Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: Poruszająca strona i informacja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Służę...

<!-- e --><a href="mailto:janusz@netis.net.pl">janusz@netis.net.pl</a><!-- e -->.
Szymon napisał(a):Dramat ludzki, jakim bez wątpienia jest konieczność urodzenia dziecka gwałciciela miałaby rozwiązywać "duchowa adopcja"!?
Albo nie chcesz, albo nie potrafisz mnie zrozumieć... Rozwiązywanie dramatu człowieka kolejnym dramatem- to jest dla Ciebie lepsze? W czym to pomoże? Pozwoli dziewczynie wrócić do "normalności"? Myślisz, że ulży jej, jak zabije? Do dramatu gwałtu, dojdzie jeszcze świadomość zabicia własnego dziecka...
A "duchowa adopcja" to nie jest rozwiązanie... Nigdzie tego nie stwierdziłam, nie narzuciłam, ja tylko podałam, że jest. Dla mnie to jest piękne, że ktoś troszczy się o to maleńkie zagrożone życie, które prawdopodobnie nigdy się nie uśmiechnie, nie pwoe słowa "mama"... Tak, bo "mama" przeżyła dramat... i "mama" ma prawo za to zabić najbardziej niewinną istotkę, jaką mogłaby skrzywidzić...
Voland napisał(a):Jest cholernie bystrym i inteligentnym człowiekiem.
Voland napisał(a):Napiszcie do niego. Adres jest na stronie. Ucieszy się. Tylko bez kazań. Ma tylko internetowych znajomych. Realni dawno go olali.
Ja napiszę... Nie po to, żeby go przekonywać, prawić kazania, że nie jest tak źle, że warto żyć... Jeśli znajomi go olali to musi być straszliwie samotny, a to bardzo cięzkie... Nie pochwalam, tego co chce zrobić, ale też nic do jego nie mam... Nie wiem tylko jak ja się będę czuła, gdy nagle któregoś dnia odejdzie z "własnej" woli, bo poprosi o odłączenie aparatury... Nie pomyśleliście o tym? Poznajecie go i nagle go nie ma, bo tak chciał... I zostaje pustka, jak po każdym innym człowieku, który był, wniósł coś nowego i nagle koniec... I jak tu odnieść się do wiersza: "śpieszmy się kochać ludzi..."
zamocik_23 napisał(a):to nasi politycy wręczają pieniądzę na budowę obiektu sakralnego, który będzie jednym z piękniejszych polskich zabytków.
No to nieźle, zaczyna się budowac całkiem nowe zabytki Big Grin
Zamociku , nie życzę Ci tego, ale taki przykład. Twoja babcia. 84 lata. Od 6 miesięcy lezy w łóżku. Lekarz zadecydował, że potrzebna kroplówka z witaminami, solami mineralnymi itp. Pękające żyły mimo venfolu, męka wkłuwającego się ( czyli Twoja) i prośba " Wnusiu, nie męcz już mnie, daj mi spokojnie umrzeć " Co robisz? To Twoja ukachana babcia. Patrzysz jak męczy się, jak postępuje martwica skóry, jak, mimo opieki, robią się odleżyny, co przy nartwicy nie jest przyjemne, jak nie moze juz jeść i pić. Co robisz?
zamocik_23 napisał(a):Albo nie chcesz, albo nie potrafisz mnie zrozumieć... Rozwiązywanie dramatu człowieka kolejnym dramatem- to jest dla Ciebie lepsze? W czym to pomoże? Pozwoli dziewczynie wrócić do "normalności"? Myślisz, że ulży jej, jak zabije? Do dramatu gwałtu, dojdzie jeszcze świadomość zabicia własnego dziecka...
Zamociku, wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Sugerowałem to co prawda wyżej, ale pewnie to przeoczyłaś. Dla mnie aborcja jest równoznaczna z zabójstwem i absolutnie nie uważam, żeby rozwiązywanie dramatu człowieka kolejnym dramatem było rozwiązaniem. Innymi słowy, zgadzam się w tej kwestii z Tobą i zgadzam się z Kościołem.
Po prostu nie odpowiada mi Twój sposób argumentowania.
zamocik_23 napisał(a):Dla mnie to jest piękne, że ktoś troszczy się o to maleńkie zagrożone życie, które prawdopodobnie nigdy się nie uśmiechnie, nie pwoe słowa "mama"... Tak, bo "mama" przeżyła dramat... i "mama" ma prawo za to zabić najbardziej niewinną istotkę, jaką mogłaby skrzywidzić...
Dla mnie to, że ktoś odmawia "Zdrowaś Mario" (dziesięć razy) przez parę miesięcy nie jest piękne. W ogóle. Uważam, że właśnie nie troszczy się w ten sposób o to maleńkie zagrożone życie. Najwyżej pomaga sobie, swojemu sumieniu i poprawia sobie samopoczucie.
Szymon napisał(a):Innymi słowy, zgadzam się w tej kwestii z Tobą i zgadzam się z Kościołem.
Co do gwałtu - bym się zastanawiał... Reszta - zgadzam się z Wami. A tak BTW - to chyba z urzędu nieprzytomnym zgwałconym kobietom podaje się Postinor...
Zamociku - przepraszam za może głupie pytanie - ale widziałaś Ty kiedy nieuleczalnie chorego,lub bardzo upośledzonego?
Alek napisał(a):Co do gwałtu - bym się zastanawiał...
Najważniejszy fragment mojej wypowiedzi pozwoliłem sobie wyboldować. Wykonanie na kimś wyroku śmierci też jest zabójstwem, a mimo to jestem zwolennikiem stosowania kary śmierci. Rozumiesz?

