Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: Bartoszewski i o Bartoszewskim.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38
Unici dalej władają?
No nie, i kto tu ma obsesję Big Grin
Jaśko napisał(a):Może obiektywnie nie może, ale może subiektywnie może?
Subiektywnie może wszystko, ale mnie to dziwi.
Jaśko napisał(a):Ale dlaczego pomijasz pkt 2 ze slownika? Czy duma jako zadowolenie i satysfakcja z osiągnięć pewnej grupy (np. własnych przodków czy narodu) też jest dla Ciebie (i Simona) niezrozumiałe?
Ja to "czyichś osiągnięć" rozumiem jako "osiągnięć, w których miało się jakiś istotny udział" (np. osiągnięć dzieci, które się właściwie wychowało i wyedukowało). Ale nawet przy rozumieniu najbardziej ogólnym tej definicji można co najwyżej być "dumnym" z osiągnięć pewnej grupy osób (np. Polaków), ale nie tylko z tego, że się Polakiem jest. Ja na przykład jestem dumny z rozmiaru pomocy Francuzów dla Polaków w stanie wojennym (bo sam miałem w tym swój udział), lecz gdybym wówczas był tyłka nie ruszył, to dziś prawdopodobnie odczuwałbym zadowolenie z tego, że Francuzi okazali tę pomoc, a zarazem wstyd, że nie wziąłem w tym udziału.
dauri napisał(a):Ja to "czyichś osiągnięć" rozumiem jako "osiągnięć, w których miało się jakiś istotny udział" (np. osiągnięć dzieci, które się właściwie wychowało i wyedukowało).
Dauri, w tym przypadku nie ma Twojego albo mojego rozumienia. Czyjeś, to czyjeś i nie ma tu miejsca na jakieś dziwaczne interpretacje, byle tylko udowodnić swoją rację.
dauri napisał(a):Ale nawet przy rozumieniu najbardziej ogólnym tej definicji można co najwyżej być "dumnym" z osiągnięć pewnej grupy osób (np. Polaków), ale nie tylko z tego, że się Polakiem jest.
Ale ta grupa osób, to są Polacy i jestem dumny, że też jestem Polakiem, ponieważ czują jakąś więź z rodakami, poczucie wspólnoty i dumę z dokonań moich rodaków.
dauri napisał(a):Ja to "czyichś osiągnięć" rozumiem jako "osiągnięć, w których miało się jakiś istotny udział" (np. osiągnięć dzieci, które się właściwie wychowało i wyedukowało).
Oczywiście, rozumieć możesz to jak chcesz, ale powinieneś zaznaczyć, że nie jest to rozumienie słownikowe. Natomiast gdyby słownik podawał:
Cytat:2. «zadowolenie i satysfakcja z własnych lub czyichś osiągnięć, w których miało się jakiś istotny udział»
to rzeczywiście mógłbyś twierdzic, że posługujesz się definicją słownikową.
dauri napisał(a):Ale nawet przy rozumieniu najbardziej ogólnym tej definicji można co najwyżej być "dumnym" z osiągnięć pewnej grupy osób (np. Polaków)
To również nie pasuje do słownikowej definicji, ponieważ te osiągnięcia już są zawarte w pojęciu "duma". Twoja zdanie brzmi więc:
dauri napisał(a):Ale nawet przy rozumieniu najbardziej ogólnym tej definicji można co najwyżej być "zadowolonym i usatysfakcjonowanym z własnych lub czyichś osiągnięć" z osiągnięć pewnej grupy osób (np. Polaków)
Nie wygląda to dobrze.

Ale nad istnieniem dumy narodowej nie ma co dyskutować. Skoro są ludzie, którzy ją odczuwają, to znaczy, że ona istnieje. A że oceniacie to uczucie jako nieracjonalne, to inna sprawa.
Jaśko napisał(a):Nie wygląda to dobrze.
Obawiam się, że nie bardzo rozumiem. Czyżbyś uważał, że zdanie "Jestem dumny ze swoich osiągnięć" jest pleonastyczne (tak jak zdanie "idę na piechotę" albo "wracam z powrotem")?
Jaśko napisał(a):Ale nad istnieniem dumy narodowej nie ma co dyskutować. Skoro są ludzie, którzy ją odczuwają, to znaczy, że ona istnieje. A że oceniacie to uczucie jako nieracjonalne, to inna sprawa.
To, że ludzie coś odczuwają nie oznacza, że to coś istnieje. Np. niektórzy słyszą głosy, których być może nie ma, widzą miraże, itd. Co do nieracjonalności, to myślę że rzecz w czym innym. Duma jest uczuciem złożonym, niełatwym do ogarnięcia i odróżnienia od innych podobnych nastrojów. Przykładowo, dziecko może być autentycznie dumne z tego, że jego tatuś ma lepszy samochód od tatusia kolegi, gdyż uważa że to go czyni lepszym od tego kolegi. Z czasem rozumie, że tak nie jest, ale to nie dzieje się z dnia na dzień. W fazie przejściowej może oscylować jego stan emocjonalny oscyluje między dumą a zadowoleniem. Łatwo więc pomylić dumę z zadowoleniem.

Mam jeszcze następujące pytania - może wtedy będzie łatwiej dojść do porozumienia:
1) Czy można być zadowolonym z przynależności do jakiegoś narodu, nie będąc z tego dumnym?
2) Jeżeli tak, to w jaki sposób można odróżnić dumę narodową od zadowolenia?

[Dodano 18 lutego 2009 o 01:32]
Przemek napisał(a):Dauri, w tym przypadku nie ma Twojego albo mojego rozumienia. Czyjeś, to czyjeś i nie ma tu miejsca na jakieś dziwaczne interpretacje, byle tylko udowodnić swoją rację.
Oczywiście, że rozumienie jest konieczne i potrzebne. Definicje bywają lepsze lub gorsze, lecz w słownikach niespecjalistycznych są siłą rzeczy uproszczone. Podam Ci przykład. Już wiemy, że jedna z definicji dumy to
Cytat:zadowolenie i satysfakcja z własnych lub czyichś osiągnięć
Otóż ja mogę odczuwać (w sposób zupełnie naturalny i racjonalny) ogromne zadowolenie i wielką satysfakcję z osiągnięć (jak najbardziej pozytywnych) osoby, której nienawidzę, którą gardzę, która jest moim największym wrogiem i której ogólnie życzyłbym jak najgorzej. Czy takie uczucie nazwałbyś dumą?
dauri napisał(a):Mam jeszcze następujące pytania - może wtedy będzie łatwiej dojść do porozumienia:
1) Czy można być zadowolonym z przynależności do jakiegoś narodu, nie będąc z tego dumnym?
2) Jeżeli tak, to w jaki sposób można odróżnić dumę narodową od zadowolenia?
1) Można, np. Polak z obywatelstwem niemieckim jest zadowolony z przynależności do narodu niemieckiego, bo zapewni mu to niezłą emeryturę, a i dobre zarobki obecnie, ale dumny z tego powodu nie jest... To tylko kwestie czysto materialne.
2) To chyba proste, kryterium może być chociażby czynnik powodujący dumę lub tylko zadowolenie. Może też być to osobiste określenie swego stanu uczuciowego. Jeżeli ktoś uważa, że jest z czegoś dumny, to nie możesz temu zaprzeczyć i twierdzić, że ta osoba jest tylko zadowolona, bo sorry, ale nic nie wiesz o jej stanie emocjonalnym.
dauri napisał(a):To, że ludzie coś odczuwają nie oznacza, że to coś istnieje. Np. niektórzy słyszą głosy, których być może nie ma, widzą miraże, itd.
Głupie porównanie, duma to jest swego rodzaju uczucie, a nie wrażenie fizyczne, słuchowe lub wzrokowe.

