Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: O wiarygodności, sądach i "życzliwości"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Edyta napisał(a):Mówiłam, ctr+F. Jest jakiś scenariusz, w którym między innymi występuje JK. Nic specjalnego.
Edyta napisał(a):czyli co mówi jak zwykle pijany Kaczmarski. Ctrl+F, Kaczmarski.
Chyba mam problemy z rozumowaniem :Smile
Niby dlaczego jak zwykle pijany? I skad wnioskujesz, że to JK. Tam nie ma imienia a i nie jest powiedziane, że w Polsce był jeden JK. Ja sam znałem człowieka o tym nazwisku i imieniu i do tego świetnie grajacego na gitarze.
A w tym tekscie jest samo nazwisko. Nie jednemu psu Burek wszak, nie?
piotru napisał(a):Niby dlaczego jak zwykle pijany?
Bo tak jest napisane.
piotru napisał(a):Nie jednemu psu Burek wszak, nie?
Udajesz kretyna czy robisz ze mnie kretynkę?
No proszę, tekst powstał na przełomie 2000 i 2001 roku i takie rzeczy o JK ( o ile oczywiście o tego Kaczmarskiego chodzi) piszą. Że "jak zwykle pijany", piszą.
Ciekawe! Ciekawe która publiczna wypowiedź (i czyja!) wykreowała w autorze tego dramatu takie oto przeświadczenie, ze JK jest/był zawsze pijany?
Jak zwykle pijany jest też Grechuta, co jest jeszcze ciekawsze. Ogólnie rzecz biorąc widać, że "sztukę" napisał najprawdopodobniej jakiś dziesięcio-dwunastolatek po wypiciu co najmniej łyka babcinej nalewki, względnie ktoś na podobnym poziomie intelekatualnym lub też (nie wiadomo po co) prezentowanie takiego poziomu imitujący. W związku z powyższym poważne zastanawianie się nad tym "co autor miał na myśli" pisząc o jak zwykle pijanym Kaczmarskim wydaje się być pozbawione sensu.
Paweł Konopacki napisał(a):No proszę, tekst powstał na przełomie 2000 i 2001 roku i takie rzeczy o JK ( o ile oczywiście o tego Kaczmarskiego chodzi) piszą. Że "jak zwykle pijany", piszą.
Ciekawe! Ciekawe która publiczna wypowiedź (i czyja!) wykreowała w autorze tego dramatu takie oto przeświadczenie, ze JK jest/był zawsze pijany?
Skoro pytasz.
O tym, że JK pił i był na odwyku mówił sam publicznie. Ludzie go z tym kojarzyli. Natomiast gdyby autor tej sztuki pisał ją w 2007 roku mógłby napisać: "Kaczmarski jak zwykle pijany tłukąc córkę butelką".
Edyta napisał(a):O tym, że JK pił i był na odwyku mówił sam publicznie. Ludzie go z tym kojarzyli.
Ano własnie!
Sam JK nap...ał w swoją legendę i jakoś wóczas nikt nie pisał i nie płakał, ze przez takie nieodpowiedzialne wypowiedzi Barda pewien chłopiec z okolic Bedonia zapytany, czy kojarzy Kaczmara, odpowiedzi bez zastanowienia: "Kaczmarski? A, to ten pijak!" a pewna pani z Olkusza mówiła o Legendzie, że to "ryj zachlany".
Kaczmar nap...lał w swoją legendę a nikt się wówczas nie bał, że nieuświadomieni przez współczesną kaczmarologię czytelnicy jego słów mogą kojarzyć Barda tylko z uzaleznieniem od alkoholu.
Widać nie był JK na punkcie legendy tak przewrażliwiony, jak pewien dziennikarz pewnego pisama i grupa świętoszkowatych wielbicieli, którzy bądź to wyrażali poglądy podobne do tych z czasopisemka "Nie" bądź (jawnie lub niejawnie) popierali słowa redaktora urbanowej gazetki.
No, ale nie od dzisiaj wiadomo, ze JK był człowiekiem o znacznym poczuciu dystansu do Legendy.
Edyta napisał(a):Natomiast gdyby autor tej sztuki pisał ją w 2007 roku mógłby napisać: "Kaczmarski jak zwykle pijany tłukąc córkę butelką".
Na nieszczeście, nic takiego nie napisał, wobec czego gdybanie na ten temat zdaje się być pozbawione głębszego sensu. Jak już autor napisze taki fragment w nowej sztuce to z całą pewnością nie udzie to uwadze "prawych, że az łyso" Wink
Paweł Konopacki napisał(a):Sam JK nap...ał w swoją legendę
Kaczmar mógł robić co chciał.
Paweł Konopacki napisał(a):z całą pewnością nie udzie to uwadze "prawych, że az łyso"
Z całą pewnością.
Edyta napisał(a):Kaczmar mógł robić co chciał.
Chyba nikt nie może robić tak do końca tego, co chce. Ale jeśli nawet się stara to potem musi poniesić tego przykre konsekwencje :rotfl: Sam Kaczmar winien, ze autor pisze o nim, "jak zawsze pijany". Mógł JK nie nap...ać w legendę i owczas autor napisałby być mże "jak zawsze trzeźwy"

