Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: Poruszająca strona i informacja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Zeratul napisał(a):j.w.
To znaczy z tą pępowiną??
Zeratul napisał(a):reszta, to już kwestia (katolickiego) sumienia.
Ehe. Tylko dlaczego nikt nie zostawi mojemu katolickiemu sumieniu decyzji, czy mogę ci przy najbliższej okazji odrąbać głowę.
Alek napisał(a):
Zeratul napisał(a):j.w.
To znaczy z tą pępowiną??
Ech...
Bo to życie to tylko taka metafora
chodzi mi o samodzielność/niezależność (i upraszam o nie czepianie się słówek)
Edyta napisał(a):Ehe. Tylko dlaczego nikt nie zostawi mojemu katolickiemu sumieniu decyzji, czy mogę ci przy najbliższej okazji odrąbać głowę.
Bo to katolicy tworzyli prawo Wink

A tak serio, to dla mnie jest to kwestia świadomości/odrębności bytów.

Pozdrawiam
Zeratul
No dobra Zer - ale to lekarz przeprowadza zabieg. Czy jego katolicka moralność też się liczy?
Zeratul napisał(a):A tak serio, to dla mnie jest to kwestia świadomości/odrębności bytów.
Myślę, że dla Ciebie to jest jeszcze kwestia to przemyślenia.
Alek napisał(a):No dobra Zer - ale to lekarz przeprowadza zabieg. Czy jego katolicka moralność też się liczy?
Nie postuluję zmuszania lekarzy do przeprowadzania zabiegów. sądzę, że w skali kraju, czy nawet regionu znajdzie się sporo takich, którym moralność pozwala na dokonywanie aborcji.
Edyta napisał(a):Myślę, że dla Ciebie to jest jeszcze kwestia to przemyślenia.
Możliwe (co nie znaczy, że do tej pory się nad tym nie zastanawiałem Wink ) - jednak jak na razie nie widzę istotnych przesłanek, które mogłyby skłonić mnie do zmiany zdania w tej kwestii :agent:

Pozdrawiam
Zeratul
Zeratul napisał(a):sądzę, że w skali kraju, czy nawet regionu znajdzie się sporo takich, którym moralność pozwala na dokonywanie aborcji.
To nie od moralności zależy, tylko od tego ile się im zaplaci...
Lekarz składając przysięgę opowiada się chyba za ochroną życia..
Czy może chodzi o wybiórczą ochronę, która dotyczy ilosci komórek, z których tworzy się człowiek? To jest taka "wybiórcza moralność"..? Podobnie będzie chyba z nieuleczalnie chorym człowiekiem..
Przemek napisał(a):To nie od moralności zależy, tylko od tego ile się im zaplaci...
Prawdziwe, ale jakże smutne..
zamocik_23 napisał(a):Czy może chodzi o wybiórczą ochronę, która dotyczy ilosci komórek, z których tworzy się człowiek? To jest taka "wybiórcza moralność"..?
Podobnie z masturbacją, menstruacją, skoro nie ważna ilość komórek to i uśmiercanie jednej komórki jest zbrodnią. Nie można stosować wybiórczej moralności.
btw. w sobotę czy tam niedzielę w Warszawie widziałem marsz kobiet, w którym postulowały o wolność wyboru (odnośnie aborcji) Niestety, nie miałem zbyt wiele czasu, żeby zamienić parę słów z ludźmi którzy w tym marszu szli... A widziałem tam nawet matki z dziećmi...
Zbigniew napisał(a):btw. w sobotę czy tam niedzielę w Warszawie widziałem marsz kobiet, w którym postulowały o wolność wyboru (odnośnie aborcji) Niestety, nie miałem zbyt wiele czasu, żeby zamienić parę słów z ludźmi którzy w tym marszu szli... A widziałem tam nawet matki z dziećmi...
Hmmm...Czyli posiadanie młodych automatycznie zabrania postulowania o prawo do aborcji? Ciekawe, doprawdy ciekawe...
Zeratul napisał(a):jednak jak na razie nie widzę istotnych przesłanek, które mogłyby skłonić mnie do zmiany zdania w tej kwestii
To zastanów sie nad tym, że taki sam organizm na takim samym etapie rozwoju (np. siódmy miesiąc) raz będzie dla ciebie dzieckiem, a raz hmm... nie-dzieckiem, w zależności od tego, gdzie się znajduje.
A co do samodzielności, to czy przed porodem czy po, dziecko samodzielne nie jest i nie przeżyje bez opieki, karmienia itp. Tyle, ze przed porodem pokarm podaje mu się przez pępowinę, a po porodzie - doustnie.

