Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: "Krzyk" - Teatr Rozrywki w Chorzowie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6
Właśnie wróciłem ze spektaklu i wciąż nie moge się otrząsnąć. Jak mozna było sklecić coś tak dennego. Naprawdę do "opowiedzenia" piosenek JK wystarczy jeden człowiek z gitarą i głosem. Tymczasem aktorzy nie mieli głosu , grać tez nie umieli ale za to wszędzie były drgające ciała w dziwnych strojach i jazgotliwa, wybitnie denerwująca muzyka. Rekwizyty w które wyposazeni byli aktorzy wskazywały na to że reżyser ma publiczność za kretynów bez wyobraźni i uważa że wszystko trzeba wprost pokazać tak jak on to widzi.
Naprawdę nie wiem jak mozna było zrobić cos takiego tym piosenkom. Przecież Kaczmarski piasał swoje wiersze w sposób tak uroczo archaiczny, barokowy że wszelka awangardowa interpretacja pasuje do nich jak pięść do nosa. Zresztą niechby i była awangardowa ale z jakimś wyczuciem. Do końca spektaklu nie doczekałem sie kojacego dźwięku gitary akustycznej. Za to każdej piosence towarzyszył zgrzyt łańcucha (?).
Nie wiem w jakim stanie musiał byc kretyn dobierający do repertuaru piosenki które wymagaja naprawdę mistrzowskiego wykonania i nawet Kaczmarski wykonywał je od święta (np. Epitafium dla Wysockiego, zaśpiewane tak że się nóż otwiera w kieszeni).
Aha, i jeszcze efektowne zakończenia piosenek - każde oryginalne i z polotem : zwłaszcza opętańczy śmiech Pani spiewającej Sen Katarzyny do którego brakowało tylko słów : "Dopadne was Smerfy !!!"

NIE POLECAM!!!
Ja jestem nieco odmiennego zdania.
Również wczoraj obejrzałem ten spektakl. Mysle, że autorzy chcieli jeszcze bardziej udramatyzować te piosenki. Nie zgadzam się ze wystarczy facet z gitarą i głosem. Po co bezsensownie kopiować? W niektórych miejscach udało się złapać dramaturgię. Wiadomo przecież że tak jak Kaczmarski to nikt nie zaśpiewa, ale to nie znaczy że mamy odbierać wszystkim możliwość próbowania zrobienia tego po swojemu.
Paru aktorów zaśpiewało przyzwoicie i pare piosenek mi się podobało.
Podobał mi się "Rejtan, czyli..." , również wśród głosów krytyki, podobalo mi się "Epitafium dla W.W."
Program nie miał zadnego składu, moim zdaniem piosenki dobierane przypadkowo, no i niezrozumiała choreografia, w niektórych piosenkach. Ogólnie myśle że spektakl był niedopracowany, a jeśli był no to oznacza brak talentu reżysera do takich rzeczy.
Również nie polecam.
Przyznasz jednak , Filipie, że owacja na stojaco którą zostało nagrodzone to "dzieło" nie nalezała mu się (utwierdziła za to aktorów i reżysera w przekonaniu że odwalili kawał dobrej roboty).
Reżyser czuł się zobowiazany pokazać wiele wątpilwej jakości rekwizytów: czapeczka Stańczyka, albo smycze w dłoniach Carycy były zupełna pomyłką.
Taka dosłowna wizualizacja byłabymoze korzystna gdyby rezyser zechciał dodac do programu "Mufkę" ...

I jeszcze jedno: dlaczego kazdy z utworów był ilustrowany konwulsjami aktorów? Czy to miało jakis głębszy sens którego nie zrozumiałem?
Ja na spektaklu nie byłem, ale oglądając galerię zdjęć na stronach Teatru Rozrywki w Chorzowie, mam wrażenie, że masę pomysłów zerżnięto z "Galerii".

Własnie słucham nagrania z tego spektaklu!

Ludzieee! Nie idźcie tam!
Rzeczywiście, jakbyś tam był!!! Wszystko zerżnięte z "Galerii" tylko wykonanie jeszcze bardziej przekombinowane.
Posłuchałem urywku muzyczki z tego spektaklu. Można sobie to sciągnąć ze strony teatru. Coś koszmarnego. Jakby ktoś wziął keyboard i bawił się tandetnymi efektami.
W porównaniu z porywającymi efektami wizualnymi i choreografią, muzyka to małe piwo. Musisz to zobaczyć.
Przyznam i wydało mi się to żenujące. Wogule nie rozumiałem klaskania po każdej piosence, przyszedłem na spektakl, i klaskałem na zakończenie. No a potem owacja na stojąco... Zdecydowanie nie należała się i chciałem jak najszybciej się wydostać z teatru Smile
Ale mysle ze warto było pójść żeby sobie że się tak wyrażę poszerzyć choryzonty.
Witam wszystkich! Smile
Jestem tu nowa, a znalazłam się tu za sprawą Olaff22 i jego wpisów na forum Teatru Rozrywki...
Mateo napisał(a):A tak w sprawie wpisów na stronie teatru to w rzeczy samej opinie jak bite od szablonu... bo i styl podobny... i argumenty jakby sie powtarzają... ale może po prostu się czepiam ?...
Tak czy inaczej brak kolejnych wpisów zaraz po ich lawinowym wysypie zastanawia...
Wiem, że to stary wątek, ale chcę wam to wyjaśnić, żeby nie było nieporozumień - jest to oficjalna strona spektaklu, a wszystkie komentarze zostały skopiowane z Forum Teatru Rozrywki (adres znajdziecie na dole mojego posta, dział REPERTUAR, temat KRZYK). Nie ma tam raczej opinii negatywnych, bo po prostu użytkownikom się podobało... No i autorzy strony po prostu wzięli trochę komentarzy po premierze żeby coś tam było. Nic nie wiem o innych drogach dodawania komentarzy, ale można to robić na forum Smile

Co do waszych opinii o "Krzyku" - ciekawie było poczytać głosy tych, którym się nie podobało. Ja odbieram to zupełnie inaczej, ale chyba nie ma sensu tu o tym pisać... olaff22 zrobił taki cyrk na forum TR, że mi się odechciało. Jaki ma sens dyskusja z kimś, kto tego nie widział i nawet nie raczył się do tego przyznać...? ;/

pozdrawiam serdecznie wszystkich innych
Ja tylko skopiowałem dwie wypowiedzi z tego forum oraz napisałem, że należałoby pamiętać o niezmienianiu tekstu piosenek. Bo tak się składa, że w piosence "Nie lubię" tekst głupio zmieniono.
Samemu też czasem zdarzy mi się coś niedośpiewać, przez nieuwagę zaspiewać inaczej itp. Ale w "Nie lubię" wywalono kluczowe słowa.