Niemniej, niektórzy wielbiciele, czytający wypowiedzi, w których Kaczmar na[..la w swoją legendę mogli się obawiać o stan świadomości kaczmarologicznej ludzi kaczmarolologicznie nie uświadomionych. Mogli się obawiać, choć ja osobiście nie przypominam sobie, aby się obawiali Wink Widać wówczas byli młodsi a, co za tym idzie, bardziej niefrasobliwi.
Paweł Konopacki napisał(a):Ale jeśli nawet się stara to potem musi poniesić tego przykre konsekwencje :rotfl:
No właśnie. Kaczmar potrafił przyznać, że na koncertach czsami było ciężko. Czego i Tobie Pawle, w świetle zbliżającego się Kołobrzegu, życzliwie życzę.
Paweł Konopacki napisał(a):Niemniej, niektórzy wielbiciele, czytający wypowiedzi, w których Kaczmar na[..la w swoją legendę mogli się obawiać o stan świadomości kaczmarologicznej ludzi kaczmarolologicznie nie uświadomionych.
Oglądając lub czytając wywiad z JK można było wysłuchać spójnej wypowiedzi na temat źródła jego zachowania i konsekwencji jakie to za sobą niosło. Człowiek miał kontakt z Kaczmarem we własnej osobie, który opowiadał o swoim życiu. Oprócz samej informacji i problemie z alkoholem dowiadywał się trochę więcej. Mógł sobie wyrobić zdanie na temat JK. Nie otrzymywał mało wiarygodych informacji z drugiej ręki, często mało wiarygodniej. Nie był to zbiór grzechów JK a nawet jeśli, to podany w takiej formie, że trudno nie było dostrzec geniuszu tego człowieka.
Poza tym Pawle pamiętaj, że słowa "legenda" używasz Ty, w pejoratywnym znaczeniu. Według mnie nie należy mówić o napierdalaniu w legendę a o napierdalaniu w JK.
Edyta napisał(a):Czego i Tobie Pawle, w świetle zbliżającego się Kołobrzegu, życzliwie życzę.
Zdaje się, że w tym roku Paweł nie został do Kołobrzegu zaproszony (na występ).
Edyta napisał(a):pisał ją w 2007 roku mógłby napisać: "Kaczmarski jak zwykle pijany tłukąc córkę butelką".
Dziękuję Ci za to Edyto najmilsza, jakże wyszukane i wysoce inteligentne stwierdzenie.
Luter napisał(a):Zdaje się, że w tym roku Paweł nie został do Kołobrzegu zaproszony (na występ).

Na występ w oficjalnej części festiwalu być może nie, co nie znaczy że jeżeli się zjawimy nie będzie proszony o zagranie w trakcie imprezy która nie wątpię się odbędzie, o ile nie będzie zbyt zajęty czymś innym jak w zeszłym roku, o czym niewątpliwie już opowiadałeś Krzysiu, będąc wtedy obecny duchem.
berseis13 napisał(a):
Luter napisał(a):Zdaje się, że w tym roku Paweł nie został do Kołobrzegu zaproszony (na występ).
Na występ w oficjalnej części festiwalu być może nie, co nie znaczy że jeżeli się zjawimy nie będzie proszony o zagranie w trakcie imprezy która nie wątpię się odbędzie, o ile nie będzie zbyt zajęty czymś innym jak w zeszłym roku, o czym niewątpliwie już opowiadałeś Krzysiu, będąc wtedy obecny duchem.
To w tym temacie, Paweł też nie może "chwilowo" sam pisać? Smile
Edyta napisał(a):
piotru napisał(a):Niby dlaczego jak zwykle pijany?
Bo tak jest napisane.
piotru napisał(a):Nie jednemu psu Burek wszak, nie?
Udajesz kretyna czy robisz ze mnie kretynkę?
Droga Edytko. Mamusia mnie dość dobrze wychowała i nie przyszłoby mi do głowy robić kretynki z jakiejkolwiek niewiasty, zwłaszcza o połowę ode mnie młodszej. Ludzie zwykle sami z siebie robia kretynów, nieprawdaż?. Nie miałem ochoty czytać całości wiadomego pisemka a zwłaszcza "niesmiałych" prób dramatycznych tamże zamieszczonych. mam dość na stanie duzo ciekawszych lektur, zwłaszcza kiedy człek spieszy sie rano do pracy.
Z kontekstu owego dramaciku moznaby wnioskować, ze faktycznie autor miał na mysli "naszego" JK. Stosując Ctrl+F obejrzałem sobie jedynie pierwszy "występ" niejakiego Kaczmarskiego, czyli "Amen" a ty nie raczyłaś w poscie jakoś wyróznić cytatu, co wywołało w mym nieobudzonym jeszcze umyśle wrazenie, ze to Twoje słowa. Nie dziw sie więc, ze troche się Twoją wypowiedzią "wzruszyłem".

