Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: refleksja nt późniejszej twórczości JK
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Wczorajszy wieczór zamiast na nauce, zszedł mi i mojemu współlokatorowi na dyskusji o twórczości JK. Analizowaliśmy programy młodzieńcze, utwory, które powstawały w RWE, te, które powstawały w Australii.
I doszliśmy do wniosku, że twórczość Kaczmarskiego z późniejszego okresu jest bardzo przygnębiająca. Oczywiście, teksty i muzyka nadal zachwycają. Ale im późniejsze teksty, tym większa bije z nich gorycz, smutek, w ogóle - refleksja negatywna na temat życia i świata. Rzeczywiście jest tak, że Kaczmar, wciąż zadziwiający geniuszem, otwartością i błyskotliwością spojrzeń na tematy, które podejmuje, zajmuje się jednak coraz bardziej, nazwijmy to, ciemnymi stronami ludziej osobowości.
Takie pierwsze symptomy tego, o czym mówię, pojawiają się juz w Testamencie '95. Ale im dalej w czasie, tym smutniej. A program Mimochodem już w ogóle jest smutny. Ktoś powie: a Coś Ty? A Przyśpiewka bylejaka?
Ale popatrzcie - nawet coś Ty i Przyśpiewka mają wydźwięk negatywny.

Co o tym myślicie?
PS> Przepraszam za przerwę w pisaniu posta. Komputer w kafejce się wyłączył... Tongue
jodynka napisał(a):przygnębiająca i negatywna
Dlaczego tak uważasz?
jodynka napisał(a):teksty i muzyka nadal zachwycają
No więc w czym problem? Nawet gdyby OGÓLNA tendencja byla taka, jak sugerujesz.
gredler napisał(a):Dlaczego tak uważasz?
Choćby przez dobór słów i środków stylistycznych. Np. wyliczenia, zestawy przeciwności, słowa, które Kaczmar dobiera w tekstach spowodowały, żeśmy się poczuli smutni.
W ogóle - forma tych późniejszych utworów jest już zupełnie inna. Na początkowych płytach Kaczmarski jest bardzo żywiołowy, młodzieńczo dynamiczny, teksty piosenek mają porwane wersy (choćby Żródło czy Obława).
Jasne, im później, tym tez autor coraz bardziej dojrzały, z coraz większą wiedzą i z innymi celami przed sobą. Ale w młodości pisał teksty do obrazów. Ożywiał je, nadawał fabułę, w ciągu trzech minut wprowadzał w atmosferę dzieła i powodował, że człowiek zapamiętywał je na zawsze.

Później już jest trochę inaczej. Kaczmarski zaczyna zwracać ogromną uwagę na formę swoich piosenek. Przychodzą własnie te zestawienia, antytezy. Mniej jest narracji, więcej refleksji. Już nie ma szaleńczych pogoni za wilkami czy rozdzierania szat przez Rejtana. Jest łąka, jezioro, dzieci, które stają sie metaforą. Tragiczną. I im więcej tej refleksji, tym smutniejsza.
Kaczmarski - geniusz pisze nadal niesamowicie, porywająco. Te utwory są w moim odczuciu nadal wielkimi majstersztykami. Są fantastyczne w swojej formie. Prowokują Ale są już zupełnie inne. Choćby kiedy pisze o obrazach, zmienia się perspektywa, z której patrzy.
Wojtek (mój współlokator) powiedział w końcu, że go to bardzo uderza i boli. Rzadziej słucha Kaczmara "posarmacyjnego", bo, jak mówi, nie chce nosić w sobie aż tak negatywnych emocji. A takie negatywne emocje i uczucia budzą w nim późnijesze utwory Kaczmara. Nie chce ich słuchać, bo zaraz po nich myśli o świecie negatywnie.

