03-26-2007, 12:00 PM
Cytat:Poseł Jacek Kurski wysmażył, a Wysoki Sejm uchwalić raczył Cześć i Pamięć Jacka Kaczmarskiego, przedwcześnie zmarłego artysty, z okazji jego 50. urodzin.link do artykułu: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=felietony&name=795">http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.p ... y&name=795</a><!-- m -->
Treść kurskojackowskiej uchwały idealnie odzwierciedla PiS-owskie zakłamanie. Oto dowiedzieliśmy się, że Kaczmarski to „Emigrant. Dziennikarz Radia Wolna Europa. Erudyta i poliglota. Niezrównany artystyczny komentator historii Polski”. No i „autor ballad i piosenek, które – śpiewane w podziemiu, w więzieniach, na pielgrzymkach, strajkach, obozach, na emigracji, podczas akcji protestu i nocnych Polaków rozmów – stały się symbolem i swoistym akompaniamentem naszej drogi do wolności i niepodległości”. To wszystko prawda, tyle że niepełna.
Jacek Kaczmarski to też, a raczej przede wszystkim, jeden z najwybitniejszych twórców „kultury studenckiej”. Młodszym Czytelnikom chcę przypomnieć, że za czasów PRL istniała młoda alternatywna kultura, zwana wtedy „studencką”, bo od roku 1950 mecenasowało jej, czyli opłacało artystów, Zrzeszenie Studentów Polskich (Socjalistyczny Związek Studentów Polskich w latach 1973-1981). Władało ono kilkuset klubami studenckimi, które były scenami dla alternatywnych wobec napuszonej, oficjalnej kultury twórców. Organizowało i finansowało kilkadziesiąt festiwali piosenki, kabaretów, teatrów. Większość z nich nie miała szans na relacje telewizyjne. Jednym z nielicznych był krakowski Festiwal Piosenki Studenckiej. Trzykrotnie wygrał go Jacek Kaczmarski, o czym Kurski nie chciał pamiętać. A piosenki Kaczmarskiego były śpiewane w wielkich halach koncertowych, jak choćby Wisły w Krakowie, amfiteatrach podczas letnich festiwali, jak choćby świnoujskiej Famy i dlatego mogły w stanie wojennym trafić na pielgrzymki i strajki. Jacek Kaczmarski nie był Polakiem katolikiem. Za rządów AWS osiedlił się w Australii, chciał nawet wspólnie z Piotrem Tymochowiczem urządzić wielki happening wolnościowy. Przybić, wzorem Marcina Lutra, do drzwi któregoś ze sztandarowych polskich kościołów wolnościowe tezy. Protestujące przeciwko nowej, katolickiej obłudzie. Nowej prawicowo-katolickiej cenzurze. Ale wydawcy jego płyt i książek zaszantażowali go nieco, odwiedli od tego czynu. Uznali, że wtedy zadziała nowa cenzura i pojawi się szlaban na piosenki Kaczmarskiego, szlaban na promocję jego książek. Zresztą artysta i tak ma dziś szlaban. Jego piosenek nie ma w publicznej, czyli dziś rządowej telewizji ani w rządowych radiach. Bo zbyt wolnościowe. W prywatnych radiostacjach też nie, bo są zbyt artystyczne.
Jacek Kurski postanowił swą uchwałą uczynić z Kaczmarskiego ikonę IV RP. I dlatego fałszuje życiorys wybitnego twórcy. A przecież Kaczmarski – „kosmopolak”, jak się określał – zupełnie do standardów, wartości państwa Kaczyńskich nie pasuje. Nie tylko dlatego, że w życiu prywatnym był rozwodnikiem, grzeszył nieumiarkowaniem w piciu i czasem jedzeniu. Wśród zakłamanego moralnie PiS wielu takich znajdziemy. Kaczmarski był zwolennikiem nieskrępowanej wolności, wrogiem represyjności i przede wszystkim „wykształciuchem”. Gdyby żył, pewnie drwiłby z kaczyzmu i brązowego nosa posła Kurskiego. I gdyby żył, musiałby przejść upokarzający proces lustracji. Wysmażona przez PiS, PO, LPR i Samoobronę nowa ustawa lustracyjna nakazuje lustrować się dziennikarzom, czyli wszystkim, którzy urodzili się przed 1972 r., czyli w PRL publikowali.
Jacek Kaczmarski popełnił takie występki. Dodatkowo w tej ustawie uważa się, że współpracownikiem, informatorem służb może być ten, kto nie tylko rozmawiał z SB, ale także z innymi represyjnymi organami państwa, np. cenzurą. Byłem świadkiem, jak Jacek Kaczmarski kłócił się z cenzorem w klubie Rivera Remont o swoje utwory. Kilka skreśleń odwojował, na kilka musiał się zgodzić. Czyli wedle kurskopodobnych młodych wilczków z PiS, PO, LPR i Samoobrony, Kaczmarski współpracował wtedy z organami represji PRL!
Jacek Kurski zna słynne „Mury” Jacka Kaczmarskiego, bo często mówił o tym. Ale jak wielu z PiS nie zrozumiał sensu tej pieśni. Jej koniec, czyli puenta, mówi o stałym zagrożeniu dla wolności, o stałym odrastaniu murów, krępujących łańcuchów. Refren Kaczmarskiego „Wyrwij murom zęby krat, zerwij kajdany, połam bat” jest dziś wyjątkowo aktualny.[...]
co tym sądzicie?