". A czym to hasło wypełnisz to jest sprawa nawet nie trzeciorzędna. Wszak ludziom, którzy mają w dupie to, co grasz, jest w sumie wszystko jedno, jaki zestaw piosenek usłyszą. Może być dokładnie wszystko - byle by to był JK.
Swoją drogą nadal pozostaje zagadką, jakie są powody, dla których odmawiasz występów mieszczących się w formule "solidarnościowej ustawki". Wiemy już, że nie z powodu pieniędzy, ani z przyczyn ideowych. A zatem?
MateuszNagórski napisał(a):Co do Kępna - nie zaproponowano mi żadnej kwoty. Zapytano, ile sobie życzę. Zostało objaśnione, jakie piosenki gram i jakich na pewno nie będzie. Propozycja została zaakceptowana, więc pewne podstawowe dla mnie warunki zostały spełnione.
Czyli zapłacili i pozwolili zagrać to, co chciałeś. No to w sumie podstawowe warunki mamy takie same.
A co z faktem, że to była impreza, na której część osób miało w dupie to, co grasz? Warto się było męczyć?
To nie ja dzielę włos na czworo. Przyczepiłeś się - swoim zwyczajem - do jednego sformułowania w wypowiedzi, w której chodziło o załamanie rąk nad publicznym rozprawianiem o tym, o czym dżentelmeni nie rozmawiają.
Ja robię kupkę, Ty robisz kupkę - ale na Forum jakoś nie widzę zalewu postów o tym.
Bardzo dobrze, że się epigoni do chałturzenia nie przyznają! Bo jeśli mają strzelać wypowiedziami w stylu "Nie jest to przyjemne granie. Przyjemnie robi się dopiero później, kiedy przychodzi przelew. Chałtura, Panie Leszku i tyle." - niech lepiej zmilczą.
Odmawiałem z takich powodów, o jakich była mowa. Jak słusznie zauważyłeś, nie napisałem, że odmawiałem zawsze. Jeśli miałem zagrać za darmo, a wiedziałem, że ludzie bardzo chcą posłuchać - grałem, jeśli mogłem. Jeśli miałem zagrać za darmo, a wiedziałem, że ludzie nie będą chcieli słuchać - odmawiałem.
Dojdziesz do wniosku, że jedyną rzeczą, która jest w stanie zmusić mnie do grania, są pieniądze. Mógłbyś oczywiście zapytać wprost, czy zdarzyło mi się odmówić grania mimo tego, że wiązało się to z jakąś korzyścią materialną. Mógłbyś, ale nie zapytasz - w końcu jesteś pewien, że znasz odpowiedź w swoim zadufanym przekonaniu, że do takich czynów jesteś zdolny tylko TY.
Nic też nie mam przeciwko sprofesjonalizowaniu grania Kaczmara, przeciwko traktowaniu go, jako przede wszystkim źródła zarobku, a nie przyjemności. Graj, na zdrowie!
To jednak nie ma nic do rzeczy z wypisywaniem na forum JK o przyjemnych przelewach. Naprawdę - nie widzisz śmieszności tego?
MateuszNagórski napisał(a):Ja robię kupkę, Ty robisz kupkę - ale na Forum jakoś nie widzę zalewu postów o tym.
Tyle, że ja nie robię z siebie cnotliwego artysty, co to zazwyczaj ( zazwyczaj !!! ) odmawia chałtur, choć ich zazwyczaj nie odmawia. Mówię o rzeczywistości, która nie jest obca większości epigonów. Udawanie, że ta rzeczywistość nie istnieje, albo że się w kreowaniu jej "zazwyczaj" nie uczestniczy jest po prostu fałszywym zakłamaniem. I, wybacz, jesteś zwyczajnie zakłamany pisząc o tym, jak cnotliwie zazwyczaj nie dajesz dupy i nie śpiewasz za kasę dla związkowych
działaczy. Spiewasz tak samo, jak inni, tylko masz większy problem z tym, aby się do tego chałturzenia wprost przyznać.
MateuszNagórski napisał(a):Bardzo dobrze, że się epigoni do chałturzenia nie przyznają! Bo jeśli mają strzelać wypowiedziami w stylu "Nie jest to przyjemne granie. Przyjemnie robi się dopiero później, kiedy przychodzi przelew. Chałtura, Panie Leszku i tyle." - niech lepiej zmilczą.
