Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: polityka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41
Simon napisał(a):Z drugiej - wydaje mi się, że "zagrozić" PO Palikot może dopiero wtedy, gdy założy własną partię. Smile
Biorę w cudzysłów to zagrożenie - bo nawet jeśli założy, nie sądzę, by taka formacja odegrała jakąś znaczącą rolę na arenie politycznej.

To prawda. Raczej odbierana byłaby na zasadzie ciekawostki Dropsa, a sam Palikot postrzegany jest bardziej jako JKM Platformy. Ludzie lubią oglądać w telewizji takich ludzie, pośmiać się z nich trochę, z tego co mówią, co robią, ale jak przychodzi do ewentualnego poparcia, to już tak różowo nie jest.
Kuba Mędrzycki napisał(a):To prawda. Raczej odbierana byłaby na zasadzie ciekawostki Dropsa, a sam Palikot postrzegany jest bardziej jako JKM Platformy. Ludzie lubią oglądać w telewizji takich ludzie, pośmiać się z nich trochę, z tego co mówią, co robią, ale jak przychodzi do ewentualnego poparcia, to już tak różowo nie jest.
Gdzies słyszałem dość ciekawy komentarz, że Palikot nie tworzy swojej partii po to, aby "zagrozić" PO, ale po to, aby odebrać część elektoratu przede wszystki sldowskiego. Następnie partia Palikota wraz z PO miałaby w koalicji rządzić kolejną kadencję. Dzięki temu Tusk zachowałby polityczną cnotę i - pozyskawszy rękami Palikota - elektorat lewicowy, jednocześnie nie musiałby wchodzić w formalną koalicję z Napieralskim.

Taki bieg wypadków jest możliwy, zwłaszcza, ze oferta Palikota jest kierowana do ludzi takich, jacy pod krzyżem protestowali przeci prawicowym obrońcom krucyfiksu. Zarówno sposób działania Palikota, jak i tych antykrzyżowców jest dość podobny. I postulaty polityczno - społeczne też.

Ta cała teoria, wydaje mi się, ma jednak jedną słabość. Otóż partii politycznej generalnie nie tworzy się po to, aby innej frakcji pomagać w rządzeniu, ale po to, aby władzę przejąć. Dążenie do zdobycia niepodzielnej władzy jest pierwszym i najbardziej oczywistym dążeniem każdej demokratycznej partii politycznej.
Po drugie nie sądzę, aby na taki układ, powiedzmy, koalicyjny między Palikotem a Tuskiem zgodziła się prawicowa frakcja PO z Gowinem na czele.
Niktważny napisał(a):obrońcom krucyfiksu
Ani z nich "obrońcy", ani "krucyfiksu". Bardziej adekwatne określenie to "Szantażujący za pomocą krzyża (nie będącego krucyfiksem)".
Zupełnie nie rozumiem strategii PiS w kwestii krzyża i/lub pomnika. Najprostszą metodą, aby stawiać krzyże i pomniki w dowolnych lokalizacjach i ilościach byłoby wygranie wyborów samorządowych (przede wszystkim w Warszawie). Należało kontynuować "politykę miłości" z kampanii prezydenckiej, dodając do niej merytoryczną krytykę rządów PO i władz Warszawy. Byłyby wówczas realne szanse na przejęcie władzy w Warszawie przez PiS, co pozwoliłoby stawiać pomniki "skolko ugodno i gdie popało".

W obecnej sytuacji krzyżowo-pomnikowej wykreowanej przez Kaczyńskiego (czy też powstałej za jego przyzwoleniem), w Warszawie (i prawdopodobnie nie tylko tu) debata wyborcza będzie się toczyła dookoła krzyża i pomnika, a nie dookoła spraw ważnych dla samorządów. Nie wyjdzie to społecznościom lokalnym na dobre, gdyż do władz dojdą osoby o profilu ideologicznie najbliższym większości głosującej społeczności, lecz niekoniecznie najlepsi w zarządzaniu istotnymi sprawami lokalnymi.

