Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: "pędzimy przez polską dzicz"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Bea napisał(a):bo ktoś tam papierek od cukierka wyrzucił
A czym się różni zaśmiecanie papierkami od zaśmiecania petami? Czym się różni ? Wcale nie wymyślam usprawiedliwienia dla swojego nałogu. Tylko jak już tak bardzo walczymy z zaśmiecaniem to , rozumiem, z zaśmiecaniem wszystkim. Innymi śmieciami też. I , jako osobie pijacej okazjonalnie, alkohol cuchnie. Nawet bardzo. Po piwku też nie pachnie sie fiołkami, nie mówiąc o mocniejszych trunkach.
tmach napisał(a):Po piwku też nie pachnie sie fiołkami, nie mówiąc o mocniejszych trunkach.
Ale tylko przez jakis czas. Big Grin
Bea napisał(a):bo alkohol jest bardziej szkodliwy niż papieros
A jest? :'
Simon napisał(a):To jest kwestia powonienia
Myślę, że nie wejdę na wyższy poziom egzaltacji, jak napiszę, że to sprawa smaku.

[ Dodano: 22 Maj 2008, 18:24 ]
tmach napisał(a):też nie pachnie sie fiołkami
A co jak ktoś jest uczulony na fiołki? No dajcie spokój - to jest już wybitnie gadanie o niczym, nawet jak na Hyde Park Smile
Ja to widzę tak: zaśmiecanie jest przejawem braku kultury i każda jego forma jest godna napiętnowania. Jedzenie gum i cukierków nie wpływa jakoś wybitnie na jakość życia i zdrowie osób je konsumujących i najbliższego otoczenia. Palenie papierosów - już tak. Nic więc nie widzę dziwnego, że większą zawziętość wywołuje tu śmiecenie niedopałkami.
Simon napisał(a):
kłapo napisał(a):Każdy dla swych "przekonań", jeśli mu się chce, znajdzie nawet najbzdurniejsze
To nie jest kwestia przekonań.
To jest kwestia powonienia. Big Grin
Stąd też wzięte w cudzysłów Wink
Jaśko napisał(a):
Bea napisał(a):np bluzgi są gorsze niż papieroch
kłapo napisał(a):Ileż wyliczeń Wink ! Ani jednego z wymienionych usprawiedliwień w wypowiedziach scarlett nie dostrzegłam
scarlett napisał(a):(przeklinanie) oddziałuje na wiele innych zmysłów, które pozostawiają ślad w mentalności ludzkiej dużo trudniej usuwalny niż smród.
Ale czy to jest usprawiedliwienie własnego nałogu, czy stwierdzenie "faktu"? (a propos omawianego wcześniej smrodu, nie samego palenia fajek i ich szkodliwości)
kłapo napisał(a):Ale czy to jest usprawiedliwienie własnego nałogu, czy stwierdzenie "faktu"?
O "fakcie" trudno tu mówic, bo raczej jest ocena wyrażona przez Scarlett. Czy usprawiedliwiane nałogu? Bo ja wiem, brzmi to raczej jak pomniejszanie konsekwencji własnego zachowania. A Bea napisała:
Bea napisał(a):palacz zawsze znajduje tysiące powodów by swój nałóg usprawiedliwić i następnych tysiąc przykładów by udowodnić, że palenie to pikuś

[ Dodano: 22 Maj 2008, 18:53 ]
Alek napisał(a):Ja to widzę tak: zaśmiecanie jest przejawem braku kultury i każda jego forma jest godna napiętnowania. Jedzenie gum i cukierków nie wpływa jakoś wybitnie na jakość życia i zdrowie osób je konsumujących i najbliższego otoczenia. Palenie papierosów - już tak. Nic więc nie widzę dziwnego, że większą zawziętość wywołuje tu śmiecenie niedopałkami.
Poza tym, jeżeli ja zjem cukierka, to papierek moge schować do kieszei i wyrzucić przy okazji. Natomiast nie bardzo potrafie sobie wyobrazić palacza, który chowa żarzący sie niedopałek do kieszeni, albo niesie go przez kilka minut, dopóki nie znajdzie kosza na śmieci. Smile)
Jaśko napisał(a):
kłapo napisał(a):Ale czy to jest usprawiedliwienie własnego nałogu, czy stwierdzenie "faktu"?
O "fakcie" trudno tu mówic, bo raczej jest ocena wyrażona przez Scarlett.
Ponownie więc:
kłapo napisał(a):Stąd też wzięte w cudzysłów
Ocena, pogląd, przekonanie zbudowane na własnych doświadczeniach, jej preferencje itd.
Jaśko napisał(a):
Bea napisał(a):i następnych tysiąc przykładów by udowodnić, że palenie to pikuś