Pozdrawiam!

[ Dodano: 22 Luty 2007, 18:28 ]
Chociaż w sytuacji gwałtu też przychylałbym się do "zdania Kościoła".
Szymon napisał(a):Wykonanie na kimś wyroku śmierci też jest zabójstwem
I to takim samym jak zbrodnia za którą się skazuje, a czasem nawet większą. Polecam Krótki film o zabijaniu Kieślowskiego, który dobrze to obrazuje.
stopawel napisał(a):I to takim samym jak zbrodnia za którą się skazuje
To wcale nie jest takie łatwe. Ale to inny temat.
Krasny napisał(a):
Na stronie 227 książki 'Świadectwo' kard. Stanisław Dziwisz napisał(a):Tym razem nie było mowy o hospitalizacji. Przypomniałem profesorowi Buzzonettiemu wyraźne życzenie Papieża, aby nie wracać już więcej do szpitala. Chciał cierpieć i umrzeć (...)
Rzecz jasna nic w tym złego. To najzwyklejsze ludzkie prawo. I o to właśnie idzie.
Owszem, miał do tego prawo. I postępowanie Jego było zgodne z literą Katechizmu, albowiem decyzja papieża nie była decyzją eutanazji. Literę KK przytoczył Szymon:
Cytat:Zaprzestanie zabiegów medycznych kosztownych, ryzykownych, nadzwyczajnych lub niewspółmiernych do spodziewanych rezultatów może być uprawnione. Jest to odmowa "uporczywej terapii". Nie zamierza się w ten sposób zadawać śmierci; przyjmuje się, że w tym przypadku nie można jej przeszkodzić. Decyzje powinny być podjęte przez pacjenta, jeśli ma do tego kompetencje i jest do tego zdolny; w przeciwnym razie - przez osoby uprawnione, zawsze z poszanowaniem rozumnej woli i słusznych interesów pacjenta.
Słowa, które przytoczył Szymon rzeczywiście pochodzą z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Są to jednak słowa wyrwane z szerszego kontekstu. Pamiętać bowiem należy, ze słowa te są tylko częścią rozdziału KK poświęconego Eutanazji. W tym samym rozdziale, akapit wcześniej, KK mówi wyraźnie:
Cytat:Eutanazja bezpośrednia, niezależnie od motywów i środków, polega na położeniu kresu życia osób upośledzonych, chorych lub umierających. Jest ona moralnie niedopuszczalna.
W ten sposób działanie lub zaniechanie działania, które samo w sobie lub w zamierzeniu zadaje śmierć, by zlikwidować ból, stanowi zabójstwo głęboko sprzeczne z godnością osoby ludzkiej i poszanowaniem Boga żywego, jej Stwórcy. Błąd w ocenie, w który można popaść w dobrej wierze, nie zmienia natury tego zbrodniczego czynu, który zawsze należy potępić i wykluczyć.
Tak mówi KK o Eutanazji. Jest jeszcze jeden akapit, mówiący o zakazie przerywania zwykłych zabiegów przysługujących osobie chorej.
Cytat:Podawanie środków przeciwbólowych, by ulzyć cierpieniom umierającego, nawet za cenę skrócenia jego życia, może być zgodne z ludzką godnością, jeżeli śmierć nie jest zamierzona ani jako cel, ani jako środek, lecz jedynie przewidywana i tolerowana jako nieunikniona. Opieka paliatywna stanowi pierwszorzędną postać bezinteresownej miłości. Z tego tytułu powinna być popierana"
I to by było chyba wszystko.
Wytłuściłem słowo "bezpośrednia", bo ono - jak mi się zdaje - jest ważne tutaj. Jeśli jest eutanazja bezpośrednia to prawdopodobnie można tez mówić o eutanazji pośredniej. Eutanazję pośrednią rozumiałbym - posiłkując się literą KK - jako takie działanie, które zamiarem nie jest położenie kresu życia cierpiącego, jednak ta śmierć może w konsekwencji owego działania nastąpić. Będzie o tym niżej.