W Warszawie PiS powinien przegrać z kretesem, gdyż zdecydowana większość Warszawiaków (69 proc.) jest przeciwna umieszczeniu pomnika przed Pałacem Prezydenckim: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.wprost.pl/ar/207087/Warszawiacy-nie-chca-pomnika-przed-palacem/">http://www.wprost.pl/ar/207087/Warszawi ... d-palacem/</a><!-- m -->
dauri napisał(a):Należało kontynuować "politykę miłości" z kampanii prezydenckiej, dodając do niej merytoryczną krytykę rządów PO i władz Warszawy. Byłyby wówczas realne szanse na przejęcie władzy w Warszawie przez PiS
A na jakiej podstawie sądzisz, że PiS miałby realne szanse na przejęcie władzy w Wwie? W wyborach prezydenckich w I turze padł tam wynik 51:30, w II - 63:36 na korzyść Komorowskiego. Co prawda wybory samorządowe mają swoją specyfikę, ale mimo wszystko nie spodziewałbym się, żeby PiS mogło w zbliżonym czasie osiągnąć jakiś szczególnie lepszy wynik.
Nawiasem mówiąc, powątpiewam, żeby kwestia lokalizacji pomnika była głównym kryterium wyboru dla elektoratu.

Co do "sytuacji krzyżowo-pomnikowej", to nie zgodziłbym się z oceną, że zostałą ona "wykreowana przez Kaczyńskiego".
Jaśko napisał(a):Co do "sytuacji krzyżowo-pomnikowej", to nie zgodziłbym się z oceną, że zostałą ona "wykreowana przez Kaczyńskiego".
Ale, że "powstała za jego przyzwoleniem" już tak?
Jaśko napisał(a):Co do "sytuacji krzyżowo-pomnikowej", to nie zgodziłbym się z oceną, że zostałą ona "wykreowana przez Kaczyńskiego".
Jaśko, w mojej wypowiedzi podałem alternatywę, bo nie pamiętałem dokładnie, jak to było. Ale sprawdziłem i jestem zdania, że sytuacja została wykreowana przez Kaczyńskiego, chyba w tym oto momencie:
Cytat:– Jeżeli Bronisław Komorowski usunie krzyż, który stoi przed Pałacem Prezydenckim, to można powiedzieć, że będzie zupełnie jasne, kim jest – uważa Jarosław Kaczyński. Prezes PiS opowiada się za tym, by w miejsce krzyża postawić pomnik. Jak uzasadnia, zajmowanie się sprawą katastrofy smoleńskiej jest jego moralnym obowiązkiem.

Jak dodał Kaczyński, jeśli prezydent elekt usunie krzyż to będzie też jasne, „po której jest stronie w różnego rodzaju sporach dotyczących polskiej historii i polskich powiązań”.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.tvp.info/informacje/polska/kaczynski-odda-krzyz-za-pomnik/2113771">http://www.tvp.info/informacje/polska/k ... ik/2113771</a><!-- m -->

Początkowo postawienie krzyża i osoby modlące się pod nim miały całkowitą moją sympatię, tak jak np. stawianie zniczy w dzień śmierci JP2. To się jednak diametralnie zmieniło, gdy za sprawą Kaczyńskiego krzyż ów zaczął zostać używany jako instrument szantażu.