[ Dodano: 11 Czerwiec 2007, 14:45 ]
Simon napisał(a):No więc w czym problem? Nawet gdyby OGÓLNA tendencja byla taka, jak sugerujesz.
Simon, ale to nie jest zarzut pod adresem JK.
Rzucam tu tylko to, o czym myśleliśmy wczoraj. Chciałabym poznać Wasze opinie na ten temat. Nie chcę prowokować żadnych kłótni, ostrych wymian zdań ani nic w tym stylu. Chcę, żebyście po prostu przedstawili mi Wasze zdanie. Może poza mną i Wojtkiem jest jeszzcze ktoś, kto myśli podobnie.
jodynka napisał(a):Nie chcę prowokować żadnych kłótni, ostrych wymian zdań ani nic w tym stylu.
Ależ nic takiego nie przyszło mi do głowy. Smile
Ja osobiście wolę "późniejszego Jacka".
jodynka napisał(a):Ale w młodości pisał teksty do obrazów. Ożywiał je, nadawał fabułę, w ciągu trzech minut wprowadzał w atmosferę dzieła i powodował, że człowiek zapamiętywał je na zawsze.

Później już jest trochę inaczej.
A "Przepowiednia Jana Chrzciciela"? A "Upadek Ikara"?
jodynka napisał(a):Już nie ma szaleńczych pogoni za wilkami czy rozdzierania szat przez Rejtana.
Kiedyś na onetowym czacie (przed premierą "Dwóch skał") ktoś wyraził nadzieję, że nowe piosenki nie będą się różniły od "Obławy", "Źródła", czy "Zbroi", na co on odpowiedział, że - cytuję z pamięci - "nowe piosenki będą się różniły od starych tak, jak człowiek dwudziestoletni różni się od człowieka czterdziestoletniego".
Zresztą, w nowych programach nie brakowało utworów dynamicznych, np. "Lot Ikara", "Sąd nad Goyą".

Zgadzam się, że w ostatnich programach jest sporo gorzkich refleksji. Ale nie mówiłbym o negatywnych emocjach, bo te refleksje - ja tak odbieram - są refleksjami człowieka zdystansowanego, który wie, czego może się po świecie i ludziach spodziewać, a czego nie. Ja raczej widzę w tych programach pogodne pogodzenie się z rzeczywistością. Po prostu to nie są waleczne programy. Spójrz na "Rytmy" albo "Wakacyjną przypowieść..." czy "Romans historiozoficzno-erotyczny...". Czy te piosenki Cię dołują?

A tak w ogóle, to od kiedy Kaczmarski ma funkcjonować jako muzyka rozweselająca albo czilautowa, hę?
jodynka napisał(a):Na początkowych płytach Kaczmarski jest bardzo żywiołowy, młodzieńczo dynamiczny,
No , bo potem sie postarzal.. Wink
Ja , poza paroma rzeczami wole JK do 1990 roku. Przy czym slowo 'wole' nie jest adekwatne do moich uczuc totalnego opetania Jego tworczoscia. W ogole to ja zaczelam moja 'przygode' od poezji JK, a nie muzyki jak zapewne wiekszosc. Muzyka przyszla potem. Ale jesli juz mam wybierac to 'wszesniejszy Jacek' przy czym nie chodzi o 'negatywne emocje'. Nie wiem o co chodzi - pisze calkiem szczerze.
gredler napisał(a):"nowe piosenki będą się różniły od starych tak, jak człowiek dwudziestoletni różni się od człowieka dwudziestoletniego
Albo po raz kolejny nie rozumiem metafor JK,albo coś Ci się pochrzaniło Smile
Elzbieta napisał(a):Nie wiem o co chodzi - pisze calkiem szczerze
Przepraszam - ale bardzo mnie to rozbawiło Smile Piwo! Smile
jodynka napisał(a):Choćby kiedy pisze o obrazach, zmienia się perspektywa, z której patrzy.
Co masz na myśli?
A mnie się wydaje ta droga normalna. Inaczej patrzy na świat człowiek dwudziestoletni, a inaczej czterdziestoletni. Zmienia się perspektywa widzenia świata i ludzi. Dwudziestolatkowie są pewni, ze zmienią świat. Czterdziestolatkowie wyzbyli się już złudzeń.
Nie da się ukryć! Ale przeczytaj jeszcze raz gredlera proszę Smile
jodynka napisał(a):I doszliśmy do wniosku, że twórczość Kaczmarskiego z późniejszego okresu jest bardzo przygnębiająca.
Ale chodzi o treść czy o formę?
Alek napisał(a):Nie da się ukryć! Ale przeczytaj jeszcze raz gredlera proszę Smile