[ Dodano: 10 Marzec 2007, 12:16 ]
K. Karczewski napisał(a):Ciekawe, doprawdy ciekawe...
No ciekawe. Tym bardziej, że nie wynika to z wypowiedzi Zbigniewa.
Jaśko napisał(a):Tyle, ze przed porodem pokarm podaje mu się przez pępowinę,
Można to porównać do kroplówki.
K. Karczewski napisał(a):Czyli posiadanie młodych automatycznie zabrania postulowania o prawo do aborcji?
Skąd te "czyli"!? Chciałbym po prostu z takimi porozmawiać, ponieważ to ciekawe co myślą o swoich dzieciach. Spytałbym się, czy żądają prawa, aby te dzieci mogły istnieć lub nie - w zależności od woli matki.
Ogólnie, dla mnie - aborcja to raczej zło (skoro już jest te połączenie TEGO pleminka i TEJ komórki jajowej, to niech ma szanse życia Smile ). Eutanazja już niekoniecznie.
No to przepraszam, ale wydźwięk (a raczej wygląd) zdania na to wskazywał. Przynajmniej według mnie. Smile
Nie znam sprawy J. Świtaja, dlatego się nie wypowiem. Dorzucam jedynie kolejny głos do waszej dyskusji o eutanazji. Autor: Mirek Kokoszkiewicz.

"Aby rozpocząć proces oswajania tubylców z tak „humanitarnym” i „zbawiennym” dla ludzkości zabiegiem eutanazji zapoznano nas ze wspaniałym człowiekiem Januszem Świtajem z Jastrzębia Zdroju, który w wyniku wypadku czternaście lat temu doznał porażenia czterokończynowego z niewydolnością oddechową.

Telewizje z TVN na czele epatowały nas widokiem cierpiącego Pana Janusza, twierdząc, że pragnie on skrócenia swoich męczarni i właśnie z takim wnioskiem zwrócił się do sądu.. Ileż było wyrozumiałości i współczucia w oczach Pani Justyny Pochanke i innych tuzów prawdziwie obiektywnego dziennikarstwa.

Bardziej uważni widzowie i internetowi szperacze mogli łatwo się zorientować, iż Pan Janusz Świtaj tak naprawdę desperacko woła o pomoc, a nie o śmierć. Domaganie się zaprzestania uporczywej terapii w momencie śmierci jednego z rodziców było właśnie takim wołaniem. Pan Janusz tak szybko jak się pojawił zniknął po dwóch dniach z ekranów. Dlaczego?

Znowu winne jest to mało europejskie i zacofane polskie społeczeństwo. Zamiast zbierania podpisów popierających uśmiercenie Janusza Świtaja. Zamiast namiotów z koczującymi zwolennikami eutanazji jacyś idioci zaproponowali specjalny wózek inwalidzki. Czarę goryczy przelała Pani Anna Dymna proponując Panu Januszowi pracę w swojej fundacji."

Źródło: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.prawica.net/node/6483">http://www.prawica.net/node/6483</a><!-- m -->
zamocik_23 napisał(a):
Przemek napisał(a):To nie od moralności zależy, tylko od tego ile się im zaplaci...
Prawdziwe, ale jakże smutne..
Nie generalizujcie - bez przesady...