[Dodano 18 lutego 2009 o 01:45]
dauri napisał(a):Otóż ja mogę odczuwać (w sposób zupełnie naturalny i racjonalny) ogromne zadowolenie i wielką satysfakcję z osiągnięć (jak najbardziej pozytywnych) osoby, której nienawidzę, którą gardzę, która jest moim największym wrogiem i której ogólnie życzyłbym jak najgorzej. Czy takie uczucie nazwałbyś dumą?
Ale to nie ja decyduje o tym, czy ty jesteś z czegoś tylko zadowolony, czy dumny. Nie ośmieliłbym się za Ciebie decydować o twoich uczuciach. Jeżeli twierdziłbyś, że jesteś z tego powodu dumny, to uszanowałbym Twoje słowa.
Duma, to coś więcej niż tylko zadowolenie i satysfakcja z czegoś. Ty stawiasz między tymi stanami znak równości i upraszczasz to zbyt mocno. Może nawet nie tyle stawiasz znak równości, co zaprzeczasz istnieniu dumy i wszystko sprowadzasz do zadowolenia, a to jest absurdalne.
Przemek napisał(a):Można, np. Polak z obywatelstwem niemieckim jest zadowolony z przynależności do narodu niemieckiego
Chyba mylisz narodowość i obywatelstwo, a to dwa dość różne pojęcia. Dyskusji o potencjalnej "dumie obywatelskiej" proponuję na razie nie rozpoczynać.
Przemek napisał(a):Głupie porównanie, duma to jest swego rodzaju uczucie, a nie wrażenie fizyczne, słuchowe lub wzrokowe.
Kwestia, czy słyszenie głosów, których nie ma jest wrażeniem słuchowym, czy niesłuchowym jest... dla zachowania pewnego poziomu dyskusji, powiedzmy, że dyskusyjna. Słyszenie dźwięku, którego nie ma (np. dźwięku o stałej częstotliwości) może być wywołane jakimś uciskiem na nerw i może powodować wrażenia identyczne ze słuchowymi, lecz słyszenie głosów (których nie ma), zwłaszcza coś konkretnego mówiących, nie nazwałbym wrażeniem słuchowym, nawet jeżeli tak się wydaje.
Przemek napisał(a):Ale to nie ja decyduje o tym, czy ty jesteś z czegoś tylko zadowolony, czy dumny. Nie ośmieliłbym się za Ciebie decydować o twoich uczuciach. Jeżeli twierdziłbyś, że jesteś z tego powodu dumny, to uszanowałbym Twoje słowa.
A czy Ty w takiej sytuacji odczywałbyś dumę, czy zadowolenie?
Przemek napisał(a):Duma, to coś więcej niż tylko zadowolenie i satysfakcja z czegoś. Ty stawiasz między tymi stanami znak równości i upraszczasz to zbyt mocno.
Ależ ja się zgadzam, że duma to coś więcej. To nie ja upraszczam, tylko staram się wykazać, że definicja słownikowa (nr 2) jest nieco uproszczona i wymaga interpretacji i doprecyzowania. Cieszę się, że to zrozumiałeś. Właściwie połączyłbym te dwie definicje w jedną, może tak:
Cytat:duma: zadowolenie i satysfakcja z własnych lub czyichś osiągnięć, pozytywnie wpływające na poczucie własnej godności i wartości
Myślę, że taka definicja byłaby dla mnie odpowiednia. Dwie definicje sugerują, że są dwa rodzaje dumy zasadniczo się różniące. Jeżeli tak, to w psychologii powinny być na to dwa różne teminy, może są, ale nie słyszałem. Więc chyba można wyodrębnić uczucie dumy jako jedno uczucie i wymyśleć odpowiednią definicję.
dauri napisał(a):To, że ludzie coś odczuwają nie oznacza, że to coś istnieje.
No trudno, Dauri. Obawiam się, że będziesz musiał żyć ze świadomością, że wielu osobom wydaje się, że są dumne z pewnych powodów, podczas gdy (o czym Ty wiesz) w rzeczywistości nie są.
dauri napisał(a):Chyba mylisz narodowość i obywatelstwo, a to dwa dość różne pojęcia.
Nie, nie mylę, chodziło mi o przypadek osoby urodzonej w Niemczech posiadającej obywatelstwo niemieckie, wychowanej od początku w niemieckiej szkole,a le mającej rodziców Polaków i cała rodzinę w Polsce. Ona przynależy formalnie do narodu niemieckiego, ale jednocześnie jest Polakiem. I teraz z jednego może być zadowolona, a z drugiego dumna.
dauri napisał(a):Kwestia, czy słyszenie głosów, których nie ma jest wrażeniem słuchowym, czy niesłuchowym jest... dla zachowania pewnego poziomu dyskusji, powiedzmy, że dyskusyjna. Słyszenie dźwięku, którego nie ma (np. dźwięku o stałej częstotliwości) może być wywołane jakimś uciskiem na nerw i może powodować wrażenia identyczne ze słuchowymi, lecz słyszenie głosów (których nie ma), zwłaszcza coś konkretnego mówiących, nie nazwałbym wrażeniem słuchowym, nawet jeżeli tak się wydaje.
Nie kombinuj dauri... Nie przyrównuj omamów słuchowych, czy wzrokowych do uczuć.
dauri napisał(a):A czy Ty w takiej sytuacji odczywałbyś dumę, czy zadowolenie?
Podejrzewam, że ani jedno ani drugie, raczej obojętność.
dauri napisał(a):Ależ ja się zgadzam, że duma to coś więcej. To nie ja upraszczam, tylko staram się wykazać, że definicja słownikowa (nr 2) jest nieco uproszczona i wymaga interpretacji i doprecyzowania.
Nie udaje Ci się to jak na razie...
dauri napisał(a):Myślę, że taka definicja byłaby dla mnie odpowiednia. Dwie definicje sugerują, że są dwa rodzaje dumy zasadniczo się różniące.
Jeżeli dobrze czytałeś ów słownik, to wiesz, że duma ma więcej znaczeń niż te dwie.
Cytat:1. «poczucie własnej godności i wartości»
2. «zadowolenie i satysfakcja z własnych lub czyichś osiągnięć»
3. «wygórowane pojęcie o sobie»
4. «coś lub ktoś będący powodem czyjejś dumy»
5. «utwór epicki osnuty na tle zdarzeń historycznych, zawierający motywy balladowe»
6. «smutna pieśń, rodzaj elegii»
Idź na całość i połącz wszystkie razem, by nie było za dużo definicji Smile
Przemek napisał(a):Idź na całość i połącz wszystkie razem, by nie było za dużo definicji
Ale to nie są wszystkie. Mamy jeszcze na przykład:
Cytat:7. «niższa izba parlamentu rosyjskiego»
Ale to jest chyba Duma, a nie duma.
lc napisał(a):Unici dalej władają?
1) Unia Wolności powstała z połączenia UD i KLD. Szefem KLD był wówczas Donald Tusk, który w nowej partii pełnił odtąd funkcję vice przewodniczącego. Jaką funkcę sprawuje obecnie - obaj wiemy.
2) Leszek Balcerowicz - 10.01.2001 - 10.01.2007 - Prezes NBP. Obecnie przewodniczący rady nadzorczej europejskiego think tanku Bruegel, wiceprezydent International Atlantic Economic Society, członek grupy roboczej Unii Europejskiej mającej szukać sposobów wyjścia z kryzysu ekonomicznego.
3) Bronisław Komorowski - od 5.11.2007 Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej VI kadencji.
4) Władysław Bartoszewski - sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik ds. relacji międzynarodowych.
5) Jan Krzysztof Bielecki - od 2003 prezes zarządu Banku Pekao S.A.
6) Michał Jan Boni - od 2009 minister-członek Rady Ministrów i przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
7) Bogdan Klich - od 16.11.2007 minister obrony narodowej w rządzie Donalda Tuska.
8) Ewa Bożena Kopacz - od 16.11.2007 minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska.

Wystarczy, czy mam wymieniać dalej?
No jest tego dziadostwa jeszcze u władzy sporo...
Przemek napisał(a):No jest tego dziadostwa jeszcze u władzy sporo...
Przemku - jak zwykle swoją wypowiedzią potwierdzasz starą zasadę mówiącą, że nikt nie lubi mądrzejszych od siebie Smile. Naturalnie rozumiem kompleksy partii typu PiS, LiD, LPR, Samoobrona, które nie doczekały się indywidualności politycznych zyskujących szacunek i uznanie poza kołami wzajemnej adoracji klubowej, nie mówiąc już o arenie międzynarodowej Smile
Przemek napisał(a):Ale to jest chyba Duma, a nie duma.
Chyba nie. Sami Rosjanie piszą to małą literą ("Государственная дума"). Ponadto "dum" jest kilka rodzajów (państwowa, miejska, bojarska itp). Takie ogólne określenie rodzaju zgromadzenia należy oczywiście pisać małą literą.