Wiara i jej symbole są dla mnie sprawami zbyt ważnymi, bym godził się na ich instrumentalizację. Moje ewentualne sympatie i antypatie nie mają tu nic do rzeczy, w podobny sposób skrytykowałem Tuska za jego ślub kościelny przed wyborami. Ale to, co robi teraz Kaczyński jest dalece bardziej obrzydliwe, gdyż wciągnął w swoje ohydne zagrywki wielu prostych, porządnych ludzi. Podobnie obrzydliwe było koniunkturalne udzielenie polskiego obywatelstwa jakiemuś piłkarzowi zupełnie niezwiązanego z Polską przez Lecha Kaczyńskiego, na dodatek poza kolejnością.
dauri napisał(a):sytuacja została wykreowana przez Kaczyńskiego, chyba w tym oto momencie
... i podajesz wypowiedz z dnia 16.07. Oczywiście możesz uważać, że to wtedy powstała cała sytuacja, ale gołym okiem widać, że zaistniała wcześniej. Przecież jedną z pierwszych inicjatyw, jakie ogłosił Komorowski, był zamiar usunięcia krzyża sprzed Pałacu. Już wtedy sytuacja istniała, a przynajmniej od tego wywiadu w okolicach krzyża zaczęli gromadzić się ludzie, którzy zamierzali tego krzyża bronić przed zapowiedzianym przez Komorowskiego usunięciem (przeniesieniem). Trudno więc zgodzić się z poglądem, że tę sytuację stworzył Kaczyński wypowiedzią o tydzień późniejszą.

Ale nie powiedziałbym, że to Komorowski stworzył tę sytuację. Stworzyli ją ci, którzy postawili krzyż z takim postulatem. Natomiast później na skutek działań i wypowiedzi z obu stron doszło do zaostrzenia tej sytuacji.
MacB napisał(a):Ale, że "powstała za jego przyzwoleniem" już tak?
Nie wiem, jak było z jej powstaniem. W każdym razie nie podjął działań w celu załagodzenia sprawy.
Jaśko napisał(a):W każdym razie nie podjął działań w celu załagodzenia sprawy.
No właśnie.
Niepolitycznie (i głupio!) zabrał się do sprzątania pałacu z resztek poprzednika prezydent, a prezes (jak zwykle!) to wykorzystał.
Jaśko napisał(a):Przecież jedną z pierwszych inicjatyw, jakie ogłosił Komorowski, był zamiar usunięcia krzyża sprzed Pałacu.
Jaśko, ale to chyba nie było tak, że ten krzyż sobie tam legalnie stał, i nagle Komorowski wysunął pomysł jego usunięcia, tak jak wysuwa się pomysły rozbiórki legalnie stojących domów, gdy np. teren staje się potrzebny do czegoś innego. Komorowski powiedział "oczywistą oczywistość". Jeżeli coś gdzieś stoi niezgodnie z prawem, to albo trzeba to usunąć, albo zalegalizować (jeżeli ktoś zgłosi odpowiedni wniosek odpowiednim władzom). Tertium no datur. Jako prawnik chyba rozumiesz to.

Jest normalne, że w społeczeństwie dochodzi do rozmaitych sporów między obywatelami lub grupami obywateli - i wówczas wspólnym punktem odniesienia dla wszystkich powinno być obowiązujące prawo. Fakt, iż ktoś powie, że zamierza je zastosować nie może być w żadnym wypadku uznane za wykreowanie jakiejś awantury, zwłaszcza przez prezydenta, który powinien być pierwszym, który stoi na straży konstytucji i prawa.