Zresztą - chodziło o to,co jeśli to będzie legalne - a lekarz odmówi?
Zeratul mówi,że nie powinno się zmuszać lekarzy - zgadzam się! Zdaje się w Czechach za odmowę w wykonaniu aborcji są przewidziane jakieś kary...
Hmmm... a co w tym momencie z "wolnością" lekarza...?
zamocik_23, jeśli jest zmuszany to grzechu nie ma. Skoro nie ma grzechu to może to zrobić bez oporów. (Big Grin)
Ale świadomość winy pozostaje, prawda? Grzechu nie można tak definiować i przymus do czegoś nie można traktować jako wygodnego tłumaczenia.. Oczywiście w pewnych przypadkach jest to oczywiste, ale to już sytuacje ekstremalne.. ( Big Grin ) Wink
Polityczna poprawność zbiera swoje żniwo. Zdaję sobie sprawę, że na zwolennikach prawa do aborcji ten artykuł nie zrobi wrażenia, bo skoro można dziecko "usunąć", to tym bardziej można je okaleczyć, ale mimo wszystko warto przeczytać.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070411/swiat/swiat_a_4.html">http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wyd ... t_a_4.html</a><!-- m -->
Cytat:IN VITRO
USA: rodzice zamawiają karłowate dzieci

W Stanach Zjednoczonych upośledzeni rodzice "zamawiają" upośledzone dzieci z probówki. - Jesteśmy inni i chcemy, by nasze dzieci też takie były - tłumaczą

swiat_a_4-1.F.jpg
Cara Reynolds i jej mąż Gibson chcą, by ich dzieci były takie jak oni
AP/MEL EVANS

Cara Reynolds jest karlicą. Ma 39 lat i wraz z mężem Gibsonem mieszka w Collingswood w stanie New Jersey. Jakiś czas temu zdecydowała się na zabieg zapłodnienia in vitro. Otwarcie powiedziała lekarzowi, że nie ma nic przeciwko temu, żeby zarodek umieszczony w jej macicy był zarodkiem karła.

- Ludzie nigdy nas nie zrozumieją. Uważają, że jesteśmy chorzy, ale my po prostu jesteśmy inni - mówi "Rz" Cara Reynolds. - Na przykład ja teraz, gdy z panem rozmawiam, siedzę na kanapie w salonie mojego domu. Właśnie wróciłam z pracy, za chwilę idę na basen, a jak wróci mąż, zjemy kolację. Prowadzimy całkowicie normalne życie. Ostatecznie ze względu na swój wiek i wysokie koszty ubezpieczenia rodzina Reynoldsów musiała zrezygnować z zabiegu. Zamiast tego Cara zamierza po prostu adoptować dziecko-karła.

"Nigdy bym tego nie zrobił"

Gdy się okazało, że niektóre amerykańskie kliniki, na żądanie klientów, produkują upośledzone zarodki, w środowisku lekarskim w USA wybuchła burza. - Gdyby ktoś się do mnie zwrócił z takim żądaniem, nigdy bym tego nie zrobił - zarzeka się dr Juri Verlinsky, dyrektor chicagowskiego Instytutu Genetyki Reprodukcyjnej. - Naszym celem jest to, żeby dzieci były jak najzdrowsze. Nie możemy tworzyć ciężko chorych ludzi!

Najważniejsze dobro dziecka

Podobnego zdania jest większość amerykańskich bioetyków. - Filozof John Locke mówił, że wszelkie działania rodziców powinny mięć na celu dobro dziecka -wyjaśnia "Rz" prof. Robert Baker z Union College w Nowym Jorku. -Świadome skazywanie go na niepełnosprawność jest działaniem wprost przeciwnym.

- Jest pewna granica, na której kończą się prawa rodziców. Zgodzimy się na przykład, że jest karygodne, gdy z przyczyn religijnych nie godzą się na podawanie dzieciom leków i skazują je tym samym na śmierć. Tu mamy do czynienia z bardzo podobnym przypadkiem - podkreśla bioetyk prof. Susan Wolf z Uniwersytetu w Minnesocie.

Dlaczego ludzie świadomie decydują się na upośledzone dziecko? -Mamy do czynienia z nową definicją niepełnosprawności - tłumaczy profesor Wolf. - Szczególnie dotyczy to karłów oraz głuchoniemych. Część z nich nie uważa się już za upośledzonych. Twierdzą, że tworzą osobne społeczności, "kultury", które są po prostu inne od reszty społeczeństwa. Właśnie dlatego chcą mieć dzieci takie same jak oni.