Jak można z powyższych cytatów wnosić, tym, co zasadniczo wyróżnia eutanazję od "zaniechania uporczywej terapii" jest zamiar towarzyszący podjęciu określonego działania. Zamiarem eutanazji jest zadanie śmierci - i to jest moralnie niedopuszczalne. Zamiarem zaniechania uporczywej terapii jest ulżenie ciepiącemu w bólu i nieprzeszkadzanie śmierci. Nieprzeszkadzanie śmierci to jednak nie to samo, co zabicie człowieka.
Nasuwa się refleksja, że granica między zamiarem zadania śmierci a zamiarem ulżenia w bólu jest nieostra i może być przekraczana - jest to jednocześnie granica między eutanazją bezpośrednią a pośrednią.
Przecież można podać taką ilość odpowiednich środków przeciwbólowych, która wywoła szybką śmierć. Tu ważny jest zamiar! Jesli podaje się środki po to, by ulzyć w bólu, ale w wyniku podania następuje śmierć, to jest eutanazja pośrednia. Jeśli natomiast podaje się środki po to, by odebać życie - to jest to eutanazja bezpośrednia. Jednak ostatecznie zamiar lekarza może być nieweryfikowalny.
Ta niemożność weryfikacji zamiaru, bywa przez lekarzy nadużywana. Kierując sie współczuciem, lekarz sam podaje lub w inny sposób umożliwia choremu przyjęcie takiej ilości środków, która wywołuje śmierć. W razie dochodzenia, lekarz może się bronić argumentem, który Katechizm opisuje, jako brak zamiaru zadania śmierci, przewidywanie możliwej śmierci, tolerowanie śmierci w wyniku podania środków.
Na niemożność weryfikacji zamiaru niestety nic się nie poradzi. Zamiar jest bowiem w znacznej mierze sprawą sumienia lekarza.

Należy tez pamiętać, że zaniechanie uporczywej terapii, o czym pisze KK, musi odbyć się za zgodną pacjenta lub osób uprawnionych - jednak zawsze z poszanowaniem rozumnej woli ciepiącego. Cierpiący może więc samemu zgodzić się na to, by zaprzestano uporczywego leczenia np. raka. Jeśli natomiast ciepiący woli swojej przekazać nie jest w stanie, mogą taką decyzję podjąć osoby uprawnione, o ile wcześniej sam chory, kierując się rozumną wolą, podjął odpowiednie decyzje (np. zażyczył sobie, aby terapię prowadzić tylko do jakiegoś tam momentu a potem jej zaprzestać). Nawet wtedy jednak lekarz nie jest zwolniony ze zwykłych zabiegów przysługujących osobie chorej - np. podawania środków przeciwbólowych czy też podtrzymywania życia za pomocą aparatury itp. Podtrzymywanie życia lub tez ulga w bólu nie jest bowiem terapią, zwłaszcza uporczywą, a co za tym idzie, takich działań nie można zaniechać.
zamocik_23 napisał(a):Człowiek sam się nie stworzył- Bóg dał mu początek i koniec. Zarówno o jednym jak i o drugim decyduje On. To co robisz pomiędzy tymi dwoma- to już Twoja sprawa, bo to Twoje życie...
A ja się sam stworzyłem*. Co Ty na to?


*Udowodnię Ci to, kiedy Ty mi udowodnisz to co napisałaś!
Krasny napisał(a):Paradoksalnie, to nie eutanazji, ale zakazowi eutanazji jest bliżej do morderstwa. Sytuacja jest przecież symetryczna: jeśli ktoś "zabija człowieka" to decyduje o życiu i śmierci, bowiem z reguły ofiary morderstw giną wbre własnej woli. Zakaz eutanazji to sytuacja dokładnie odwrotna: odmawiając pomocy w popełnieniu samobójstwa komuś kto chce, a nie jest w stanie wykonać "efektownego sztychu" - również decydujemy o jego życiu i śmierci. I to również jest nie fair.
Kraśny, smobójstwo a eutanazja to są dwie różne sprawy. Eutanazja to nie jest pomoc w dokonaniu samobójstwa.
Różnica polega na tym, że samobójca odbiera sobie zycie SAM - bez pomocy innej osoby, np. lekarza. To samobójca SAM decysuje o tym, w jakim momencie nastapi kres jego życia.
Eutanazja natomiast jest to zabicie drugiego człowieka, bez pomcy zabijanego. To lekarz zabija chorego - chory mu w tym nie pomaga. To lekarz decyduje o momencie, w którym skończy się zycie chorego.
Odmawiając choremu eutanazji lekarz nie decyduje w takim samym stopniu o życiu i śmierci chorego, w jakim decyduje o życiu i śmierci samobójca lub morderca.
Lekarz decyduje o życiu - o tym, jak to życie dalej będzie się toczyć. No, ale takie decydowanie jest wpisane w charakter pracy lekarza. Lekarz poddając chorego bolesnej terapii tez decysuje o tym, jak wygląda życie chorego - że jest w danym momencie przepełonione cierpieniem.
Natomiast odmawiając eutanazji lekarz nie wywołuje śmierci. Czyli nie decyduje o tym, w którym momencie śmierć nastąpi. Śmierc przychodzi sama.