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.slovar.info/search/default.asp?searchword=%E4%F3%EC%E0">http://www.slovar.info/search/default.a ... 4%F3%EC%E0</a><!-- m -->
Sławku, ogromną zasługą Tuska jest to, że utrupił UW w ścisłym tego słowa znaczeniu czyli ex UD, czyli wiadomo kogo. Za to Donalda lubię! I nie zapomnę miny Geremka z czasów rozłamu. Bezcenna.
Sławku, nie łącz KLD z UD (choć byli formalnie połączeni przez pewien czas) bo w istocie jest między tymi środowiskami przepaść.
UW jako exUD zdechła politycznie.
Na zawsze, mam nadzieję.
Sławek napisał(a):Niesiołowski trzyma wysoki poziom
W pewnym sensie rzeczywiście jest konsekwentny, a czy to jest poziom wysoki czy niewysoki, to już każdy może sam ocenić
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=aggDGlusAEY">http://www.youtube.com/watch?v=aggDGlusAEY</a><!-- m -->

Natomiast jeżeli chodzi o konsekwencję polityczną, to jednak można dostrzec pewne hmmm... przesunięcie akcentów Smile)
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=qjXKzkPBAB0">http://www.youtube.com/watch?v=qjXKzkPBAB0</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.onet.pl/1927525,12,item.html">http://wiadomosci.onet.pl/1927525,12,item.html</a><!-- m -->

brawa dla Pana Profesora!!!!!!
Sławek napisał(a):brawa dla Pana Profesora!!!!!!
O, czyżby skończył studia?
Sławek napisał(a):brawa dla Pana Profesora!!!!!!
Czemu?
Postanowiłem nie odpowiadać na głupie pytania osobom, które i tak nie docenią mądrych odpowiedzi. Pozwolę sobie wkleić cytat z Kogoś Kto udziela kilku mądrych odpowiedzi na głupie pytania Nowaka i jemu samemu stawia kilka mądrych pytań, na które z pewnością sam Nowak nie udzieli żadnej - mniej lub bardziej głupiej odpowiedzi.

"
Pozwolę sobie cierpliwie odpowiedzieć na te pytania, choć większość to kłamstwa albo bzdury.
Na wstępie zaznacze , że pierwotnym autorem tych "pytań" jest Jerzy Robert Nowak, propagandzista Radia Maryja.
O nim tez pare słow dorzuce i też kilka swoich pytań do niego skieruje, tak będzie i ciekawiej, i sprawiedliwiej.
Niby dlaczego tylko jedna strona ma pytać ?
Najpierw pare słow wstępu:
Życiorys Bartoszewskiego był juz tematem prac historyków (i słusznie), bo mało kto miał okazje (szczęsciem bym tego nie nazwał) być równoczesnie
w tak wielu miejscach.
Po kolei:
a) Oświecim - wyciagniety przez PCK
b) potem FOP i Żegota
c) potem AK i Powstanie Warszawskie (krzyż walecznych), awans na stopień oficerski
d) po wojnie aresztowanie przez UB i 7 lat wiezienia
e) w PRL działalnośc opozycyjna i internowanie w Stanie Wojennym

Po drugiej stronie mamy Nowaka, współpracownika Instytutu Problemów Marskizmu i Leninizmu, człowieka oskarżanego o współprace z SB (koleś był zarejstrowany jako kontakt operacyjny). W PRLu czołowego działacza PZPRowskiej przybudówki - SD, awansowanego na sekretarza komitetu centralnego tej partii w stanie wojennym w czasie, gdy przyzwoici SDowcy rzucali legitymacje.

To tak tytułem wstępu, żeby było jasne, kto jest kto.

A teraz polecimy po pytaniach Nowaka .
Po kolei:

1)
Dlaczego zgodził się Pan na uroczyste wręczenie Panu medalu ku czci
największego niemieckiego polakożercy lat dwudziestych Gustawa
Stresemanna?

Odp:
Przede wszystkim Gustaw Stressemann nie był żadnym "polakożercą". Nie spowodowal wojny Niemiec z Polska ani smierci jakiegokolwiek Polaka.
Dostał natomiast pokojowego Nobla , ze wkład w stabilizacje stosunków w Europie, w szczególności na linii niemiecko-francuskiej.
Jego "winą" (w oczach Nowaka) jest to, że był zwolennikiem rewizji niemieckich granic wschodnich po 1szej wojnie swiatowej.
Fakt - był zwolennikiem , ale to dążenie było wtedy postawą powszechną zarówno wśród Niemców jak i wśród Polaków.
Niemcy nie chcieli sie pogodzić z utratą części Śląska - i chyba nic dziwnego, a Stresemann był jednym z nich.
My tez chcieliśmy wtedy zmieniać granice i nawet robilismy to całkiem skutecznie (patrz chocby Powstania Ślaskie).
Proces ustalania granic po 1szej wojnie przebiegał długo i burzliwie, i absurem jest oczekiwanie od Niemca , zeby tuż po 1szej Wojnie Światowej bronił nienaruszalności nowo powstałych polskich granic.
Stresemann był wybitnym politykiem, który realizował cele swojego państwa - przy czym nie wywołał konfliktu zbrojnego, nie ma krwi na rękach, nie wykroczył poza ramy pokojowego ( choć często trudnego ) współistnienia. Nie ma więc sensu robienie z niego "polakożercy" .
Na podobnej zasadzie Rosjanin, Niemiec albo Austriak mogłby nie przyjac orderu im Piłsudskiego i miałby chyba duzo lepszy powod, bo Piłsudski to naprawde miał wkład realną w rewizje granic w Europie.
Czy to znaczy, ze Piłsudski był "niemcożercą" czy jakimś innym ludojadem ?
Nie, po prostu realizował interesy swojego państwa - Polski w sposób jak najbardziej cywilizowany , tak jak Stresemann realizowal interesy Niemiec .

Co do medalu, to nie jest on "ku czci Stressemana", tylko imienia Stressemana. Jest przyznawany ludziom, którzy mieli swoj wkład w zblizenia miedzy narodami Europejskimi.
Bartoszewski taki wład ma, zostało to uhonorowane, dla mnie to jest powód do dumy, że Rodaka za granicą szanują.

To może pytanie do Nowaka :
A dlaczego zgodził się pan na rolę prelegenta przy Instytucie Problemów Marksizmu i Leninizmu. Czy np. leninizm nie wydawał się panu "polakożerczy" jako ideologia ?
I jeszcze jedno : jak pan ocenia przyjęcie przez Lecha Kaczyńskiego Orderu Jarosława Mądrego (to najwyzsze odznaczenie Ukrainy - a ksiąze Jarosław Mądry w średniowieczu toczył wojny z Polska. Mi to nie przeszkadza, ale ciekawi mnie, czy przeszkadza Nowakowi).

2)
Dlaczego w 2006 r. jako sekretarz kapituły Orderu Orła Białego sprzeciwił się Pan przyznaniu Orderu Orła Białego (pośmiertnie)
generałowi Augustowi E. Fieldorfowi i rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu? Czy można w ogóle porównać Pana zasługi jako kawalera
Orła Białego z zasługami dwóch wspomnianych bohaterów?
Odp:

To znowu jest kłamstwo Nowaka.
Bartoszewski co prawda wyraził wątpliwość, czy z zasady w ogóle należy Order przyznawac posmiertnie (komukolwiek - ta sytuacja to był precedens w jesli idzie o okres gdy Bartoszewski był w Kapitule ) , ale równocześnie podkreślał ogromne zasługi obu bohaterów.
Żadnego veta nie stawiał , a Fieldorfa i Pileckiego odznaczono w czasie, gdy Bartoszewski był w kapitule Orderu.

A jesli idzie o zasługi, to oczywiście zasługi i życiorys Bartoszewskiego są jak najbardziej porównywalne z Pileckim i Fieldorfem.

No to może teraz zapytamy Nowaka:
dlaczego próbuje pan szkalować pan AKowca, Powstańca, wieloletniego wieźnia UB ?
Jak już jesteśmy przy porównywaniu zasług, to czy można w ogóle porównać Pana "zasługi" z zasługami prof. Bartoszewskiego ?
Co pan w życiu zrobił panie Nowak ?
Pan wykładał o marksizmie i leninizmie - a Bartoszewski 7 lat w komunistycznym wiezieniu przesiedział.
Pan popierał stan wojenny (wraz ze swoją marionetkową partyjką - SD), a Bartoszewski siedział
wtedy w obozie dla internowanych w Jaworzu.
Nie wstyd panu ?