Według ekspertów wzorce dla swoich działań przedstawiciele takich "kultur" czerpią od - wyjątkowo aktywnych w ostatnich latach - ruchów mniejszości seksualnych. Na przykład na łamach amerykańskiego czasopisma "Deaf Life" ("Życie głuchych") forsowana jest teza, że używający języka migowego członkowie "kultury głuchoniemych" są szykanowani przez niechętnych im wyznawców ideologii "oralizmu".

Dochodzi do tego, że wielu niesłyszących rodziców odmawia wszczepienia swoim głuchoniemym dzieciom specjalnej aparatury umożliwiającej im słyszenie. Ponieważ tego zabiegu można dokonać jedynie w bardzo młodym wieku, tym samym skazują swoje dzieci na poważne upośledzenie do końca życia.

Część ekspertów uważa, że zjawisko to jest raczej makabrycznym, egoistycznym kaprysem. Pogląd ten podzielają zwykli Amerykanie. Aż 92 proc. osób, które wzięły udział w sondażu przeprowadzonym przez stację MSNBC, zdecydowanie sprzeciwiło się podobnym praktykom. Zdecydowanie "za" było tylko 1,8 proc.

To kwestia wygody

- Wielu niepełnosprawnych myśli, że będzie im znacznie łatwiej wychować dzieci takie same jak oni. W ten sposób chcą uniknąć problemów i rozmaitych niezręcznych sytuacji, jakie mogłyby się pojawić, gdyby mieli wychowywać normalne dzieci - mówi "Rz" prof. Baker.
PIOTR ZYCHOWICZ

[...]

Tych ludzi powinno się surowo karać

Kiedyś obawialiśmy się, że dzięki inżynierii genetycznej będziemy produkować idealnych ludzi. Z wysokim ilorazem inteligencji, sprawnych fizycznie, wysokich, o niebieskich oczach i blond włosach. Okazało się, że nowoczesna technika medyczna coraz częściej wykorzystywana jest do czegoś straszniejszego - świadomego powoływania do życia dzieci upośledzonych. Niepełnosprawnirodzice usprawiedliwiają takie działania prawem do "tworzenia" dzieci takich samych jak oni. W rzeczywistości wypływa to z egoizmu. Oni traktują dzieci, żywe ludzkie istoty, jak samochody. Chcemy mieć taki model, i basta. To nie tylko niemoralne, ale i nieludzkie. W naturze normalnych rodziców leży dążenie, aby ich dzieci były lepsze niż oni sami. By uniknęły ich błędów i ich problemów, otrzymały lepsze wykształcenie, dostały lepszą pracę, awansowały na szczeblach drabiny społecznej. Rodzice, o których mówimy, chcą zaś, aby ich dzieci były upośledzone... Uważam, że powinno tutaj wkroczyć państwo. Ten proceder powinien być karalny.

John D'Agostino jest działaczem społecznym, byłym wiceprzewodniczącym chrześcijańskiego Population Research Institute z Virginii
Jakiś czas temu pisałam o pewnym ciekawym zdjęciu. Teraz możecie je sami popodziwiać.


[Obrazek: beztytuu42ot9.jpg]
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_070710/opinie_a_2.html">http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/op ... e_a_2.html</a><!-- m -->
Cytat:Czy eutanazja uleczy systemy emerytalne?

Zdaniem dr. Pietera Admiraala eutanazja stanowi świetny sposób na rozładowanie problemu nadmiaru osób w podeszłym wieku w społeczeństwach wysoko rozwiniętych. Kiedy odwiedzaliśmy w Holandii domy spokojnej starości i rozmawialiśmy z ich pensjonariuszami, wielu z nich mówiło wprost, że boją się zwracać do holenderskich lekarzy w obawie, że zostaną bez swej wiedzy i woli zabici - piszą publicyści Grzegorz Górny i Maciej Bodasiński

Według oficjalnych danych liczba eutanazji przeprowadzanych w Holandii systematycznie spada - o ile w 2000 r. stanowiły one 4 proc. wszystkich zgonów, o tyle pięć lat później już tylko 2 proc. Problem polega jednak na tym, że w tym samym czasie wzrosła gwałtownie liczba tzw. sedacji terminalnych.

