Elzbieta napisał(a):Z butelkami i puszkami byłoby inaczej, gdyby tak jak tu zainstalowane były automaty do ich zwrotu (i zwrotu pieniędzy - to znaczy kwitu, który w kasie zamienia sie na pieniądze). Nawet jeśli ktoś wyrzuci, to inny podniesie, by zamienić to w pieniądze...
Z moich obserwacji wynika, że w Polsce puszki aluminiowe są towarem poszukiwanym przez zbieraczy tego surowca wtórnego. Dlatego nieco dziwię się gosifar, że ona dostrzega tyle tych puszek, ale może w Warszawie jest inaczej niż na prowincji.
Jaśko napisał(a):Z moich obserwacji wynika, że w Polsce puszki aluminiowe są towarem poszukiwanym przez zbieraczy tego surowca wtórnego. Dlatego nieco dziwię się gosifar, że ona dostrzega tyle tych puszek, ale może w Warszawie jest inaczej niż na prowincji.
Oczywiście, w Warszawie też są zbieracze, nawet spora konkurencja, ale właśnie dlatego, że jest tak wielu - zaczynają pracę ok 2-3 w nocy a w ciągu dnia niektórzy się wstydzą zbierać.
Dlatego w tzw międzyczasie jednak sporo się tego wala po chodnikach, skwerkach i podwórkach. A spożywacze napojów wyskokowych też w tym czasie nie próżnują!
ja uważam, że odpowiednia ilość punktów skupu wszelakich surowców wtórnych (a nie tylko złomu i ew makulatury) rozwiązałaby w Polsce problem recyclingu w 100%. ekipy zbierające puszki tudzież makulaturę grasują non-stop. dlaczego zatem nie mogą przy okazji zbierać plastiku, szkła, baterii, etc. człowiek, któremu średnio zależy na ekologii wyrzucałby wszystko jak leci a ekipy wszystko by ładnie posortowały i sprzedały. i wszyscy byliby zadowoleni
Elzbieta napisał(a):Jest. Nawet dla palaczy.
No cóż, najwyraźniej to mi brakuje wrażliwości ekologicznej.
Simon napisał(a):Szczerze mówiąc - jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się przykleić do gumy ani poplamić "śmieciami pokarmowymi".
Co nie zmienia faktu, że może się to komuś przytrafić. W przypadku zgaszonych niedopałków ten problem zaś nie występuje. Nie można także wykluczyć tegojako zdeklarowany wróg tytoniu bardziej zwracasz uwagę właśnie na ten, a nie inny rodzaj śmieci.
Alek napisał(a):Na miejscu scarlett bym się jednak bardziej tym zainteresował.
Masz skrzywienie (przyszło) zawodowe. Tolerancja na nikotynę, podobnie jak na alkohol, jest sprawą indywidualną i jeżeli ktoś źle się poczuł po wypiciu setki czy wypaleniu papierosa na czczo, to jeszcze nie oznacza, że powinno się go wysyłać do lekarza, co zdajesz się, Alku, w swojej wypowiedzi sugerować.
Szymon napisał(a):jeżeli ktoś źle się poczuł po wypiciu setki [...] na czczo, to jeszcze nie oznacza, że powinno się go wysyłać do lekarza
Natomiast gdyby po setce na czczo poczuł sie lepiej, to jest jakiś powód do niepokoju
)
Szymon napisał(a):co zdajesz się, Alku, w swojej wypowiedzi sugerować.
Nie to było moim zamiarem.
Raczej chciałem zaznaczyć, że tłumaczenie berseis może być zupełnie błędne w tym przypadku i nie powinno jakoś szczególnie uspokoić scarlett (choć nie mówię, że jest złe).
Szymon napisał(a):Tolerancja na nikotynę, podobnie jak na alkohol, jest sprawą indywidualną
Słusznie, ale mówimy tu o młodej dziewczynie, która, jak zrozumiałem, pali dość regularnie. Rzecz jasna nie uważam, żeby to było coś szczególnie niepokojącego (choć prawdę mówiąc nie mam o tym pojęcia) i na pewno nie sugeruję wizyty u lekarza z tego powodu, ale przy okazji mogłaby się tym pochwalić (szczególnie jeśli nie jest to związane tylko z papierosami). A na pewno nie rezygnować z podania tego objawu z powodu tego, co tu przeczytała.