Przeczytałam. Trochę cytat z JK niezrozumiały Wink . Ale wiem o co chodzi i gredlerowi i Tobie.
Alek napisał(a):Albo po raz kolejny nie rozumiem metafor JK,albo coś Ci się pochrzaniło Smile
Oczywiście - pomyliłem się. Powinno być "... jak człowiek dwudziestoletni od człowieka czterdziestoletniego".
A mnie się wydaje że ten podział jest jednak trochę sztuczny. Kaczmar zawsze był twórcą jakby negatywnym. Myślę że akcentów pozytywnych (w sensie rozweselających) gdybyśmy przejrzali twórczość, to byśmy znaleźli równie dużo w twórczości późnej, a być może nawet więcej. Kaczmar zawsze był "negatywny" bo był człowiekiem myślącym i dostrzegał że świat nie jest niestety zbyt piękny, patrząc przez pryzmat "spraw społecznych" (cokolwiek to by miało znaczyć)...

Przejrzyjmy sobie np. Krzyk (chyba dobry reprezentant wczesnej twórczości, hm?) :

- Nie lubię - "z całej duszy nienawidzę ich!"
- Przedszkole - "szczególnie gdy się śpi"
- Poczekalnia -
"I gorzko się zapatrzyliśmy
W zabrane nam dalekie strony
I w duszach swych przeklinaliśmy"
- Manewry - "Żyjemy. Śniąc śmierć."
- Kosmonauci - "Cicha ciemna przestrzeń nieba nas otacza"
i tak dalej.....

na tej płycie tylko Sen Katarzyny jest pozytywny, choć też raczej nie w sensie konstruktywny Smile

i podobny schemat się przewija niestety przez całą twórczość...

Ktoś jeszcze wspomniał o Kaczmarze po Sarmacji, ale przecież chyba nie można się nie zgodzić że WPzK jest najmroczniejszym albumem w dorobku JK w ogóle!

Więc cóż... nie mogę się zgodzić że Kaczmar w latach wczesnych był "pozytywny" (skoro już takie nazewnictwo przyjęliśmy). Jaki Mistrz jest każdy widzi...

Natomiast prawdą jest że na późnych płytach głębokie refleksje się pojawiają statystycznie częściej (choć w wcześniejszej twórczości też są oczywiście - choćby moje ulubione "Zbiorcza odpowiedź na listy z kraju" i "Pięć sonetów o umieraniu komunizmu").