3-4-5)
Dlaczego, będąc oficjalnym gościem Izraela jako polski minister spraw zagranicznych, milczał Pan jak grób w parlamencie izraelskim w
czasie, gdy obrażano Pana kraj, gdy Polaków publicznie nazywano współwinnymi wraz z Niemcami zagłady Żydów (robił to m.in. wiceprzewodniczący parlamentu R. Rivlin)? I dwa nastepne pytania, dlaczego nie Bartoszewski wyszedł i dlaczego uwaza, ze Rivlin to głupek (przy tym pytaniu troche sie zdumiałem, czyżby Nowak uwazał Rivlina za mądrego człowieka ?)

Odpowiedź:
Samo pytanie jest wg mnie dość głupie - niby co miał zrobić polski minister , który tam przyjechał normalizować stosunki polsko-izraelskie ?
Krzyczeć z loży i przerywać idiocie na mownicy ? A może spełnić marzenia idioty - Rivlina i wyjść ? Przecież o to Rivlinowi chodziło.
Bartoszewski na temat tej sprawy mówi tyle, ze poseł Rivlin ( z prawicowej partii Likud ) szukał w trakcie kampanii wyborczej wygodnego pretekstu propagandowego, zeby sie przypodobać ekstremistom. Chciał zyskać poklask wśród nowako-podobnych wariatów i ekstremistów z Izraela.
Reakcja innych polityków Izraelskich była wtedy jednoznaczna - poparcie dla Bartoszewskiego i potepienie Rivlina.
Taka była nie tylko reakcja polityków, ale i wyborców - po wystapieniu Rivlina na ręce przewodniczacego Knesetu zaczeły spływać listy z protestami przeciwko temu wystapieniu, od Żydów."
Sam Bartoszewski podsumowuje to takimi słowy :
"Powie pan, że słyszac słowa Rivlina powinienem wyjść, zerwać rozmowy, wyjechać ? A może właśnie o to mu szło.
I może o to dziś idzie naszym antysemitom ? Żeby zniszczyć fundamenty porozumienia !"

Rivlin to taki żydowski Nowak, który celowo chciał popsuć stosunki polsko - żydowskie i na szczescie nie udało mu sie.

A pytanie do Nowaka :
A czy generalnie podziela pan pogląd na stosunki polsko-żydowskie prezentowany przez p. Rivlina ? Na ile panski znany powszechnie antysemityzm jest
zblizony do znanego antypolinizmu Rivlina i jemu podobnych ? Pokrewieństwo dusz ?

6)
Tytuł profesorski.
Odp:
Władysław Bartoszewski nie posiada pełnoprawnego tytułu naukowego profesora - dokładnie tak samo, jak nie posiada tego tytułu np. (również często tytułowany profesorem) Prezydent Lech Kaczyński.
Profesor Bartoszewski ma natomiast tytuł "profesora gościnnego" przyznany przez rząd Bawarii.
Tytul ten nie spełnia wymagań pełnoprawnego tytułu naukowego, ale uprawnia do pracy naukowej i wykładania na stanowisku profesorskim na uczelniach bawarskich (i na kilku z nich prof. Bartoszewski wykladał).
Kaczyński z kolei pracował na stanowisku profesorskim (mając tytuł doktora) , jest więc tzw. polskim "profesorem uczelnianym" , to tez nie jest profesorski tytul naukowy.

Obydwaj są tytułowani profesorami - i OK, ja nie widzę tu najmniejszego problemu. W jezyku polskim określenie "profesor" nie odnosi sie wyłacznie do ludzi z "belwederskim" (tzn. naukowym , oficjalnym) tytułem profesora.

W wypadku obu tych ludzi określenie "profesor" to drobny dodatek do innych ich funkcji. Kaczyński jest Prezydentem, a Bartoszewski - Bohaterem Narodowym.

Dodam , ze akurat prof. Bartoszewski jak mało kto zasługuje na naukowy tytuł profesorski za publikacje dot. 2 Wojny Światowej.
Formalnych tytułów naukowych nie uzyskał, bo komuna zablokowała jego kariere naukowa i na pare lat wsadziła go do wiezienia. Ale komunistyczne wiezienie to zasługa i powód do dumy.
I jeszcze 2 uwagi o profesorze Bartoszewskim :
- profesorem dobrowolnie 'ochrzcili' go Polacy, setki tysiecy ludzi w całej Polsce, w uznaniu zasług i dorobku. To daje większe prawo do tego tytułu niż jakiekolwiek papiery.
- w wypadku bohatera narodowego tytuł profesorski to fajny, ale jednak drugorzędny i drobny (choć miły) szczegół.
To tak jakby sie zastanawiać czy Józef Piłsudski dobrze konno jeździł - pewnie jeździł, ale to drobny szczególik w biografi Piłsudskiego.

7)
Kwestia Zofii Kossak ( "Dlaczego nie zdobył się Pan na publiczne wystąpienie w obronie pamięci słynnej pisarki ... itd. ")
Odp:
Tu Nowak bezczelnie kłamie. Mam w ręce tekst "Z Zofią Kossak w Podziemiu" wydany drukiem jeszcze w roku 1968, potem wznawiany w
wolnej Polsce.
Jest to drobiazgowe i bardzo osobiste omowienie zasług i bohaterstwa ZOfii Kossak.
Moze Nowak tego tekstu nie zna ?
No ale jak nie zna, to chyba powienien sie zapoznać ZANIM otwarł buzie na ten temat ?
Dodam, że Bartoszewski do dziś jest współpracownikiem Fundacji im Zofii Kossak, założonej i prowadzonej przez dzieci Zofii Kossak,
bierze udział w spotkaniach i prelekcjach organizowanych przez fundacje (co każdy sam może sprawidzić na stronie fundacji).

8) Bartoszewski jako żołnierz, jaka jednostka, jaki stopień wojskowy, świadkowie itd.

Władysław Bartoszewski był żołnierzem BIP AK. To była komorka propagandowo - informacyjna przy Komendzie Głownej Armii Krajowej.
Miał stopień podporucznika.
Świadków jest wielu - np Kazimierz Moczarski (bezpośredni zwierzchnik Bartoszewskiego, późniejszy autor "Rozmów z katem"), ale chyba najlepszym swiadkiem jest Komendant Głowny AK gen. Tadeusz Bór-Komorowski, który odznaczył Bartoszewskiego Krzyżem Walecznych za Powstanie.

Pytanie do Nowaka : nie wstyd panu ?

9) Dlaczego Bartoszewski przesadza z eksponowaniem zasług z Żegoty ?

Odpowiedź : to, czy ktoś przesadza, to jest kwestia ocenna. Ja na przykład żadnej przesady u Bartoszewskiego nie dostrzegłem.
On był jedną z głownych postaci Żegoty , był w radzie głownej tej organizacji, był delegatem z ramienia FOP i sekretarzem Rady.
Owszem , był podwładnym (a w Żegocie raczej delegatem , to on reprezentował organizacje Zofii Kossak na forum Rady ) Zofii Kossak,
i miał 20 lat - a równoczesnie był jedną z głownych postaci Żegoty, tu nie ma sprzeczności.

Pytanie do Nowaka: może pan wyeksponuje jakieś swoje zasługi ? Moze być nawet troche przesadnie,
ale niech to będzie cokolwiek, czego by sie nie było trzeba wstydzić.
Naprawde nic... ?

10 i 11) Dlaczego Bartoszewski nie zareagował Pan na poturbowanie Polaków za granicą ?

Odpowiedź:
Znowu kłamstwo Nowaka.
24 czerwca 1995 - 300 Polaków zostaje poturbowanych przez policję we Frankfurcie nad Odrą. Trafiają do aresztu,
dostają 5cio letnie zakazy wstępu do RFN.
26 czerwca - polskie MSZ wystosowuje oficjalny protest, domaga się zwolnienia i rekompensaty dla poszkodowanych,
do siedziby polskiego MSZ zostaje wezwany ambasador Niemiec.
29 czerwca - wieźniowie zwolnieni, władze Niemiec anulują wsyzstkie zapisy o zakazie wjazdu tych 300 polskich obywateli do RFN.

12 i 13 ) Cytat z Lipskiego (Lipski to też Powstaniec z 1944, Nowak ma jakiegoś pecha do Powstańców Warszawskich) i kwestia przemowienia w Bundestagu.

Otóż w przeciwieństwie do Nowaka ja znam to przemowienie (być moze Nowak też zna, no ale to by znaczyło, że on świadomie kłamie).

