Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: Kolejny udany występ Patrycji Kaczmarskiej
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
22.12, w Pałacu Zamoyskich, na ulicy Foksal, odbyło się spotkanie wigilijne. W pierwszej części wystąpili: Alicja Majewska, Halina Frąckowiak, Zbigniew Wodecki i Włodzimierz Korcz, z programem "Gwiazdo świeć, kolędo leć". Część druga to spotkanie opłatkowe, w gronie znakomitych artystów, na którym wystąpiła m. in. Patrycja Kaczmarska, Stanisław Elsner-Załuski, Grzegorz Bukała. Patrycja zaśpiewała "Kołysankę" z programu "Szukamy Stajenki". Po występie podszedł Zbigniew Wodecki, objął Patrycję i rozpłynął się w pochwałach - jak pięknie zaśpiewała (a wie, co mówi, bo ma słuch absolutny) Smile
Serdecznie gratuluję Patrycji udanego występu - słyszałem na własne uszy.
Dodam jeszcze, że wśród gości byli m. in. Barbara Krafftówna, Krystyna Sienkiewicz, Jerzy Gruza, Andrzej Kopiczyński, Teresa Lipowska, Edyta Wojtczak, Wojciech Pszoniak, Alicja Majewska, Halina Frąckowiak i całe rzesze innych vipów, których w tej chwili nie pamiętam, bo było ich za dużo Wink
Pogratulować! Smile
Oczywiście! Smile Widać, że robi postępy. Szkoda, że nie można Patrycji pogratulować tutaj osobiście...
Właśnie, właśnie... O plany występów mozna podpytać przy okazji?
A jakieś nagrania może będą dostępne?
PMC napisał(a):Dodam jeszcze, że wśród gości byli m. in. Barbara Krafftówna, Krystyna Sienkiewicz, Jerzy Gruza, Andrzej Kopiczyński, Teresa Lipowska, Edyta Wojtczak, Wojciech Pszoniak, Alicja Majewska, Halina Frąckowiak i całe rzesze innych vipów, których w tej chwili nie pamiętam, bo było ich za dużo
Ciekawe, czy rzucali się na szwedzki stół? I ciekawe, czy stół był szwedzki? Bo jeszcze jest tzw polski szwedzki stół - bardzo modny ponoć ostatnio. Polski szwedzki stół polega na tym, ze ludzie zamiast rzucać się na łososia, kawior, awokado z pastą krewetkową, zupę marchwiowo-imbirową itp, itd, otóż zamiast na to się rzucać, ludzie rzucają się na smalec, ogórki, kaszankę, salceson, czarne itd, itp. Pewnie w wersji świątecznej polski szwedzki stół polega na tym, że ludzie rzucają się na pierogi, śledzia, karpia w galarecie, albo makiełki (makiełki to jest potrawa-wyzwanie dla ludzi z aparatem ortodontycznym).
Nie wiem, czy Państwo zauważyło, że na bankietach zaproszeni, zazwyczaj przecież dość zamożni czyli raczej nie głodujący, koszmarnie głodnieją.
"Na myśl o bankieci,
slinka im leci" - jak śpiewał Adolf Dymsza albo inny Dodek
Już sama myśl, że będzie bankiet wzmaga w ludziach łaknienie do tak niesamowitych rozmiarów, że jak się, taki, dajmy na to, człowiek dobrze nie ustawi, jak w kostkę tego i owego nie kopnie, to się do kapusty z grochem, do tych pierogów z grzybami, do tego karpia w galerecie i tego śledzia w oleju, za Chiny Ludowe nie dopcha - już nie mówiąc o tym, ze ich, znaczy sie tego karpia, za Chiny też nie skosztuje.
Czemu ludzie głodnieją przed bankietami? Czemu rzucają sie na szwedzkie-polskie stoły i wymiatają wszystko z półmisków?
Byłem na kilku bankietach. Pamiętam dwa. Jeden to był bankiet u Geslerów po pogrzebie patrona tej strony. Ludzie, jak po tym pogrzebie żałobnicy byli głodni!!! Normalnie, zanim człowiek talerz znalazł, zanim ten widelec i ten nóż gdzieś po znajomości zdobył, to już prawie nie było czego na stole szukać. Wymiatano wszystko - do czysta i od razu.