Szymon napisał(a):Masz skrzywienie (przyszło) zawodowe
Nawet sobie nie wyobrażasz, jak denerwuje mnie, kiedy muszę iść do rodzinnego. Czekam jak Inzaghi na podanie na to, aż mi powie po raz któryś "no nie wiem, czy mogę Ci wierzyć, bo studenci mają lekką skłonność do hipochondrii". Tak tej skłonności raz szukali, że skończyłem z zapaleniem płuc. Więc ze skrzywieniami - z dala ode mnie
Uogólniając . Polacy mają większość "słabość" do pijaków. Nie spotkałam sie nigdy z kimś, na kogo zapalenie papierosa zadziałało tak, że zaczepia wszystkich w np tramwaju. A po piwku i owszem.
Także wydaje mi się, jak zwykle, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
Umówmy się, stan człowieka po jednym papierosie jest mniej uciążliwy dla otoczenia, niż stan człowieka, któremu jedno piwko może strzelić do łba.. i to z przykrymi skutkami. Ja np. kiedyś byłam świadkiem, jak koleś w autobusie wypił sobie piwko (na oczach wszystkich).. cisza.. nikt nic nie mówi, nikt nic nie widział.. po piętnastu minutach.. koleś wstał, przeszedł się po autobusie.. i nasikał kobiecie do torebki.. Wtedy, wszyscy już widzieli!
berseis13 napisał(a):stan człowieka po jednym papierosie jest mniej uciążliwy dla otoczenia, niż stan człowieka, któremu jedno piwko może strzelić do łba..
Statystycznie? Nie za bardzo. Oczywiście - gdzieś tam na wietrze taki dym papierosowy może się rozwiać, zanim dotrze do kogoś nim niezainteresowanego, ale w rzeczonym zwykłym autobusowym tłoku jeden papieros nie mógłby być niezauważony. Tymczasem to, co opisałaś, jest jakąś sytuacją ekstremalną. Normalnie - wypicie jednego piwa, czy jednego kieliszka czegoś mocniejszego można zrobić tak, żeby naprawdę nie dało się tego zauważyć (praktykowało się to na wycieczkach szkolnych ;-) ). Wspomniany koleś albo miał wyjątkowo słabą głowę i pęcherz, albo był już mocno napruty wcześniej.
Tak swoją drogą, to zaznaczę, że co prawda zgadzam się, że palenie papierosów trudno uzasadnić (łatwiej uzasadnić stosowanie innych używek), ale nie uważam, że człowiek musi robić tylko rzeczy, które da się racjonalnie uzasadnić.
piotrek napisał(a):że palenie papierosów trudno uzasadnić
Ależ oczywiście, że można uzasadnić! Człowiek nerwowy może palić, bo papierosy go uspokajają. Młodzież sięga po pierwszego papierosa, bo może czuje się niepewnie w towarzystwie i potrzebuje tzw. rekwikzytu (ja np. wtedy sięgnęłam po pierwsze piwo - mocno potem żałowałam). Wszysko też zależy od kultury - w Australii np. palacze są b.mocno tępieni - absolutnie nigdzie nie można palić.. Za to po ulicach łażą ludzie z b.mocną nadwagą, bo smażone i panierowane żarcie nie jest potępiane do takiego stopnia, jak fajki.
Jest też proste uzasadnienie dla palaczy, takie samo jak dla uzależnionych od innych używek: palę/piję/ćpam - bo lubię.
Najbardziej popularną używką jest kofeina - też szkodliwa w nadmiarze - a jakoś mało kto zadaje pytanie: Dlaczego pijesz poranną kawę? A być może z tego samego powodu, dla którego palacz sięga po pierwszego papierosa: bo lubi, bo go pobudza, bo bez tego byłby zagrożeniem dla otoczenia
Ja po 4.. ba! po 2 godzinach w pociągu, w którym nie można palić, jestem gotowa zabić absolutnie wszystkich - łącznie z jakimś wrzeszczącym dzieckiem na dworcu.
[ Dodano: 18 Czerwiec 2008, 10:22 ]
Dodam jeszcze, że niektóre kobitki palą, bo papierosy uśmieżają łaknienie.. to prawda. Po tym, jak zaczęłam palić, kilogramy zaczęły dramatycznie spadać.. Skuteczniej niż po jakichkolwiek środkach odchudzających (swoją drogą też szkodliwych dla organizmu).
berseis13 napisał(a):Człowiek nerwowy może palić, bo papierosy go uspokajają
Umiesz to uzasadnić? Na Wikipedii piszą o nikotynie np.:
Cytat:działa ona stymulująco, powodując wzmożone wydzielanie adrenaliny, co powoduje wszystkie związane z tym objawy (zanik bólu i głodu, przyspieszone bicie serca, rozszerzone źrenice itp).