[ Dodano: 22 Luty 2007, 19:14 ]
Filip P. napisał(a):A ja się sam stworzyłem*
a możesz stworzyć jeszcze kogoś, czy też samostworzenie to był jednorazowy akt twórczej inwencji?
Paweł Konopacki napisał(a):a możesz stworzyć jeszcze kogoś, czy też samostworzenie to był jednorazowy akt twórczej inwencji?
Oj, może Smile) Dodam jeszcze, że akt stworzenia jest bardzo przyjemny, baaaardzo... Smile)

[ Dodano: 22 Luty 2007, 20:17 ]
Alek napisał(a):A tak BTW - to chyba z urzędu nieprzytomnym zgwałconym kobietom podaje się Postinor...
Czy z urzędu, to nie wiem, ale powinni podawac, a raczej przepisywac (bo chyba na receptę jest).
Paweł Konopacki napisał(a):a możesz stworzyć jeszcze kogoś, czy też samostworzenie to był jednorazowy akt twórczej inwencji?
...czuję w sobie, że gdybym mą wolę
Ścisnął, natężył i razem wyświecił...
Paweł Konopacki napisał(a):Różnica polega na tym, że samobójca odbiera sobie zycie SAM - bez pomocy innej osoby, np. lekarza. To samobójca SAM decysuje o tym, w jakim momencie nastapi kres jego życia.
no ale tak nie jest do konca-samobojca podejmuje decyzje-chce umrzec; taka sama decyzje podejmuje chory-chce umrzec. roznica zaczyna sie wtedy kiedy jeden wychodzi z domu a drugi lezy przykuty do lozka i ten pierwszy moze sobie podciac zyly a moze skoczyc pod pociag i w tym drugim wypadku ktos go jednak rozjedzie-choc oczywiscie na zyczenie; w tym czasie nasz niepelnosprawny bohater lezy nadal na lozku i marzy o tym zeby przejechal przez nie pociag i gowno-jemu nie wolno bo on jest czlowiekiem i jego zycie ma taka wartosc ze w przeciwienstwie do naszego bohatera numer jeden skoczyc pod pociag nie moze. prosta niesprawiedliwosc polega na tym ze swiadomy facet ktory sam podejmuje taka decyzje jest dodatkwo (tzn oprocz swojego kalectwa) karany tym ze nie moze jej zrealizowac-to nie jest w porzadku. zwlaszcza ze nie musi on zgadzac sie z dyktatem kosciola, ma pelne prawo zeby sie z nim nie zgadzac i powinien moc decydowac choc o tym co mu z tego zycia zostalo.
pozdrawiam
Alek napisał(a):Zamociku - przepraszam za może głupie pytanie - ale widziałaś Ty kiedy nieuleczalnie chorego,lub bardzo upośledzonego?
Dom dla upośledzonych dzieci w Świbodzicach prowadzony przez siostry zakonne... Jeżdzę tam jedynie kilka razy do roku, ale napatrzyć się zdążę... I mów co chcesz, ale wolę po stokroć te piękne, niebieskie i czyste oczy dzieciaka z porażeniem mózgowym, od oczy niewaidomo jakiego lalusia...
Po drugie, wybaczcie, ale siedziałam przy moim umierającym na raka jelita dziadku przez kilka miesięcy w domu.. potem w szpitalu... widziałam jak cierpi, jak się wypala, jak odchodzi... To była ciężka lekcja, ale jednak lekcja. Po jego śmierci długo nie mogłam do siebie dojść. I ani przez chwilę nie przyszło ani jemu, ani mi na mysl, żeby z tym skończyć. On był silny mimo wszystko, nawet wtedy, gdy nie miał siły już sam podnieść szklanki...
A co z tymi, którzy nie mają już siły? By walczyć o każdą minutę życia? Co z nimi ? I nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Co byś zrobiła w sytuacji opisanej wyżej przeze mnie?

