08-28-2007, 11:20 AM
Ponieważ internetowe poszukiwania nie przyniosły efektu, postanowiłem sam zabrać się za tłumaczenie tekstu W.Wysockiego "Як"-истребитель” – może komuś przyda się polska wersja
. Założenia były następujące:
1. Polski tekst powinien dać się zaśpiewać.
2. Trzeba oddać specyficzny rytm i melodykę rosyjskiego oryginału, pomimo trudności z rymem męskim, którego wiersz polski nie lubi.
3. Tłumaczenie ma być możliwie wierne – ale patrz punkt 1. i 2.
No i wyszło coś takiego:
Śmierć myśliwca ("Як"-истребитель)
To ja: JAK – myśliwiec, to mój silnik gra,
Niebo - moim schronieniem,
Lecz człowiek, który tam - we mnie – tkwi
Uważa, że on jest myśliwcem...
W powietrznym boju dopadłem „Junkersa” -
I zrobiłem z nim to, com chciał.
A człowiek, który tam - we mnie – tkwi,
Kukłą za sterem się stał.
Niedawno na wylot przestrzelili mnie,
Lecz dziurę mechanik załatał,
A człowiek, który tam - we mnie - tkwi
Chce znów „korkociągiem” latać
Ociężały bombowiec zrzuca bombę, co
Śmierć przynosi lotnisku.
I słychać stabilizatorów śpiew:
„Mir domów ogniskom!”.
Od rufy podchodzi do mnie „Messerschmitt” –
Ucieknę – od ran brak mi sił!,
Lecz człowiek, co we mnie, wciąż łaknie krwi:
Czołowy atak - zwrot w tył!
Cóż robi czort - wybuch rozerwie nas!...
W piachu spłonąć – pisane nie mnie –
I zakazy, prędkości ludzkie – mam gdzieś,
Ja z ciągu wyrywam się!
Jam - pierwszy! A przecież o małom nie spłonął! -
A gdzież on, już był tak blisko?
Spojrzałem: on dymi, kiwa się, śpiewa:
„Mir domów ogniskom”
A ten, który siedzi gdzieś w czaszce mej
Żyje - śmierć minął o włos.
Znów w błąd mnie wprowadza, krzyczy i mknie
Z „pętli śmiertelnej” na wprost.
I rzyga jak kot, ciążenie 2 G,
Ech, znalazł się lotnik – as!...,
I znowu musiałem posłuchać go
Lecz to już ostatni raz!
Już dłużej nie będę pokorny, nie ja,
Już lepiej na ziemi gdzieś tkwić!
Dlaczego nie słyszy, jak tętno się rwie!
I krwi – benzyny brak mi!
Udręka maszyny też ma swą granicę -
Cierpienia już skończył się czas,
A człowiek, który tam - we mnie - tkwił
W szkło szyby wbił swoją twarz.
On trup! W końcu lecę tak lekki i krwi
Ostatki spalam z żył.
Ale... cóż to znów, cóż... czemu pikuję w dół?! -
Poderwać się już nie mam sił!
I żal mi, że dla mnie zbyt krótko trwał lot,
Lecz może powiedzie się komuś,
Przyszło mi w końcu zaśpiewać tę pieśń:
„Mir i w waszym domu!”
Pozdrawiam!

1. Polski tekst powinien dać się zaśpiewać.
2. Trzeba oddać specyficzny rytm i melodykę rosyjskiego oryginału, pomimo trudności z rymem męskim, którego wiersz polski nie lubi.
3. Tłumaczenie ma być możliwie wierne – ale patrz punkt 1. i 2.
No i wyszło coś takiego:
Śmierć myśliwca ("Як"-истребитель)
To ja: JAK – myśliwiec, to mój silnik gra,
Niebo - moim schronieniem,
Lecz człowiek, który tam - we mnie – tkwi
Uważa, że on jest myśliwcem...
W powietrznym boju dopadłem „Junkersa” -
I zrobiłem z nim to, com chciał.
A człowiek, który tam - we mnie – tkwi,
Kukłą za sterem się stał.
Niedawno na wylot przestrzelili mnie,
Lecz dziurę mechanik załatał,
A człowiek, który tam - we mnie - tkwi
Chce znów „korkociągiem” latać
Ociężały bombowiec zrzuca bombę, co
Śmierć przynosi lotnisku.
I słychać stabilizatorów śpiew:
„Mir domów ogniskom!”.
Od rufy podchodzi do mnie „Messerschmitt” –
Ucieknę – od ran brak mi sił!,
Lecz człowiek, co we mnie, wciąż łaknie krwi:
Czołowy atak - zwrot w tył!
Cóż robi czort - wybuch rozerwie nas!...
W piachu spłonąć – pisane nie mnie –
I zakazy, prędkości ludzkie – mam gdzieś,
Ja z ciągu wyrywam się!
Jam - pierwszy! A przecież o małom nie spłonął! -
A gdzież on, już był tak blisko?
Spojrzałem: on dymi, kiwa się, śpiewa:
„Mir domów ogniskom”
A ten, który siedzi gdzieś w czaszce mej
Żyje - śmierć minął o włos.
Znów w błąd mnie wprowadza, krzyczy i mknie
Z „pętli śmiertelnej” na wprost.
I rzyga jak kot, ciążenie 2 G,
Ech, znalazł się lotnik – as!...,
I znowu musiałem posłuchać go
Lecz to już ostatni raz!
Już dłużej nie będę pokorny, nie ja,
Już lepiej na ziemi gdzieś tkwić!
Dlaczego nie słyszy, jak tętno się rwie!
I krwi – benzyny brak mi!
Udręka maszyny też ma swą granicę -
Cierpienia już skończył się czas,
A człowiek, który tam - we mnie - tkwił
W szkło szyby wbił swoją twarz.
On trup! W końcu lecę tak lekki i krwi
Ostatki spalam z żył.
Ale... cóż to znów, cóż... czemu pikuję w dół?! -
Poderwać się już nie mam sił!
I żal mi, że dla mnie zbyt krótko trwał lot,
Lecz może powiedzie się komuś,
Przyszło mi w końcu zaśpiewać tę pieśń:
„Mir i w waszym domu!”
Pozdrawiam!