Pozdrawiam

Ps. dodam tylko że te wszystkie "pozytywny" i "negatywny" to używam żeby się wpasować w temat, proszę mnie nie łapać za słówka, że uważam że "Mistrz jest negatywny", i że skandal Wink
jodynka napisał(a):doszliśmy do wniosku, że twórczość Kaczmarskiego z późniejszego okresu jest bardzo przygnębiająca.
A uważasz, że Jego wcześniejsza twórczość jakoś wyjątkowo napawa optymizmem?
ja sie zgadzam z JK Smile po prostu twórczość dojrzewa razem z artystą droga od Obławy do np Starości Tezeusza to po prostu całe życie. Nie chodzi o to że przy Obławie można się dobrze pośmiać a przy Starości zapłakać. Ale prostej linii nie narysujemy, problem polega również i na tym że ostatnie trzy programy są wyraźnie inne od wcześniejszych: trudno porównywać Sarmatię i Wojnę postu z Mimochodem i Dwoma Skałami, formalnie najbardziej optymistyczny program to oczywiście Szukamy Stajenki - przynajmniej tak powinno być przynajmniej dla niektórych Wink. Generalnie wydaje mi się że można powiedzieć tyle ze piosenki/wiersze z czasem (tzn powstania) dojrzewają i pogłębia sie zarówno ich pesymizm jak i optymizm, wbrew pozorom z Tunelu wyciągnąć można nie mało treści poprawiających samopoczucie.
pozdrawiam
raven87 napisał(a):Ktoś jeszcze wspomniał o Kaczmarze po Sarmacji, ale przecież chyba nie można się nie zgodzić że WPzK jest najmroczniejszym albumem w dorobku JK w ogóle!
Można?
Dla mnie "mroczniejsze" są choćby wspomniany "Krzyk" czy refleksyjnie przygnębiające (mnie) Mimochodem.
( dodam jeszcze, że to jedne z moich ulubionych programów Smile )
raven87 napisał(a):Więc cóż... nie mogę się zgodzić że Kaczmar w latach wczesnych był "pozytywny" (skoro już takie nazewnictwo przyjęliśmy).
Faktycznie - może po prostu w utworach "uderzeniowych" mniej się tą "negatywność" czuje, niż w tych bardziej refleksyjnych z późniejszego okresu.

Pozdrawiam
Zeratul
gredler napisał(a):A tak w ogóle, to od kiedy Kaczmarski ma funkcjonować jako muzyka rozweselająca albo czilautowa, hę?
Ależ wcale nie ma tak funkcjonować! I też nie chodzi "wolenie" Kaczmara wcześniejszego czy późniejszego. Dla mnie Kaczmarski jest w całości tak samo ważny, potrzebny i wspaniały, niepowtarzalny, zmuszający do myślenia. Tylko wydaje mi się w tym okresie (nazwałam go) "posarmacyjnym" taki jakiś właśnie bardziej przygnębiający.
Mówicie, że wcześniej też "wesolutki to on nie był". Podajecie przykłady. Oczywiście, wszystko prawda, ze wszystkim się zgadzam! Ale wydźwięk "ogólny" i sposób doboru środków przekazu był trochę inny, toteż inne emocje u mnie wywołuje.
tmach napisał(a):A mnie się wydaje ta droga normalna. Inaczej patrzy na świat człowiek dwudziestoletni, a inaczej czterdziestoletni. Zmienia się perspektywa widzenia świata i ludzi. Dwudziestolatkowie są pewni, ze zmienią świat. Czterdziestolatkowie wyzbyli się już złudzeń.
Racja. Chociaż może nie chodzi o złudzenia, co raczej o inną refleksję nad tym, co dokoła. Bo też z innym bagażem życiowym się na to patrzy.
Jaśko napisał(a):
jodynka napisał(a):I doszliśmy do wniosku, że twórczość Kaczmarskiego z późniejszego okresu jest bardzo przygnębiająca.
Ale chodzi o treść czy o formę?
O jedno i o drugie. Bo przecież treść jest konstruowana przez formę. Coraz częściej pojawiają się wyliczenia, zestawienia, a te są dla mnie cięższe w odbiorze niż przedstawienie problemu za pomocą fabuły. Ale to akurat jest tak u mnie, a u innych wcale tak być nie musi.

I jeszcze jedno - prawda jest taka, że ja nie do końca potrafię przekazać to, co chcę Wam zakomunikować Smile "Smutek" czy "przygnębienie" nie są dobrymi słowami, którymi chciałabym wyrazić swoje myśli. Dlatego dziękuję, że postaraliście się wejść w mój tok myślenia i nawiązujecie do całości, a nie czepiacie się słówek (póki co Wink ).
A ja uważam że wcale nie są negatywne... w pewnym kontekście może i są,ale wązny jest stan w którym czytam jego wiersze.W moim przypadku,ot choćby taka ,,Nadzieja śmiełowska''. W czasie gdy jestem radosny, mam dobry humor- utwór jak najbardziej napawa mnie optymizmem,wrecz radosnym uniesieniem Smile Kiedy mam doła,ale smutno mi- utwór ten wywołuje u mnie w oczach łzy... i to nie wcale te łzy w sensie ze pikeny utwór,czy takie głebokie - po prostu łzy smutku z tego co tam pisze.... podobnie i ,,1788'' i jeszcze kilkadziesiąt innych utworów..... Więc jak dla mnie to zależy od punktu widzenia,a raczej siedzenia Smile)