Jak zwykle zrobił sie gwałtownie OT i to za Twoją, Edytko przyczyną. :/ Ja zadałem konkretne pytanie, czyli o wspomniany "Bluzg", Ty tymczasem dajesz link nie wiadomo do czego i po co. Tylko dlatego, ze jakiś młodzieniec wszystkich swoich bohaterów upija w sztok? A już Twoja aluzja do sytuacji rodzinnych JK to wyjatkowy pokaz nietaktu.
Pozdrawiam.
berseis13 napisał(a):Dziękuję Ci za to Edyto najmilsza, jakże wyszukane i wysoce inteligentne stwierdzenie.
Jasne, że wyszukane i inteligentne, bo to parafraza Monty Pythona.
piotru napisał(a):a zadałem konkretne pytanie, czyli o wspomniany "Bluzg"
Piotru, chciałam Ci pomóc i znaleźć tekst. Nie udało mi się, ale przy okazji znalazłam to. Wydawało mi się, że dla takiej głupoty nie warto zakładać tematu. Myślałam, że nie masz nic przeciwko temu.
piotru napisał(a):Stosując Ctrl+F obejrzałem sobie jedynie pierwszy "występ" niejakiego Kaczmarskiego, czyli "Amen"
No to czy to moja wina, że nie zobaczyłeś drugiego?
piotru napisał(a):nie wiadomo do czego i po co.
Zaraz, chyba wiesz do czego? A po co, po co - żeby odnotować.
piotru napisał(a):Nie dziw sie więc, ze troche się Twoją wypowiedzią "wzruszyłem"
Ok, rozumiem, jak dla mnie nie ma sprawy.
piotru napisał(a):ak zwykle zrobił sie gwałtownie OT i to za Twoją, Edytko przyczyną
Każdy OT można przenieść. Zresztą ja nie widzę nic złego w OTach.
piotru napisał(a):A już Twoja aluzja do sytuacji rodzinnych JK to wyjatkowy pokaz nietaktu.
Mam nadzieję, że zarejestrowałeś kto pierwszy poruszył TEN temat. Jak mawia Paweł: "trzeba się jakoś bronić, nie?"

[ Dodano: 15 Czerwiec 2007, 21:23 ]
PS A jeśli chodzi o ten Bluzg, to jeśli ktoś ma nagrany ten nieszczęsny koncert to Kamiński tam go recytuje.