Jaśko napisał(a):Już wtedy sytuacja istniała, a przynajmniej od tego wywiadu w okolicach krzyża zaczęli gromadzić się ludzie, którzy zamierzali tego krzyża bronić przed zapowiedzianym przez Komorowskiego usunięciem (przeniesieniem).
Ale wówczas nie było chyba mowy jeszcze o pomniku? Ja cały czas mam na myśli nie "obronę krzyża", tylko "wykorzystywanie krzyża jako środek nacisku w sprawie pomnika".
MacB napisał(a):Niepolitycznie (i głupio!) zabrał się do sprzątania pałacu z resztek poprzednika prezydent, a prezes (jak zwykle!) to wykorzystał.
Prezydent został postawiony w trudnej sytuacji przez rodzinę poprzednika, do której należało w miarę szybkie i sprawne posprzątanie po poprzedniku, co nie nastąpiło - powiedzmy z przyczyn żałoby i chyba nie ma nikt o to żalu - ale zarzucanie w tej sytuacji prezydentowi, że zabrał się do sprzątania po poprzedniku jest dość kuriozalne.
dauri napisał(a):zarzucanie w tej sytuacji prezydentowi, że zabrał się do sprzątania po poprzedniku jest dość kuriozalne.
To był taki nieudolny skrót myślowy i nie miał nic wspólnego z "zasiedzeniem się" w pałacu pani Marty.
Miałem na myśli nieudolne zabranie się Komorowskiego za burzenie rodzącego się wśród "Prawdziwych Polaków" (za milczącym przyzwoleniem, a myślę, że również za cichą inspiracją ze strony prezesa) skojarzenia: "Pałac Namiestnikowski = Miejsce Po Największym z Polaków (omyłkowo tylko wyznaczone dla czasowo urzędującego marszałka Komorowskiego)".
MacB napisał(a):Miałem na myśli nieudolne zabranie się Komorowskiego za burzenie rodzącego się wśród "Prawdziwych Polaków" (...)
Nie zgadzam się, by było to nieudolne, choć jestem świadom wielu gaf Komorowskiego.

Nieudolne nastąpiło później: tłumaczenie, że Komorowski nie powiedział "usunięcie" tylko "godne przeniesienie" itp. Tutaj należało jak mantrę powtarzać dwie rzeczy: konieczność panowania nad porządkiem prawnym oraz konstytucyjną bezstronnością państwa w kwestii wyznań, a zatem również w kwestii symboli religijnych. Bo z tym nie da się polemizować (chyba że odrzuca się podstawowe zasady demokracji) - i trzeba było zaatakować Kaczyńskiego jako wroga demokracji (za wspieranie zakłócania porządku prawnego i kwestionowanie wyniku demokratycznych wyborów). A nie wdawać się w dyskusję, czy miejsce przed Pałacem Namiestnikowskim jest właściwym miejscem dla pomnika, czy przywoływać opinię konserwatora zabytków. Dopóki nie został złożony formalny wniosek o legalizację krzyża albo wniosek o pozwolenie na budowę pomnika, z punktu widzenia prawa problem nie istnieje i władze nie powinny go rozwiązywać.
dauri napisał(a):Nie zgadzam się, by było to nieudolne [...] Nieudolne nastąpiło później
Nie kijem go, a pałą Wink
"Działania" Komorowskiego okazały się tak czy inaczej... nieskuteczne; na straży porządku prawnego nie potrafił stanąć, dał się wmanewrować w "walkę z krzyżem (a nawet: Krzyżem!)", niechciany zapewne kult poprzednika jedynie podsycił i zamiast spokojnie przejąć urząd stał się dla wielu Anty-Polakiem i już na zawsze tylko byłym marszałkiem...
dauri napisał(a):Jeżeli coś gdzieś stoi niezgodnie z prawem, to albo trzeba to usunąć, albo zalegalizować (jeżeli ktoś zgłosi odpowiedni wniosek odpowiednim władzom). Tertium no datur. Jako prawnik chyba rozumiesz to.
Przecież sam wcześniej pisałeś, że jednak "datur", tzn. że ze względu na okoliczności ten krzyż należało przez pewien czas tolerować (podobnie jak i inne naruszenia prawa, np. białe miasteczko pod kancelarią premiera). Teraz uważasz, że te szczególne okoliczności ustały i należy zacząć egzekwować prawo. Ja to rozumiem, ale w takim przypadku nie powinieneś nagle powoływać się na konieczność egzekwowania prawa, tylko na własne wyczucie, które podpowiada Ci, że teraz akurat nadszedł dobry moment na usunięcie krzyża. Sęk w tym, że innym wyczucie może podpowiadać coś innego.