Napisałem też, że "artyści" którzy stworzyli to dziełko, to nędzni plagiatorzy. tak bowiem uwżam.

Fakt, nie byłem w Chorzowie na spektaklu. Ale czy trzeba być na pogrzebie by wiedzieć, że pochowano zmarłego?
Ciri, znam Olafa22 i wiem że ma dość liberalny stosunek do interpretacji piosenek Mistrza, choć sam nie "udziwnia" ich, ale gra i śpiewa je perfekcyjnie i z dużym zaangażowaniem - On czuje, to co śpiewa. Wiele razy stawał w obronie, odbiegających o tradycyjnych, wykonań piosenek Jacka, wiec jeżeli teraz krytykuje, to co zrobiono w Chorzowie to znaczy, że naprawdę to przedstawienie zasługuje na krytykę. I tak na marginesie, zajrzałem na forum teatru i nie zgodzę sięz twierdzeniem że Olaf22 zrobił cyrrk na forum, chyba ze dla maniaków teatru, którzy jak zauważyłem popadli w samouwielbienie, każda krtytyka to skandal.
olaf22 napisał(a):Napisałem też, że "artyści" którzy stworzyli to dziełko, to nędzni plagiatorzy. tak bowiem uważam.
Piszesz tyle o tym plagiacie, a jakoś nie podajesz przykładów... Że niby w piosence "Krzyk"? A jak niby mają być wtedy ubrani aktorzy? Logiczne jest, że tak jak na obrazie Muncha...
Pisałeś też coś na forum Rozrywki o plagiacie w "Obławie", ale do dziś się nie doczekałam szczegółów...
Przemek napisał(a):jeżeli teraz krytykuje, to co zrobiono w Chorzowie to znaczy, że naprawdę to przedstawienie zasługuje na krytykę.
A skąd on może wiedzieć, że zasługuje na krytykę, skoro tego nie widział? Szanuję inne opinie ludzi w tym temacie, którym się nie podobało, bo byli i wiedzą o czym piszą. Olaf nie wie.
Ciri napisał(a):A jak niby mają być wtedy ubrani aktorzy?
Myślę, że oryginalnie by było, gdyby wsytąpili nago. To by było tzw. "nowe odczytanie piosenek JK.
Ciri napisał(a):Logiczne jest, że tak jak na obrazie Muncha...
Logiczne też jest, że Cezar trzyma hełm legionisty a Katarzyna smycze. No tak, logiczne! W koncu tak stoi w tekście!
Rozumiem, że tylko i wyłącznie chwilowy brak technicznie sprawnego wahadłowca powstrzymał reżysera "Krzyku" przed wystawieniem "Kosmonautów".
Juz sobie wyobrażam "Kosmonautów" po chorzowsku! Dwóch aktorów w celofanowych kalesonach, z gaśnicami na plecach i rurką od odkurzacza w życi!.Tańczą coś a'la Deszczową Piosenkę (stepowanie w kokpicie rakiety, potrójne salto w stanie niewazkości). Zajadają się zupką w proszku! Przeżuwając sypki barszcz ukraiński śpiwają "Ile jemy mięsa w proszku i słodyczy". Następnie garściami wkładają do kieszeni mieszankę wedlowską.
Ciri napisał(a):A skąd on może wiedzieć, że zasługuje na krytykę, skoro tego nie widział?
Ano nie byłem na spektaklu. To prawda. Ale widziałem ileś już prób tzw. aktorskiego spiewania JK. Wszystkie, w mniejszym lub większym stopniu były beznajdziejne. Słuchałem nagrań z Chorzowa. Nie tylko tej 7 minowej zlepianki. Słuchałem też fragmentów płyty ze spektaklu. Fragmentów dlatego, że całej płyty słuchać się nie da. No, w kazdym razie, to co słyszałem woła o pomstę do nieba.
W "Manewrach" jakieś pobrzmiewające efekty przesuwania zamka w radzieckim karabinie Mosinowa,
W "Poczekalni" pani słowa "napcha ryło" śpiewa jak nowennę do Matki Bowskiej Nieustającej Pomocy
"Rejtan" brzmi jak cyrkowa "Parada Karzełków"
"Przedszkole" coś jakby Lizą Minelli pobrzmiewa. Wyobrażacie sobie "przedszkole" zaśpiewane przez rosłą brunetkę w kabaretkach?
Olaf22 napisał(a):Logiczne też jest, że ceraz trzyma hełm legionisty a Katarzyna smycze. No tak, w koncu tak stoi w tekście!
I takie są skutki pisania, jak sie nie widziało - że niby Cezar trzyma hełm legionisty?! :rotfl: Chyba nie w tym spektaklu olaf.
Co jest złego w rekwizytach? A o interpretacji już Ci pisałam na FTR, no ale Ty już masz swoje zdanie i w ogóle nie próbujesz nawet zrozumieć o co chodzi. Bo to Ty jesteś ekspertem od JK i nie musisz czegoś znać, żeby krytykować...

No i widzisz - znowu nie napisałeś o plagiacie w "Obławie", czy jakiś innych, oprócz "Krzyku"
Ciri napisał(a):Co jest złego w rekwizytach?
Alez nic! Niech żyją rekwizyty!
Dać Carycy Katarzynie wędkę z uczepionym na haczyku pluszowym szarakiem. Bo w końcu jest "już wolę łowić zające i jelenie"
Nie potrafisz przyznać, że piszesz głupoty, prawda?
Ciri napisał(a):Nie potrafisz przyznać, że piszesz głupoty, prawda?
Potrafię. Ale w tym wypadku nie muszę.
Albowiem argument pt. "przecież nie widziałeś tego spektaklu" jest niecelny. Zrozum, że wystarczy niewielka próbka, by wiedzieć, co nas czeka. Ba, w ogóle nie trzeba iść na tego rodzaju spektakle, by wiedzieć, co czeka widza. No, ale z przyzwoitości - przyznaję - należy się z jakąś reprezentatywną próbką materiału zapoznać.