[ Dodano: 15 Czerwiec 2007, 21:48 ]
O, Tomek Susmęd to ma na przykład.
Wysłany: 29 Lipiec 2005, 10:30
Jesli koniecznie chcesz przez to przechodzic, moge ci wyslac. To jest nagranie video z TV w formacie divx.
Pisz na priv.
Tomek
Edyta napisał(a):Czego i Tobie Pawle, w świetle zbliżającego się Kołobrzegu, życzliwie życzę.
Na szczęście ja jeszcze nie muszę się przyznawać, że "bywało cięzko". Ale rozumiem, że życzysz mi tego, abym kiedyś w przyszłości przyznać się musiał. Twoja życzliwość, Edyto, zawsze była dla mnie zagadką.
Edyta napisał(a):Oglądając lub czytając wywiad z JK można było wysłuchać spójnej wypowiedzi na temat źródła jego zachowania i konsekwencji jakie to za sobą niosło.
Na temat konsekwencji - tak, zgadzam się. Co do źródła to te wypowiedzi były na tyle spójne, na ile spójna jest wiedza o źrodłach alkoholizmu w ogóle. A jak wiadomo, przyczyny tego zjawiska nie zostały jak dotąd do końca rozpoznane.
Inna sprawa, ze kiedy Kaczmar mówi o przyczynach alkoholizmu to w zasadzie mówi o przyczynach tej choroby w ogóle (tak, jak np. w wywiadzie z Jagielskim, w którym JK mówi, ze "mniej więcej połowa lekarzy reprezentuje teorię, że alkoholizm jest dziedziczny a druga połowa - że nabyty). Mało mówi o przyczynach, dla których ON, Jacek Kaczmarski pić zaczął. Inna jeszcze sprawa, że istnieją teorie wedle których alkoholizm może być dziedziczny, ale by osoba obciążona dziedzicznie została alkoholikiem muszą zaistnieć jeszcze pewne kontkretne okoliczności.
Edyta napisał(a):Nie otrzymywał mało wiarygodych informacji z drugiej ręki, często mało wiarygodniej.
Widzisz, wiarygodność lub niewiarygodność informacji to jest problem bardziej skomplikowany, niż usiłujesz go przedstawić. Bo, owszem, JK mówiąc o pewnych aspektach swojej choroby alkoholowej rzeczywiście wydaje się być wiarygodny (kiedy np. mówi o tym momencie, w którym zdał sobie sprawę z uzależenienia). Z drugiej strony, jak się czyta "Pożegnanie barda" to odnosi się wrażenie, że JK w niektórych momentach nie tyle od siebie mówi o swoim aloholizmie, co powtarza frazesy z broszur dla AA. Kaczmar twierdzący, że po terapii odwykowej osiągnął stan "kontrolowanego picia" również jest mało wiarygodny. Z powszechnie dostępnej wiedzy bowiem wiemy, że stan kontrolowanego picia jest u osób uzależnionych od alkoholu w zasadzie nieosiągalny, lub tez osiąga się go po wielu, wielu latach pracy. I teraz: nie chodzi o to, że JK kłamie! Chodzi o to, że powszechna wiedza o alkoholizmie stawia pod dużym znakiem niepewności łatwość, z jaką JK - wedle słów samego Kaczmara - z chorobą sobie poradził. Powatarzam: nie chodzi o to, ze JK kłamie. Za pewne wierzył w to, co mówił. Ale jego wiara w jego słowa nie oznacza jeszcze, że te słowa pokrywają się z wiedzą o naturze uzależnienia.
Istnieją - jak to już też mówiliśmy w innym wątku - różne typy uzależnienia od alkoholu. NIe trzeba uwalać się w sztok i tkwić w ciągach całymi tygodniami, aby być alkoholikiem. Można się nie upijać, pić trzy piwa dziennie i jedną pięćdziesiątkę (rzekome kontrolowane picie) - ale jednocześnie spozywać te dawki systematycznie. I takie picie też jest piciem alkoholicznym - tylko przyjmowane dawki są mniejsze.
Można nie pić całymi miesiącami, ba! - latami. I nadal jest się alkoholikiem. Można pić na próbę, na zasadzie: wypiję jednego drinka i zobaczę czy dam radę nie wypić drugiego. Oczywiście rady nie dałem, bo wypiłem trzy, ale jednak nie wypiłem pięciu, czyli można powiedzieć, ze w jakimś stopniu kontroluję już picie.
Powszechnie tez wiadomo, ze antikol lub inne podobne środki, które Kaczmar przyjmował, jedynie wspomagają terapię, ale nie sprawiają, że przestaje się być alkoholikiem. Jak podaje pewna mądra księga, u uzależnionych przyjmujących te środki strach przed wypiciem alkoholu (i konsekwencjami, jakie to za sobą pociąga) jest równie silny, co chęć odstawienia owych środków, które przykre konsekwencje wywołują i napicia się wreszcie bez stresu.