Mnie zdziwiło to, że jedną z pierwszych inicjatyw Komorowskiego okazało się właśnie usunięcie krzyża. Nie było chyba trudno przewidzieć, że nie obejdzie się bez protestów. Takie miejsce upamiętniające jak widać jest ludziom potrzebne, skoro pojawiały się tam znicze, kwiaty itp. To chyba nie jest jakieś zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa? Niemniej władze uznały, że taki symbol trzeba zlikwidować, nie oferując niczego onkretnego w zamian, i poszło na konfrontację. Miała być "zgoda", która "buduje", a zaczęło się od wypuszczania na ludzi służb mundurowych z gazem łzawiącym.
Moim zdaniem było to o tyle bez sensu, że przecież krzyż nie stanowi jakiegoś zagrożenia bezpieczeństwa, nie ma też chyba innych szczególnie istotnych powodów uzasadniających pilne jego usunięcie.
dauri napisał(a):Jest normalne, że w społeczeństwie dochodzi do rozmaitych sporów między obywatelami lub grupami obywateli - i wówczas wspólnym punktem odniesienia dla wszystkich powinno być obowiązujące prawo. Fakt, iż ktoś powie, że zamierza je zastosować nie może być w żadnym wypadku uznane za wykreowanie jakiejś awantury
Wyegzekwowanie prawa może odbyć się w różny sposób. Można próbować załatwić sprawę polubownie, można jednak dążyć do konfrontacji. Dlatego niekiedy mówienie o wywołaniu awantury przez osoby działające w imieniu prawa może być uzasadnione.
dauri napisał(a):Ale wówczas nie było chyba mowy jeszcze o pomniku?
O pomniku była zdaje się mowa od początku, a w każdym razie wcześniej, niż 16.07:
Cytat:Miał być oddolnym i spontanicznym wyrazem wspólnych emocji po katastrofie 10 kwietnia, ale jest coraz mniej wspólny. Chodzi o drewniany krzyż stojący przed Pałacem Prezydenckim na warszawskim Krakowskim Przedmieściu. Wznieśli go harcerze z ZHP, ZHR oraz Skautów Europy na znak wspólnej prośby o upamiętnienie ofiar tragedii w formie pomnika.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,8118806,Co_dalej_z_krzyzem_sprzed_Palacu_Prezydenckiego__PiS.html">http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... __PiS.html</a><!-- m -->

dauri napisał(a):Tutaj należało jak mantrę powtarzać dwie rzeczy: konieczność panowania nad porządkiem prawnym oraz konstytucyjną bezstronnością państwa w kwestii wyznań, a zatem również w kwestii symboli religijnych. Bo z tym nie da się polemizować (chyba że odrzuca się podstawowe zasady demokracji)
Nie da się polemizować? Ale dokładnie z czym? Z tym, że tolerowanie ludzi demonstrujących i modlących się pod krzyżem narusza bezstronność państwa? Czy z tym, że bezstronność państwa w sferze symboli religijnych jest konieczna w demokracji? Moim zdaniem oba poglądy są błędne.
[Obrazek: 1283111790_by_ILLUSIONnn_500.jpg]

[Obrazek: 1282637053_by_michalb1984_500.jpg]
O, kurwa... Big Grin
Kilka dni nie minęło, a afery nie widać.
Jedynie posłanka Szczypińską to zasmuciło i tyle;
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/poslanke-szczypinska-z-pis-zasmuca-impreza-dzien-s_151179_181885.html">http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/poslan ... 81885.html</a><!-- m -->
Jaśko napisał(a):Przecież sam wcześniej pisałeś, że jednak "datur", tzn. że ze względu na okoliczności ten krzyż należało przez pewien czas tolerować (podobnie jak i inne naruszenia prawa, np. białe miasteczko pod kancelarią premiera). Teraz uważasz, że te szczególne okoliczności ustały i należy zacząć egzekwować prawo. Ja to rozumiem, ale w takim przypadku nie powinieneś nagle powoływać się na konieczność egzekwowania prawa, tylko na własne wyczucie, które podpowiada Ci, że teraz akurat nadszedł dobry moment na usunięcie krzyża. Sęk w tym, że innym wyczucie może podpowiadać coś innego.
Ale chyba robienie referendum w sprawie, jaki moment byłby najlepszy, nie byłoby wskazane? Decyzję o tym momencie powinny podjąć odpowiednie władze za to odpowiedzialne i już, poruszając się w ramach określonych przez prawo (jeżeli są).