A drugi bankiet w Muzeum Historycznym miasta Warszawy był. To dobry bankiet był - jeden z niewielu, na którym jadłem i piłem, co podano. Ale nie będę o nim więcej pisał, bo - jak mawiał św. pamięci ksiądz - ni ma do kogo pisaćBig Grin
Paweł Konopacki napisał(a):czarne
Wydawało mi się, że polską kuchnię znam, ale nie mam pojęcia, co masz na myśli... Wyjaśnisz?
Paweł Konopacki napisał(a):Adolf Dymsza albo inny Dodek
Czyli Adolf "Dodek" Dymsza, a właściwie Bagiński Wink Ale to chyba nie on...
A tak ogólnie, to podobno najlepiej poznać wychowanie, lub jego brak u człowieka właśnie przy stole - nieważne szwedzkim, czy polskim... Pod Twoimi obserwacjami mogę się podpisać wszystkimi kończynami...
I albo jestem ciemna masa, albo słusznie się dziwię, że nic na ten temat w twórczości JK nie znajduję (żeby choć troszkę pozostać w temacie Wink )
no jak to-przecież jest i bankiet i o zachowaniu przy stoleWink
Rzeczywiście:
Cytat:Nieudana to uczta co się kończy przytomnie,
Jeśli goście w otchłanną nie zapadną się głąb,
Kiedy jeden za drugim zdoła sobie przypomnieć
Komu nakładł po pysku, kto mu złamał nos, wybił ząb
m.in. datego nie cierpię wesel i innych pogrzebów... Ale zdaje się coraz bardziej odbiegamy od tematu...
pkosela napisał(a):ydawało mi się, że polską kuchnię znam, ale nie mam pojęcia, co masz na myśli... Wyjaśnisz?
Czarne? To jest taka prawie wędlina - wątróbka, kasza manna, krew, przyprawy. Można powiedzieć, ze to jeden z tańszych wyrobów wędliniarskich.
Cieszę się, że córka dąży do doskonałości swego ojca Wink
Paweł Konopacki napisał(a):Czarne?
To łódzki regionalizm. Jest jeszcze leberka, żulik i angielka. Wink
<!-- m --><a class="postlink" href="http://pl.wiktionary.org/wiki/Indeks:Has%C5%82a_w_j%C4%99zyku_polskim_-_regionalizmy_%C5%82%C3%B3dzkie">http://pl.wiktionary.org/wiki/Indeks:Ha ... C3%B3dzkie</a><!-- m -->

Pozdrawiam
Dauri
blaise14 napisał(a):Cieszę się, że córka dąży do doskonałości swego ojca
Co masz konkretnie na myśli?
Ma na myśli żeby było miło, no to gada.

[ Dodano: 28 Grudzień 2006, 22:15 ]
PMC napisał(a):Dodam jeszcze, że wśród gości byli m. in. Barbara Krafftówna, Krystyna Sienkiewicz, Jerzy Gruza, Andrzej Kopiczyński, Teresa Lipowska, Edyta Wojtczak, Wojciech Pszoniak, Alicja Majewska, Halina Frąckowiak i całe rzesze innych vipów, których w tej chwili nie pamiętam, bo było ich za dużo
No i co z tego? Komu chcesz zaimponować? Ludzie wstydu nie macie :o
Nie wszczynaj kłótni... PMC napisał po prostu relację, dodał, że byli tacy znamienici goście jak i wymienił ich. Gdzie on komuś próbuje zaimponować?
Wszczynanie kłótni nie było moją intencją. Jeśli kogoś uraziłem przepraszam.
No to piwko za nieporozumienie i koniec offtopa Smile
Elessar napisał(a):No to piwko za nieporozumienie i koniec offtopa Smile
A i ja postawię piwko Elessarowi i Luterowi Smile
dauri napisał(a):Jest jeszcze leberka, żulik i angielka.
a także krańcówka oraz migawka Smile

Co do imponowania nazwiskami, to mnie one jakoś szczególnie nie imponują. PMC wcale też z intencją imponowania nie musiał ich wymieniać.