No widzisz, a ja myślę, że lepiej by było aby epigoni nie udawali cnotliwych panienek, jednocześnie dając NSZZowi tyłka np. w Kępnie.
Mateusz, nie wiem jak teraz wygląda Twoja kwestia grania czy nie grania na partyjno-wyborczych imprezach, ale pamiętam, że nam oby zdarzało się na paru takowych występować. I to za całkiem niemałe pieniądze.
Panie i panowie - on to prostu WIE. Wie, że zazwyczaj nie odmawiam. A skąd to wie? No jak to skąd - przecież to Konop do mnie dzwoni z NSZZ i słodkim kobiecym głosem namawia i kusi, byleby tylko poczuć, że jego własna chciwość to norma u ludzkiego gatunku.
MateuszNagórski napisał(a):Odmawiałem z takich powodów, o jakich była mowa. Jak słusznie zauważyłeś, nie napisałem, że odmawiałem zawsze. Jeśli miałem zagrać za darmo, a wiedziałem, że ludzie bardzo chcą posłuchać - grałem, jeśli mogłem. Jeśli miałem zagrać za darmo, a wiedziałem, że ludzie nie będą chcieli słuchać - odmawiałem
Wybacz, ale najbardziej w tym wszystkim śmieszy mnie taka, jak powyższa deklaracja: "Jeśli miałem zagrać za darmo, a wiedziałem, że ludzie nie będą chcieli słuchać - odmawiałem". Naprawdę odmawiałeś? No to gratuluję wyczucia. Ja niestety nigdy nie wiem przed faktem, czy "będą chcieli słuchać". To się niestety okazuje w trakcie, albo bo występie. Najwyraźniej jeszcze wiele musze się w tej materii nauczyć, albowiem na chwilę obecną "nie mam jasności w temacie" i nie skreślam z góry publiczności, która może się pojawić na koncercie. I w tym wypadku akurat finanse nie mają nic do rzeczy. Czy płacą, czy nie płacą - publiczność jest zawsze sporą niewiadomą. Oczywiście pewne okoliczności rokują źle albo dobrze już przed faktem, ale aby odmówić trzeba mieć pewność, że odbioru nie będzie. Ja tej pewności nigdy nie mam.
MateuszNagórski napisał(a):Panie i panowie - on to prostu WIE. Wie, że zazwyczaj nie odmawiam. A skąd to wie? No jak to skąd - przecież to Konop do mnie dzwoni z NSZZ i słodkim kobiecym głosem namawia i kusi, byleby tylko poczuć, że jego własna chciwość to norma u ludzkiego gatunku.
Mateuszku, to nie chciwość, tylko oportunizm pokarmowy
To był oczywiście skrót myślowy dotyczący koncertów, które - jak to ładnie ująłeś - źle rokują. O pewnego typu spędach wiadomo, że nie są po to, żeby posłuchać Kaczmarskiego, lecz Kaczmarski po prostu musi tam być. I organizatorzy nie udają, że jest inaczej. Grasz wtedy?
Ustosunkuj się jednak proszę, do meritum. Gadasz i gadasz, a to jedyna rzecz, do której się nie odniosłeś. Czy wypada na publicznym Forum Artysty, dzięki pieśniom którego w ogóle istniejesz na rynku muzycznym - walić takie teksty, jak "przyjemny przelewik", "odbębnione granie", "przyjemnie jest później"?
Kuba oczywiście ma rację, że nie odmawialiśmy płatnych koncertów. Ale czy gdzieś pisaliśmy tego typu rzeczy? Też chyba nie. Z tych - uczciwie - zarobionych pieniędzy cieszyliśmy się we wspólnym gronie, nie wciągając w to środowiska forumowego.
Już nie ciągnę wątku, skąd masz tę statystykę ("zazwyczaj nie odmawia"), bo oczywiście z dupy ją masz. Proszę ustosunkuj się do meritum. Z góry dziękuję.
MateuszNagórski napisał(a):Czy wypada na publicznym Forum Artysty, dzięki pieśniom którego w ogóle istniejesz na rynku muzycznym - walić takie teksty, jak "przyjemny przelewik", "odbębnione granie", "przyjemnie jest później"?