Alek napisał(a):Umiesz to uzasadnić? Na Wikipedii piszą o nikotynie np.:
Alek - to często kwestia placebo.
Utarło się już, że w sytacjach stresowych ludzie sięgają po papierosy, bo one niby uspokajają.
A tak naprawdę to chodzi często o to, żeby potrzymać coś w ręku, pomiętosić (to pomaga przy stresie), a jak pali się z kimś - to pogadać z tą osobą o tym, co stresuje (lub po prostu pomilczeć we wzajemnym zrozumieniu).
jodynka napisał(a):to często kwestia placebo.
To prawda.
Natomiast w przypadku:
berseis13 napisał(a):Ja po 4.. ba! po 2 godzinach w pociągu, w którym nie można palić, jestem gotowa zabić absolutnie wszystkich - łącznie z jakimś wrzeszczącym dzieckiem na dworcu.
papieros zdecydowanie uspokaja!
Alek napisał(a):Umiesz to uzasadnić? Na Wikipedii piszą o nikotynie np.:
Nie umiem bo piszę z punktu widzenia 2-letniej palaczki (tzn. palącej od dwóch lat
)
Pierwszy papieros jest po to, aby oprzytomnieć, czyli zgodnie z tym, co napisał Alek.
Natomiast kolejne - to już różnie.
Ale zgadzam się z Jodynką. W stresie takie "pomiętoszenie" i "zajęcie czymś rąk" pomaga się - niejako - skoncentrować na czym innym, niż powód stresu.
Ale to oznacza również, że palenie często nie jest kwestią uzależnienia od nikotyny, ale nawykiem.
berseis13 napisał(a):Ależ oczywiście, że można uzasadnić!
Bezdyskujnie. Palenie niektórym sprawia dużą przyjemność. I to jest, moim zdaniem, zdecydowanie wystarczające uzasadnienie. Tylko niepalącym, a zwłaszcza tym niepalącym, którzy lubują się w prowadzeniu antynikotynowych kampanii, wydaje się, że palenie jest uzasadnić trudniej niż inne używki. Podobnie jak na przykład osobom, które mają uczulenie na poezję śpiewaną czy piosenkę literacką, niełatwo zrozumieć dlaczego inni godzinami słuchają JK. Szczerze mówiąc mnie ta nagonka na palaczy, to ciągłe powtarzanie, że "palenie jest bez sensu" jedynie śmieszy. Równie śmiesznym, niezbyt rozsądnym i bezcelowym wydawałoby mi się również to, gdybym to z kolei ja próbował przekonywać kogokolwiek, że pozbawione sensu i głupie jest na przykład kibicowanie Kubicy, słuchanie hip-hopu albo jakiejś innej onomatopei, jedzenie golonki, picie piwa, skakanie na skakance czy cokolwiek innego, czego akurat ja nie lubię, a inni lubią i sprawia im to przyjemność. Dopóki nikt mnie nie będzie zmuszał do tego, czego robić nie lubię, dopóty nie dostrzegam żadnego problemu w tej materii. Zdaje się, że naszych forumowych abstyntentów nikotynowych nikt do palenia nie zmusza, więc właściwie nie rozumiem o co im chodzi i dlaczego się tak żołądkują. No, ale, skoro to lubią, to niech się irytują, niech swobodnie wygłaszają płomienne antynikotynowe tyrady, filipiki wymierzone w te wstrętne papierosy. Podejrzewam jednak, że palaczy może to co najwyżej rozbawić.
gosiafar napisał(a):Pierwszy papieros jest po to, aby oprzytomnieć, czyli zgodnie z tym, co napisał Alek.
Dziewczyny, dziewczyny...są lepsze metody, by oprzytomnieć - wstaje o 5.30 -20minut biegam i wierzcie mi, ze jestem rześka jak skowronek(?). Plusy- świeże powietrze w płucach, muzyka w uszach, niezła kondycja, ciśnienie w normie (mam niskie), tusza w tej niższej skali (mimo, ze większego ode mnie łasucha nie ma), stres zerowy, przy okazji można skopać jakieś drzewo czy martwy przedmiot, myśląc o szefie, albo o jakimś innym typie...