Zawsze to inna publiczność niż pkosela, Młoda, tmach, Markowa, Krasny, Filip, Ola K, michalf, ja (kolejność przypadkowa i ew. pominięcia takoż Wink ), dla której Patrycja śpiewała niedawno. A zaproszenie na imprezę w towarzystwie artystów naszej sceny, jakby nie patrzeć, trzeba traktować jako wyróżnienie. Czyż nie?
Paweł Konopacki napisał(a):Co do imponowania nazwiskami, to mnie one jakoś szczególnie nie imponują.
No więc właśnie...
pkosela napisał(a):Zawsze to inna publiczność niż pkosela, Młoda, tmach, Markowa, Krasny, Filip, Ola K, michalf, ja
Inna na pewno, ale czy lepsza?
Szymon napisał(a):Inna na pewno, ale czy lepsza?
Lepsza w jakim sensie? Inna. Bez podtekstów.
Występ dla "branży" wydaje mi się wyróżnieniem. Mylę się?
Szymon napisał(a):Inna na pewno, ale czy lepsza?
Nie. Po prostu inna. Z tego, co wiem, to Patrycja traktuje tak samo każdą publiczność i jednakowo szanuje. Z Jej punktu widzenia był to występ jak każdy inny. Każdego odbiorcę należy szanować i nie można lekceważyć.
Paweł Konopacki napisał(a):PMC wcale też z intencją imponowania nie musiał ich wymieniać.
Prawda. Nie chodziło mi o to, aby komuś imponować, tylko o oddanie klimatu imprezy-dlatego też pisząc krótką relację wymieniłem nazwiska gości.
PMC napisał(a):Nie. Po prostu inna. Z tego, co wiem, to Patrycja traktuje tak samo każdą publiczność i jednakowo szanuje.
Big Grin Big Grin wybacz, być moze niepotrzebnie złośliwe, pytanie ale skąd taka wiedza? Smile bo szczerze mówiąc byłbym skłonny z tym twierdzeniem polemizować, "lecz zmilczę..." Wink
pozdrawiam serdecznie
Szymon napisał(a):Inna na pewno, ale czy lepsza?
pkosela napisał(a):Zawsze to inna publiczność niż
Ale o czym my mówimy? Ja nie podejrzewam, że tamtych ludzi w ogóle można nazwać publicznością. Bo publiczność z definicji, to jest grupa ludzi, która przyszła na występ po to, by tego wystepu posłuchać. A nie sądzę, by na ten bankiet ludzie poszli po to, by "Szukamy stajenki" słuchać. Oni tam na śledzia, na karpia, na kutię zaszli. Oni tam się napić wpadli a może - w najlepszym razie - poszli tam także po to, by podzielić się opłatkiem.
Oczywiście, mogło być różnie, ale znając nieco publiczność bankietową (powtarzam: nieco!), znając nico publiczność tzw. vipów, i znajac nieco realia występów przy okazji bankietu (nasz występ na stypie u Geslerów po pogrzebie JK), wiem, ze 90% gości ma kompletnie w d... występ. 90% gości jest zajęta żarciem, piciem wina i wódki, pogaduszkami itp. 90% gości występ nawet nieco przeszkadza, bo wypada niby go posłuchać a przecież ciekawiej byłoby sobie pogadać z kolegą - artystą.
Oczywiście, jak kogoś zapytać, jak występ się udał, to każdy chwali, a jak? Było super! Świetnie, chłopaki! Wie pan co, niech pan mi swój numer zostawi, to sobie na spokojnie porozmawiamy - ale powiem panu, że bardzo mi się podobało. Bardzo!
Nigdy nie dzwonią. Nigdy nie dochodzi do rozmów o występie, który bardzo się podobał.
I własnie dlatego, ponieważ już kilka takich sytuacji miałem, nie imponuje mi taka publiczność.