O przeprosinach mowy tam nie ma, a liczby sie zgadzają, prosze oto cytaty (wybrałem fragmenty które moga dotyczyc poruszanych spraw):
"
Pół wieku mija od zakończenia najkrwawszej i najokrutniejszej wojny w dziejach Europy. Wojny, która zaczęła się 1 września 1939 r.
agresją sił III Rzeszy na Polskę i kampanią wojenną przeciwko pierwszej ofierze - Polsce, a zakończyła w Europie 8 maja 1945 r.
bezwarunkową kapitulacją wobec przedstawicieli czterech mocarstw, które z biegiem wydarzeń przyjęły na siebie - od 1941 r. - główny
ciężar prowadzenia wojny i rozstrzygnęły o jej losach. Dla Polski wojna ta trwała 5 lat 8 miesięcy i 8 dni. Przez cały ten czas setki
tysięcy Polaków walczyło na lądzie , morzu w powietrzu, wspólnie z innymi armiami aliantów, o jeden jedyny cel - odbudowę swojego wolnego
i suwerennego państwa w wolnej, demokratycznej Europie. W ostatniej fazie II wojny światowej w jednostkach regularnych wszystkich państw
alianckich walczyło łącznie ok. 600 tys. Polaków oraz kilkaset tysięcy w armii podziemnej w kraju.

Co czwarty polski ksiądz katolicki i co czwarty polski uczony, co piąty polski nauczyciel padli ofiarą zbrodni. Liczby te nie obejmują
ciężkich doświadczeń ok. 2,3 miliona ludzi wysiedlonych przymusowo ze swych domów, ponad 2,5 miliona robotników przymusowych z Polski
oraz ok. 200 tys. dzieci wywiezionych w celach germanizacyjnych, z czego 3/4 nie wróciło nigdy do swych rodzin, do Polski.
To, że Polska nie została uznana w 1945 r. za jedno z państw zwycięskich, było - jak to dziś powszechnie wiadomo - koncesją
polityczną aliantów zachodnich na rzecz Stalina. Decyzje jałtańskie wobec Polski były początkiem podziału Europy na dwa bloki. Państwo
polskie "przesunięto" o kilkaset kilometrów na zachód, zmniejszając w ostatecznym efekcie jego terytorium o jedną piątą.

Chcę otwarcie powiedzieć, iż bolejemy nad indywidualnymi losami i cierpieniami niewinnych Niemców dotkniętych skutkami wojny,
którzy utracili swe strony ojczyste.
Pamiętamy z wielką odwagą sformułowane zdania nieżyjącego już dziś wybitnego polskiego myśliciela i eseisty Jana Józefa Lipskiego,
ideowego polskiego socjaldemokraty, który w 1981r. z goryczą powiedział: `Wzięliśmy udział w pozbawieniu ojczyzny milionów ludzi,
z których jedni zawinili na pewno poparciem Hitlera, inni biernym przyzwoleniem na jego zbrodnie, jeszcze inni tylko tym, że nie zdobyli
się na heroizm walki ze straszliwą machiną terroru - w sytuacji, gdy ich państwo toczyło wojnę. Zło nam wyrządzone, nawet największe, nie jest jednak i nie może być usprawiedliwieniem zła, które sami wyrządziliśmy. Wysiedlanie ludzi z ich domów może być w najlepszym razie
mniejszym złem, nigdy - czynem dobrym'.

Granica na Odrze i Nysie stała się dla Polaków i ich państwa sprawą o wymiarze egzystencjalnym. Na Konferencji Poczdamskiej zwycięskie
mocarstwa postanowiły wysiedlenie ludności niemieckiej z terenów na wschód od Odry i Nysy.

"
Koniec fragmentów przemówienia prof. Bartoszewskiego, dalej mój tekst.

Otóż co do liczby Polaków i Żydów, to są użyte sformułowania "ponad 2 miliony polskich chrześcijan" i "około 3 miliony polskich Żydów"
oddają stan rzeczywisty i niczego nie zaniżają.
Tylko trzeba czytac uważnie.
Polaków pochodzenia polskiego zgineło ok 3 mln, i wiekszość (no ale przecież nie wszyscy) to byli chrześcijanie -
czyli "ponad 2 miliony chrześcijan" akurat jest prawdą.
Polskich Żydów (ludzi narodowości żydowskiej lub pochodzenia żydowskiego, mowimy o narodowosci, a nie o wyznawcach judaizmu)
zgineło ok 3 mln, a zapewne nawet troche ponad 3 mln.

Przeprosin w przemowieniu nie ma . Są wyrazy współczucia dla wysiedlonych Niemców - ale jest tez podkreslenie wysiedleń Polaków,
niemieckich zbrodni wojennych i jest podkreslenie, ze wysiedlenia Niemców nie były decyzją Polski tylko zwycieskich mocarstw.

14)
Dlaczego Pan, w latach 60. tak zdecydowanie reagujący na początki fali antypolonizmu, milczy w tej sprawie, gdy fala antypolonizmu jest wielokrotnie większa?

Odp:
Nie milczy, mowił wielokrotnie na takie tematy (przecież właśnie komentujemy taką sytuacje, piszemy pod tekstem dotyczacym bardzo zdecydowanej krytyki W. Bartoszewskiego wobec Eriki Steinbach).
Natomiast trudno tu nie napisać, ze najbardziej antypolskim publicystą jest właśnie
Jerzy Robert Nowak, bo żaden wróg tak nie opluje Polski celowo, jak ją opluje niechcący uważający sie chyba za "patriote" Nowak.
Jeśli ktoś podajacy sie za patriote-Polaka robi i pisze rzeczy kłamliwe i haniebne,
to rzuca to cień na Polske. Nowak własnym przykładem i własną działalnościa powoduje zszarganie dobrego imienia Polski.

Poza tym wraca kolejny raz ta sama sprawa - specjalista od marksizmu-leninizmu nie będzie AKowcówi i kawalerowi KW mówił,
jak często trzeba sie wypowiadać na jakieś tematy.

15)

Dlaczego piętnował Pan w Izraelu antyżydowskich polskich ciemniaków', a nie wypowiada się Pan na temat skrajnych przejawów
żydowskiego antypolonizmu? Dlaczego nie reaguje Pan na coraz silniejszą falę antypolonizmu w niemieckich mediach?
Odp:
Piętnował w Izraelu polskich ciemniaków, bo polscy ciemniacy są powodem do wstydu dla ciebie i mnie.
Piętnował również wielokrotnie antypolonizm skrajnych srodowisk zydowskich (np. Rivlina), albo niemieckich (p. Steinbach).
Nowak w tej kwestii albo kłamie, albo jest niedoinformowany (no ale jeśli jest niedoinformowany, to dlaczego mowi).

Pytanie do Nowaka : brak. Nie ma sensu pytać kłamcy.

16)
Dlaczego Pan, były żołnierz AK i Powstania Warszawskiego, nie zareagował na potworne oszczerstwa rzucane na powstanie w
artykule Cichego i na AK w tekście Yaffy Eliach?

Odp:
Po pierwsze żaden zołnierz AK (więc np Bartoszewski) nie ma obowiazku reagowania na teksty prasowe, ksiązki i polemiki,
które mu jakiś Nowak wskaże.
Oczywiście każdy moze polemizowac z czym chce, ale na pewno z niczym polemizować nie musi.
Po drugie - nie wiem czy Bartoszewski polemizował z Cichym, może tak, moze nie. Nie wiem, nie wykluczam.
Po trzecie (to juz moja opinia, ale akurat na Powstaniu to ja
sie troche znam) to pan Cichy może mieć niestety wiele racji.
Wśród Powstańców byli różni ludzie i różne rzeczy sie zdarzały, również przestępstwa, i to bardzo poważne.
Do tego powołano żandarmerie AK, żeby to kontrolować i karać winnych - no ale nie zawsze sie udawało.

No ale to byłaby już dyskusja z Cichym, a to wykracza poza pytanie Nowaka.
Odpowiedź dla Nowaka jest b. prosta:
otóż Nowak nie bedzie profesorowi Bartoszewskiemu (ani nikomu innemu) wyznaczał listy tekstów, z którymi tekstami Bartoszewski
miałby obowiązkowo polemizować albo nie polemizować.
Nie od tego jest Nowak, żeby innym wskazywać teksty do polemiki, a potem wystawiać świadectwo.
Coś mu sie pomyliło.

Pytanie do Nowaka: jak pan ocenia swoje zaangazowanie w prace Instytutu Marksizmu i Leninizmu ?
Czy daje ono panu prawo do wskazywania AKowcom, z kim gdzie i jak mają polemizować ?
Prelegent Istytutu Marksizmu i Leninizmu jest ostatnią osobą, która by miała takie prawo.