Inna jeszcze sprawa - już nie związana bezpośrednio z problemem alkoholizmu - to taka, że nasz ocena wiarygodności relacji zależy w znacznej mierze od naszego osobistego nastawienia względem żrodła informacji (informatora). Najcześciej jest to więc ocena irracjonalna. Po porstu albo komuś wierzymy albo nie wierzmy. I nic tu nie pomogą choćby najprecyzyjniejsze dowody na to, ze tkwimy w błędzie dając lub nie dając wiary zgodności z prawdą czyjejś relacji.
Nikt z nas tutaj - oprócz jednej osoby - nie jest w stanie podważyć wiarygodności np. tej relacji na temat JK, która mówi, że Kaczmar był brutalny wobec swojego psa (o czym pisze J. Lindenberg). Wiarygodnośc tej relacji na dzień dzisiejszy może podważyć tylko autor wspomnień, bo tylko on był świadkiem zdarzenia.
My, czytelnicy relacji albo założymy wiarygodność z góry (bo podaje ją świadek zdarzenia i nie ma powodu kłamać), albo z góry ją zakwestionujemy (świadek jest niewiarygodny) będąc przekonanym, ze JK - wrażliwy i ciepły człowiek - nigdy nie obszedłby się brutalnie z bezbronnym zwierzęciem. Za każdym razem musimy coś założyć. Jeśli zakładamy niewiarygodność - to winniśmy to uzasadnić, bo formułujemy pod adresem informatora zarzut. Jeśli zakładamy wiarygodność to uzasadniać tego nie musimy na takiej samej zasadzie, jak nie musimy uzasadniać domniemania niewinności sprawcy przestępstwa. Jeśli zakładamy wiarygodnośc to nie formułujemy pod czyimś adresem zarzutu.
Ja osobiście zakładam, że nie mam prawa podważać wiarygodności świadków zdarzeń, jeśli nie istnieją poważne przesłanki (zwłaszcza konttrelacje innych świadków), aby w wiarygodnośc nie wierzyć. A już na pewno nie podważą mojej wiary uczciwość relacji świadków kontrrelacje o zdarzeniach podwane już nawet nie z drugiej, ale z trzeciej czy czwartej ręki.
To, co piszę tyczy się o oczywisty sposób także zenznań Paci na temat jej układów z ojcem. Nikt z nas tutaj nie jest w stanie tych relacji podważyć ponieważ nikt tutaj - oprócz Paci - nie był świadkiem zdarzeń, o których Pacia mówi. Także twierdzenie, że zdarzenia o których mówi Pacia nie miały miejsca jest pozbawione jakichkolwiek podstaw ponieważ - znów - nikt z nas nie dysponuje wiedzą, która mogłaby zakwestionować wiarygodność zenznań Paci.

Oczywiście, biorąc pod uwagę różne okoliczności (zawodność pamięci ludzkiej, emocjonalne nastawienie informatora do przedmiotu relacji) możemy mieć wątpliwości co do pewnych detali zeznań. Bo taka jest natura zenznań w ogóle, że są subiektywne a więc mogą teoretycznie rozmijać się w szczegółach z prawdą. Ale do chwili, gdy nie będziemy dysponować kontrrelacją innego świadka, musimy założyć, ze jedny świadek który zeznawać się zdecydował - ogólnie rzecz biorąc - mówi prawdę.
Piszę to wszystko dlatego, ze, gdy piszesz Edyto o mało wiarygodnych relacjach z drugiej, mało wiarygodnej ręki, to brak tej wiarygodności zakładasz Edyto z góry. Nie masz bowiem - bo mieć nie możesz - żadnych dowodów na to, aby ową wiarygodnośc podważać.

I na koniec: przepraszam za post, który w sumie mało się ostatecznie ma do tematu, ale wypowiedź Edyty sprowokowała mnie do szerszych wynurzeń na temat niektórych problemów w poście Edyty poruszonych.
Paweł Konopacki napisał(a):To, co piszę tyczy się o oczywisty sposób także zenznań Paci na temat jej układów z ojcem. Nikt z nas tutaj nie jest w stanie tych relacji podważyć ponieważ nikt tutaj - oprócz Paci - nie był świadkiem zdarzeń, o których Pacia mówi.
Po pierwsze - to niezupełnie prawda. Pewne rzeczy można jednak zweryfikować i weryfkacja ta wiarygodność Paci podważa. Tyle że ja na przykład pewnych rzeczy publicznie nie napiszę. Ot co.

Po drugie - tak jak to usiłujesz insynuować (że "rewelacje" Paci są nie do podważenia) myśli wiele osób. Dlatego też oczernianie przez nią ojca w środkach masowego przekazu jest tym bardziej przykre.
Luter napisał(a):Tyle że ja na przykład pewnych rzeczy publicznie nie napiszę.
No to sobie możesz weryfikować na własny użytej co najwyżej, w domu, albo na imprezie u znajomych.
Inna sprawa, ze skoro pewnych rzeczy pisać nie chcesz to sam stawiasz się w sytuacji, w której nie wypada Ci zarzucać Paci niewiarygodności. Swojego zarzutu bowiem nie udowodnisz. Oczywiscie rozumiem, ze udowadniać nie zamierzasz. No, ale w ten sposób niewiarygodny stajesz się właśnie Ty.
Niemniej to, co piszesz (że nie powiesz pewnych rzeczy) tylko potiwerdza, ze w publicznej debacie nie można chwilowo zeznań Paci weryfikować! A skoro nie można weryfikować to i oskarżać o niewiarygodność nie przystoi poważnym ludziom. Własnie dlatego, że nawet jeśli ktoś coś wie to zeznać nie chce, nie czuje się na siłach, uważa, że mu nie wypada.
Publiczne mówienie na zasadzie: a ja wiem, że Pacia kłamie, ale ale nie powiem skąd wiem i co wiem - to dziecinada, Lutrze. Ja na to mogę Ci przecież odpowiedzieć: a ja wiem, ze Ty nic nie wiesz. Przy czym ja, mówiąc to, będę bliższy prawdy, bo tak samo dobrze ja Ty wiem, ze świadkiem większości zdarzeń, o których mówi Pacia, nie byłeś.