Moim zdaniem w przyznaniu się do tego, co i tak wszyscy wiedzą, nie ma absolutnie nic złego.
Nie ma nic złego w tym, aby przyznać, że sa występy, które gorzej, albo lepiej rokują. Nie ma nic złego w tym, aby przyznać, że czasem gra się w zasadzie wyłącznie dla pieniędzy. Nie ma też nic złego w tym, aby przyznać, że szanuje się każdą publiczność, bo w ogóle występ jest przede wszystkim dla publiczności. Nie ma w tym nic złego, aby przyznać, ze nie zawsze występy są przyjemne.
Jedno sprostowanie: staramy się nigdy nie odbębniać grania. Czy na spędzie, czy w innych okolicznościach, zasadą podstawową jest elementarny szacunek dla ludzi, którzy przyszli. Szacunek polega na tym, ze się tych ludzi z góry nie skreśla, jako złej publiczności. Szacunek ten polega też na tym, ze za kazdym razem staramy się zagrać możliwie najlepiej, jak umiemy.
No ok. Tylko ja tego szacunku nie widzę w tym zdaniu:
"Nie jest to przyjemne granie. Przyjemnie robi się dopiero później, kiedy przychodzi przelew. Chałtura, Panie Leszku i tyle."
Zamiast prosto wyjaśnić (bo przecież tego zdania się czepiłem), że jednak szacunek masz, rzucasz się jak ryba w sieci.
Niktważny napisał(a):Jedno sprostowanie: staramy się nigdy nie odbębniać grania.
Obawiam się, że samo napisanie powyższego zdania jeszcze nie gwarantuje spełnienia takiej deklaracji.
Pawle
wszystko zalezy w jakich politycznych imprezach bierze sie udzial - na niektorych grajkowie są słuchani mało chętnie a na niektórych - wprost przeciwnie. Wiele tez zalezy od odpowiedniego doboru materrialu - sa bowiem piosenki tak typowo wiecowe, ktore martwego w trumnie poruszą. Czasami taki grajek potrafi wywolac prawdziwa burzę i celnie walna, a nawet zrobic niezły skandal. Zapewniam.
Drogi artystycznej nie wybralem bo mialerm za maly talent. Ale do dzialalnosci politycznej - wystarczyl. Niestety, nie mogę tejze dzialalnosci uprawiac dalej ze wzgledow zawodowych - a szkoda, bo czasami jeszcze ukladaja mi się piosenki polityczne, ktore mogly by - moim zdaniem - troszke fermentu wprowadzic. Ale nie zaryzykuje... za stary na to juz jestem.
A co do imprezy z Komorowskim - to akurat nie byla impreza polityczna...
Dodam jeszcze, że większośc imprez wiecoweo politycznych grywalem za darmo, dla samej przyjemnosci wkladania kija w mrowisko i czytania pod swoim adresem obelg w ogólnokrajowej prasie (a byly takowe w duzych ilosciach). Taki jestem nieskromny... i masochistyczny
Lutrze
niezaleznie jak bardzo starasz się obrzydzić mi Kaczmarskiego (tak jak obrzydzasz go na rózne sposoby innym ludziom) to i tak nie zmienisz faktu, że byłem i jestem wielkim wielbicielem Jacka Kaczmarskiego a przed Jego talentem padam na kolana.
A to co czasem o nim piszę, pisze ze świadomościa, że JK był tak wybitnym artystą, że nawet moje drobne uwagi - ktore bym mu powiedzial wprost w oczy, co czasem nawet robilem jak byla okazja - nie sa w stanie ani na ulamek ulamka mu zaszkodzic.
Mysle tez, że przez lata nasladujac (z roznym, czesto mimo wszystko slabym skutkiem) stylistyke JK - zlozylem Mu najwiekszy z mozliwych holdów - bo nasladownictwo jest najwyzszym stopniem uwielbienia.
Pawel zreszta tez taki hold Mistrzowi skladal i sklada - tyle, ze w przeciwieństie do mnie - z ogromnym powodzeniem. Myśle, że swoimi perfekcyjnymi koncertami zrobil dla pamięci o JK duzo duzo więcej niż Ty Lutrze i ja razem wzięci.