Tak, jak nie trzeba być na każym pogrzebie, by wiedzieć, co tam będzie. Tak samo, jak telenowele wszystkie sa do siebie podobne, jak serwisy wiadomości są w większości takie same, jak większośc zespółów popowych rżnie wszystko na jedno kopyto, tak większość tzw. aktorskich wykonań piosenek JK jest jednakowo ch...jowa. Nie wiem, z czego to wynika? Prawdopodobnie z faktu, że większośc reżyserów i tzw. aktorów nie ma pojęcia, na czym polega wykonywanie JK, na czym ta twórczość polega. Prawdopodobnie nie wiedzą nawet dobrze, kim był Kaczmarski.
Bo z wykonywaniem JK jest taki jeden maleńki problem, z którego mało kto sobie zdaje sprawę (są jednak wyjątki, np. pewien poznański zespół - oni mają świadomość), otóż mało kto uświadamia sobie, że poza przyzwoitym słuchem i jakim takim głosem (czym w sumie może się poszczycić wielu rozmaitych piosenkarzy) trzeba mieć jeszcze dość gruntowne merytoryczne przygotowanie do spiewania JK. Trzeba mieć wiedzę! Wiedzę o tym, co się śpiewa, o autorze i o tej Twórczości w ogóle. A na wiedzę trzeba czasu. Dużo czasu! Trzeba bardzo się naslęczeć nad tą Twórczością, by mieć owo przygotowanie, owe nie tylko praktyczne, ale i teoretyczne podstawy.


Ale wracając do wątku -
Nie trzeba było iść do Pałacu Kultury 10 kwietnia 2005, by wiedzieć, że tzw. wielcy artyści sceny polskiej odstawią tam kolejny pokaz żenady. Bo tzw. wielcy artyści scen polskich grając koncerty w PKN zawsze odstawiają chałturę. Jeszcze się taki koncert nie zdażył, który nie byłby żenujący. Czasem sa koncerty lepsze, czasem gorsze, ale ogólnie wszystkie są do d...y.
Ja miałem całkiem spora probkę tego, co się wydarzyło w Chorzowie. Więcej nie chcę. Za więcej dziękuję!Wyrobiłem sobie opinię na podstawie tego, co słyszałem + późniejsze recenzje widzów.
Olaf ma racje, dodam jeszcze że w Kaczmarskim najważniejszy jest tekst a nie choreografia i efekty specjalne. Nie trzeba oglądać spektaklu, to trzeba usłyszeć, a jak sam Olaf przyznał, usłyszał wystarczająco dużo, by miećprawo do wyrażenia opinii.
Prawo do wyrażania opinii - zgoda, ale nie jeżeli pisze się nieprawdę! Chodzi mi o konkretne przykłady podane przez Olafa - o hełm w ręce Cezara i plagiat w "Obławie" - toż to Bzdury. Ktoś, kto Widział "Krzyk", wiedziałby o tym... Proszę bardzo, niech Olaf krytykuje, choćby aranżacje czy wykonanie, ale pisanie o reszcie jest bez sensu.
Tak samo jak pisanie, że jak się widziało coś podobnego, to cała reszta będzie tak samo beznadziejna. Otóż "Krzyk" jest inny i trzeba to zobaczyć, żeby zjechać z góry na dół. Ja wcale nie uważam, że "tekst", który jest według was w Kaczmarskim najważniejszy, został zatracony w "Krzyku". Jest niezwykle czytelny i dociera do ludzi, dociera do tych, którzy nie znali wcześniej twórczości Jacka. Ale, będę to powtarzać do obrzydzenia - trzeba zobaczyć połączenie słów z obrazem, żeby powiedzieć, że się nie udało.
Sugerowanie się "późniejszymi recenzjami widzów" jest lekko śmieszne - wyobraźcie sobie proszę, że na Forum TR (i w ogóle poza tym forum) też są ludzie, którym nieobca od lat jest twórczość Kaczmarskiego, a mimo to im się podobało. Czemu nie zasugerujesz się ich opiniami?

Pzdr.
Zrobiła się z tego wymiana zdań pomiędzy Olafem i Ciri, która do niczego nie prowadzi.
Porównanie "Krzyku" z "Galerią" mocno jednak przesadzone. Blizsze byłyby tu związki z tym nieszczęsnym koncertem z 13 grudnia.
Olaf choć nie był na spektaklu, to jak widzę dobrze "czuje" jego "klimat".
Ja jednak jestem ciekaw dlaczego moderatorce forum Teatru Rozrywki ten spektakl się podoba??? Bo mam wrazenie, ze zamiast podjąć dyskusję z przedstawionymi tu argumentami podjęła jedynie wątki jej wygodne. Mam też nadzieję, że jej ewentualne uzasadnienie pokaże inne argumenty niż te, które prezentują na jej forum, zauroczone teatrem groupies (czekające, że kolejny raz Pan Talarczyk pokaże swoją maestrię).
Uprzedzam spektakl widziałem i nie nabiorę się na głęboki sens zgrytającej maszyny
Z pozdrowieniami z Katowic
T.
Ja tam byłem na spektaklu i nie wierzę, że Olafa tam nie było. Pisze tak jakby wszystko widział. Po prostu teraz mu wstyd, że tam poszedł. Nie łam się Olaf, nie byłes sam.