Lutrze, wyobraź sobie sytuację, że oto przed sądem stoi dwóch mężczyzn. Jeden to świadek zdarzenia - drugi świadkiem zdarzenia nie jest.
Swiadek zdarzenia opisuję swoją wersję biegu wypadków.
Na to wstaje drugi mężczyzna mówi:
- a ten Pan to kłamie, wysoki sądzie!
sąd na to:
- a jakie podstawy ma Pan, aby tak twierdzić?
na to drugi przesłuchwiany
- wysoki sądzie, nie powiem skąd wiem, ale wiem, ze kłamie!
Smile Co byś Lutrze pomyślał o drugim przesłuchwianym? Dałbyś mu wiarę?
Luter napisał(a):Po drugie - tak jak to usiłujesz insynuować (że "rewelacje" Paci są nie do podważenia) myśli wiele osób.
Ja nie "usiłuję insynuować, Lutrze". Być może są one do podważenia, ale na pewno nie przez kogokolwiek z tutaj zgromadzonych. A zatem nikt z tutaj zgormadzonych nie ma prawa zarzucać niewiarygodności. PRawo do co najwyżej można sobie uzurpować, co np. Ty regularnie czynisz.
Ja mówię, że zgormadzeni tutaj (na Forum) nie mają od samej Paci większej wiedzy na temat zdarzeń, o których Pacia mówi. To nie jest insynuacja tylko stwierdzenie faktu. Żaden z Forumowiczów nie był w Australii, nie obserwował dzień po dniu relacji córki z ojcem. No, chyba, ze na Forum zalogowała się mama Paci? Osobiście jednak wątpię.

Ja uważam także, ze twierdzenia polegające na sugerowaniu, że coś się wie, ale się nie powie bo niby "nie wypada" - to jest przedszkolna piaskownica. Albo się wie i się mówi, albo się wie, ale dochowuje się tajemnicy. Ale nie sugeruje się publicznie, ze się coś wie bez podawania źródeł i samej relacji! Takie sugestie są po prostu niepoważne.
No to spotkało się dwóch heroldów walki o prawdę a zwłaszcza prawdę o alkoholiźmie i szczerości wyznań dzieci o stosunkach z rodzicami Big Grin . Ludzie kochani. Przypomina mi to dowcip o egzaminie z biologii, kiedy student miał opisać słonia, a ze trąba podobna jest o dżdżownicy, więc przeskoczył płunnie na tenże temat.
Gadacie skądinąd o wazkich tematach, ale "z wypracowania dwója"! Ja chcę wiedzieć czy to prawda, że "Bluzg" ( którego skądinąd jeszcze nie znam) jest autorstwa JK, czy kogoś innego. Jestem zaskoczony, że Krzysztof pojawiając się w tym wątku nawet słowem do tego się nie odniósł.
Paweł Konopacki napisał(a):Lutrze, wyobraź sobie sytuację, że oto przed sądem stoi dwóch mężczyzn[...].
Pawle, nie znajdujemy się przed sądem tylko na publicznym forum internetowym. Jeśli Cię to rozczarowuje proponuję byś wniósł pozew z powództwa cywilnego. Wtedy uzyskasz model o jakim piszesz.