I taka mała anegdotka, którą opowiadał chyba Marek Tomaszewski - pianista, członek duetu Marek&Vacek. Otóż, Marek i Wacek, jak Państwo Szanowne za pewne wie, towarzyszli kiedyś legendarnej niemieckiej piosenkarce i aktorce, Marlenie Dietrich w jej polskiej trasie koncertowej. Niby wielkie wyróżnienie dla młodych polskich muzyków, ale fakt faktem, ze przez kilka koncertów pani Dietrich kompletnie nie interesowała się duetem. Koncerty wyglądały w ten sposób, ze w pierwszej częsci występował duet pianistów a w drugiej gwiazda - Marlena Dietrich. Dopiero w czasie koncertu w Gdańsku gwiazda zainteresowała się młodymi polskimi muzykami. A konkretnie, z garderoby w klisy wyciągnęły Dietrich wybuchające po każdym utowrze M&V owacje publiczności. Okazało się, ze publiczność nagradza support nie gorszymi brawami, niż gwiazdę. Po tym koncercie niemicka piosenkarka pozwoliła Tomaszewskliemu i Kisielewskiemu jadać w swoim towarzystwie obiady i kolacje ;-) .
Tak sobie myślę, że uwaga starszych kolegów -artystów skupia się na młodych estradowcach zazwyczaj nie wtedy, gdy młodzi mają obiektywnie coś ciekawego do powiedzienia. Uwaga starszych kolegów artystów skupia się na młodych dopiero wówczas, gdy młodym puliczność zaczyna głośno bić brawo, tak samo głośno jak starym gwiazdorom.
k. napisał(a):wybacz, być moze niepotrzebnie złośliwe, pytanie ale skąd taka wiedza?
A co za różnica skąd? Powiedzmy, ze PMC wie to ode mnie. Albo nie, wie to ze swoich abserwacji.
Masz wrażenie, ze Patrycja źle Cię - Ciebie, jako publiczność koncertową - potraktowała? Że lepiej potraktowała Alinę Janowską niż Ciebie?
Paweł Konopacki napisał(a):Ja nie podejrzewam, że tamtych ludzi w ogóle można nazwać publicznością. Bo publiczność z definicji, to jest grupa ludzi, która przyszła na występ po to, by tego wystepu posłuchać. A nie sądzę, by na ten bankiet ludzie poszli po to, by "Szukamy stajenki" słuchać. Oni tam na śledzia, na karpia, na kutię zaszli. Oni tam się napić wpadli a może - w najlepszym razie - poszli tam także po to, by podzielić się opłatkiem
Postawiłbym Ci piwo, ale już nie mogę tego uczynić w tym wątku - w każdym bądź razie wyjaśniam, że moje pytanie o to czy była to "publiczność" lepsza było pytaniem czysto retorycznym.

Pozdrawiam!
Paweł Konopacki napisał(a):A co za różnica skąd? Powiedzmy, ze PMC wie to ode mnie. Albo nie, wie to ze swoich abserwacji.
Masz wrażenie, ze Patrycja źle Cię - Ciebie, jako publiczność koncertową - potraktowała? Że lepiej potraktowała Alinę Janowską niż Ciebie?
nie bądź Pawle taki agresywny, powiedzmy że to co myślisz na temat źródeł wiedzy PMC jest bardzo ciekawe co nie zmienia faktu że ciekaw byłem czy PMC jedynie postuluje jakiś świat idealny w którym
PMC napisał(a):Patrycja traktuje tak samo każdą publiczność i jednakowo szanuje

czy też na przykład słyszał jakąś jej wypowiedź na ten temat. Natomiast masz rację o tyle że faktycznie to bez znaczenia skąd to wie, bo nie jest to prawdą; ale Twój słuszny gniew oznacza że Ty każdą publiczność traktujesz tak samo np taką geslerowską i to się oczywiście chwali.
pozdrawiam serdecznie
k
ps. żebyś się już nie musiał denerwować umówmy sie że: osoba która potrafi wyjść na scenę i powiedzieć że nie było żadnej próby albo że jest trochę senna nie jest osobą która jakoś głęboko szanuje publiczność i to co robi, masz oczywiście prawo uważać inaczej ale jeśli możesz nie przekonuj mnie do swojego stanowiska.
k. napisał(a):nie bądź Pawle taki agresywny,
TAKI agresywny nie jestem. Co najwyżej trochę poddenerwowany, gdy czytam głupie pytanie w stylu, "a skąd masz wiedzę" odnośnie stosunku PV do publiczności.
k. napisał(a):le jeśli możesz nie przekonuj mnie do swojego stanowiska.
Otóż to! Nieważne skąd ja czy PMC mamy wiedzę. Choćbyśmy tą wiedzę mieli z najpewniejszych źrodeł - Ciebie i tak nie przekonamy.
k. napisał(a):ale Twój słuszny gniew oznacza że Ty każdą publiczność traktujesz tak samo np taką geslerowską i to się oczywiście chwali.