Wystarczy przesłuchać parę razy piosenek JK w oryginalnym wykonaniu i wszystko wróci do normy. Ja jeszcze za drugim razem, słuchajac "Obławy" widziałem jak przy akompaniamencie młota wilki zjadaja Jima Morrisona (też wilka?) itd. ale juz jest dobrze...
Wracam do siebie....
Droga Ciri, żeby dodać coś do wypowiedzi poprzedników, zaznaczę od razu że spektaklu nie widziałem (o czym w tym wątku już pisałem), więc o jego części wizualnej się nie wypowiadam, ale za to nabyłem płytę z jego ścieżką dźwiękową i słuchałem jej bardzo dokładnie kilkukrotnie (a więc mam pewną przewagę nad tymi którzy spektakl widzieli tylko raz). Niestety moja opinia jest zbieżna z wypowiedziami innych forumowiczów. Jest oczywiście w tym spektaklu kilka ciekawie i dobrze zaśpiewanych utworów ale przedstawienie jako całość, z twórczością Jacka nie ma wiele wspólnego. Reżyser, dosyć przypadkowym doborem repertuaru, wyrażeniem zgody na mocno awangardowe aranżacje oraz bardzo kontrowersyjnymi pomysłami artystycznymi kompletnie nas nie przekonał. Czy nie zastanowiło Cię Ciri, że nikt na tym forum ( a sporo ludzi spektakl widziało lub słyszało) spektaklu nie pochwalił? On jak mniemam, może się podobać przede wszystkim ludziom, którzy, że użyję takiego neologizmu, naszej "kaczmaroficznej" wrażliwości nie posiadają. Olaf reaguje oczywiście może przesadnie emocjonalnie i wyraża to co myśli w charakterystycznym dla siebie, przeasadnie kwiecistym stylu, ale tutaj go akurat rozumiem. Jego "kaczmaroficzna" wrażliwość jest po prostu jeszcze większa niz pozostałych, bo on jest artystą... U Pana Talarczyka taką wrażliwość trudno dostrzec. Pozdrawiam
Olaf22 napisał(a):Ano nie byłem na spektaklu. To prawda. Ale widziałem ileś już prób tzw. aktorskiego spiewania JK. Wszystkie, w mniejszym lub większym stopniu były beznajdziejne.
?
Czyżbyś, Olaffie, zmienił zdanie i przeniósł się do obozu tak zwanych talibów?
Jeszcze niedawno o ludziach przywiązanych do tradycyjnych wykonań pisałeś z ironią - tu, na tym forum.

Ja się oczywiście zgadzam z Twoim aktualnym zdaniem. Tak zwani aktorzy biorący się za piosenki JK, nawet nie mają pojęcia, kim właściwie był "ten Kaczmarski". Ich podejście i brak szacunku do swojej pracy powoduje, że te "dokonania" po prostu nie mogą być dobre. I nie chodzi tylko o interpretację, ale przede wszystkim o to, że ci ludzie zmieniają tekst, zapominają go, mylą się. Zgroza...

W tym kontekście wrocławska "Galeria" była po prostu rewelacyjna, bo tam przynajmniej prawidłowo podano tekst.

KN.

PS. Olaffie! "Rzyć" - w znaczeniu, w którym tego słowa użyłeś - pisze się przez "rz".
tamn napisał(a):jednak jestem ciekaw dlaczego moderatorce forum Teatru Rozrywki ten spektakl się podoba??? Bo mam wrazenie, ze zamiast podjąć dyskusję z przedstawionymi tu argumentami podjęła jedynie wątki jej wygodne. Mam też nadzieję, że jej ewentualne uzasadnienie pokaże inne argumenty niż te, które prezentują na jej forum, zauroczone teatrem groupies (czekające, że kolejny raz Pan Talarczyk pokaże swoją maestrię).
Dziwne, że ja widzę to inaczej... ale na każdym forum jest tak samo - swój broni swego. Gdybyś przeczytał nasze wcześniejsze posty, może byś zauważył, że to Olaf wybiera sobie z moich wypowiedzi, to co mu pasuje i nie potrafi przyznać, że to co se wymyślił nie do końca jest prawdą. W kilku postach pytałam go też o ten "ordynarny plagiat" w "Obławie" - jakoś do teraz się nie doczekałam reakcji... Ja sobie wybieram? Dobra, niech będzie.

Mógłbyś mi wyjaśnic, dlaczego obrażasz użytkowników FTR? My jesteśmy tam zauroczeni teatrem (te groupies mogłeś se darować), tak jak wy tu Kaczmarskim. Piszemy dobrze o Talarczyku, bo od lat obserwujemy go w innych rolach, wiele osób widziało też inne jego spektakle, o których wy nie macie pojęcia. I dlatego wiemy co piszemy, mówiąc że "Krzyk" mu się udał i zasługuje na pochwały.
Chętnie Ci napiszę dlaczego spektakl mi się podoba, tylko już widzę jaka będzie wasza reakcja - wyśmiejecie mnie i powiecie że się nie znam. Słucham Kaczmarskiego parę lat, choć nie znam wszystkich jego płyt (czyli pewnie nie mamy o czym gadać, bo tu przecież sami znawcy). I tu pasuje mi to co napisał moderator:
lodbrok napisał(a):Czy nie zastanowiło Cię Ciri, że nikt na tym forum spektaklu nie pochwalił? On jak mniemam, może się podobać przede wszystkim ludziom, którzy, że użyję takiego neologizmu, naszej "kaczmaroficznej" wrażliwości nie posiadają
No i o to chodzi. Ludzie, którzy nie posiadają tej "kaczmaroficznej" wrażliwości patrzą na "Krzyk" inaczej. Nie jak na kiepską podróbkę piosenek Kaczmarskiego, tylko jak na spektakl teatralny Według jego piosenek. Nie wkurza nas to, że ktoś miał czelność zrobić nowe aranżacje, zmienić parę słów w tekście, użyć rekwizytów, ba, nawet się nam to podoba!
Wy po prostu tego nie rozumiecie, bo, tu się zgadzamy, mamy inną wrażliwość. Dla mnie nie jest złe coś, dzięki czemu młodzi ludzie dowiadują się o istnieniu Kaczmarskiego, a po wyjściu z teatru szukają oryginalnych wykonań (poczytajcie na FTR ile osób się zainteresowało jego twórczością, ja sama paru osobom pożyczałam moje płyty). Nie jest dla mnie zły spektakl, po którym mój tata, w młodości szalejący na ogniskach z gitarą, śpiewając teksty Jacka, mówi mi, że to było mocne, a najbardziej podobała mu się muzyka...