Minusy - zmusić sie do tego przez tydzień, potem już sie nie myśli, ze trzeba sie zwlec..
gosiafar napisał(a):że palenie często nie jest kwestią uzależnienia od nikotyny, ale nawykiem.
Jest jednym i drugim -uzależnieniem zarówno fizycznym jak i psychicznym. Ale palacze zawsze coś znajda
Jak już bardzo chcecie mieć 'coś' na plus - badania wykazują, ze palacze rzadziej od innych chorują na chorobę Parkinsona i demencje starcza. Nie, nie, nie będziemy palić profilaktycznie - tytoń jest pod lupa, bo być może jakiś lek będzie w przyszłości..
Wiec zamiast wszystkich tłumaczeń - proponuje 'pale, bo lubię!'
e
To co, robimy internetowy konkurs na to ile minut biegamy dziennie? Skakanka tez może być!
<
<
<
<
A papieros potem?
Szymon napisał(a):że pozbawione sensu i głupie jest na przykład kibicowanie Kubicy, słuchanie hip-hopu albo jakiejś innej onomatopei, jedzenie golonki, picie piwa, skakanie na skakance czy cokolwiek innego, czego akurat ja nie lubię, a inni lubią i sprawia im to przyjemność.
No ok - mi w zasadzie nie przeszkadza, że ludzie palą (chcą się truć i marnować forsę - ich sprawa) - przeszkadza mi, gdy palą przy mnie :/
Niestety, w przeciwieństwie do golonki czy skakania - palenie nie jest neutralne dla otoczenia :/
Pozdrawiam
Z.
Zeratul napisał(a):przeszkadza mi, gdy palą przy mnie :/
to fakt. już byłem przekonany, że za tą ilość wypalonych szlugów wlepisz mi tu warna
Szymon napisał(a):Palenie niektórym sprawia dużą przyjemność. I to jest, moim zdaniem, zdecydowanie wystarczające uzasadnienie.
Oczywiście. Mam w pracy koleżankę, która odłożyła nałóg na czas niedawnej ciąży,a jak w tym czasie zapytałem czy wróci potem do palenia, odpowiedziała: tak, bo ja po prostu lubię palić! I ja ją doskonale rozumiem.
A najgorsi są 'byli' palacze, którym najbardziej chyba ze wszystkich przeszkadza zapach nikotyny i bliska obecność osoby właśnie oddającej się czynności wypalania papierosa. Nie wiem do końca czy bierze się to u nich naprawdę z niechęci do nikotyny czy z zawiści, bo najchętniej to też by sobie wzięli parę machów.
Mnie z kolei najbardziej rozbawił sąsiad, który nie tak dawno przyszedł do mnie któregoś dnia z pretensjami, że u niego w mieszkaniu(mieszka nade mną) czuć papierosy, które ja palę! :rotfl: Przyznam, że zbaraniałem, ale z drugiej strony słyszałem, że gdzieś w Szczecinie na jakimś osiedlu obowiązuje z kolei zakaz palenia nawet na własnych balkonach. Nie zdziwiłbym się gdyby moja wspólnota głosowała za wprowadzeniem podobnego zakazu.
Dodam jeszcze wypowiedź Jana Nowickiego na temat palenia, który kiedyś rzekł:
Jan Nowicki napisał(a):Ja nie rozumiem, jak w ogóle można nie palić?
Pozdrawiam wszystkich
Palaczy
berseis13 napisał(a):palę/piję/ćpam - bo lubię.
Nie jestem przekonany czy te trzy kwestie można w kontekście, o którym piszesz, do siebie przyrównać. O ile w pierwszych dwóch przypadkach, same czynności palenia czy picia alkoholu już mogą sprawiać przyjemność, o tyle w tym ostatnim, chodzi chyba jednak o efekt końcowy. Zresztą, nie wiem - nie ćpałem, nie paliłem nawet tzw.trawki, więc co ja tam będę pitolił.
[ Dodano: 20 Czerwiec 2008, 00:01 ]
PMC napisał(a):Dodam jeszcze wypowiedź Jana Nowickiego na temat palenia, który kiedyś rzekł:Jan Nowicki napisał(a):Ja nie rozumiem, jak w ogóle można nie palić?
Tak! On zdaje się w podobnym tonie odniósł się w tym samym wywiadzie do kwestii spożywania alkoholu. To było chyba u Wojewódzkiego, gdzie w trakcie rozmowy palił i popijał coś mocniejszego.