Oczywiście, że nie traktuję każdej publiczności tak samo. Nie traktuję, tak samo, jak różna publicznośc różnie mnie traktuje. Wolę publicznośc przychodzącą na koncert dla piosenek JK, dla nas albo z jakichś innych mniej lub bardziej osobistych powodów, niż publiczność bankietowo-vipowską, która zazwyczaj nie jest zainteresowana ani wykonawcą ani wykonywanym repertuarem. Tzw. vipy w najlepszym razie nie są niemiłe. Prawdziwe wyjątki są nie nadęte, nie opryskliwe, sympatyczne. Jak ja mam ich wszyskich jednakowo traktować? Jednakowe traktowania jakiegoś buca i miłego, zainteresowanego występem człowieka, byłoby niesprawiedliwe - zwłaszcza dla tego drugiego.
widzisz Pawle pytanie nie było głupie, głupia albo naiwna była wypowiedź PMC.
Paweł Konopacki napisał(a):Nieważne skąd ja czy PMC mamy wiedzę. Choćbyśmy tą wiedzę mieli z najpewniejszych źrodeł - Ciebie i tak nie przekonamy.
tak jest dlatego że:
k. napisał(a):osoba która potrafi wyjść na scenę i powiedzieć że nie było żadnej próby albo że jest trochę senna nie jest osobą która jakoś głęboko szanuje publiczność i to co robi
Pawle stosunek do publiczności nie wyraża sie w słowach tylko w czynach, jak ktoś jest przygotowany do występu to publiczność szanuje jak nie jest i o tym mówi no to szanuje ją mniej. Nie jest to moją winą że Patrycji zdarzało się wychodzić na scenę i wygłaszać tego typu (jak wyżej) kwestie. Jeżeli Twoim zdaniem nie świadczą one o lekceważeniu publiczności to no cóż może sam zacznij ozdabiać swoje koncerty takimi kwiatkami.
Z drugiej strony wiadomo że nie da się każdej publiczności traktować tak samo i to jest oczywiste po co więc pisać że jest inaczej? i po co bronić takich tez?
pozdrawiam
k
k. napisał(a):Nie jest to moją winą że Patrycji zdarzało się wychodzić na scenę i wygłaszać tego typu (jak wyżej) kwestie.
Sądzę, że tego rodzaju "kwiatki", jeśli były (nie byłem świadkiem, ale nie wykluczam), są raczej skutkiem małego doświadczenia Patrycji a nie wyrazem lekceważenia. Bo to jest tak, że jak się tekst o braku próby słyszy siedząc w fotelu widza, to on faktycznie zawsze może razić. Razi wytrawnego konesera i człowieka, który pierwszy raz jest w teatrze/sali koncertowej/klubie. Dla publiczności bowiem znaczenie ma jakość występu a nie trudności, jakie towarzyszyły wykonawcom przed występem. Publicznośc chce udanego, dobrego widowiska i w dupie ma problemy wykonawcy. Natomiast jeśli wykonawca mówi, ze nie było próby, jest senny albo coś podobnego, to oczywiście może taki tekst być wyrazem lekceważenia, ale nie musi. Jeśli stary estradowy wyjadacz tak mówi, to pewnie dlatego, ze ludzi olewa. Ale wykonawca z małym, albo nawet żadnym stażem scenicznym, może to mówić szczerze, może to mówić po to, bo chce się usprawiedliwić, chce przygotować odbiorcę na to, ze występ może się nie udać. Niestety, młody wykonawca nie wie, że widza nie obchodzi nieudany występ. Nie ochodzą go ewentualne trudności.