pozdro
A wg mnie to zależy od światopoglądu. Czy odbiera te pieśni JK "późne" jako negatywne, neutralne, pozytywne, prawidzwe, odzwierdziedlające, czy poetyckie, zmyślone, obłudne - niestety, zależy to od tego jak człowiek patrzy na świat. Całe szczęście, człowiek młody kreuje swój światopogląd, dzięki czemu może skorzystać z JK, pisarzy i innych autorytetów aby wykształcić swój własny (o czym sporo napisał JK) światopogląd (w bardzo szerokim znaczeniu tego słowa)
Według mnie Kaczmarski od zawsze krytycznie oceniał świat i często dzielił się tą gorzką reflekcją w swojej poezji. Główna różnica polegała na tym, że w młodości - jak to zwykle jest u młodych - wnioskiem z takiej obserwacji było wezwanie do bunty i walki. On jako jednostka chciał się przeciwstawić wszystkiemu i wszystkim. Później - do również jest naturalne - więcej jest rezygnacji, determinizmu kolei rzeczy, JK staje się obserwatorem, ale już choćby "Motywacja" świetnie pokazuje, że czasy zbawiania świata ma już za sobą. I jak podkreślam wszytsko to wydaję mi się oczywiste i powiązane z normalnych rozwojem człowieka.

Osobiście lubię bardziej wcześniejsze utwory JK, pewnie dlatego, że mam naturę prometejską, nie gardzę jednak i tymi późniejszymi, pociągają mnie głównie nieprzeciętną trafnością reflekcji.

A tak już całkiem poza tym wszystkim bnardzo lubię kiedy JK miał nastrój pisać "żarty", które nawet trudne tematyn przedstawiały tak, że można się było uśmiać jakby na przykład: "Krowa", "Ballada o powitaniu" czy "Obłomow".
Pesymistą w ścisłym znaczeniu ("nic się i tak nie uda") JK chyba nie był. Taką stricte pesymistyczną piosenką są "Mury", ale już np. nie "Zbroja". JK widział mroczne strony życia, ale też sens walki z nimi.
Wojti napisał(a):("nic się i tak nie uda")
"Ale warto po nią iść"
jodynka napisał(a):Kaczmarski zaczyna zwracać ogromną uwagę na formę swoich piosenek. Przychodzą własnie te zestawienia, antytezy. Mniej jest narracji, więcej refleksji.

Spora część utworów narracyjnych to te "kuplety dla Wolnej Europy", czyli utwory interwencyjne. Pamiętajmy, że Jacek pełnił wtedy obowiązki przede wszystkim etatowego dziennikarza i jak sam twierdził, miał tyle roboty, że ledwo starczało czasu na koncerty, a co dopiero na pisanie. I to widać, a może bardziej słychać (bo utwory z tamtego okresu są często podobne pod wzgledem kompozycji i sposobu grania). Być może utwór narracyjny było w takiej sytuacji łatwiej napisać. Ot, opisać sytuację i zrymować. Potem nie było już takiego obciążenia i może stąd większa dbałość o formę. Swiadectwem tego jest "Mimochodem", bo w tym programie JK wzniósł się na wyżyny pod każdym względem.