17)
Dlaczego nic Pan nie zrobił w celu wystąpienia na arenie międzynarodowej przeciw używaniu oszczerczego nazewnictwa: polskie obozy
zagłady' i polskie obozy koncentracyjne'? (Zrobił to dopiero kilka lat po Panu minister Adam Daniel Rotfeld).
Odp:
Jak to nic ? Właśnie Bartoszewski ma chyba najwiekszą zasługe w tłumaczeniu Niemcom i Zachodowi, kto stawiał obozy koncentracyjne.
Sam był więźniem takiego obozu (i jest to fakt znany w Niemczech ), a tematyka niemieckich represji wobec ludności polskiej i
żydowskiej stanowi jeden z najwazniejszych watków w jego pracach historycznych.

18)
Co skusiło Pana, jako 83-letniego staruszka niemającego zielonego pojęcia o lotnictwie, do przyjęcia swoistej synekury, posady prezesa Rady Nadzorczej LOT, znajdującego się skądinąd w bardzo trudnej sytuacji finansowej? Czy w czasie Pana zarządu LOT-em może się Pan pochwalić choć jednym, jedynym posunięciem, które przyczyniło się do poprawy sytuacji finansowej firmy?
Odp:
Skłoniła go, jak sądze, propozycja złożona przez Jarosława Kaczyńskiego i rząd PiSu.
Ale długo tam nie wytrzymał, kiedy zrozumiał, że byłby tam tylko figurantem, i po paru miesiącach złożył rezygnacje z tej (i tak symbolicznej) funkcji.

Najlepiej podsumował to Janusz Korwin Mikke:

Proszę mi z ręką na sercu odpowiedzieć: czy każdy z niesłychanie honorowych prawicowców, otrzymawszy stanowisko szefa Rady Nadzorczej
LOT'-u, płatne 20.000 zł miesięcznie, po przyjrzeniu się, że Zarząd jest nie do ruszenia i ciągnie firmę w dół -
zrezygnowałoby demonstracyjnie z tej synekury?
A p.prof.Bartoszewski to zrobił.'

19)
Czy w czasie Pana pierwszego szefowania resortem spraw zagranicznych zrobił Pan w ogóle choć jedną konkretną rzecz dla obrony polskich
interesów narodowych w polityce zagranicznej, czy wystarczyło Panu bierne reagowanie na wszelkie przypadki brutalnego
dyskryminowania Polaków?
Odp:
To jakiś bełkot. Co to jest "bierne reagowanie" ?
Poza tym pytanie bazuje na kłamstwie - patrz np. omówiona kwestia pobicia Polaków we Frankfurcie.

20)
Dlaczego Pan po tylekroć kłamliwie wychwalał kanclerza Helmuda Kohla znanego z niechęci do Polaków i
do uznania granicy na Odrze i Nysie?

Odpowiedź :
To pytanie to już są jakieś kompletne brednie. Granica na Odrze i Nysie została uznana przez Niemcy w roku 1992, więc właśnie za kadencji
kanclerza Kohla.
Co więcej - cała działalność Bartoszewskiego jako ministra Spraw Zagranicznych Polski miała miejsce już PO TYM FAKCIE.
Jesli więc Bartoszewski chwalił Kohla (nie wiem, nie znam opinii Bartoszewskiego o Kohlu, ale nie wykluczam) , to miał świetny powód - właśnie UZNANIE GRANIC przez Kohla.
A Nowak jak zwykle albo niezorientowany, albo póbuje oszukać czytelnika.


21)
Dlaczego Pan - antykomunista - zgodził się być ministrem w postkomunistycznym rządzie Józefa Oleksego?
Odp:
Naiwna manipulacja i widać tu jak na dłoni brak "klasy" Nowaka jako człowieka i jego zakłamanie
(skoro sam był prelegentem Instytutu Marskiszmu i Leninizmu i działaczem SD, to jest chyba ostatnim człowiekiem, który mogłby mieć do kogokolwiek pretensję o współprace z Oleksym).
Sprawa jest prosta: Bartoszewski był tzw ministrem prezydenckim, a Prezydentem był wtedy Lech Wałęsa.
Poprzednia Konstytucja dawala Prezydentowi RP (wtedy Lechowi Wałęsie) prawo do kierowania za pośrednictwem osobiście mianowanych ministrów 3 kluczowymi resortami (m.in. MSZ) . Prezydent obsadzał w rządzie swoich ministrów, niezależnie od tego, jaka była opcja rządząca i kto był premierem.
Bartoszewski był jednym z takich ministrów solidarnościowych (Wałęsowskich) ministrów w SLDowskim rzadzie.
Nie Oleksy go tam nominował, ale Wałęsa.
Nowak doskonale o tym wie, ale świadomie kłamie - i OK, to świadczy tylko o Nowaku.
Nowak daje świadectwo własnej małości.

Pytanie do Nowaka : Nie wstyd panu ?

22)

Dlaczego nie zdobył się Pan na publiczne wystąpienie w obronie pamięci słynnej pisarki Zofii Kossak, swojej byłej przełożonej?

Odp:
Drugi raz to samo pytanie, już to raz omawialiśmy, troszke wyżej - kolejne kłamstwo Nowaka.

23)
Dlaczego nie zdobył się Pan - autorytet' w Niemczech i Izraelu - na publiczne potępienie antypolskich oszczerstw najgorszego polakożercy i katolikożercy Jana Tomasza Grossa?
Odp:
Już napisałem - żaden zołnierz AK (więc np Bartoszewski) nie ma obowiazku reagowania na teksty prasowe, ksiązki i polemiki, które mu jakiś Nowak wskaże. Poza tym polemika z tezami Grossa to nie zadanie dla polityka, tylko dla eksperta, który w poruszanych przez
Grossa sprawach przeprowadziłby drobiazgowe śledztwo. Bartoszewski, jeśli nawet zabrałby głos (może zabierał, nie wiem) to i tak nie
mogłby nic rozstrzygającego powiedzieć - bo rozstrzygające mogą być tylko badania historyczne i/lub śledzwo.
Na przykład w sprawie Jedwabnego było śledztwo, jego ustalenia są do znalezienia na stronie IPN ( potwierdziło ono większość tez Grossa ) i to jest właściwy sposób odpowiadania na takie zarzuty.
Najpierw rzetelne śledztwo, zbadanie z dobrą wolą zarzutów, a dopiero potem na podstawie wniosków ze
śledztwa można potwierdzić albo zaprzeczyć, że coś miało miejsce.
Wszelkie inne wypowiedzi publicystyczne w takich sprawach są pewnie świadectwem WIARY polemistów, że było tak, jak by oni chcieli, zeby bylo - ale NIE są świadectwem ICH WIEDZY.
A wiara jest tu nieistotna.
Istotne jest zdobycie WIEDZY.

Ale to była tylko dygresja, bo i tu odpowiedź dla Nowaka jest prosta (i ona już nie raz padła) : po prostu Nowak nie bedzie innym ludziom ( np. profesorowi Bartoszewskiemu , ale też nikomu innemu) mówił, z którymi tekstami Bartoszewski będzie obowiązkowo polemizował, a z którymi nie.

24)
Czy nie wstydzi się Pan swej decyzji odwołania z funkcji polskiego konsula honorowego wielkiego Polaka Jana Kobylańskiego,
tylko dlatego że zaangażował się on w obronę prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala?
Odp:
Zwolnienie Kobylańskiego to akurat jest powód do dumy. Szmalcownictwo to jedna z najohydniejszych zbrodni, a to jest zarzut
wobec Kobylańskiego.
Podpisuję sie pod decyzją p. Bartoszewskiego obiema rękami. Brawo Panie Profesorze.

Pytanie do Nowaka:
A pan nie wstydzi sie bronić szmalcownika ?

25)

Czy nie wstydzi się Pan, że na stare lata dał się Pan wciągnąć w niegodną Pana siwych włosów kampanię obelg w stylu dewianci' i bydło'?

Odp:
Ja myśle, że to były określenia w 100% trafne. Prof. Bartoszewski zawarł w swojej wypowiedzi na temat politykow koalicji PiS/LPR/SO bardzo dokładne uzasadnienie dla tego osądu i chyba najprościej będzie, jak Go po prostu zacytuje:

"Są jednak granice milczenia. Są sytuacje, w których milczeć po prostu nie wolno. W kraju za rządów braci Kaczyńskich działo się coraz
gorzej. Koszmarna koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin przynosiła skandal za skandalem. Polityczne
wiarołomstwo stało się normą. Kolejne obietnice wyborcze Jarosława Kaczyńskiego rozwiewały się w pył. Stało się dla mnie jasne, że jego
wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy
po imieniu i - jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków - "przestać uważać bydło za niebydło".