Krasny

Paweł Konopacki napisał(a):Kraśny, smobójstwo a eutanazja to są dwie różne sprawy
Paweł Konopacki napisał(a):To lekarz decyduje o momencie, w którym skończy się zycie chorego.

No coś Ty! Przecież lekarz kończy życie pacjenta na życzenie pacjenta, a więc to pacjent decyduje o tym kiedy umrze, a lekarz jest tylko wykonawcą jego woli. Podkreślasz kawałek dalej że liczy się zamiar - no to przecież w tym wypadku zamiar jest zamiarem pacjenta, lekarz jest tylko wykonwcą, środkiem realizacji woli i zamiaru pacjenta.
tmach napisał(a):Co byś zrobiła w sytuacji opisanej wyżej przeze mnie?
Babci? Która prosi o śmierć? A co ja bym mogła zrobić? Wstrzyknąć jej truciznę? Przestać podawać lekarstwa? Czy wezwać doktora i poprosić o zabicie babci...?
Jak wyglądają odleżyny, co znaczą zapadnięte i słabe żyły- zdążyłam zobaczyć... Wiem, że ludzka psychika wysiada przy zetknięciu z cierpieniem i nie twierdzę, że wszystko można wytrzymać. Ale w przypadku babci- śmierć już i tak niedługo przyjdzie.. I moja w tym rola, żeby te ostatnie chwile być przy niej, trzymać ją za rękę, przytulić.. Odchodzenie w cierpieniu jest straszne, ale łatwiej je znosić z kimś, kogo się kocha, kto spojrzy Ci w oczy i powie- jestem przy Tobie, nie bój się... Dlatego tak bardzo lubię odwiedzać hospicja... Mimo całego ogromu cierpienia- tam człowiek zostaje człowiekiem, a nie dodatkiem do aparatury... Wybaczcie- nie chcę się dalej z tego tłumaczyć... Zbyt świeże wspomnienia.. Kto choć raz był w hospicjum- zrozumie...

[ Dodano: 22 Luty 2007, 22:10 ]
Filip P. napisał(a):A ja się sam stworzyłem*. Co Ty na to?


*Udowodnię Ci to, kiedy Ty mi udowodnisz to co napisałaś!
Wiesz co to wiara? Nie muszę jej udowadniać- to jest jej plus.. Wierzę, bo mam potrzebę zaufania, miłości, wsparcia... jeśli Ty nie- Twoja sprawa... Możesz się sam stwarzać, sam zabijać, sam zapładniać, sam umierać... sam- bez nikogo... Taka egoistyczna egzystencja... Ja już to wolę zwalić na kogoś innego- beztroska przekonania, że Ktos przy Tobie stoi i Cię kocha, jest naprawdę przyjemnijesza od takich poglądów... przynajmniej dla mnie. Ty robisz jak chcesz- nikt Ci nie narzuca...
Paweł Konopacki napisał(a):Tu ważny jest zamiar! Jesli podaje się środki po to, by ulzyć w bólu, ale w wyniku podania następuje śmierć, to jest eutanazja pośrednia.
A to się nie nazywa błąd?
Przemek napisał(a):ale powinni podawac, a raczej przepisywac (bo chyba na receptę jest).
No,jak jest nieprzytomna,to recepta nie na wiele się zda Smile choć z drugiej strony - to dość drogie jest chyba...
zamocik_23 napisał(a):wolę po stokroć te piękne, niebieskie i czyste oczy dzieciaka z porażeniem mózgowym, od oczy niewaidomo jakiego lalusia..
A ja wolałbym być nie wiadomo jakim lalusiem,niż dzieckiem z porażeniem mózgowym. Wybacz - ale jakoś bym przeżył,że nie podobają Ci się moje oczy...
zamocik_23 napisał(a):dziadku
zamocik_23 napisał(a):babci
A co z młodym aktywnym facetem,który nagle może ruszać tylko głową i liczyć na łaskę innych,widzieć wszechobecną litość i kiwanie głowami,czuć się problemem dla wielu osób? I to tak przez,powiedzmy 50 lat... Jak Ty to w ogóle możesz porównywać? Czy Ty naprawdę nie widzisz różnicy? Czy ktoś ma kurewsko,niewyobrażalnie cierpieć przez kilkadziesiąt lat,bo "trzeba być silnym"?? W dupę z czymś takim! Amen
Alek napisał(a):to dość drogie jest chyba...
74.90 pln
Przemek napisał(a):Dodam jeszcze, że akt stworzenia jest bardzo przyjemny, baaaardzo...
mylisz akt kopulacji z aktem tworzenia.
Akt kopulacji od aktu tworzenia różni się tym, że do aktu kopulacji - w przeciwieństwie do aktu tworzenia - trzeba zawsze dwóch osób ludzkich.
Krasny napisał(a):No coś Ty! Przecież lekarz kończy życie pacjenta na życzenie pacjenta, a więc to pacjent decyduje o tym kiedy umrze, a lekarz jest tylko wykonawcą jego woli.
Nie! Pacjent decyduje, że umrze! Nie decyduje KIEDY umrze i w jaki sposób. Smierć w danym momencie i w okreslony sposób zadaje lekarz.
Krasny napisał(a):no to przecież w tym wypadku zamiar jest zamiarem pacjenta, lekarz jest tylko wykonwcą, środkiem realizacji woli i zamiaru pacjenta.
Mylisz zamiar lekarza z wolą pacjenta. Pacjent ma wolę umrzeć ale to lekarz podaje środki z zamiarem zadania śmierci. Pacjent chce umrzeć ale....lekarz zabija. Rozumiesz różnicę?
Krasny napisał(a):lekarz jest tylko wykonwcą, środkiem realizacji woli i zamiaru pacjenta.
Tylko wykonawcą, powiadasz? A może zamiast słowa "tylko" nalezy użyć słowa "aż" wykonawcą. Bo to lekarz decyduje o momencie i sposobie śmierci. Pacjent wyraża wolę śmierci, ale zamiar jej zadania należy do lekarza.