Nie wiem Lutrze czy to przyjmiesz do wiadomosci -
Cóż, nie przyjmuję tego do wiadomości, ale wolałbym nie wchodzić w szczegóły tej dyskusji. Mogę tylko powiedzieć, że - ogólnie rzecz biorąc - przypisywanie komukolwiek zasług związanych z propagowaniem twórczości JK tudzież działaniem na rzecz pamięci o JK zazwyczaj brzmi fałszywie. Bo - jak słusznie zauważył Paweł - "te jakości bronią się (lub nie!) same"*. Podkreślanie czyichkolwiek zasług na tym polu jest z reguły próbą takiego prostackiego podłączania się pod legendę. Dlatego budzi to we mnie niechęć i nie poważam ludzi, którzy tak robią.
Dodam, że - między innymi z powodów wyżej wymienionych, ale nie tylko - nigdy nie twierdziłem, by mój udział w działalności na rzecz pamięci o JK był w jakikolwiek sposób znaczący.
Tak czy inaczej - Twoje zdanie na temat kto zrobił więcej dla pamięci o JK wydaje mi się groteskowe, bo przypomina mi kłótnię dwóch pcheł o to, do której z nich należy pies, na którym obydwie żerują.
Pozdrawiam.
* Paweł pisał wprawdzie o ich skromnym twórczym wkładzie w wykonywanie piosenek JK, ale cytowane zdanie jest prawdą bardziej uniwersalną.
Poza tym trochę trudno porównywać te dwie "zasługi".
Grono osób świadomych, czym jest twórczość JK nie powiększy się jakoś znacząco od grania epigońskich koncertów. To grono się nie powiększy głównie dlatego, że ludzie nie przychodzą na koncerty dla Pawła, Michała, czy mnie. Oni przychodzą przez nazwisko Kaczmarski, czasem oczywiście znając nasze wykonania - więc w najlepszym razie przychodzą, bo lubią słuchać naszych wykonań piosenek JK. W ogóle trudno mówić o robieniu czegokolwiek dla sprawy JK, najwyżej dla siebie i rozpropagowania swoich przyszłych dokonań.
Może być oczywiście tak, że ktoś czuje tu i ówdzie jakiś subiektywny "ciężar utrzymywania czegoś", ale ja bym wtedy polecił... Hm, dobrego ortopedę bym polecił.
Nie można więc porównywać redakcji kilku pozycji związanych z JK, doprowadzenia do wydania "Sceny to dziwnej" z graniem piosenek Jacka Kaczmarskiego. Nie można, bo w przeciwieństwie do epigoństwa takie wydawnictwa są faktycznie w jakikolwiek sposób związane z tzw. "sprawą JK".
Pisząc to, zdaję sobie oczywiście sprawę, że piszę bardziej dla publiczności, niż dla dyskusji z lc. Po pierwsze dlatego, że lc mi nie odpowie w uporczywej nadziei, że ciągłe ignorowanie mnie sprawi, że przestanę istnieć. :rotfl:
Po drugie i znacznie ważniejsze - lc doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wypisuje bzdury. Te bzdury wypisuje w uporczywej nadziei, że bez przerwy trafia w czuły punkt Lutra i kruszy jego chęć do życia. Rozrywka to faktycznie życiochłonna, ale dla lc. Polecałbym korzystać lepiej z resztek danego czasu, ale - podobnie jak Mistrz - wyznaję zasadę, że każdy żyje na własny rachunek i jak chce.
Święte słowa, Mateuszu.
Wszystko to prawda. Dodam tylko że zasługi na polu wydawniczym należą się firmie Pomaton-EMI, a personalnie Tomkowi Kopciowi i Piotrkowi Kabajowi oraz firmie MetalMind, a personalnie śp. Tomaszowi Dziubińskiemu.
Mateuszu,
nie obraź się, ale ja nie odpisuje Ci dlatego, że z mojego punktu widzienia nie masz mi nic ciekawego do powiedzenia - natomiast, w przeciwnienstwie do Lutra, ktorego autentycznie nie lubię - nie żywię do Ciebie negatywnych uczuć, więc mnie Twoja pisanina nie pobudza. Wybacz.
Lutrze,
jeżeli juz poruszyłeś temat psa, to chętnie pojde tym tropem.