[ Dodano: 28 Sierpień 2007, 21:24 ]
Wojti napisał(a):Pesymistą w ścisłym znaczeniu ("nic się i tak nie uda") JK chyba nie był
Z pewnością nie był. Dowodem są wspomnienia Jarosława Lindenberga, który pisał, że "Jacek był chodzącą afirmacją i radością życia". Możnaby powiedzieć, że przeczą temu utwory, ale nawet w "Oddziale chorych na raka..." widać obraz tego samego człowieka, który nie dał z siebie zrobić "janczara i dworaka", chociaż wychwalali zasługi i cnoty, podsycali pochlebstwem wady".
czytam doktorat,
i przypomniał mi się ten wątek.
Tutaj fragment, który nieco burzy "wizję" zbudowaną przeze mnie w pierwszym poście Wink
Gajda napisał(a):Ostateczne, pesymistyczne przesłanie pozostaje pewnie nie bez związku z kryzysem światopoglądowym Jacka Kaczmarskiego, zauważalnym w jego twórczości drugiej połowy lat osiemdziesiątych. Przedłużająca się emigracja, monotonia pracy w Radiu Wolna Europa, prawdopodobnie pierwsze symptomy uzależnienia od alkoholu - wszystko to odbijało się w wymowie nie tylko tego utworu [Ostatnie dni Norwida, przyp. jodynka], ale całego zbioru Kosmpolak, który należy do najbardziej mrocznych w jego dorobku. Tam także znalazła się ponura diagnoza sytuacji w Polsce, gdzie ze zdwojoną siłą odżyły mity romantyczne nie wnoszące jednak do świata kultury nowych wartości. W piosence pt. Bajka (1983), która zaczyna się od posępnej wizji:

Był Kraj, co wieki cierpień znał,
Pieśń pismem blizn pisaną śpiewał,
A ziemia żyzna mierzwą ciał
Rodziła myśli jako drzewa.
Aż powiał nad nią twardy wiatr
I posiał w glebę plon zatruty.
Wymarłym wielkim drzewom w ślad
Skarlałe rodzą się kikuty.


został opisany model sztuki, w której jedynym językiem jest deklamowanie dziewiętnastowiecznych wierszy:

Jeden - do góry wzniósłszy dłoń
Ślepymi strzela Norwidami,
Lecz tak, by czasem Boże broń!
Nie trafić kogoś i nie zranić.
[...]
Ginie niewysłowiona myśl,
A pamięć ginie razem z ciałem.
O tym, coś widział - mów i pisz!
- Nic nie widziałem, zapomniałem.
Więc znowu kiedyś tłumy widm
Minione nam przypomną zdrady,
Znowu rozważnym - kurz, jak wstyd
Zakryje - puste - dno szuflady.

Ginie niewysłowiona.... - zakryje - puste - dno szuflady"

Kaczmarski wpisywał się tym samym w nurt krytykujący literaturę za oportunizm i niechęć do podejmowania tematów współczesnych (...).
Gajda to jednak gość!
Z utęsknieniem czekam na tę biografię.
wypowiedź lurkera, znaczy się mnie Smile

_dla_mnie_ JK po WPzK praktycznie nie nadaje się do słuchania. nie ma ognia, nie ma werwy, nie ma ciarek biegnących po plecach podczas słuchania kolejnych utworów. rozumiem rozwój twórczy, dorastanie artystyczne i to, że mając lat 40 nie pisze się tekstów z takim kopem i żarem jak się miało lat 20... ale to może o słuchacza chodzi, nie? pewnie tak, bo jak byłem na koncercie w Toruniu z okazji premiery Dwóch Skał, to chyba jeno ze trzy pieśni _mi_się_ podobały. z tego wniesek, że takie ludziki jak ja to jednak wolą wczesnego Kaczmara.

i wracam już do lurkowania. przepraszam za zamieszanie Wink
grzEGOrz napisał(a):_dla_mnie_ JK po WPzK praktycznie nie nadaje się do słuchania. nie ma ognia, nie ma werwy, nie ma ciarek biegnących po plecach podczas słuchania kolejnych utworów.
A wg mnie jest dokładnie odwrotnie.
Późniejsze teksty Kaczmarskiego są bardziej życiowe niż systemowe i to pewnie podstawa. Mi jednak one wszystkie równie podchodzą
A ja, jak już wielokrotnie wspominałem uważam program "Mimochodem" za najlepszy Smile
Stron: 1 2