[ Dodano: 17 Czerwiec 2007, 11:41 ]
Piotru, to że wiadomy bluzg jest autorstwa JK jest mało prawdopodobne. Niestety nie potrafię odpowiedzialnie zweryfikować tej hipotezy.
Luter napisał(a):Pawle, nie znajdujemy się przed sądem tylko na publicznym forum internetowym.
Tak Lutrze! Znów sformułowałeś charakterystyczną dla Ciebie, jakże celną uwagę: rzeczywiście nie jesteśmy przed sądem tylko na internetowym Forum.
Luter napisał(a):Jeśli Cię to rozczarowuje proponuję byś wniósł pozew z powództwa cywilnego.
Nie, Lutrze, nie to mnie rozczarowuje! Rozczarowuje mnie coś zupełnie innego. Chociaż, biorąc pod uwagę, ze znam Cię już kilka lat, w zasadzie rozczarowny czuć się nie powinienem.
Luter napisał(a):Pawle, nie znajdujemy się przed sądem tylko na publicznym forum internetowym.
Krzysztofie, wydaje mi się, że stać Cię na prowdzenie polemiki na wyższym poziomie!
Szymon napisał(a):Krzysztofie, wydaje mi się, że stać Cię na prowdzenie polemiki na wyższym poziomie!
Dziwi Cię, że w sądzie Luter powiedziałby wszystko, a tu tego nie zrobi? To raczej Paweł stawia absurdalną tezę, że trzeba mówić wszystko albo nic. Czy zatem każdy z nas powinien złożyć deklarację, że w każdej rozmowie/kłótni pójdzie na całość? Moim zdaniem nie, a trzymanie się granic jest godne pochwały.

[ Dodano: 17 Czerwiec 2007, 14:08 ]
Inna sprawa, że granice przyzwoitości każdy ustala sam według swojego uznania. Tyle, że na tym forum granice wyznacza administracja.
Edyta napisał(a):To raczej Paweł stawia absurdalną tezę, że trzeba mówić wszystko albo nic.
Ja stawiam teze, że formułując publiczne oskarżenie o niewiarygodność, powinno się to oskarżenie udowodnić. Inaczej pomawia się kogoś. Na dodatek pomawia się kogoś, komu rzekomo dobrze się życzy.
Edyta napisał(a):a trzymanie się granic jest godne pochwały.
Tak! Trzymanie się granic jest godne pochwały. Rzecz w tym, ze właśnie nieudowodniony zarzut niewiarygodności jest przekroczeniem granic.
Edyta napisał(a):Dziwi Cię, że w sądzie Luter powiedziałby wszystko, a tu tego nie zrobi?
Nie, no ręce opadają! Edyto,w tym przykładzie z sądem chodzi o coś innego, niż zapowiedź procesu. Z tym sądem to jest taki przykład tylko, rozumiesz? Nie traktuj tego tak dosłownie.

Swoją drogą, przypomina mi się "Proces" F. Kafki. Jest tam taka przypowieść zaprezentowana przez księdza glównemu bohaterowi - Józefowi K. Przypowieść, jak to przypowieść - ma mieć walor poczuczający, ukazujący jakąś prawdę.
Przypowieść jest o człowieku ze wsi proszącym o wstęp do Prawa. Przed drzwiami do Prawa stoi odźwierny i mówi, ze człowieka ze wsi teraz do Prawa wpuścić nie może, ale jeśli człowiek chce, może próbować wejść z tym, zę musi się liczyć z faktem, ze wewnątrz są kolejni odźwierni stokroć potężniejsi od pierwszego. Człowiek zatem nie wchodzi do Prawa, siada przed drzwiami i czeka. Czeka tak do śmierci i nigdy nie doczekuje się pozwolenia odźwiernego. Przed śmiercią człowiek dowiaduje się, że te drzwi do Prawa były przeznaczone tylko dla niego i nikt inny nie mógłby przez nie przejść.
Po usłyszeniu historii o człowieku, odźwiernym i drzwiach do prawa główny bohater "Procesu" zastanawia się nad przesłaniem tej opowieści.