Mam wrażenie, że w dyskusji o eutanacji zwolennicy eutanazji próbują świadomie przestawić akcenty. Przestawienie tych akcentów ma na celu odciążenie wykonawcy śmierci - zwolnienie go z odpowiedzialności za czyn polegający na położeniu kresy czyjegoś życia.
Zwolenicy eutanazji całą odpowiedzialnością za czyn zadania smieci chcą obarczyć tego, kto wyraża wolę śmierci.
A przecież akt eutanazji dotyczy przede wszystkim tego, kto eutanazję wykonuje. Eutanazja to jest przecież czyn jednej osoby skutkujący smiercią drugiej osoby.
Tutaj w dyskusji o eutanazji postawić nalezy akcent - na wykonawstwo!
Wola śmierci, chęc odebrania sobie życia z jakichś tam powodów - to jest problem samobójstwa. Natomiast wykonanie tej woli przez inna osobę, która owoą wolę wyraża - zdanie śmierci w określonych okolicznościach i z określonych powodów - to jest problem eutanazji, słusznie nazywanej czasem rodzajem zabóstwa (swiadomym zachowaniem sprawcy skutującym śmiercią drugiej osoby).
partycja napisał(a):74.90 pln
czyli nie jest drogie, a jakie pożyteczne Smile
zamocik_23 napisał(a):Nie wiem tylko jak ja się będę czuła, gdy nagle któregoś dnia odejdzie z "własnej" woli, bo poprosi o odłączenie aparatury... Nie pomyśleliście o tym? Poznajecie go i nagle go nie ma, bo tak chciał... I zostaje pustka, jak po każdym innym człowieku, który był, wniósł coś nowego i nagle koniec.
Kochana dziewczyno,
Zawsze tak bedzie ,ze ktos od nas odchodzi i zostaje pustka. Ktoregos dnia my odejdziemy i komus zostawimy pustke. Szanujmy jego wole i wybor i jesli potrafimy dajmy mu cos z nas, a wtedy byc moze okaze sie, ze to nie pustka zostala, ze on nas wzbogacil - wszystko ma drugie, trzecie itd, a ze nagle koniec - jest inna mozliwosc?
Paweł Konopacki napisał(a):Mam wrażenie, że w dyskusji o eutanacji zwolennicy eutanazji próbują świadomie przestawić akcenty. Przestawienie tych akcentów ma na celu odciążenie wykonawcy śmierci - zwolnienie go z odpowiedzialności za czyn polegający na położeniu kresy czyjegoś życia.
Zwolenicy eutanazji całą odpowiedzialnością za czyn zadania smieci chcą obarczyć tego, kto wyraża wolę śmierci.
Pawle-my chcemy przywrócić akcenty-i.e. postawic je tam gdzie byc powinny. Wola, którą się kieruje sprawca bywała bardziej i mniej istotna dla koscioła, ale nie wolno patrzeć na prawo z perspektywy religii, a przynajmniej gdzieś powinien wkraczać rozsądek. Porównajmy na dwóch przykładach: zaczyna się właśnie proces naszej mistrzyni olimpijskiej, która jak wiadomo w wypadku zabiła brata-to jest w zasadzie pewne choć wyrok oczywiście nie zapadł więc może się okazać że jednak nie zabiła. Nic to-w tej sprawie jej kolega również pływak mówi przed kamerą że ok-spowodowała wypadek ale w sumie dość już wycierpiała i co ciekawe spodziewany wyrok to jakies zawiasy 2 3 lata-slowem NIC-za zabojstwo-NIC. A z drugiej strony facet, który jechał na motorze rozwalił się-nikt z tego co wiem nie zginął-i ten gość dostaje faktyczne dożywocie-musi leżeć przykuty do tego łóżka i jeszcze patrzeć jak ludzie dookoła niego skaczą (co też jest swego rodzaju karą). Oczywiscie sprawy niekoniecznie sa porownywalne-ale trzeba powiedziec ze wyczuwalny jest absurd i ostra dysproporcja. I powtarzam chore jest to ze jemu nie wolno o sobie decydowac w tej kwestii w ktorej moglby podjac kazda decyzje jako zdrowy czlowiek-tj jego zycie zaczyna byc chronione wtedy kiedy on sam postrzega je jako szczegolnie malo wartosciowe-lub tez bezcenne ale tez i bez-ciezkie. Czym innym jest kwestia decydowania o odlaczeniu czlowieka nieprzytomnego czym innym swiadoma decyzja-czlowiek jest sam swoim wlascicielem i ma prawo, dane mu chocby przez Waszego boga, decydowac o swoim zyciu.
pozdrawiam
ps. swoja droga krew mnie zalewa jak chwile po tym gosciu puszczaja mi grubego ksiedza w czarnych okularach ktory chrzani ze eutanazja jest niedopuszczalna-to niech dziadu zakasze rekawy i pobiega troche przy takim chorym-sam schudnie a i innym ulzy.
k. - wielki jateż Smile
Pawle nie odwracaj kota ogonem - samobójstwo w drodze eutanazji jest wyłączną decyzją pacjenta.
Co do Twojej światłej teorii o decydowaniu przez lekarza o terminie i sposobie...
A co jeśli pacjent wyczyta np. w necie, że śmiertelna dawka np. chlorku rtęci (II) wynosi max 0,5 g i poprosi o podanie tejże dawki o godzinie 15:34 i 15 s?
Nie ma tu raczej miejsca na inwencję lekarza Wink