Trzy lata temu, kiedy kręciliśmy film dokumentalny o tym procederze, opowiadał nam o tego rodzaju praktykach dr Pieter Admiraal zwany ojcem chrzestnym eutanazji w Holandii. Sam przyznawał, że oficjalne dane dotyczące eutanazji są znacznie zaniżone, gdyż wielu lekarzy stosuje tzw. sedację terminalną. Polega to na tym, że pacjentowi podaje się podwyższone dawki morfiny, a następnie przestaje się go karmić i poić. Po kilku dniach chory umiera z głodu lub odwodnienia, ale ponieważ jest odurzony narkotykami, nie wie, że umiera, i nie jest w stanie zareagować.

Doktor Admiraal wyjaśnił nam, że większość lekarzy wybiera ten sposób uśmiercania pacjentów, gdyż nie muszą dopełniać wielu biurokratycznych formalności wymaganych w przypadku oficjalnie zgłoszonej eutanazji. Proceder pozbawiania ludzi życia przez lekarzy nasila się więc, choć w statystykach słabnie.

Wykładnia...

Na tym przykładzie widać, jak oficjalna wykładnia holenderskiego prawa eutanazyjnego rozmija się z rzeczywistością. Na łamach "Rzeczpospolitej" 13 marca w tekście "Mity o holenderskiej eutanazji" ambasador tego kraju w Polsce Marnix Krop pisał: "Przepisy holenderskiego prawa chronią pacjentów. Nie dopuszczają możliwości podejmowania decyzji o wykonaniu eutanazji przez lekarza za plecami pacjenta. Ani rodzina, ani ubezpieczyciel, ani nikt inny poza samym pacjentem nie może wnioskować o eutanazję".

Dyplomata podkreślał: "Podstawowym kryterium jest wielokrotna, wyraźna i świadoma prośba chorego o skrócenie jego cierpienia wypowiedziana z własnej woli. (...) Krótko mówiąc, jeśli pacjent nie chce, to nikt go nie zmusi do przerwania swego życia".

Powyższe stwierdzenia to czysta teoria, praktyka bowiem jest zupełnie inna. Drogi obowiązujących przepisów i realnej rzeczywistości rozeszły się w Holandii już dawno. Gdyby trzymać się bezwzględnie litery prawa (na co powołuje się pan ambasador), to do kwietnia 2001 r. w Holandii nie powinno być w ogóle eutanazji, a gdyby takie przypadki miały miejsce, to powinny być karane.

...i rzeczywistość

Tymczasem od 1973 r., kiedy to lekarka Gertruda Postma uśmierciła swoją matkę i została za to symbolicznie ukarana - eutanazja stała się powszechną praktyką, a wymiar sprawiedliwości odstąpił od wymierzania za nią kary. Pierwszy raport holenderskiego resortu zdrowia na ten temat został sporządzony już w 1990 r. i wykazał liczbę 25 tys. 306 przypadków eutanazji - w czasie gdy oficjalnie była ona bezprawna.

Mało tego - aż 14 tys. 691 przypadków stanowiła tzw. kryptanazja, czyli eutanazja niedobrowolna, dokonana bez wiedzy i zgody pacjenta. Stanowiło to 11,4 proc. wszystkich zgonów w Holandii. Podkreślmy jeszcze raz, że są to oficjalne dane rządowe.

Na temat eutanazji przeprowadziliśmy w Holandii wiele rozmów. Wspomniany dr Pieter Admiraal z dumą przyznał się nam, że pierwszych zabiegów eutanazji dokonał już pod koniec lat 60., a niejednokrotnie zdarzało mu się skracać życie pacjentom bez prośby z ich strony. Henk Reitsma z Nimmwegen opowiedział nam historię swojego dziadka, który trafił do szpitala w początkowym stadium raka, a po tygodniu już nie żył.

