Seim napisał(a):Miłość w rozumieniu chrześcijan to bezinteresowne podarowanie siebie bliźniemu, bez oczekiwania na nagrodę. Postawa ta wyklucza egoizm, poszukiwanie własnego szczęścia za wszelką cenę, zbliża natomiast do kanonicznej postawy zaparcia się samego siebie.
Nie rozumiem do końca... Owszem, ale czy miłość wymaga absolutnego poświęcenia według wiary chrześcijańskiej? Do takiego stopnia że kobieta albo mężczyzna patrzą w cierpieniu na zachowania osoby którą kochają? 'Kochaj bliźniego jak siebie samego', czy to nie hipokryzja w tym wypadku? Podam przykład: Kobieta kocha swojego faceta, stale wybacza mu zdrady, stale poświęca siebie, swoją kobiecość, swoją karierę, marzenia żeby tylko on był szczęśliwy. Po czym idzie sobie do bramy, a Piotr pyta: 'Co takiego robiłaś w życiu?' i co ona ma na to odpowiedzieć? 'kochałam aż umarłam z tej miłości, chorowałam z tej miłości, i ani raz sobie nie pomogłam' na co Piotr 'Bóg pomaga tym co sobie pomagają'??
Seim napisał(a):Dodam tylko, że wiara chrześcijańska jest tylko dla ludzi silnych i poukładanych
Pozwolę sobie się sprzeciwić. W Australii pracowałam w kawiarni w kościele Ewangelickim. Muszę przyznać że Ci ludzie, (z pastorem włącznie, i jego rodziną) jakkolwiek robili wrażenie poukładanych, mądrych ludzi... Wcale takimi nie byli. Pastor skakał pomiędzy ludźmi i pytał:
-Co u Ciebie?
-Mąż mnie bije
-Bóg Ci pomoże
Pastorowa (głupia jak but i cwana w dodatku)
-zwalniamy tego kucharza, bo się nie nawrócił
syn pastora:
-widzę jak diabeł Cię trzyma za rękę (to akurat było skierowane do mnie, kilkakrotnie zresztą, w jednym wypadku trzymałam w ręce dzbanek mleka podgrzanego do 80 stopni, bo jak cieplej to jest spalone, pomyślałam sobie że szkoda że diabeł nie skłonił mnie do przywalenia mu tym dzbankiem i nie wylał mu mleka na 200 dolarowe spodnie)
No, i ostatni, bardzo przykry przypadek. Matka, chodzi do kościoła prawie codziennie, pomaga w różnych organizacjach, fundacjach, szmacjach...Tymczasem ja spędzałam wieczory z jej 12 letnim synkiem który np rozciął sobie rękę wybijając szyby w samochodach.
Inni byli prostymi ludźmi, którzy nie radzili sobie ze zwykłym światem, chowali się za swoją religią, wiarą itp. I nie dopuszczali do myśli że ktoś może nie wierzyć, zamykali się w tym swoim świecie, zaciągali tam ludzi, i nie znali rzeczywistości, zatem zaniedbywali swoje życie.