Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: jaki tytul maja "listy studenta do ojca na wies"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

alkoos

...wiecie o co chodzi.....jaki to jest tytul....
Tytuł jest: "Korespondencja klasowa".
Utwór powstawał na raty. Pierwsze trzy listy JK napisał w 1979 roku podczas studium wojskowego. Wtedy nosił on tytuł: "List studenta Polaka do taty Polaka, chodowcy nienowalijek i nierogacyzny, odpowiedź ojca do syna i po pewnym czasie, przy nowej świadomości klasowej, syn znów pisze do tatusia. Wszystko dzieje się w latach 70. w Polsce Ludowej".

W 1985 roku JK dopisał dalszych pięć listów i od tego czasu tytuł jest już "Korespondencja klasowa".
Warto przypomnieć, że na płycie "Litania" brakuje jednej zwrotki (wyciętej najprawdopodobniej z przyczyn technicznych):

"W samym domu chociaż znośnie, to wieczorem niespecjalnie,
Ot, wszystkiego telewizor i natryski są i pralnia!
Telewizor jeszcze owszem, ale z reszty nie korzystam,
Bo tu — mówię — czytać każą, a to praca przecież czysta!"


KN.
Krzysiu,
o ile pamiętam Jacek zapowiadał ten utwór "List studenta Polaka do taty buraka..." Ja przynajmniej mam takie nagranie. Pozdrawiam.
Taką zapowiedź też znam. Ale chyba nie pochodzi ona sprzed emigracji JK, choćby dlatego, że wtedy słowo "burak" nie funkcjonowało jeszcze w tym znaczeniuSmile

KN.
Przy okazji szperania w wywiadach z Jackiem (wywiad Anny M. Erecińskiej z 1997, niestety brak źródła) znalazłem taką oto jego wypowiedź na temat tego utworu. Na pytanie dziennikarki "Czy są piosenki, ktorych Pan nie lubi?", Jacek odpowiedział:
"Tak, tak. Na przykład bardzo nie lubię piosenki, o którą mnie nieustannie ludzie proszą, "Listy syna Polaka do ojca buraka". To jest korespondencja między takim typowym Polakiem, karierowiczem, a jego ojcem, chłopem. I tam nie ma żadnej głębi, symboliki, tylko dwie, spłycone bardzo, postawy wobec rzeczywistości politycznej. Ona jest być może śmieszna, ale przegadana i nieprawdziwa w fakcie, że chłopak tak sobie daje radę, zmienia fronty, a w efekcie na zachód wyjeżdża uczciwie myślący chłop, porzucając ojcowiznę. Jeśli tak się zdarzało, to tylko w wyjątkowych wypadkach. Poza tym jest też w tej piosence pewien banał, w rodzaju myślenia Konopnickiej, że na wsi, u starych ludzi, drzemie jakaś siermiężna, istotna prawda o życiu i trzymaniu się zasad. Być może można było pocieszać się tym w czasach komunizmu, gdzie wieś była ostoją prywatnej gospodarki, albo z perspektywy emigracyjnej. Natomiast jaka jest wieś, wystarczy teraz spojrzeć w wolnym kraju. Ja nie mówię, że tam nie ma takich postaw, tylko wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane. Ponieważ teraz jestem starszy i ostrożniejszy w sądach, gdybym miał napisać tę piosenkę, unikałbym schematu i postacie byłyby bardziej skomplikowane w swoich argumentacjach. Ten przykład pokazuje, dlaczego nie lubię tego rodzaju piosenek, które z kolei ludzie bardzo lubią, bo nie trzeba przy nich myśleć...."

Ja myślę jednak, że ten utwór nie jest wcale chybiony, bo postawy opisane w nim przez Jacka można zaobserwować do dzisiaj... To, że wszystko jest bardziej skomplikowane niż wynika z utworu to oczywiste. Ale jak widać czas biegnie a ludzkie postawy w wielu wypadkach się nie zmieniają. I to tak naprawdę jest straszne...