Personel wyjaśnił, że chory domagał się eutanazji. W jaki sposób? Jako prośbę o eutanazję potraktowano słowa chorego do pielęgniarki: "Proszę mi pomóc". Podobna historia przydarzyła się panu Jadoulowi spod Maastricht, który przytrzymywał własną żonę, gdy lekarz pierwszego kontaktu wstrzykiwał jej śmiertelny zastrzyk. Mąż był przekonany, że jego małżonka otrzymała zastrzyk wzmacniający, dlatego później nie mógł sobie wybaczyć, że asystował przy jej uśmierceniu.

Niemowlęta nie mogą prosić o śmierć

Tego typu opowieści można mnożyć. Najwięcej ma ich do opowiedzenia dr Ryszard Fenigsen, który w 1968 r. wyemigrował z Polski i przez 19 lat pracował jako kardiochirurg w Holandii. Wiele przypadków kryptanazji udokumentował w swej książce "Eutanazja. Śmierć na życzenie?", o której Leszek Kołakowski napisał, że jest najlepszą pracą, jaka powstała na ten temat.

Pytaliśmy dr. Fenigsena, czy kryptanazja jest wypaczeniem ideałów eutanazji czy też ich logiczną konsekwencją. Jego odpowiedź daje wiele do myślenia: "Ważna przyczyna, która sprawia, że dobrowolnej eutanazji musi towarzyszyć eutanazja niedobrowolna, leży w samej logice eutanazji. Kto wierzy i głosi, że pozbawienie człowieka życia, aby uwolnić go od cierpień, jest dobrodziejstwem, nie ma prawa pozbawić niektórych cierpiących tego dobrodziejstwa tylko dlatego, że nie są w stanie sami o to poprosić".

Taki właśnie punkt widzenia zaprezentował w rozmowie z nami dr Rob Jonquiere, przewodniczący Holenderskiej Fundacji na rzecz Eutanazji (NVVE). Według niego ustawa, która mówi, że eutanazja powinna być dobrowolna, świadoma, a jej pragnienie powinno być wielokrotnie powtarzane, to dyskryminacja osób upośledzonych umysłowo oraz chorych niemowląt, gdyż nie mogą one same poprosić o eutanazję. Jego zdaniem oczywiście należy to zrobić za nich.

Przybywa emerytów

Ambasador Marnix Krop pisał: "Powtarzane w Polsce stwierdzenia, że z Holandii uciekają starsi ludzie, ponieważ boją się eutanazji, są nieprawdziwe. Owszem, wielu Holendrów emeryturę spędza poza granicami swej ojczyzny, ale powodem tego jest bardziej przyjazny klimat panujący w innych rejonach Europy".

Nie wiemy, czy w Niemczech, tuż przy granicy z Holandią, jest rzeczywiście bardziej przyjazny klimat niż w samej Holandii, wiemy natomiast, że korzysta się tam z usług niemieckiej, a nie holenderskiej służby zdrowia. Kiedy odwiedzaliśmy domy spokojnej starości i rozmawialiśmy z ich pensjonariuszami, wielu z nich mówiło wprost, że boją się zwracać do holenderskich lekarzy w obawie, że zostaną bez swej wiedzy i woli zabici.

Musimy przyznać, że największe wrażenie zrobiło na nas stwierdzenie dr. Admiraala, że eutanazja stanowi świetny sposób na rozładowanie problemów ludnościowych, zwłaszcza nadmiaru osób w podeszłym wieku w społeczeństwach wysoko rozwiniętych. Być może tu właśnie, a nie w litości czy współczuciu, leży prawdziwe źródło eutanazyjnej ofensywy. W końcu proceder ten najmocniej rozwija się w krajach, których systemy emerytalne trzeszczą w szwach.

Emerytów przybywa, średnia długość życia rośnie, a wydatki ubezpieczalni na opiekę nad starym człowiekiem w ostatnim półroczu jego życia są równe sumie wszystkich wcześniejszych wydatków na niego. W końcu, jak mówi amerykański lekarz dr Richard Thorne: "Taniej jest zabić kogoś, niż opiekować się nim".