Otóz problem polega na tym, że psa już nie ma - zostały tylko pchły.
I to te pchły tak naprawdę świadczą, że pies istniał.
Oczywiście, z braku psa, pchły gryzą sie między sobą - co może powodować pewne zgorszenie.
Ale jest to stan w sumie dobry - bo gryząc się nawzajem, rozdrapują schede po psie i zarazem utrzymują o nim pamięć.
To groteskowe? Być może.
Ale groteskowe z pewnością nie jest, że są podejmowane próby sprzedaży pierwszej miski psa - przez tych, którzy podobno chieli zrobic z budy muzeum.
Na całe szczęście - jak to w życiu bywa - nie z jednej miski pies chłeptał.
lc napisał(a):Dauri
nie jestem jednak przekonany, czy to wydarzenie z Komorowskim i Merkel zdarzyło się na przyjęciu - bo tego właśnie dotyczy wskazana etykieta. Tak więc, pozstanę przy swoim zdaniu.
Leszku,
Nie sądzę, by zasady kolejności siadania w protokole dyplomatycznym zasadniczo różniły się według rodzajów uroczystości - ale nie mogę wykluczyć, że możesz mieć rację. Przy jednym będę się jednak upierał - płeć nie ma tu żadnego znaczenia.
W życiu codziennym przyjęte jest, że mężczyzna wita się najpierw z kobietą, a następnie z mężczyzną. A w dyplomacji - według rangi. Np. jeżeli spotykają się głowy państwa z małżonkami, to najpierw witają się głowy państwa - jak widać na niniejszym filmie <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=9xVzwuhBao4">http://www.youtube.com/watch?v=9xVzwuhBao4</a><!-- m --> z udziałem prawicowych polityków, z dobrą, konserwatywną kindersztubą i manierami.
Tak więc do Komorowskiego możesz mieć ewentualnie pretensje, że usiadł przed
gościem, ale na pewno nie dlatego, że zrobił to przed
kobietą.
lc napisał(a):Mateuszu,
nie obraź się, ale ja nie odpisuje Ci dlatego, że z mojego punktu widzienia nie masz mi nic ciekawego do powiedzenia - natomiast, w przeciwnienstwie do Lutra, ktorego autentycznie nie lubię - nie żywię do Ciebie negatywnych uczuć, więc mnie Twoja pisanina nie pobudza. Wybacz.
Leszku, czasami jest mi Cię autentycznie żal. Na przykład teraz, kiedy widzę, jak wspinasz się na krótkich paluszkach swojej siermiężnej elokwencji, byleby za wszelką cenę każdemu z nas napisać coś, co Twoim zdaniem go dotknie. Wierz mi lub nie, ale Twoje zdanie o mnie, a w szczególności Twój do mnie stosunek emocjonalny, są mi doskonale obojętne. I uważaj, żebyś z tego wysiłku "jentelektułalnego" do reszty nie zwariował.
lc napisał(a):Otóz problem polega na tym, że psa już nie ma - zostały tylko pchły.
Na tym właśnie polega różnica między naszym postrzeganiem rzeczywistości.
Otóż rzecz w tym, że pies jest. Trzeba być wyjątkowym tępakiem albo wyjątkową mendą, żeby twierdzić, że psa już nie ma.
Pozdrawiam.
Lutrze
znowu mnie nazbyt wprost obrażasz (zwariowanie do reszty, menda, tępak) - ale jest to, jak rozumiem, dowód Twojej "doskonałej obojętności".
OK.
A swoja drogą - widzę, że słowo "siermiężny" jest Twoim słowem ulubionym, tak często go uzywasz - i słusznie, bo naprawdę do Ciebie pasuje.
Dauri
jako liberalny, ba nawet czasem libertyński, KONSERWATYSTA - uważam, żde płeć znaczenie MA - i to nie tylko w sprawach intymnych.
Tym bardziej, że tradycja szczególnego honorowania kobiety jest właśnie Polakom bliska - nawet (a może zwłaszcza) WBREW trendom zachodnim. I być może pani Kanclerz nie odebrała zachowania Pana BK jako afront.
lc napisał(a):znowu mnie nazbyt wprost obrażasz (zwariowanie do reszty, menda, tępak)
Leszku, obrażam nie Ciebie, a pogląd, który wygłosiłeś. A to spora różnica, bo - jak słusznie zauważył Mateusz - w większość bzdur, które chrzanisz, sam przecież nie wierzysz. To po pierwsze.