Poza tym wykonawca z małym albo nawet z żadnym stażem, jeszcze nie wie, ze nie zawsze publiczności trzeba wszystko mówić. Młody wykonawca jeszcze nie rozumie, ze wchodzac na scenę rozpoczyna spektakl, w którym wykonawca jest po częsci aktorem i musi profesjonalnie odegrać rolę zaś widza nic nie obchodzi, ze aktora boli głowa, żona mu zmarła, córka puściła się z kulawym murzynem. Widz chce spektaklu, udanego spektaklu, gry w której aktor/wykonawca ma z wiedzem wygrać, targu w wyniku którego wykonawca musi widza kupić. Przecież zaden klient nie czułby się dobrze, gdyby, idąc na zakupy, sprzedawca mówił mu: wie Pan, ten towar może być wadliwy. A tak w ogóle, to ja dzisiaj mam słaby dzień jakiś i nie chce mi się tego towaru panu sprzedawać. Przyjdź Pan jutro, albo lepiej za tydzień. Jakby mnie ktoś tak potraktował, więcej bym nie przyszedł. I z występem na scenie jest trochę podobnie.
Widza nawet nie interesuje, że - choćby nawet wykonawca/aktor był świetnie przygotowany - spektakl/koncert zawalił akustyk. I tak wina spada na wykonawcę. Tak to już jest. Na tym między innymi polega doświadczenie i profesjonalizm, ze takie rzeczy się wie. A brak profesjonalizmu, doświadczenia polega na tym, ze się tych rzeczy nie wie a co gorsza, o trudnościach, problemach, złym samopoczuciu się publiczności mówi.
Są artyści, którzy - nawet w słabej formie - złych koncertów nie dają. To są megagwiazdy, jednostki najwyższego scenicznego formatu. Choćby się waliło i paliło, występ jest zawsze udany.
Ale do takiej formy dochodzi się latami i dochodzi do niej tylko garstka najlepszych. Niektórzy, choćby bardzo wybitni artyści, mimo wielu lat doświadczeniai tak nie osiągają formy i możliwości, które sprawiają, ze koncerty są zawsze na najwyższym poziomie. Kimś takim był przecież Kaczmar, który miewał koncerty genialne (mimo stosunkowo słabej kondycji psychofizycznej) i koncerty słabe. Do dziś, z niewiadomych przyczyn, TV emituje co jakiś czas koncert Kaczmara z Teatru Małego. Gra tam JK repertuar z "Między nami" a potem swoje najpopularniejsze piosenki. I - jak większość z nas wie - na tym koncercie jest w dupę pijany, śpiewa słabo, widać, ze się stara ale wycodzi to to różnie. Występ jest ogólnie słaby. Gdyby Kaczmar funkcjonował w prawdziwym przemyśle rozrywkowym, gdzie w gę wchodza wielkie kontrakty i wielkie pieniądze, za taki fatalny wystep pewnie jakiś znaczny sponsor mógłby się obrazić, mógłby nie zainwestować drugi raz, mogłoby nie być kolejnego kontraktu. Całe szczęście, że JK nie był gwiazdą megaestrady i nieco inne prawa władały jego występami, organizacją tych wystepów (zazwyczaj totalna amatorka) i wreszcie recepcją wystapień publicznych. Tak sam inne prawa władają imprezami, w których bierze udział Patrycja - choć oczywiście nie znaczy to, ze nie imają się Patrycji pewne ogólne zasady. Oczywiście, każdy wystepujący podstawowym - a opisanym wyżej - zasadom podlega. Z tym, że, przez wzgląd na małe doświadczenie, nie od razu przestrzegania wszystkich tych zasad należy rygorystycznie wymagać.

Podosumowując: ja bym tego rodzaju zachowań Patrycji, o których k piszesz, nie interpretował, jako lekcważenie. To jest brak doświadczenia, to jest w zasadzie żadne doświadczenie, bo jekież doświadczenie sceniczne ma PV, skoro istnieje publicznie od kilku miesięcy?
Oczywiście, Ty k jako publiczność możesz nie uwzględniać moich tłumaczeń - dla Ciebie liczy się udany spektakl i niec poza tym Cię nie obchodzi. Niemniej, skoro kwestię - Twoim zdaniem złego - stosunku PV do pewnej publiczności, podnosisz, to pragnę Ci zwrócić uwagę, że ów, Twoim zdaniem, zły stosunek do publiczności podczas jakiegoś tam wystepu, nie musiał być skutkiem lekceważącego stosunku PV do ludzi.
Paweł Konopacki napisał(a):Widza nawet nie interesuje, że - choćby nawet wykonawca/aktor był świetnie przygotowany - spektakl/koncert zawalił akustyk.
Święte słowa.
Stron: 1 2