Grzegorz Górny, Maciej Bodasiński
Autorzy tekstu są twórcami filmu dokumentalnego o eutanazji w Holandii "Śmierć na życzenie?", który w 2004 r. zdobył nagrodę Grand Press
(wytłuszczenia moje - Jaśko)
No, a my jesteśmy za to homofobami i zacofanym katolickim narodem w oświeconej europie...

[ Dodano: 10 Lipiec 2007, 15:41 ]
Rzeczpospolita napisał(a):Personel wyjaśnił, że chory domagał się eutanazji. W jaki sposób? Jako prośbę o eutanazję potraktowano słowa chorego do pielęgniarki: "Proszę mi pomóc".
Strach chorowac w takim kraju... :/
TUTAJ jest link do artykułu o opowiadaniu Philipa K. Dicka - Przedludzie.
Przeczytajcie.
Co do dyskusji to przeczytałem dziś niemal całą z wielkim zainteresowaniem (mimo oftopów) i powiem jedno:
uwielbiam przysłuchiwać się dyskusjom na temat problemów nierozwiązywalnych - problemów granic.
Poniżej info o innym przypadku. Niestety, po polsku znalazlem tylko krotką notkę, wiec doklejam też link do BBC.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.pro-life.pl/?a=news&id=87">http://www.pro-life.pl/?a=news&id=87</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://newssearch.bbc.co.uk/cgi-bin/search/results.pl?scope=newsifs&tab=news&q=Leslie+Burke">http://newssearch.bbc.co.uk/cgi-bin/sea ... slie+Burke</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wyborcza.pl/1,75248,5315688,Janusz_Switaj__Chce_mi_sie_zyc_.html">http://wyborcza.pl/1,75248,5315688,Janu ... _zyc_.html</a><!-- m -->
Cytat:Ale życie Janusza odmieniło się o 180 stopni. Bo - jak podkreśla - jego losem zainteresowała się Anna Dymna, znana aktorka, szefowa fundacji Mimo Wszystko.

- Dostałem pierwszą w swoim życiu pracę, rodziców odciążyli rehabilitanci i pielęgniarze, przygotowuję się do matury, a w kwietniu fundacja kupiła mi wózek, dzięki któremu mogę wychodzić z domu - mówi Janusz. - Przejechałem nim już całe Jastrzębie wzdłuż i wszerz. Po raz pierwszy od czasu wypadku spędziłem swoje urodziny w parku, a nie jak dotąd w łóżku.

W weekend na zaproszenie fundacji Anny Dymnej Janusz Świtaj przyjechał do Krakowa, aby wziąć udział w dniach integracji "Zwyciężać mimo wszystko". Rodzice spakowali mu torbę, urząd miasta załatwił transport, a fundacja hotel.

- To moja pierwsza wycieczka od 15 lat - mówił ze wzruszeniem. - Od czasu wypadku oglądałem świat tylko z okna. Codziennie widziałem niebo, czasem deszcz. Teraz czuję wiatr na twarzy, patrzę na kościół Mariacki i Sukiennice, oglądam pokaz mody i tańce, a obok są tysiące ludzi. Ciężko w to uwierzyć, ale to prawda.
Cytat:Ja miałem szczęście, bo spotkałem panią Anię Dymną. Dziś chce mi się żyć! Ale są tysiące ludzi, którzy wegetują w czterech ścianach, bez żadnej nadziei na to, że ich los się poprawi. Nie mogę o nich milczeć. Zwłaszcza teraz, gdy jestem szczęśliwy.
Drugi cytat jest chyba najlepszym komentarzem.
Moim zdaniem dziwnie to brzmi: Teraz, kiedy jestem szczęśliwy, bo nie pozbawiono mnie życia, mogę pomóc innym w pozbawieniu ich życia.

Ja nie mam jakiegoś radykalnego poglądu na eutanazję, ale sprawa tego chlopaka z pewnością jest mocnym argumentem przeciwko dopuszczalności eutanazji.
Oczywiście, wszystko przy założeniu, że Wyborcza tym razem pisze zgodnie z faktami Smile)
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15