Bo nie mogłem już dłużej tolerować ciągłego politycznego kłamstwa. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom,
kiedy widziałem, jak miejsce Kazimierza Marcinkiewicza, który miał być premierem przez cztery lata, zajmuje Jarosław
Kaczyński, który przecież wcześniej zapowiedział stanowczo, że w sytuacji, kiedy jego brat jest prezydentem państwa, oszczędzi Polakom
dwóch bliźniaków na najwyższych stanowiskach w Polsce. Nie mogę również dotąd pojąć, dlaczego Kaczyński zdecydował się na wciągnięcie do
rządu najbardziej skompromitowanej grupy w historii polskiego parlamentaryzmu - czyli Samoobrony.
"

Wg mnie trudno się z tymi słowami nie zgodzić.

26)
Czy popierał Pan awansowanie swego syna na pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa energetycznego w randze ministra w rządzie Marcinkiewicza?
Kto pierwszy zachęcił premiera Marcinkiewicza do rozważenia kandydatury Pana syna - pracującego przez wiele lat jako historyk w żydowskim instytucie w Oxfordzie - na to stanowisko, twierdząc, że Pana syn jakoby od wielu, wielu lat zajmuje się energetyką'?
Odp:
O ile wiem, to nie. Ale jeśli Nowak ma jakąś wiedze na ten temat, to niech się tą wiedzą podzieli, niech jasno napisze, co wie.
Jeśli ucieka sie do insynuacyjek i niejasnych sugestii, to ja go traktuję jak pospolitego plotkarza, wielokrotnie już złapanego na kłamstwie.

27)
Dlaczego dziwnie nie mówi Pan w swoich wywiadach o tym, że Pana syn pracował przez wiele lat w żydowskim instytucie w Oxfordzie i
w polsko-żydowskim roczniku Polin'? Przecież chyba nie było nic wstydliwego w jego pracy?

Odp:
Nie znam miejsca pracy dzieci, wnuków ani Nowaka, ani Bartoszewskiego.
I nie widze w tym nic dziwnego, ze tego miejsca nie znam.
Dziwi mnie fakt, że Nowak sie spodziewa ,ze ktokolwiek ( np .Bartoszewski )bedzie opowiadał światu, gdzie pracują jego dzieci.
A czy Nowak sie wszystkim przechwala rodziną, miejscem jej pracy itd. ?
Oczywiście, gdyby syn Bartoszewskiego pracował w (cytuję ) "żydowskim instytucie w Oxfordzie i w polsko-żydowskim roczniku Polin" to byłoby to piękne i chwalebne, brawo - no ale ja dalej nie widzę powodów, żeby Bartoszewski musiałby się tym przechwalać i być moze wpędzać w ten sposób biednego Nowaka w jakieś kompleksy ?

Pytanie do Nowaka : brak. Mogłbym w zasadzie zapytać, gdzie pracują jego bliscy, ale mnie to nie obchodzi.

28)
Dlaczego Pan nie wpłynął na swego syna, by w 1989 r. nie wydawał jako Editor' polakożerczej książki Samuela Willenberga
Surviving Treblinka', w której znalazły się m.in.
oszczercze twierdzenia, że AK-owcy, uczestnicy Powstania Warszawskiego, mordowali Żydów i gwałcili Żydówki?

Odp:
Co to znaczy "wydawał jako Editor" ? Edytor, to nie wydawca, to po angielsku redaktor, funkcja techniczna. Jakieś szczegóły ?
Poza tym co to ma wspolnego z Bartoszewskim seniorem ?
Nie znam tej ksiązki Willenberga (nawiasem mowiac wraca nieustający pech Nowaka związany z Powstańcami Warszawskimi, Willenberg - Polski Żyd, to Powstaniec Warszawski i kawaler Virtuti Militari , najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego - gdzie Nowakowi do niego...), ale przede wszystkim to ja nie widze żadnego zwiazku tej
ksiązki z Władysławem Bartoszewskim.

29)
Dlaczego w ostatnich kilkunastu latach milczał Pan, nie protestując publicznie w sprawie oskarżeń przeciw Polakom
(m.in. w tak bliskim Panu Tygodniku Powszechnym'), że radośnie bawili się na karuzeli w pobliżu ruin płonącego warszawskiego getta?
Przecież jeszcze w 1985 r. prostował Pan to kłamstwo na łamach paryskich Zeszytów Historycznych'?

Odp:
Już bylo, ale powtórzę - Nowak nie będzie innym ludziom dyktował, z jakimi tekstami mają polemizować, ile razy, w jakim czasie i na łamach jakich czasopism.
Nowakowi sie we łbie poprzewracało. On nie jest od tego, zeby wystawiać cenzurki, że ktoś "za rzadko" o czymś pisze, albo że dawno o czymś nie pisał itd.
Prelegent Istytutu Marskiszmu i Leninizmu jest ostatnią osobą, która by sie do takiej roli nadawała.

30)
Dlaczego kłamie Pan w wywiadzie-rzece udzielonym Michałowi Komarowi, jakoby złożył Pan rezygnację po objęciu na KUL funkcji dziekana przez prof. Ryszarda Bendera? W rzeczywistości był Pan podwładnym w jego katedrze aż 11 lat, w tym kilka lat w czasie, gdy był on dziekanem.

Odp:
To akurat rzecz naprawde mało wazna i bez znaczenia i aż dziwne, że Nowak kłamie nawet w tak drobnej sprawie. To dowod jakiejś jego paranoi.
Ten typ widać tak ma.
Po kolei:
Cytat z ksiązki Bartoszewskiego októrym mowi Nowak jest jak poniżej: "wznowiłem wykłady na KUL. Pod moją nieobecność w kraju stanowisko dziekana objął pan Ryszard Bender. Po zakończeniu roku akademickiego 1984/85 złożyłem rezygnacje, rozstajac sie z Lublinem".
I to tyle, to wszystko co Bartoszewski o Benderze napisał - no i wszystko się ze sobą zgadza.

Ryszard Bender pełnił funkcje dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych KUL w latach 1981-1987, co można łatwo sprawdzić na jego stronie
internetowej (sam to niedawno zrobiłem).
Władysław Bartoszewski od 1981 był nieobecny na KULu - wyjazdy zagraniczne i internowanie.

Bender został dziekanem podczas pobytu Bartoszewskiego w Wielkiej Brytanii w 1981 - więc pod nieobecność Bartoszewskiego na KUL.
Potem był powrót Bartoszewskiego do kraju i od internowanie (oczywiście internowanie Bartoszewskiego, bo przecież nie Bendera Wink) ) w Stanie Wojennym.
Potem zwolnienie Bartoszewskiego z internowania w Jaworzu i od razu zaproszenie do Niemiec.
Dopiero potem powrót Bartoszewskiego na KUL - w 1984.
Potem wykłady na KUL do końca roku akademickiego 1984-85 , a potem rezygnacja i stanowisko profesora historii i nauk społecznych na uniwersytecie w Eichstatt.
Wszystko się zgadza w słowach Bartoszewskiego.

Jak zwykle Nowakowi coś sie pomyliło (tzn skłamał, nie owijajmy w bawełne , ale skłamał w tak śmiesznej i nieistotnej sprawie, że ja naprawde zupełnie nie rozumiem po co to zrobił).

No i koniec, wyczerpały sie pytania Nowaka.

To moze ja będę miał ostatnie pytanie do Nowaka, mianowicie : jaką mentalność (a raczej menDalność) pan zaprezentował ?
Wrzucił pan z siebie na sieć serie pytań, które są albo kłamstwami, albo insynuacjami, albo manipulacjami obliczonymi na oszukanie naiwnych czytelników.
Wiem , ze panu nie wstyd (tego pojęcia pan chyba w ogóle nie zna), ale mi wstyd za pana.
Żeby az tak ześwinić... ?
I właściwie po co... ?

Chyba tyle. Poswieciłem na polemike z idiotyzmami Nowaka grubo ponad godzine i nie chciałbym, żeby to był czas stracony.
Dlatego będę ten tekst rozpowszechniał, niech sobie krąży po sieci - daję również zainteresowanym pełne prawo do wykorzystywania
i cytowania go.