Kuba Mędrzycki napisał(a):Tak! On zdaje się w podobnym tonie odniósł się w tym samym wywiadzie do kwestii spożywania alkoholu. To było chyba u Wojewódzkiego, gdzie w trakcie rozmowy palił i popijał coś mocniejszego.
Tak jest. Chyba u Wojewódzkiego - jeżeli mi nikotyna nie wyżarła resztek pamięci
Kuba Mędrzycki napisał(a):parę machów.
Ja sobie wypraszam.
Wróciłam do palenia po ponad 2 latach przerwy. I nie dlatego, że mnie ciągnęło. Bardziej nie miałam co robić z rękoma , jak przestałam karmić dziecko. I to była głupota z mojej strony.
Kuba Mędrzycki napisał(a):berseis13 napisał(a):palę/piję/ćpam - bo lubię.
Nie jestem przekonany czy te trzy kwestie można w kontekście, o którym piszesz, do siebie przyrównać. O ile w pierwszych dwóch przypadkach, same czynności palenia czy picia alkoholu już mogą sprawiać przyjemność, o tyle w tym ostatnim, chodzi chyba jednak o efekt końcowy. Zresztą, nie wiem - nie ćpałem, nie paliłem nawet tzw.trawki, więc co ja tam będę pitolił.
Gwoli ścisłości: Ja również nigdy nie paliłam tzw. maryśki - ale lubię jej zapach. Przyznam, że bywało się na imprezkach, gdzie młodzież paliła trawę, a mnie zadowalała sama woń - taka relaksująca. A gdy pewnego razu spytałam kolegę, dlaczego pali marijuanę, powiedział "Bo mi smakuję, nawet jeśli nic po niej nie mam, to po prostu lubię"
[ Dodano: 20 Czerwiec 2008, 08:44 ]
tmach napisał(a):Wróciłam do palenia po ponad 2 latach przerwy. I nie dlatego, że mnie ciągnęło. Bardziej nie miałam co robić z rękoma , jak przestałam karmić dziecko. I to była głupota z mojej strony.
Moja Mama też rzuciła palenie w trakcie ciąży. Powiedziała mi, że jak sie dowiedziała, że jest w ciąży ze mną, wyszła ze szpitala, wypaliła pożegnalnego papierosa.. i na 9 miesięcy koniec. Potem wróciła, bo miała dwójkę dzieci w domu (nie mylić z dwoma małolatami) i musiała się czymś odstresować
Nie chcę zakładać nowego tematu, a i tytuł tego bardzo pasuje. Przebywam teraz w miejscu o pięknej nazwie
Wywłoka. Teren rezerwatu ptaków, Bug, lasy, cisza i spokój. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie śmieci. Jest ich w tych lasach mnóstwo. Czy naprawde szkoda tych 15 zł za wywóz? Albo , jeśli się nie chce płacic na miejscu, zabrać i wyrzucić u siebie ? Brak mi słów na takie coś. Jest to naprawdę super miejsce. Tylko czemu nie umiemy dbać o to? Przecież ci, co wyrzucają śmieci do lasu, później spacerują po nim, zbierają jagody , czy grzyby. Nie rozumiem takich ludzi.
Nie rozumiem czemu się dziwisz Teresko. Przecież tak jest wszędzie dookoła. Czasami mam wrażenie, że oprócz kilku znanych mi wyjątków, wszyscy wyrzucają śmieci tam, gdzie stoją... To chyba kwestia wychowania, a raczej braku takowego. Przyczyną jest między innymi nieegzekwowanie prawa. Przecież są kary za zaśmiecanie. Ba, jest nawet w Kodeksie Wykroczeń kara za przeklinanie w miejscu publicznym. Podobnie za spożywanie alkoholu, zakłócanie spokoju, czy ciszy nocnej. Niestety w Polsce jest tak, że powyższe przewinienia są najczęściej ignorowane. Jeśli nie będziemy reagować w błahych - wydawało by się - przypadkach, będzie już tylko gorzej...
pkosela napisał(a):Przyczyną jest między innymi nieegzekwowanie prawa
Mnie się wydaje, że to nawet jedna z głównych przyczyn...
Mnie dziwi co innego. Ci co wyrzucają te śmiecie przyjeżdżają , gdy mają wolne. Chciałbyś spędzać swój wolny czas w takim syfie? Ja nie. Temu sie dziwię. Przeciez tak na dobrą sprawę śmiecą sami sobie.