Jaśko napisał(a):Moim zdaniem było to o tyle bez sensu, że przecież krzyż nie stanowi jakiegoś zagrożenia bezpieczeństwa, nie ma też chyba innych szczególnie istotnych powodów uzasadniających pilne jego usunięcie.
Okres ponad trzymiesięczny (od postawienia krzyża do planowanej daty jego usunięcia) nie wydaje mi się szczególnie pilny. Co do argumentu za tolerowaniem samowolki ze względu na to, że "nie stanowi jakiegoś zagrożenia bezpieczeństwa" ze strony prawnika mnie zdumiewa. Może i ten krzyż nie stanowi jakiegoś zagrożenia bezpieczeństwa, ale pozostawienie go w nieuregulowanym prawnie statusie byłoby precedensem, pozwalającym na stawianie różnych religijnych lub niereligijnych obiektów i domaganie się ich pozostawienia do czasu pozytywnego załatwienia sprawy, na której zależy wnioskującym. A władza ma obowiązek równego traktowania. Kolejni wnioskujący słusznie mogliby podnieść wrzask, że są dyskryminowani i polecieć z tym do Starsburga. I po co Polsce takie problemy?

Jaśko napisał(a):Wyegzekwowanie prawa może odbyć się w różny sposób. Można próbować załatwić sprawę polubownie, można jednak dążyć do konfrontacji. Dlatego niekiedy mówienie o wywołaniu awantury przez osoby działające w imieniu prawa może być uzasadnione.
Ale przecież władza z reguły próbuje załatwić większość spraw polubownie (chyba, że nie ma takiej możliwości). Jak np. nie zapłacisz należnego podatku, to skarbówka wysyła do Ciebie list z prośbą o jego polubowne uregulowanie, a nie wysyła od razu ludzi w kominiarkach.

Również w omawianej sprawie władza starała się rozwiązać konflikt polubownie, doprowadzając do podpisania porozumienia, a następnie usiłując owo podpisane porozumienie wypełnić (przecież nikt nie zaczął ni stąd ni zowąd tego krzyża usuwać).
Uważam, że zamiast tego należało wystosować do harcerzy urzędowe pismo z prośbą o polubowne usunięcie krzyża sprzed pałacu i dać na to parodniowy termin (a potem, w przypadku braku spełnienia prośby, postępować dalej tak, jak w innych podobnych przypadkach) - ale oba rozwiązania byłyby ze strony władzy jak najbardziej polubowne.

Jaśko napisał(a):O pomniku była zdaje się mowa od początku, a w każdym razie wcześniej, niż 16.07
Masz rację, że wcześniej niż 16.07. Czy od początku - nie znalazłem potwierdzenia w mediach (w okolicach daty postawienia krzyża, chyba 15.04). Ale nawet jeżeli Kaczyński nie jest inspiratorem pomysłu "krzyż za pomnik" - to on przekształcił to w awanturę polityczną i sprawę tę zinstrumentalizował.

Jaśko napisał(a):Nie da się polemizować? Ale dokładnie z czym? Z tym, że tolerowanie ludzi demonstrujących i modlących się pod krzyżem narusza bezstronność państwa? Czy z tym, że bezstronność państwa w sferze symboli religijnych jest konieczna w demokracji? Moim zdaniem oba poglądy są błędne.
Chodziło mi o to, że dokonując wyboru o tolerowaniu bądź nietolerowaniu jakiegoś zgromadzenia tego typu państwo nie powinno brać pod uwagę, czy zgromadzeni się modlą albo jaka jest ich ideologia, gdyż wówczas naruszona zostałaby zasada bezstronności państwa w tych sprawach.