Ale wypowiedź scarlett tyczyła się "smrodu" i nie równa się ze stwierdzeniem, że palenie to pikuś Smile
Jaśko napisał(a):albo niesie go przez kilka minut, dopóki nie znajdzie kosza na śmieci. Smile)
Znam i takich Smile Oraz palaczy, którzy widząc niedopałki, dogaszają je i wyrzucają do śmieci (choć to, niestety, wyjątki)
Simon napisał(a):
tmach napisał(a):Po piwku też nie pachnie sie fiołkami, nie mówiąc o mocniejszych trunkach.
Ale tylko przez jakis czas. Big Grin
Są tacy, którzy zioną permanentnie. W połączeniu z "kamuflującym" dezodorantem jest to nie do zniesienia.
kłapo napisał(a):Ale ta wypowiedź tyczyła się "smrodu" i nie równa się ze stwierdzeniem, że palenie to pikuś Smile
Hmmm... Nie? Nie wiem, co Bea miała na myśli, ale dla mnie pomniejszanie uciążliwosci palenia dla otoczenia to jest właśnie twierdzenie, ze "palenie to pikuś". Szkodliwość palenia dla palacza to sprawa jego i jego bliskich, a nie moja.
pkosela napisał(a):zioną permanentnie. W połączeniu z "kamuflującym" dezodorantem jest to nie do zniesienia
Ja bym rzekł to zwłaszcza o palaczach. Big Grin
Tylko - bez urazy, prosze. :rumieniec:
Jaśko napisał(a):Hmmm... Nie? Nie wiem, co Bea miała na myśli, ale dla mnie pomniejszanie uciążliwosci palenia dla otoczenia to jest właśnie twierdzenie, ze "palenie to pikuś". Szkodliwość palenia dla palacza to sprawa jego i jego bliskich, a nie moja.
Ale to była odpowiedź na temat samego smrodu fajek i wyrażenie własnego przekonania, że w porównaniu do przeklinania pozostawia on (sam smród) "mniejsze ślady na psychice" (i na krócej). Myślę, że nie ma możliwości umniejszania czy negowania samej uciążliwości i szkodliwości palenia dla otoczenia, ponieważ
Simon napisał(a):fakty są faktami.
i, chcąc nie chcąc, dla palaczy biernych/otoczenia/środowiska jest to szkodliwe.
kłapo napisał(a):Ale to była odpowiedź na temat samego smrodu fajek i wyrażenie własnego przekonania, że w porównaniu do przeklinania pozostawia on (sam smród) "mniejsze ślady na psychice" (i na krócej).
No, konkretnie to tam było napisane, ze zmysły pozostawiają ślady w mentalności. Ale mimo tej pomyłki nie da się obronić poglądu, jakoby chodziło o ślady smrodu w psychice. Chodziło o to, że ślady, które przekleństwa pozostawiają w psychice, są trudniej usuwalne, niż smród (a nie "niż slady pozostawione na psychice przez smród". Już nie przesadzajmy.)
scarlett napisał(a):oddziałuje na wiele innych zmysłów, które pozostawiają ślad w mentalności ludzkiej dużo trudniej usuwalny niż smród.
Krótko mówiąc, scarlett uważa, że bardziej szkodliwe są przekleństwa, niż smród. Czy to jest umniejszanie uciążliwości palenia? Czy wyraz indywidualnej wrażliwości scarlett (bądź jej braku)? To już każdy sam sobie może ocenić. Smile
Jeżli chodzi o konkrety
:
scarlett napisał(a):Mnie osobiście, idąc ulicą bardziej denerwują padające w koło K**wy niż kiepy pod nogami.
Tak, jest to
Jaśko napisał(a):wyraz indywidualnej wrażliwości scarlett
Jaśko napisał(a):Czy to jest umniejszanie uciążliwości palenia?
Nie- nie jest. Generalnie nie tylko nie napisałam niczego co usprawiedliwiało by palenie/palaczy, ale również podkreślałam, że moje wypowiedzi w ogóle się tego nie tyczą. Więc jak mogła bym usprawiedliwiać coś o czym nawet nie chciałam rozmawiać?
To, że napisałam, iż jedno zjawisko moim zdaniem jest bardziej denerwujące/szkodliwe od drugiego nie oznacza, że drugie nie uznaje za szkodliwe w ogóle. Analogicznie do wątku o
przekleństwach i błędach ortograficznych:
scarlett napisał(a):Oczywiście, że nie "można" ani jednego ani drugiego.
scarlett napisał(a):A jeśli chodzi już o jakiekolwiek porównywanie obu "zjawisk" to mimo wszystko uważam, że treść jest odrobinę ważniejsza od formy.
Generalnie- odchodziłam od tematu głównie dlatego, że zarówno ja, moge być nie obiektywna przez wzgląd na to, że pale, jak i wy, przez to, że nie palicie.
Dyskusja zawsze będzie jałowa.
Skąd próby Simona wydobycia ze mnie deklaracji o paleniu? Właśnie żeby móc mnie zaszufladkować jako nie-obiektywną "aktorke teatru jaracza".
(p.s- zastanawia mnie na ile celowo użyłeś tego sformułowania? Wink )
Co z góry pozbawiło by wiarygodności moje opinie (jak to się właśnie dzieje) bez względu na to, że intencje miałam zupełnie inne.