Pozdrawiam
Zeratul

P.S. A w ogóle werbalizacja myśli samobójczych powinna być karalna (i tu jestem zwolennikiem kary śmierci) :wredny:
Alek napisał(a):A ja wolałbym być nie wiadomo jakim lalusiem,niż dzieckiem z porażeniem mózgowym.
Nie o to mi chodziło... Opiekowałeś się kiedyś dzieciakiem z porażeniem mózgowym? Albo z zespołem Downa? Lub innym, do którego mówisz, a ono zdaje się nie rozumieć... Takim, które potrafi tylko patrzeć tymi dużymi, załzawionymi, zdziwionymi oczkami... Wiesz ile jest "nieba" w takich oczach? Jak się człowiek wycisza patrząc w nie? Wiesz jaką radość sprwia fakt, że z 50 wizytą ten "głupi, niemyślący dzieciak" wreszcie spojrzy na Ciebie i się uśmiechnie? Spróbuj kiedyś... przekonasz się, że to nie mózg czyni z istoty Człowieka...
Alek napisał(a):A co z młodym aktywnym facetem,który nagle może ruszać tylko głową i liczyć na łaskę innych,widzieć wszechobecną litość i kiwanie głowami,czuć się problemem dla wielu osób?
I daletogo pozwala mu się umierać? Bo jest "ciężarem"? Czy słowo "Miłość" zatraciło już tu jakikolwiek sens? Jacy rodzice pozwolą swojemu dziecku umrzeć, bo jest przykute do łóżka... ?
Dla mnie to nie ma sensu... Jednak ja, zamiast go zabijać, po prostu bym przy nim była. Przyjaźń i miłość do czegoś zobowiązują! Nie tylko do odłączenia aparatury...
Być może ja żyję ideałami, "bzdurami" i "śmiesznymi dogmatami", ale jeśli te "brednie" bronią i szanują życia człowieka, to dla mnie są warte tego, by w nie wierzyć... i walczyć o nie mimo wszystko..
Elżbietko.. Ja nie wiem, czy śmierć ze starości jest równa ze śmiercią "z własnej woli"... Pustka jest być może ta sama, ale poczucie, że człowiek, z którym tyle rozmawiałaś, byłaś przy nim, śmiałaś się, nagle zdecydował, że to koniec, bo nie chce być "ciężarem", naprawdę przytłacza. To nie decyzja "z góry" nam go zabrała... To wola tego człowieka sprawiła, że wszystko się skończyło... I tu nie chodzi o "bycie silnym"... tu chodzi i to, co trzyma nas na tym głupim świecie mimo wszystko. bez względu na to czy jesteśmy sprawni, czy też nie...
Przepraszam, czy samobójstwo jest zakazane prawnie!?
zamocik_23 napisał(a):Elżbietko.. Ja nie wiem, czy śmierć ze starości jest równa ze śmiercią "z własnej woli"... Pustka jest być może ta sama, ale poczucie, że człowiek, z którym tyle rozmawiałaś, byłaś przy nim, śmiałaś się, nagle zdecydował, że to koniec, bo nie chce być "ciężarem", naprawdę przytłacza. To nie decyzja "z góry" nam go zabrała...
Ja nie pisalam o smierci ze starosci jako akcie wolnej woli - to jest akt biologiczny, od ktorego ucieczki zadnej nie ma. Nie jest to dla mnie powodem jakichkolwiek rozmyslan.