Bezstronność państwa w sferze wyznań oczywiście nie jest konieczna w demokracji. Jeżeli społeczeństwo wypowie się w demokratyczny sposób za państwem wyznaniowym, to nie widzę przeszkód, by takie państwo mogło nadal działać w sposób demokratyczny i zasługiwać na takie miano (o ile zachowane zostaną mechanizmy pozwalające na zmianę takiego wyboru).
A co sądzicie o tym?
Prezes najwyraźniej zaczyna zbierać bu... żniwo z siewu, który uprawia od tygodni.
Frasyniuk podsumował generalissimusa jeszcze dosadniej.
Maćku, odpowiem Ci wierszykiem, ułozonym ot tak dziś wieczorem


Dużo rymowałem przecież
o bezdusznej polityce
dziś wiersz sklecę o... kobiecie
o Krzywonos
o Henryce

Ma gust damy, cud-maniery
głos i cerę jak aksamit
twarz szlachetną, uśmiech szczery
temperament wręcz... dynamit

Czy to kpiny? – Ależ skądże
bo Krzywonos,
bo Henryka
gada - jak Wałęsa - mądrze
przy tym płynniej od Michnika

Legendarna miss tramwajów
z uwolami była blisko
co nie dziwi - uwzględniając
jej intelekt i nazwisko

Dziś jest Tuska zwolenniczką
a Tusk jej - jak Casanova
szepcze czule – ach Henryczko
dowal Kaczorowi – dowal

Ona zaś się bardzo stara
dla Donalda
więc BĘC w Jarka

Jakaż to dobrana para
Donald i ex-tramwajarka
Kuplecik zgrabnie w słówka ubrany. Treść... tyleż doraźna, co przesłanie. Tezy podbudowane takim kalibrem argumentów, że ho, ho! Wink
Ale nie napisałeś, co sądzisz o Geniuszu w świetle tej relacji:
Cytat:Mazowiecki rozmawiał z Kaczyńskim o tym wystąpieniu. - Podszedł do mnie i powiedział: "Tadeusz, nie ciebie miałem na myśli". Na co ja zapytałem: "A kogo?", odpowiedział: "Tego, który już nie żyje ". Domyśliłem się, że chodzi mu o Bronisława Geremka - relacjonował były premier.

I dodał: - To mnie rozsierdziło, bo powoływanie się na zmarłego brata przeciw zmarłemu, który nie może się bronić. To niegodziwość nikczemna

I jak się zapatrujesz na to?
Mazowiecki o Kaczyńskim napisał(a):On tworzy partię-sektę, która ma mieć niemal religijny stosunek do przywódcy i wiarę w historyczne, niezwykłe dokonania jego i jego brata.
Oczekuję też druzgocącej krytyki takiej tezy przez p. Marka Migalskiego. Podobno ma ją opublikować już dziś.
Ciekawsza niż Mazowiecki była puszczona wypowiedź Lecha K. nad trumną Geremka.
Widać z tego, że zmarły brat prezesa w oczywisty sposób został (zapewne nikczemnie) wprowadzony w błąd. Na chwilę stanął wtedy (w oczywisty sposób) tam, gdzie stało ZOMO.
Torrentius napisał(a):Ciekawsza niż Mazowiecki była puszczona wypowiedź Lecha K. nad trumną Geremka.

Szkoda, że nie poszła zaraz po wystąpieniu JK na zjeździe.

<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,5476178,Lech_Kaczynski_o_prof__Geremku__Budzil_respekt.html">http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... spekt.html</a><!-- m -->

Chociaż, to pewnie i tak manipulacja Agory...
Cytat:O przekroczenie uprawnień przez kierowanie nielegalną akcją CBA w resorcie rolnictwa, kierowanie podrabianiem dokumentów i wyłudzeniem w oparciu o nie poświadczenia nieprawdy, oskarżyła rzeszowska prokuratura b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8331687,B__szef_CBA_formalnie_oskarzony_ws__akcji_CBA_w_resorcie.html">http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... orcie.html</a><!-- m -->