Czy możecie pojąć, że dla mnie ten spektakl jest wspaniały, bo widzę, jak olbrzymią pracę wykonali wszyscy aktorzy TR, po efektach widzę, ile potu musieli wylać na próbach tancerze, ile wysiłku ich wszystkich ten spektakl kosztował...
A siedząc na widowni widzę i słyszę, że oni te teksty czują, że zrobili je po swojemu i chcą mi coś powiedzieć, od siebie. Słucham ich uważnie i nie zakłóca mi odbioru myśl, że Jacek śpiewał to inaczej i że nie słyszę gitary. Bo szarpie mi serducho smutek Marii Meyer, łzy w oczach Artura Święsa, rozpacz Małgorzaty Gadeckiej, śmiech Elżbiety Okupskiej... i dla mnie to jest ważne - to, że ci wszyscy ludzie trafiają do mnie, zresztą nie tylko do mnie, trafiają z własnymi interpretacjami i coś w nas poruszają, zmieniają, zmuszają do przemyślenia paru spraw. I do powrotu.
Wy trzymacie się wykonań Jacka i was to nie przekonuje - wasze prawo. Ale są też ludzie, do których to trafia. Nie traktujcie nas proszę jak gorszych. My też cenimy Jacka. Ja go cenię. Ale potrafię słuchać oryginału, a później iść na "Krzyk" z radością, że mogę być częścią tego magicznego przedstawienia. I dobrze mi z tym.

Pzdr.
Sorry za długość :wink:
Wreszcie mogę zadowolić Olaffa i w całej rozciągłości nie zgodzić się z tym, co mówi. (Uwaga - o zadowoleniu piszę żartobliwie.) Mam nad nim tę przewagę, że nie tylko nie widziałem spektaklu, ale nawet nie słuchałem fragmentów. (Uwaga – o przewadze znowu żartobliwie!) Olaff ma rację, że wystarczy niewielka próbka, żeby wiedzieć, co nas czeka. (Odtąd już na poważnie, och, jak powaznie.) Ale ta w/w próbka wystarczy do tego, żeby nie iść i nie męczyć się, a nie żeby potępiać w czambuł całość. To kwestia uczciwości recenzenckiej. W historii literatury jest mnóstwo krytyków, którzy zjechali coś, czego nie widzieli. Zwykle odnotowywani są jako figury komiczne (na czele z takim, który zjechał spektakl odwołany w ostatniej chwili z powodu choroby aktora, ale on o tym nie wiedział, bo nie był – za to wiedział, jak fatalnie ów aktor zagrał tego wieczora).

W ogóle w większości uderzacie w tony „Wara profanom od Kaczmarskiego!”, a Olaff wręcz sugeruje, ze aktorowi trzeba wieloletnich studiów (poza aktorskimi), żeby pojął i sprostał zadaniu. Nie wiem jak dla kogo, ale dla mnie większym autorytetem w dziedzinie aktorstwa jest Holoubek. Otóż on twierdzi, że im aktor inteligentniejszy, tym trudniej mu się gra i co najwyżej - według sławnego powiedzenia Holoubka - „inteligencja aktorowi nie przeszkadza w graniu”. Nie ma mowy o tym, żeby zalety umysłu i ducha pomagały. Aktor na scenie ma czuć, a myśleć i mieć wiedzę ma widz.

Gdyby Szekspir wstał z grobu i zobaczył większość dzisiejszych swoich inscenizacji (i to tych uważanych za wybitne) poszedłby do grobu z powrotem dobrowolnie. Teatr według Kaczmarskiego nie powinien mieć nic wspólnego ze stylem Kaczmarskiego. To nie jest prawda, że po śmierci Kaczmarskiego najlepiej zaśpiewa jego piosenki ten, kto najbardziej się zbliży do sposobu jego wykonania. Ten sposób jest niepowtarzalny i każde podróbki będę imitacją lub plagiatem. Czyms nietwórczym. Najlepiej w przyszłości zaśpiewa Kaczamrskiego ten, jak sądzę, kto najdalej od niego odejdzie. Ale żeby do tego doszło – trzeba próbować, mylić się i nawet ponosić klęski. Nie można nałożyć embarga na złe wykonania Kaczmarskiego. One są potrzebne, żeby znaleźć drogę właściwą. Kaczmarski już na scenie nie zaśpiewa – więc trzeba dać szansę tym, co będą chcieli zrobić to za niego.

Złych wykonań Szekspira jest jeszcze więcej niż tych dobrych, po których poszedłby do grobu. Ale on żyje dzięki jednym i drugim. Mało tego, te dobre powstają dlatego, że powstają także te złe. Jak powiadał Wokulski – nieważne są spodziewane zyski, ważne, żeby interes się kręcił. Inaczej upadnie.

Cho naturalnie lepsze i sprawiajace wiecej przyjemnosci sa spektakle dobre.

I to wszystko niezaleznie od tego, czy ów konkretny omawiany spektakl jest dobry czy zly.

Pozdrawiam
Ciri napisał(a):Wy po prostu tego nie rozumiecie, bo, tu się zgadzamy, mamy inną wrażliwość. Dla mnie nie jest złe coś, dzięki czemu młodzi ludzie dowiadują się o istnieniu Kaczmarskiego, a po wyjściu z teatru szukają oryginalnych wykonań (poczytajcie na FTR ile osób się zainteresowało jego twórczością, ja sama paru osobom pożyczałam moje płyty).
Tytułem wstępu napiszę, że nie widziałem spektaklu więc nie będę się wypowiadał na jego teamt.
Wypowiem się natomiast ogólnie w kwestii "przedstawień opartych na twórczości JK".
A więc: dobrze, że są, dobrze, że propagują twórczośc Kaczmarskiego, dobrze jeśli zachęcają do jej "zgłębienia". "Zły" spekatakl może mieć jednak działanie przeciwne - może "odstraszyć" od JK, dlatego "my kaczmarofile" ( :wink: ) staramy się takie spektakle "tępić".
Tyle ode mnie.