Na potwierdzenie słów o nieobiektywności obu stron:
Simon napisał(a):To jest kwestia powonienia. Big Grin
Ok- ja prawdopodobnie, jako palacz, nie odbieram owego smrodu zbyt mocno.
Z drugiej strony- jeśli jest to kwestia powonienia, dlaczego mówi się tu tylko o smrodzie papierosów? (Mnie np. bardzo denerwują ludzie którzy w autobusach dają boleśnie znać o swoim zapotrzebowaniu na dezodorant).
Tego samego tyczyło się moje pierwsze pytanie czy wyrzucony kiep szkodzi bardziej niż wyrzucony papierek.

Dyskusja nie jest już dyskusją o smrodzie czy śmieceniu, tylko tak naprawdę anatemą na palaczy. Nie zamierzałam i nie zamierzam wypowiadać się w ogóle na temat tego nałogu.
Wycofuje się z dyskusji.
Pozdrawiam *-`-
scarlett napisał(a):Ok- ja prawdopodobnie, jako palacz, nie odbieram owego smrodu zbyt mocno.
To nie jest prawdopodobne.
To jest pewne jak dwa i dwa jest cztery. Smile
Simon napisał(a):To jest pewne jak dwa i dwa jest cztery.
Nie, nie jest.
Zbigniew napisał(a):
Simon napisał(a):To jest pewne jak dwa i dwa jest cztery.
Nie, nie jest.
A według mnie jest, Zbigniewie mógłbyś wyjaśnić swoje stanowisko?
Przecież palacz nie czuje jak wali mu ubranie a raczej nie przeszkadza mu to tak bardzo jak np. mi, gdy wracam z pubu gdzie było palone...Dla mnie taki ciuch do prania od razu, dla palacza - wątpię.

