zamocik_23 napisał(a):K. Karczewski napisał(a):Gra na uczuciach w postaci propagandy (bo jak to inaczej nazwać?) jest (bez względu na wszystko, a już w szczególności na to, czy się z tym zgodzisz, czy nie) manipulacją, bo blokuje rzeczową dyskusję o aborcji na rzecz miłosiernych wzdychań o tych maleńkich nóżkach, tupotkach małych stópek, co nikt ich więcej nie usłyszy i innych ceregielach.
Wiesz... mi się właśnie wydaje, że właśnie poczucie krzywdy i niesprawiedliwości przemawia przez te zdjęcia.. i cała prawda o tym, czym jest aborcja... Bo tym jest właśnie ta wystawa- pokazaniem prawdy! Że aborcja to nie tylko białe rękawiczki i czysty fotel.. potem środek znieczulający, kilka ruchów i po krzyku... Aborcja jest po prostu zabójstwem i na tych zdjęciach to widać najlepiej..
I dlatego pojawiło się przecwiko niej tyle głosów oburzenia- wytrącono przecież działaczom proaborcyjnym ich największą broń- stwierdzenie, że "to" co się usuwa nie jest człowiekiem..
I mniejsza o "ceregiele" w postaci maleńkich nóżek, czy śmiechu, którego nikt nigdy nie usłyszy... Bo pojęcie wolności, które w tym momenice wyznajesz opiera się tylko na woli matki... a drugiego życia i drugiej woli (jaką jest niewątpliwie pragnienie życia dziecka już poczętego...) nie ma.. pytam się więc Ciebie- co to za wolność, która zabija w imię... wolności?! Co to za wolność, która zabiera największe i najważniejsze prawo człowieka- prawo do życia?!
Mówisz- prawo do decydowania... Pozwól więc dziecku nienarodzonemu zadecydować o sobie... A nie zabierać mu ten wybór raz na zawsze...
Wiesz jaki jest największy problem w dyskusji o aborcji, gdy biorą w niej udział dwie osoby o skrajnie różnym do niej podejściu? Otóż jedna w płodzie widzi człowieka pełną gębą z pełnymi prawami obowiązującymi na mocy międzynarodowych świstków (bez uwłaczania deklaracjom, klauzulom i wprost epistołom odnośnie praw człowieka), druga zaś- płód. I dopóki jasno nie zostanie rozstrzygnięty spór o to co jest czym, dopóty dyskusja o niej będzie raczej przypominała emocjonalną wrzawę pisków, wrzasków i wzajemnych oskarżeń (aż w końcu obie strony się obrażą, wypną się do siebie tyłkami i z dziecięcą manierą skomentują cały ten teatrzyk słowami
ona/on jest głupi, nie gadam z nim!) niż faktyczną rozmowę z której można by wyciągnąć równie faktyczne wnioski.
Pozwól więc dziecku nienarodzonemu zadecydować o sobie... A nie zabierać mu ten wybór raz na zawsze... Koleżanko, obydwoje doskonale wiemy, że m.in. płody, ryby i niemowlaki nie mówią. To, przynajmniej w moim odczuciu,
owinięcie kota bawełną i, co gorsza, próba wzbudzenia jakichś ludzkich (według strony antyaborcyjnej!) uczuć. Przykro mi, że zapewne diametralnie zmienisz pogląd o mnie (a jesteś pierwszą użytkowniczką z którą się tu zintegrowałem), ale uważam, że pojęcie wolności i prawa do życia nie dotyczą płodów, ponieważ one, podobnie jak nerki, wątroba, szminka albo klucze, należą do matki i nie są, w urzędowym rozumieniu, fizyczne.
Musimy zmienić szyk dyskusji. Z emocjonalnego gruntu, który jest grząski i można w nim zostawić buty wzajemnego uśmiechu, przejść na grunt suchy, czyli ten argumentów trafiających do obu stron. Jednak biorąc pod uwagę to, co napisałem wyżej, nie da się przejść na ten grunt, bo ja mówię, że dojrzałe gruszki są soczyste, a Ty zaś- że niedojrzałe są zielone.
Sprawa legalizacji aborcji jest dla mnie dość prosta: jesteś przeciwko, to nie dokonujesz. Pozostaje tylko, bym spłodził w swojej pełnej socjal- i kapitalizmu głowie w jaki sposób ułożyć to na biurokratycznej półce.