Po drugie - menda i tępak użyte zostały przeze mnie jako dwa składniki alternatywy; rzekłbym nawet, że alternatywy rozłącznej. A więc - jeśli już tak koniecznie chcesz czuć się obrażony - wybierz sobie jedno z tych określeń; na przykład to, które Ci się bardziej podoba.
W każdym razie polecałbym czytanie z większym zrozumieniem.
Lutrze
widze, że podzielasz pogląd biskubi, iż śmiech może być nauką, kiedy się z przywar nie osób natrząsa.
Rzeczywiście, musze pójśc za Twoja radą i czytać z wiekzym zrozumieniem, bo - jak widac niesłusznie - odnisłem wrażenie, że atakujesz mnie a nie pogląd - a przeciez określenie tepak albo menda - to typowe określenie poglądów. Sorry.
Zaś wyrok co do bzdurności moich tez wygłoszony przez takich intelektualistów jak Ty i Mateusz przyjmuję ze stosowną to tego pokorą.
Dauri
być może wyjaśnieniem zdarzeń na obrazkach jest to że pani Kanclerz jest niezwykle męska /jako polityk rzecz jasna/ a Radosław Sikroski to polityk widocznie zniewieściały - humorzasty, nieraz wręcz rozhisteryzowany.
O Kadafim nic nie wiem - ale w Libii panują inne stosunki niż w Europie.
lc napisał(a):Dauri
być może wyjaśnieniem zdarzeń na obrazkach jest to że pani Kanclerz jest niezwykle męska /jako polityk rzecz jasna/ a Radosław Sikroski to polityk widocznie zniewieściały - humorzasty, nieraz wręcz rozhisteryzowany.
Leszku, to tylko potwierdza, że oprócz rangi na traktowanie polityka charakter ma dużo większy wpływ niż płeć. Co do Sikorskiego - cóż, obcowanie z Kaczyńskimi nie wyszło mu na dobre. Przed epizodem w rządach PiS nie był ani zniewieściały, ani humorzasty.
Oczwyscie
Sikorski był bardzo dawniej twardym i ostrym facetem, zwłaszcza w ramach ROPu. Bralismy udział nieraz we wspolnych imprezach i dzielilismy scenę - więc wiem jakie poglądy miał, jakie głosił i jakie akceptował.
Ja to pamiętam doskonale. Ciekawe, czy On też to do dzisiaj pamięta...
A zniewieścienie faktycznie zaczęło przychodzić przy Kaczyńskim.
I wiemy czym sie skończyło...
Cytat:Wszystkie stacje telewizyjne w USA przerwały swoje programy, aby podać wiadomość o zabiciu Bin Ladena. Przywódca organizacji odpowiedzialnej za atak terrorystyczny na USA 11 września 2001 r. zginął prawie 10 lat po tym zamachu.
Na wieść o śmierci bin Ladena kilkaset osób zgromadziło się przed Białym Domem w Waszyngtonie wznosząc patriotyczne okrzyki i flagi narodowe. Zebrani spontanicznie zaintonowali hymn USA.
Według relacji telewizyjnych, ludzie w całym kraju przekazywali sobie nawzajem historyczną wiadomość przez telefon, internet, Twittera i inne elektroniczne media. Rodziny ofiar zamachu z 2001 gratulowały sukcesu amerykańskim oddziałom specjalnym.
Chciałoby się rzec "ale to już było..."
Bardzo, ale to bardzo, ton i treść tego doniesienia przypomina mi słusznie minioną epokę. A Wam?
Ma się rozumieć:
Obama napisał(a):- Dziś sprawiedliwości stało się zadość
I - co chyba oczywiste:
Cytat:W operacji zaatakowania domu, w którym ukrywał się Bin Laden, Amerykanie nie ponieśli żadnych strat.
Ktoś tu niedawno psioczył na Ruska, że nie daruje, że zabije...
Tymczasem...
Cytat:...bin Laden został wytropiony i zabity w Pakistanie ...
Kalemu ukraść krowę?