A co do zachowań Kubunia - popieram. Są śmieszne jak i on Smile
pozdro
OLI napisał(a):rzecież palacz nie czuje jak wali mu ubranie
Fakt,
Jednak ostatnimi czasy czasem zapalę, a mimo wszystko czuję nieprzyjemny zapach wchodząc do jakiegoś (niekoniecznie mocno) zadymionego pomieszczenia.
Zbigniew napisał(a):Jednak ostatnimi czasy czasem zapalę
Ale my nie mówimy o czasempopalaczach tylko o nałogowcach.
Może po roku czy dwóch zmienia się powonienie diametralnie. Ale "palaczem" można mnie określić. (jak napisała scarlett)
OLI napisał(a):Dla mnie taki ciuch do prania od razu, dla palacza - wątpię.
A jednak! I nie musi być to nawet pub. Smile
Zbigniew napisał(a):mimo wszystko czuję nieprzyjemny zapach wchodząc do jakiegoś (niekoniecznie mocno) zadymionego pomieszczenia.
Najgorzej wyjść i wejść znowu! Smile
OLI napisał(a):Przecież palacz nie czuje jak wali mu ubranie a raczej nie przeszkadza mu to tak bardzo jak np. mi, gdy wracam z pubu gdzie było palone...Dla mnie taki ciuch do prania od razu, dla palacza - wątpię.
Pewnie, że czuje (i jest to właściwe również dla palaczy o "długoletnim stażu"), jednak oczywiście - siłą rzeczy na pewno nie przeszkadza mu to tak jak niepalącym. I, choć to kwestia indywidualna, ja np. swoje ciuchy przesiąknięte zapachem fajek od razu pakuję do prania. Ba, jak sama w danym momencie nie palę, to i tak przeszkadza mi dym lecący w moją stronę i smród fajek (rzecz jasna nie zwracam wtedy uwagi palącym - aż tak czystej hipokryzji nie uprawiam Wink ).
kłapo napisał(a):"długoletnim stażu"
Kurcze a na taką fajną się dziewczynę zapowiadałaś... I zdjęcie w avatarze niczego sobie Smile
OLI napisał(a):
kłapo napisał(a):"długoletnim stażu"
Kurcze a na taką fajną się dziewczynę zapowiadałaś... I zdjęcie w avatarze niczego sobie Smile
Ależ ja nie mówiłam o swoim "długoletnim stażu" :wredny:
Zresztą czego się nie robi "dla sprawy" :rotfl: jak się chce (choć mi się raczej permanentnie "niechce"), to i palenie można rzucić Wink
tmach napisał(a):A czym się różni zaśmiecanie papierkami od zaśmiecania petami? Czym się różni ?
Teoretycznie niczym Smile. Tylko, że wyrzucony papierek nie zagraża życiu czy zdrowiu, pod względem estetycznym tylko źle wygląda Wink, natomiast wyrzucony z okna samochodu czy mieszkania niedopałek niestety tak. Kiedyś właśnie taki palący się niedopałek wleciał mi do mieszkania przez otwarte okno. Szok był ogromny bo mieszkam w wieżowcu, na czwartym piętrze, nikogo oprócz mnie w domu nie było, ja nie palę a na kanapie leżał palący się papieros. Oczywiście wypalona dziura w kanapie, dobrze że byłam w domu bo mogło być gorzej :/. I co miałam wtedy zrobić? Obliczać trajektorię lotu, sprawdzać siłę wiatru żeby dojść z którego okna został wyrzucony? Gdybym dorwała takiego niezwykle "kulturalnego" palacz to bardzo chętnie bym przygasiła tego niedopałka na nim :/. I to jeszcze na czole żeby miał ślad na zawsze!
tmach napisał(a):Tylko jak już tak bardzo walczymy z zaśmiecaniem to , rozumiem, z zaśmiecaniem wszystkim.
A czy ktoś tutaj powiedział, że nie? Smile Myślę, że to nie podlega dyskusji, to jest - że tak powiem - "oczywista oczywistość" Wink że trzeba walczyć z zaśmiecaniem w ogóle Smile
tmach napisał(a):Po piwku też nie pachnie sie fiołkami, nie mówiąc o mocniejszych trunkach.
Przepraszam, ale czemu miało służyć to porównanie? Smile Bo ja chyba nie zrozumiałam :wstyd:. No ale skoro już o tym powiedziałaś... wiesz, wąchając kogoś po piwku można najwyżej zwymiotować Smile. Od tego się raka nie dostaje, natomiast wdychając dym papierosowy jako bierny palacz - tak :/.
Teresko, możesz tu nie wiem jakie argumenty przytaczać, nic mnie nie przekona Smile. Zawsze będę walczyć z palaczami!
Alek napisał(a):
Bea napisał(a):bo alkohol jest bardziej szkodliwy niż papieros
A jest? :'
No tak twierdzi moja sąsiadka, pielęgniarka Wink
Bea napisał(a):No tak twierdzi moja sąsiadka, pielęgniarka Wink
Pewnie pali Smile
Bea napisał(a):Gdybym dorwała takiego niezwykle "kulturalnego" palacz to bardzo chętnie bym przygasiła tego niedopałka na nim :/. I to jeszcze na czole żeby miał ślad na zawsze!
W takim przypadku pomogłabym Ci. Naprawdę. Smile .
Simon napisał(a):Ja tam całym sercem (i nosem) popieram użytkownika ja w jego sposobie wyrażania się o tej części naszego społeczeństwa, która zatruwa i zaśmierdza życie sobie i wszystkim wokół.