Kazda pustka przytlaczac moze - czy to wyrok 'z gory' - jak piszesz, czy tez czyjas decyzja - zauwaz, ze nie nagla -wchodzac z Nim w kontakt, wiesz, ze ta decyzje podjal. Inni nie chcieli - moze wierzyli w wyzdrowienie, inni woleli walczyc do konca albo czekac na decyzje z gory - dla Ciebie wazna. Tyle, ze Twoje racje, nie musza obowiazywac innych.

Racje Kosciola celowo pomijam - nie dyskutuje o wierze. Bo -albo wierze w 100% bez zadnych zastrzezen i nie szukam 'dowodow' - po prostu wierze ( ale tez zauwaz -w Boga, a nie we wszystko to co ludzie w Jego imieniu powiedzieli), albo nie wierze, nie wybieram z wiary - o ile wierze- tego co mi najbardziej pasuje.

Spotykajac inngo czlowieka -spotykasz istote tak jak i Ty smiertelna - wiec albo Ty zostaniesz z pustka, albo on. Pustka wedlug Ciebie, bo ja taka pewna nie jestem. Kazde spotkanie z innym, tak samo smiertelnym, tak samo bezbronnym jak ja - daje mi cos i cos pozostawia. I ja nikogo przekonywac nie chce i nie mam prawa.
Spotykalam sie ze smiercia - dalsza, blizsza - o jedna prosilam. Pamietam je wszystkie i na prawde jest to wiele roznych uczuc - ale nie pustki. To tyle, bo zdawalo m sie, ze nie do konca mnie zrozumialas - mnie jest brak zdolnosci wyslawiania sie.
zamocik_23 napisał(a):Wiesz co to wiara? Nie muszę jej udowadniać- to jest jej plus.. Wierzę, bo mam potrzebę zaufania, miłości, wsparcia... jeśli Ty nie- Twoja sprawa... Możesz się sam stwarzać, sam zabijać, sam zapładniać, sam umierać... sam- bez nikogo... Taka egoistyczna egzystencja... Ja już to wolę zwalić na kogoś innego- beztroska przekonania, że Ktos przy Tobie stoi i Cię kocha, jest naprawdę przyjemnijesza od takich poglądów... przynajmniej dla mnie. Ty robisz jak chcesz- nikt Ci nie narzuca...
Zamociku przecież ja wierze w to, że sam się stworzyłem! Uważasz, że wypowiadam zdania, co do których prawdziwości nie jestem pewien?

Problem w tym, że w Twoich wypowiedziach są wyraźne sprzeczności:
zamocik_23 napisał(a):Człowiek sam się nie stworzył- Bóg dał mu początek i koniec. Zarówno o jednym jak i o drugim decyduje On.
zamocik_23 napisał(a):Możesz się sam stwarzać, sam zabijać, sam zapładniać, sam umierać... sam- bez nikogo... Taka egoistyczna egzystencja...
To ja Ci podrzucę taki cytacik: Czerwona róża nie jest egoistką, pragnąc pozostać czerwoną różą. Byłaby straszną egoistką, gdyby chciała, by wszystkie kwiaty w ogrodzie były czerwone i były różami.


A teraz:
zamocik_23 napisał(a):Ja już to wolę zwalić na kogoś innego- beztroska przekonania, że Ktos przy Tobie stoi i Cię kocha, jest naprawdę przyjemnijesza od takich poglądów... przynajmniej dla mnie. Ty robisz jak chcesz- nikt Ci nie narzuca...
Zwalaj na kogo chcesz! Idź na łatwiznę jak Ci się podoba! To jest Twoja sprawa! Tylko powiedz czerwona różo, czemu wobec wszystkich chcesz stosować swoje zasady? Postępujesz tak argumentując:
zamocik_23 napisał(a):Człowiek sam się nie stworzył- Bóg dał mu początek i koniec. Zarówno o jednym jak i o drugim decyduje On.
Zaznaczając w referendum o eutanazji odpowiedź "NIE" odbierasz innym wolność, to jest właśnie egoizm.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15