Dobrze, ze to Józef K. jest bohaterem a nie Krzysztof N., bo gdyby Krzysztof był bohaterem powieści Kafki to piękną przypowieśc podsumowalby pewnie jednym zdaniem: nie istnieje przecież coś takiego, jak drzwi do Prawa więc ta historyjka jest bez sensu.
Paweł Konopacki napisał(a):formułując publiczne oskarżenie o niewiarygodność, powinno się to oskarżenie udowodnić
Czy tak trudno zrozumiec o co Pawlowi chodzi? Pomyslcie - gdybym ja napisala: wiem cala mase o JK z okresu Lundu, ale powiedziec nie moge - mozna by spokojnie uznac, ze konfabuluje, prawda? Bo dziele sie tym czym moge, a jesli nie moge , bo np. pewne osoby sobie tego nie zycza ( zwroccie uwage na slowo na przyklad, poniewaz ja nie twierdze,ze tak jest) to po prostu na ten temat milcze. Przecie zwrot 'wiem, ale nie powiem 'napisany na forum brzmi po prostu smiesznie - jakiegokolwiek tematu by nie dotyczyl. W gronie przyjaciol moge opowiedziec cos i dodac, ze wiecej nie moge , bo nie mam zgody na to.
Elzbieta napisał(a):Pomyslcie - gdybym ja napisala: wiem cala mase o JK z okresu Lundu, ale powiedziec nie moge - mozna by spokojnie uznac, ze konfabuluje, prawda?
prawda! Ale gdybyś napisała, ze z okresu Lundu znasz wiele kompromitujących historyjek o JK - nikt, albosultnie nikt by Ci w to nie uwierzył nawet wówczas, gdybyś miała 100 świadków tych zdarzeń, relacje prasowe, zdjęcia i film.
Paweł Konopacki napisał(a):Nie traktuj tego tak dosłownie.
Nie traktuję, Pawle, nie chodzi mi o Twój przykład tylko o to, że Luter, i pewnie nie tylko on, powiedzieliby dużo więcej gdyby naprawdę istniała taka potrzeba. Wtedy trzeby by dać sobie spokój z życzliwością dla Paci. Wygranie przepychanki z Tobą nie jest tego warte.
Elzbieta napisał(a):Przecie zwrot 'wiem, ale nie powiem 'napisany na forum brzmi po prostu smiesznie - jakiegokolwiek tematu by nie dotyczyl.
Wydaje mi się, Elżbieto, że są sytuacje, w których tak po prostu trzeba i już. Ostatecznie nie wszyscy muszą w to wierzyć.
Edyta napisał(a):Wtedy trzeby by dać sobie spokój z życzliwością dla Paci.
A teraz, jak rozumiem, z zyczliwością dla Paci jeszcze sobie spokoju dawac nie trzeba i można Pacię z cała dla niej życzliwością publicznie oskarżać o niewiarygodność.
Wciąż zaskakuje mnie, Edyto, Twoje - nie ukrywajmy - specyficzne pojmowanie słowa "zyczliwość"
Edyta napisał(a):Luter, i pewnie nie tylko on, powiedzieliby dużo więcej gdyby naprawdę istniała taka potrzeba.
Zgadzam się! Jeśli zajdzie taka potrzeba, Luter powie wszystko! Jeśli zajdzie potrzeba powie, że ziemia jest płaska a słońce kraży wokół niej. Trzeba tylko odpowiedniej "potrzeby".
Stalinowscy prokuratorzy mieliby z Lutra niemały pożytek.
Edyta napisał(a):Ostatecznie nie wszyscy muszą w to wierzyć.
Ostatecznie nikt nawet nie musi w to wierzyć.
Paweł Konopacki napisał(a):Wciąż zaskakuje mnie, Edyto, Twoje - nie ukrywajmy - specyficzne pojmowanie słowa "zyczliwość"
Pamiętaj, że to Ty wprowadziłeś je na potrzeby tej dyskusji (co nie oznacza, że w tym wątku).
Paweł Konopacki napisał(a):można Pacię z cała dla niej życzliwością publicznie oskarżać o niewiarygodność
Życzliwość dla Paci nie polega na chwaleniu wszystkiego co mówi czy pisze. Chyba nie masz co do tego wątpliwości?
Paweł Konopacki napisał(a):Ostatecznie nikt nawet nie musi w to wierzyć.
A jednak jest takich wielu.
Paweł Konopacki napisał(a):Zgadzam się! Jeśli zajdzie taka potrzeba, Luter powie wszystko! Jeśli zajdzie potrzeba powie, że ziemia jest płaska a słońce kraży wokół niej. Trzeba tylko odpowiedniej "potrzeby".
Stalinowscy prokuratorzy mieliby z Lutra niemały pożytek.
Pogratulować argumentów :/

Zeratul
Edyta napisał(a):Życzliwość dla Paci nie polega na chwaleniu wszystkiego co mówi czy pisze. Chyba nie masz co do tego wątpliwości?
Nie życzę sobie waszej życzliwości bo Bóg jeden wie jak to się skończy. Ani Ty, Edytko, ani Luter, ani nikt inny nie zerkał przez dziurki w drzwiach, czy też chował się w szufladach
(no, nie zmieścilibyście się) żeby być wiarygodnym 'świadkiem' wszystkiego co się działo i teraz wystąpić wśród chórów Lutrów grających na trąbkach :brawo: i Edytek tańczących rozsypując płatki róż i kwiaty bzu :brawo: i ogłosić CAŁĄ PRAWDĘ O JK (alleluja! :poklon: )
Owszem, w wielu moich wypowiedziach mogą się znaleźć słowa które być może inaczej brzmią niż wcześniejsze, ale zważcie taką sytuację: jest ojciec którego się kocha, a zarazem nienawidzi? i co tu teraz począć?

Dobranoc
-PK
Stron: 1 2