Pozdrawiam
Zeratul

P.S. Mam nadzieję, że nie rozwinie się z tego kolejna dyskusja w stylu "Salonu..." Sad
Dziwnie to może zabrzmi, ale ja rozumiem obie strony. Ciri próbuje bronić tego, co jej się spodobało, a użytkownicy tego forum wyrażają się niepochlebnie. Ja spektaklu nie widziałem, nie słyszałem żadnych wykonań... Gdybym usłyszał to pewnie by mi się nie spodobało. Ale: jeżeli ten spektakl przekonał kogoś do sięgnięcia po płytę Jacka i człowiek się wciągnął, to już jest duży plus. Jeżeli ludzie podjęli próbę, dali coś z siebie, naprawdę im zależało a nie po prostu odtrąbili co im kazano, to nawet jeśli bardzo to odbiega od oryginału, to przynajmniej się starali. Rozumiem Olafa i innych, pewnie sam zgrzytałbym zębami słysząc dziwne interpretacje czy oglądając grę aktorską, która by do mnie w ogóle nie przemawiała. Ale cieszę się, że podjęto inicjatywę. Raczej ten spektakl wielbicieli Kaczmarskiego od jego twórczości nie odstręczy, a być może kogoś do niej przekona. Wykonanie liczy się bardzo, ale również liczą się intencje. Mam nadzieję, że gromów na siebie nie ściągam.
Po tym co piszesz Ciri, widzę, że z Twoją "kaczmaroficzną " wrażliwością jest wszystko ok. Bo Ty cenisz twórczość Jacka i zależy ci na tym żeby ją popularyzować. A żeby ją cenić nie trzeba jej znać super dokładnie. Mnie nie wkurza, że ktoś śmiał zrobić nowe aranżacje tylko, że te aranżacje w wielu wypadkach trafiają kulą w płot. Ja wiem, że sztuka nie zna granic i w zasadzie wszystko jest dozwolone (widać to w szczególności w sztuce nowoczesnej), ale jak dla mnie, wszystkiemu musi przyświecać jakiś artystyczny cel a nie jedynie taki, żeby coś zrobić inaczej, oryginalniej. Mówiąc konkretnie o ile bardzo ciekawą propozycją jest zaśpiewanie tytułowej piosenki "Krzyk" niemalże szeptem, to ja rozumiem ten zabieg i choć on mi się może nie podobać, to ma jakiś sens, jest w tym jakiś dramat, jakieś emocje. No ale już w interpretacji "Poczekalni" za boga chińskiego nie mogę się doszukać czegokolwiek co by usprawiedliwiało takie wykonanie. Tu też mamy dramat tylko w sensie jak najbardziej tragicznym, a już gdy artystka śpiewa słowo "ryło" to ja rozdziawiam swoje ryło nad oryginalnością takiej interpretacji ale za nic sensu ani dobrego smaku doszukać się nie mogę. Zapewne "Bogurodzicę" też można wykonać w konwencji rockowej tylko ja się pytam po co i czyją wrażliwość ma takie wykonanie epatować? Metalowców? Czym można usprawiedliwić pocięcie "Korespondencji klasowej" na ileś kawałków? Traktujemy ją jako dżingla pomiędzy innymi utworami? Co to dało? Ja tego kompletnie nie pojmuję... Takich przykładów jest dużo więcej ale pisałem o tym w innym miejscu, analizując utwór po utworze, więc nie będę się powtarzał.

Ciri:"Czy możecie pojąć, że dla mnie ten spektakl jest wspaniały, bo widzę, jak olbrzymią pracę wykonali wszyscy aktorzy TR, po efektach widzę, ile potu musieli wylać na próbach tancerze, ile wysiłku ich wszystkich ten spektakl kosztował... "

Nikt nie neguje wkładu pracy artystów i ich dobrych chęci, którymi jak w przysłowiu, piekło jest wybrukowane. Bierz pod uwagę, jednak, że tak jak my możemy być skażeni przywiązaniem do oryginalnych wykonań jackowych utworów, tak samo Ty jesteś skażona emocjonalnym stosunkiem do chorzowskiego teatru, jego aktorów czy reżysera. Czy Twój sąd może być zatem obiektywny? Być może pan Talarczyk zrobił w życiu wiele dobrych przedstawień i jest znakomitym reżyserem. Ale tym razem niestety mu nie wyszło.

Ciri:"Wy trzymacie się wykonań Jacka i was to nie przekonuje - wasze prawo. Ale są też ludzie, do których to trafia. Nie traktujcie nas proszę jak gorszych. My też cenimy Jacka. Ja go cenię. Ale potrafię słuchać oryginału, a później iść na "Krzyk" z radością, że mogę być częścią tego magicznego przedstawienia. I dobrze mi z tym."

To tylko jedna strona medalu, że to trafia do wielu ludzi, że poprzez taki spektakl sięgają do J.K. Ale czy naprawdę cel ma uświęcać środki?. Uważam, że jeśli ktoś ma jakąś artystyczną wizję, nawet bardzo kontrowersyjną to tę wizję musi być widać, ona musi być konsekwentnie na scenie realizowana, musi szokować ( w pozytywnym znaczeniu tego słowa), poruszać, grać na emocjach widza, słuchacza. Żeby po takim widowisku móc powiedzieć, że przeżyło sie coś istotnego. Nie obraź się Ciri ale tutaj widza się oszukuje, daje mu się towar w pozornie ładnym opakowaniu, pozornie profesjonalnie przygotowany ale w rzeczywistości to jest taki erzac, wyrób czekoladopodobny. I to naprawdę nie chodzi o to, że jest to wykonanie inne od oryginału.
W ostatnią niedzielę w ramach Krakowskiego Salonu Poezji który niedawno otworzył swoje podwoje w Lublinie, wystąpiło dwoje aktorów którzy czytali wiersze Jacka z tomiku "Tunel" (przepraszam że nie powiadomiłem forumowiczów, ale dowiedziałem sie dosłownie w ostatniej chwili). Jednym z nich był znany wszytkim Wojciech Malajkat a drugą osobą, młoda lubelska aktorka Monika Domejko. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że recytacja utworów, ktore wielokrotnie czytalem sam, może wyzwolić we mnie takie emocje. I to tak ambiwalentne emocje. Jeśli chodzi o Malajkata to dał naprawdę popis aktorskiego kunsztu, nawet jeśli gdzieś się odrobinę pomylił w czytanym tekście (a mylił się rzadko) to potrafił doskonale z tego wybrnąć. "Oddział chorych na raka.." w jego wykonaniu był po prostu fantastyczny. Wydobył, miałem wrażenie, samego Jacka z wielu utworów jak żywego.... Miałem dosłownie łzy w oczach, aż ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Potrafił również zdobyć się na poczucie humoru tam gdzie to było wskazane. Naprawdę nabrałem do niego szacunku bo było widać, że przeżywa to co czyta i jest to dla niego ważne. Natomiast o popisach młodej lubelskiej aktorki chciałbym jak najszybciej zapomnieć bo nie dość ze myliła się w każdym (tak w każdym, miałem tomik więc sprawdzałem) utworze, zmieniając w ogóle sens poszczególnych wersów i słów, to w dodatku goniła tak jakby zaraz mial odjechać jej pociąg. W zestawieniu z Malajkatem to było po prostu zenujące. I nie wynikalo jedynie z umiejetności ściśle aktorskich, ale po prostu z przygotowania, z podejścia do tematu, z braku wlasnej artystycznej wizji tego co się ma pokazać przed ludźmi.
I o to chodzi Ciri. O profesjonalizm, o artystyczną wizję, o szanowanie widza. A nie oto, żeby wszystko było wierne oryginałowi. Możesz się obrazić Ciri, ale uważam, że Was, widzów ktorym się podobało, po prostu wpuszczono w maliny. Głównodowodzący spektaklem nie rozumiejąc materii, wyszedł z założenia, że ludzie i tak się nie kapną. Będzie się im podobać. No i się podobało.... Pozdrawiam