Na koniec tylko jedno zdanie: zwolennicy Nowaka warci są Nowaka, a wszystkim dobrym Polakom życzę , żeby byli warci Bartoszewskiego.
Tyle.
ps.
I jeszcze jedna rzecz, która dotąd tu nie padła: pan prof. Bartoszewski przy swoich już wymienionych wielkich zasługach, ma jeszcze jedną
- otóż jest wybitnym historykiem okresu okupacji. Polecam Jego ksiazki o tym okresie wszystkim ludziom, których (niezależnie od poglądów politycznych) interesuje historia Polski. Naprawde warto.
"
Sławek napisał(a):Postanowiłem nie odpowiadać na głupie pytania osobom, które i tak nie docenią mądrych odpowiedzi.
Wiesz.... masz prawo nie odpowiadać, ale raczej wtedy o sobie wystawiasz świadectwo, bo etykietka "osoby, która i tak nie doceni mądrych odpowiedzi" pozostanie tylko twoim zbożnym życzeniem. Ponowię więc pytanie:
MacB napisał(a):
Sławek napisał(a):brawa dla Pana Profesora!!!!!!
Czemu?
Pytam czemu, bo ciekaw jestem twojej oceny tych działań Polski stawiających na ostrzu noża kwestie - jakby nie było - wewnętrznych decyzji sąsiada. Decyzji, ma się rozumieć, o zasięgu międzynarodowym, ale - powtórzę - wewnętrznych.
Sławek napisał(a):Formalnych tytułów naukowych nie uzyskał, bo komuna zablokowała jego kariere naukowa i na pare lat wsadziła go do wiezienia. Ale komunistyczne wiezienie to zasługa i powód do dumy.
I jeszcze 2 uwagi o profesorze Bartoszewskim :
- profesorem dobrowolnie 'ochrzcili' go Polacy, setki tysiecy ludzi w całej Polsce, w uznaniu zasług i dorobku. To daje większe prawo do tego tytułu niż jakiekolwiek papiery.
- w wypadku bohatera narodowego tytuł profesorski to fajny, ale jednak drugorzędny i drobny (choć miły) szczegół.
Jasne, tak skutecznie blokował go komuna że sobie za granice legalnie jeździł dorabiać... Każdy by chciał być tak blokowany Smile))
A te dwie uwagi na koniec to jakieś brednie. Profesorem nie ochrzcili go dobrowolnie Polacy w uznaniu zasług, tylko powtarzali tytuł przydzielony w Niemczech. Chyba że ktoś potrafi udowodnić, że ów tytuł był w Polsce powszechnie stosowany w stosunku do Bartoszewskiego zanim dostał go w Bawarii i dużo później rozpowszechniły go media. Z tym bohaterem narodowym, to tez lekka przesada, jest sporo osób z czasów II wojny, które bardziej zasługują na tytuł bohaterów.

[Dodano 7 marca 2009 o 10:38]
A tak przy okazji jak cytujesz, to napisz kogo.
MacB napisał(a):Pytam czemu, bo ciekaw jestem twojej oceny tych działań Polski stawiających na ostrzu noża kwestie - jakby nie było - wewnętrznych decyzji sąsiada. Decyzji, ma się rozumieć, o zasięgu międzynarodowym, ale - powtórzę - wewnętrznych.
Moim zdaniem Bartoszewski miał rację w treści, przesadził w formie. A przy okazji, ciekawy głos Niemca o częściowo polskich korzeniach, Gerharda Gnaucka nt. wypędzeń : <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.tygodnik.com.pl/numer/276022/gnauck.html">http://www.tygodnik.com.pl/numer/276022/gnauck.html</a><!-- m -->
dauri napisał(a):Moim zdaniem Bartoszewski miał rację w treści, przesadził w formie.
I ja nie przeczę racji. Też uważam, że pani Steinbach powinna być odsuwana od oficjalnej (popieranej przez państwo niemieckie) działalności dotyczącej kwestii tzw. polskich ziem odzyskanych i losów Niemców niegdyś je zamieszkujących. Szkopuł polega na tym, że chyba tylko dyplomatołki przy takiej okazji krzyczą w niebogłosy, histerycznie niemal protestują, dolewając jedynie oliwy do ognia zamiast - zgodnie ze sztuką dyplomacji - sobie jedynie znanymi sposobami, w zaciszu gabinetów mających na te sprawy wpływ polityków, rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... Naciskać, krzyczeć, szantażować gdy zajdzie taka potrzeba, ale... w ciszy!!!
Być może się mylę, czekam więc na oświecenie ze strony Sławka. Najwyżej "nie docenię jego odpowiedzi", ale przyrzekam, że do treści jakoś się odniosę.
Sławku, a czy WB pisze może w swojej książce (nie czytałem jej - więc nie wiem) co odpowiedział prof. Benderowi na propozycję uzyskania stopnia magistra i doktora?
Domyślam się, że ten wątek jednak pomija.

I jeszcze drobiazg - skąd wiesz,że Jan Kobylański był szmalcownikiem? Czy znasz akta?
lc napisał(a):Sławku, a czy WB pisze może w swojej książce (nie czytałem jej - więc nie wiem) co odpowiedział prof. Benderowi na propozycję uzyskania stopnia magistra i doktora?
myślę, że o ile taka propozycja kiedykolwiek padła (w co bardzo, bardzo wątpię) najlepszą reakcją byłoby spojrzenie na Bendera z naleznym mu politowaniem
lc napisał(a):skąd wiesz,że Jan Kobylański był szmalcownikiem? Czy znasz akta?
skąd Pan wie, że Życiński był agentem? czytał Pan akta? a skąd Pan wie, że Wałęsa donosił? czytał Pan akta, czy też może zna Pan osobiście kogoś, kto je fabrykował?
Sławku,
nie rozumiem dlaczego trzeba by spojrzeć na propozycję prof. Bendera akurat "z politowaniem" skoro oferował WB szybką ścieżkę uzupełnienia formalnej edukacji. To chyba raczej miły gest.

A poza tym, co do Wałęsy, to chyba książka Gontarczyka i Cenckiewicza nie pozostawia wątpliwości "w tym temacie". Akt abp. Życińskiego nie oglądałem, choć wierzę ks. I-Z.
A co do Kobylańskiego, to chyba wiesz, że już dobrze ponad rok temu IPN ostatecznie stwierdził, że nie ma podstaw do postawienia zarzutu szmalcownictwa. Czyżby GW zapomniała o tym napisać?
lc napisał(a):skoro oferował WB szybką ścieżkę uzupełnienia formalnej edukacji
tylko nie bardzo rozumiem dlaczego Profesor Bartoszewski miałby odczuwać potrzebę skorzystania z tak przedstawionej propozycji Smile i jaką korzyść (tu nie mam wcale na myśli korzyści materialnych) odniósłby godząc się na szkolenie na łasce nie dorastającego Mu do pięt pod względem klasy, życiorysu, obycia i wiedzy Bendera? Smile Co i komu miałby tym udowodnić?
lc napisał(a):To chyba raczej miły gest.
nie, to żenada, jedna z wielu kompromitujących autora wypowiedzi autorstwa ideologów myśli narodowej
lc napisał(a):chyba książka Gontarczyka i Cenckiewicza nie pozostawia wątpliwości "w tym temacie"
Książka, która uśmierca głównego świadka, którego zeznania nie pokrywają się z opiniami autorów publikacji doskonale zdających sobie sprawę, że ów świadek żyje i ma się dobrze? W tym temacie książka tych panów ma dla mnie wartość papieru toaletowego.
lc napisał(a):Akt abp. Życińskiego nie oglądałem, choć wierzę ks. I-Z.
Oczywiście, tylko ciekaw jestem, czy by mu Pan wierzył, gdyby napisał, że agentem był padre rydzicko Smile. Że z Życińskim Panu nie po drodze wiadomo nie od dzisiaj, więc po co dowodzić oszczerstwom wobec kogoś, kogo i tak się nie lubi i o kim dobrze jest twierdzić, że donosił?
lc napisał(a):IPN ostatecznie stwierdził
powyższe równa się dla mnie z "Radio Erewań zapewnia" Big Grin
Sławek napisał(a):Oczywiście, tylko ciekaw jestem, czy by mu Pan wierzył, gdyby napisał, że agentem był padre rydzicko Smile
Ależ Rydzyk miał w swoim życiorysie dziurę. Był w Niemczech i nikt nie wie, co się z nim działo przez ten czas. Kto wie, może jakieś szkolenie? Big Grin
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38