Przy okazji - informacja dla wszystkich, którzy kiedykolwiek będą rozważać pokot u $imona.
Dobrze się zastanowić, bo wejdziecie do strefy zdenikotyzowanej z absolutnym zakazem palenia. A nawet mówienia i myślenia o paleniu wszelakiego syfu.
Z tego co piszesz wnioskuję, że gdyby taki JK chciał (parę lat temu) zatrzymać się u Ciebie na nocleg to równeż byś wyrażał się o nim w niezbyt kulturalny sposób, a na koniec wyrzuciłbyś go z domu? Już sobie nawet wyobrażam Twój dialog z JK:

STREFA ZDENIKOTYZOWANA

Jest rok 2001. Po koncercie we Wrocławiu Jacek Kaczmarski (z wykształcenia filolog, z zamiłowania poeta, prozaik, piosenkarz, bard), namówiony przez swojego znajomego Szymona Podwina (z wykształcenia filologa, z zamiłowania poety, kompozytora, muzyka, współzałożyciela, aranżera, akompaniatora), decyduje się na nocleg w mieszkaniu tegoż, zamiast uprzednio planowanego noclegu w hotelu. Obaj panowie, wyzbywszy się przemyślnie kobiecego towarzystwa, zasiadają do stołu celem prowadzenia długich nocnych, męskich rozmów. Simon, pragnąc rozpocząć rozmowę od konkretów, stawia na stole dwie doskonale zmrożone butelki wódki. JK uśmiecha się. Nagle z kieszeni marynarki wyjmuje paczkę papierosów i zapalniczkę.

JK: Przepraszam, czy mógłbym zapalić?
S: Nie. Tu jest strefa zdenikotyno... zdenikotyzowana. Absolutnie. Nie wolno palić i koniec.
JK: Rozumiem, ale może byś zrobił dla mnie wyjątek?
S: Nawet o tym nie myśl, kurwa.
JK: To może wyjdę na balkon?
S: Ani nie mów! A nie możesz, kurwa, nie palić tego syfu, kurwa?
JK: Słucham?
S: No wyraźnie chyba, kurwa, mówię. Jestem zawiedziony tym, że tak inteligentny i zdolny człowiek jak Ty, Jacku, jest aktorem Teatru Jaracza.
JK otwiera usta, jakby gdyby chciał coś powiedzieć.
S: Nie przerywaj mi, kurwa, teraz ja mówię! Ja, Szymon Podwin. Kompozytor, akompaniator, aranżer. Jeśli Ci się nie podobają zasady panujące w moim domu, to wypierdalaj. I tak zresztą ledwo mogę z Tobą wytrzymać, bo śmierdzisz jak, nie przymierzając, połączenie popielniczki z kompostem. Co za syf, kurwa!
JK unosi wysoko brwi i z politowaniem kiwa głową. Simon nie dostrzega reakcji JK, za to ostatecznie i nieodwołalnie wyrzuca Barda ze swojego domu.

KURTYNA (opada triumfalnie)
Widzę, Szymonie, że podjąłeś kontynuację rodzinnych tradycji literackich. Smile
Mnie się podoba! Smile