P.S. Proszę, posłuchaj "Poczekalni" w oryginale.
Witam!
Od pewnego czasu przyglądam się dyskusji na forum Teatru Rozrywki, od wczoraj również tej – jakże podobnej – tutaj i postanowiłam dorzucić moje trzy grosze.
„Krzyk według Jacka Kaczmarskiego” widziałam i jeśli napiszę, że wbiło mnie w fotel, wywarło na mnie pozytywne i niezwykle piorunujące wrażenie, że mnie zahipnotyzowało to pomyślicie, że zapatrzona w ten teatr, artystów i twórców tego spektaklu wychwalam ich, bo nie mogę inaczej. Otóż nie! Potrafię również krytycznie spojrzeć na sztukę, ale w przypadku „Krzyku…” przerasta mnie to. Wiadomo, że każdy ma prawo do własnego zdania i należy to uszanować… Można napisać, że pomysł nietrafiony, że wizja reżysera mogłaby pójść w inną stronę… ale po co nazywać wykonawców plagiatorami?? Po co obrażać?? Po co pisać o braku wrażliwości??
„Wystarczy jeden facet z gitarą i zachrypniętym głosem…” – przypominam, że mamy do czynienia ze spektaklem a nie koncertowym czy klubowym spotkaniem z twórczością Jacka Kaczmarskiego. Tu kolejne utwory – wg Was wybrane totalnie na chybił trafił – składają się na jedną całość, dla mnie niezwykle spójną i logiczną… Skoro spektakl i do tego muzyczny to chyba niezbędna jest choreografia – wg niektórych z Was zwykle czołganie się po podłodze, wycieranie sceny przez szaroburych tancerzy – ale ja nie potrafiłabym sobie wyobrazić pustej sceny, na której stoi jeden wykonawca i śpiewa „Obławę” czy „Mury”. Na miarę teatru nie miałoby to większego sensu.
Wiele uwagi poświęciliście tutaj nowym aranżacjom, które według większości z Was są zbędne. A przecież to właśnie dzięki nim twórczość Kaczmarkiego zyskała inny wymiar; zyskała swoje drugie, trzecie, czwarte a może i piąte dno.
Piszecie, że w twórczości Jacka Kaczmarskiego najważniejsze są słowa – zgadzam się – i pewnie dlatego właśnie te teksty, a nie inne posłużyły Robertowi Talarczykowi do stworzenia tego, co Wy uważacie za porażkę, może pomyłkę.. za coś, co nie powinno w ogóle zaistnieć. Weźcie, proszę, również pod uwagę fakt, że zamierzeniem reżysera nie było z pewnością prezentowanie widzom twórczości Jacka Kaczmarkiego w takiej postaci, w jakiej czynił to sam Mistrz. Chciał przy pomocy Jego twórczości stworzyć coś swojego, coś indywidualnego, w czym miałby swój skromny udział.
Pewnie nie raz i nie dwa bił się z myślami, czy powinien… bo liczył się z tym, że nie do wszystkich trafi, to, co zrodziło się w Jego głowie. Jednak za bezpodstawne uważam mówienie o braku wrażliwości u tego człowieka. Wypadałoby chyba najpierw, chociaż w małym stopniu „poznać” poczynania artystyczne Roberta Talarczyka. Zarówno te aktorskie, jak i te reżyserskie. Każdy spektakl w Jego reżyserii chwyta za serce, zmusza do refleksji, wciąga widza powodując, że inaczej zaczyna on patrzeć na to, co dzieje się po drugiej stronie rampy. Czyż właśnie to nie świadczy o nieprzeciętnej wrażliwości???
Wracając do „Krzyku według Jacka Kaczmarskiego” dodam, że to właśnie dzięki temu przedsięwzięciu poznałam tą twórczość i jestem przekonana, że gdyby nie ten spektakl, nigdy bym tego nie zrobiła... To chyba już jakiś sukces, prawda?
Ciri napisał(a):Bo szarpie mi serducho smutek Marii Meyer, łzy w oczach Artura Święsa, rozpacz Małgorzaty Gadeckiej, śmiech Elżbiety Okupskiej... i dla mnie to jest ważne - to, że ci wszyscy ludzie trafiają do mnie, zresztą nie tylko do mnie, trafiają z własnymi interpretacjami i coś w nas poruszają, zmieniają, zmuszają do przemyślenia paru spraw. I do powrotu.
To chyba najlepszy dowód na to, że teksty Jacka Kaczmarskiego mogą poruszać również w innych wykonaniach, również w innych niecodziennych aranżacjach.
Sama niejednokrotnie ocierałam łzy wzruszenia słuchając "Nawiedzonej", "Manewrów", "Świadków" i wielu innych...