Cytat:Radny PiS znany z "Solidarnych 2010" namawiał do oszustwa

Sąd Okręgowy w Elblągu podtrzymał w czwartek wyrok sądu pierwszej instancji, który nałożył na polityka PiS karę grzywny. Apelację Bonkowskiego uznał za bezzasadną. Sprawa dotyczyła nakłaniania pracowników do fałszowania dokumentacji, w czasie gdy Bonkowski był prezesem spółki Bielnik koło Elbląga. Spółka ta należy do państwowego koncernu Energa, a Bonkowski został jej prezesem za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,8331086,Radny_PiS_znany_z__Solidarnych_2010__namawial_do_oszustwa.html">http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... ustwa.html</a><!-- m -->

No, no...
dauri napisał(a):
Cytat:...kierowanie podrabianiem dokumentów...

Cytat:...nakłaniania pracowników do fałszowania dokumentacji...

No, no...
Zapewne słuszne było to i sprawiedliwe... Czas pokaże, że wymiar (nie)sprawiedliwości podniósł rękę na Prawych i Sprawiedliwych.
Maćku
kuplecik rzeczywiście doraźny, obliczony na tygodniową żywotność. Takie jego przeznaczenie publicystyczne..
Ale argumenty pewne w nim są , i pewna teza też jest - które przedstawione w formie żartobliwej, a nadto mową wiązaną - mogą być użyte... to tyle.

Co do wypowiedzi Mazowieckiego, to uważam że Kaczyński zrobił błąd - usprawiedliwianiem się. Bez sensu tłumaczył, że to nie Mazowieckiego miał na myśli...
A co do tezy o partii sekcie z religijnym kultem przywódcy to jest to moim zdaniem dość prymitywna manipulacja mająca prowadzić w następstwie do zarzutu PiS=partia faszystowska.
Mam nadzieję, że ten "sprytny" wybieg specjalisty od biskupa Kaczmarka zostanie w porę rozpoznany i olany.
lc napisał(a):Ale argumenty pewne w nim są , i pewna teza też jest
Być może masz rację (teza), że to za namową tuskową Znana Tramwajarka uderzyła w Jarosława. Ale jak namówili prezesa, by się jej sam wystawił na cios?
Argumentów nadal nie dostrzegam.

lc napisał(a):Co do wypowiedzi Mazowieckiego, to uważam że Kaczyński zrobił błąd - usprawiedliwianiem się. Bez sensu tłumaczył, że to nie Mazowieckiego miał na myśli...
Kogóż więc miał prezes na myśli? Przecież ustaliliśmy już (słowami brata prezesowego choćby), że nie mógł to być Geremek. Wierząc (a nie mamy podstaw by zadawać kłam słowom zawsze prawym i sprawiedliwym) prezesowi - Mazowieckiego też nie...

lc napisał(a):A co do tezy o partii sekcie z religijnym kultem przywódcy to jest to moim zdaniem dość prymitywna manipulacja mająca prowadzić w następstwie do zarzutu PiS=partia faszystowska.
Do czego ma "to prowadzić", to już spekulacja. Twoja.
Tymczasem casus Migalskiego pokazuje, że coś w tym jest, w tym kulcie...
Maćku
wierszyki publicystyczne tego typu nie są tworzone w celu argumentacji tylko emocji. Tak jak każda inna satyra polityczna.
Produkuję je nieprzerwanie dla jednego z pism co tydzień od końca 1996 r. i mam swoich czytelników, których nie jest mało.
I mam tez swoich wrogów.

Myślę, że Kaczyński miał na myśli wszystkich doradców za wyjątkiem swojego brata - i bardzo słusznie.Tylko niech teraz idzie za ciosem, bo nie wolno się w tym momencie cofać.

A co do mojej spekulacji do czego prowadzi rozumowanie Mazowieckiego, no cóż - myślę, że wystarczająco wiele czasu spędziłem na czynnym uprawianiu polityki, by rozpoznać do jakich wniosków co może i co ma prowadzić.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41