[ Dodano: 23 Maj 2008, 12:02 ]
I jak mniemam - palisz. :rotfl:
Simon napisał(a):To jest kwestia powonienia.
Zgoda. Palacze cuchną. Rozmawiając z niepalącymi, jeszcze przez wiele godzin po wypaleniu śmiercionośnej porcji tytoniu, drażnią niemiłosiernie ich wrażliwe powonienie.
Dla mnie wszelako znacznie gorszym od smrodu papierosów czy alkoholu, których źródła dość łatwo jest się domyśleć, jest smród nieustalonej prowieniencji. Kiedy ktoś (zazwyczaj niepalący, ponieważ u palacza straszliwy zapach dymu zabija wszystkie inne) zionie takowym, przychodzi mi snuć gorzkie rozważania na temat składu kanapki lub obiadu, który jadł wcześniej. Podówczas zastanawiam się, usiłując niezbyt ostentacyjnie unikać oddechu rozmówcy (albo, co także się zdarza całkiem często, rozmówczyni!), czy kanapka była z szynką i pomidorem, czy też może taki deliwent (albo, nie daj Boże, delikwentka!) spożył wcześniej sałatkę przyprawioną czosnkiem i bazylią? A może ów osobliwy bukiet zapachów powstał przez finezyjne połączenie kiszonych ogórków, ziemniaków i kotleta schabowego, względnie pierogów ruskich z cebulą i kawy? Takie węchowe odtwarzanie czyjegoś jadłospisu doprawdy przyprawia mnie o mdłości, a niestety wielu ludzi wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, że po wyżej wymienionych (a także wielu, wielu innych potrawach) oddech ma się raczej nieszczególnie świeży i że wypadałoby, jeśli nie można w danej chwili umyć zębów, zainwestować w gumę do żucia albo parę tic-taców.
Szymon napisał(a):Dla mnie wszelako znacznie gorszym od smrodu papierosów czy alkoholu, których źródła dość łatwo jest się domyśleć, jest smród nieustalonej prowieniencji. Kiedy ktoś (zazwyczaj niepalący, ponieważ u palacza straszliwy zapach dymu zabija wszystkie inne) zionie takowym, przychodzi mi snuć gorzkie rozważania na temat składu kanapki lub obiadu, który jadł wcześniej. Podówczas zastanawiam się, usiłując niezbyt ostentacyjnie unikać oddechu rozmówcy (albo, co także się zdarza całkiem często, rozmówczyni!), czy kanapka była z szynką i pomidorem, czy też może taki deliwent (albo, nie daj Boże, delikwentka!) spożył wcześniej sałatkę przyprawioną czosnkiem i bazylią? A może ów osobliwy bukiet zapachów powstał przez finezyjne połączenie kiszonych ogórków, ziemniaków i kotleta schabowego, względnie pierogów ruskich z cebulą i kawy? Takie węchowe odtwarzanie czyjegoś jadłospisu doprawdy przyprawia mnie o mdłości, a niestety wielu ludzi wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, że po wyżej wymienionych (a także wielu, wielu innych potrawach) oddech ma się raczej nieszczególnie świeży i że wypadałoby, jeśli nie można w danej chwili umyć zębów, zainwestować w gumę do żucia albo parę tic-taców.
Tu się zgodzę.
Dodałbym to tej listy czynników kawę, która w zależności od aktualnej treści żołądkowej - potrafi tworzyć zabójcze połączenia.
Przed nami lato - okres upałów i mordęgi w środkach miejskiej komunikacji, zwłaszcza w godzinach szczytu. Feeria zapachów, istna tramwajowa drogeria. Süskind musiał chyba czerpać inspiracje podróżując tramwajem. Smile
Szymon napisał(a):spożyła wcześniej sałatkę przyprawioną czosnkiem i bazylią?
albo składająca się z cebuli, pora i jajka na twardo Big Grin
Szymon napisał(a):To węchowe odtwarzanie czyjegoś jadłospisu doprawdy przyprawia mnie o mdłości, a niestety wielu ludzi wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, że po wymienionych wyżej (i wielu, wielu innych potrawach) oddech ma się raczej nieszczególnie świeży i że wypadałoby, jeśli nie można w danej chwili umyć zębów, zainwestować w gumę do żucia albo parę tic-taców.
No, ale jednak, ażeby delektować się subtelnym bukietem śniadaniowo - obiadowym zalatującym z głębin trzewi rozmówcy/rozmówczyni, trzeba być w miarę bliskim kontakcie z tą osobą. Tymaczasem, jak ktoś sie żołądkowej ochleje, to na drugi dzień capi odeń na kilometr. Zdecydowanie odór rozkładającego się alkoholu jest uciążliwszy. Mozna powiedzieć, daleko bardziej nośna jest woń alkoholowego fermentu.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8