Na koniec chciałam tylko zapytać: Olafie, a w której ręce Cezar trzyma ten hełm?? Bo nie zwróciłam uwagi... A to w ogóle jest Cezar?? Jednak chyba nie wystarczy zobaczyć kilka zdjęć, które nie wyrażają za wiele... No i o jaki plagiat w "Obławie" Ci chodzi??
Na wstępie witam honorattę - co dwie baby to nie jedna :wink:
Dobrze, że jest wreszcie ktoś, kto mi pomoże w dyskusji z mężczyznami na tym forum :]

Cieszę się, że ktoś mnie tu rozumie, dzięki chłopaki Smile
Zeratul napisał(a):"Zły" spekatakl może mieć jednak działanie przeciwne - może "odstraszyć" od JK, dlatego "my kaczmarofile" (:winkSmile staramy się takie spektakle "tępić".
Podzieliłabym widzów "Krzyku" na 3 grupy:
1 - Ci, którzy znają twórczość Kaczmarskiego (jeżeli im się spektakl nie spodoba, to na pewno nie przestaną słuchać JK, a jeżeli przypadnie im do gustu, to Teatr Rozrywki zyska nowych widzów Tongue)
2 - Ci, którzy o nim nie słyszeli, ale po wyjściu z teatru zaczynają szukać i wciąga ich jego świat
3 - Ci, którzy o nim nie słyszeli i po wyjściu z teatru dalej nie mają ochoty nic o nim wiedzieć
Widzę więcej za niż przeciw... a wy? :hyhy:

Ale tak na poważnie
lodbrok napisał(a):gdy artystka śpiewa słowo "ryło" to ja rozdziawiam swoje ryło nad oryginalnością takiej interpretacji ale za nic sensu ani dobrego smaku doszukać się nie mogę
Specjalnie sobie przyniosłam płytkę i słucham w kółko oryginalnej "Poczekalni" i naprawdę nie wiem o co chodzi z tym "ryło". W ogóle tego w tym utworze nie zauważam, bo mnie w tej piosence wzrusza końcówka w wykonaniu Marii Meyer - od słów "i patrzymy w starcze oczy" - jej smutek, rozpacz, mnie wciskają w fotel. A chwilę później dobija mnie Ela Okupska z "Nie lubię" - to jest świetna aktorka i widać po niej, że czegoś nie lubi, nie znosi czy w końcu nienawidzi - jej nienawiść we mnie uderza, pomimo tego, że pomija ona to niezwykle ważne słowo "ja"...
lodbrok napisał(a):Czym można usprawiedliwić pocięcie "Korespondencji klasowej" na ileś kawałków? Traktujemy ją jako dżingla pomiędzy innymi utworami?
Za pierwszym razem sama nie wiedziałam o co chodzi, tzn gdy skończyła się pierwsza część, okrojona na dodatek... I nie zgadzam się z kimś, kto na wcześniejszych stronach pisał, że ludzie już nie pamiętają o co chodziło w poprzednich częściach. Wydaje mi się, że przez ten podział lepiej ten utwór odbierają. Wyraźniej widzą co ten Stach wyprawia, jak się zmienia. I jak tata ciągle jest ten sam...
lodbrok napisał(a):Ty jesteś skażona emocjonalnym stosunkiem do chorzowskiego teatru, jego aktorów czy reżysera. Czy Twój sąd może być zatem obiektywny?
Może.
Chodzę do Rozrywki 5 lat. Dłuuuugo nie potrafiłam być obiektywna i kłóciłam się z ludźmi, którzy pisali, że coś było źle, czy jakoś aktor wypadł marnie. Ale to już na szczęście za mną. Nie zachwycam się wszystkim, co robi TR, aktorami bez wyjątku i potrafię już o tym napisać na "moim" forum. A czytając niektóre posty nowych widzów TR widzę, jak śmieszna byłam w tym uwielbieniu... Mam swoich faworytów, kilka ukochany przedstawień, ale nie patrzę już przez różowe okulary.

I dlatego też mówię, że nie znoszę (żeby nie powiedzieć, że mam ochotę wyjść z sali i trzasnąć drzwiami), gdy słyszę i widzę, co Andrzej Kowalczyk zrobił z "Autoportretem Witkacego". W ogóle mnie to wykonanie nie rusza, balet jest bezsensowny, a na te wrzaski pod koniec lepiej spuścić zasłonę milczenia... I już nawet nie porównuję tego do Jacka, ale do genialnego Bończyka w "Galerii"! Napiszę nawet, bardzo nieśmiało, że bardziej mi się podoba Bończyk od oryginału (widziałam "Galerię" dwa razy we Wrocławiu i kilkanaście na wideo).

Jeszcze bardziej nie trawię "Rejtana"! Nie lubiłam go od początku, nie miałam porównania z "Galerią", bo w tv to wycięli, ale gdy zobaczyłam ich "Rejtana", jakoś go bez problemu polubiłam. Nie pasuje mi niski głos Jacentego Jędrusika do tego tekstu i zgadzam się z kimś kto pisał wcześniej, że jeżeli się nie zna tekstu, można nie zrozumieć o co chodzi.

Tych dwóch piosenek nie znoszę. Nie przepadam też za "Pompeją" Marii Meyer. I może znowu miała w tym swój udział "Galeria" i cudny Sambor Dudziński. W ogóle on dodał do tej piosenki piękny szczegół, którego nie ma w tv - gdy na początku odkopuje ręką Pompeje, to nagle podnosi tę rękę do ust, otwiera, dmucha, a z ręki leci popiół... Magiczne, mówię wam.

A w ogóle to mam na cd całą "Galerię", włącznie z wyciętymi numerami (Rejtan, Zesłanie studentów, Ditko i Donia, Epitafium...). Gdyby ktoś chciał, chętnie przegram Smile

Wracając do Twojego posta lodbrok - nie mam teraz czasu na dalsze pisanie, może honoratta odniesie się do drugiej jego części Smile
Nie obrażam się też, bo nie ma o co - cenię Twoje zdanie...

Pozdrawiam
Stron: 1 2 3 4 5 6