Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Napisałem: ewentualnie.
Choćby w ten sposób, że kasę, jaką JK wydawał na Zygmusia - mógł w tym czasie wydawać na inną/może skuteczniejszą formę terapii, która (znowu: może) przedłużyłaby lub (znowu: może) uratowałaby życie Jacka. Oczywiście to tylko teoretyczne gdybanie.
Krasny napisał(a):Ta operacja też by nic nie dała wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, natomiast z całą pewnością odarłaby resztkę życia Mistrza z godności i samodzielności.
Słucham? Jak to odarłaby z gosności i samodzielności? To ludzie niepełnosprawni żyją niegodniei? Kur...Kraśny, szokujesz mnie swoimi wypowiedziami...
Krasny napisał(a):Wy uznajecie lęk przed nią za akt ludzki - a więc chwalebny.
Nikt nie ocenia lęku przed śmiercią w kateogiach:chwalebny - godny nagany. W ogóle o tym nie było mowy.
Krasny napisał(a):Bo zakładasz że
Krasny! Ja niczego nie zakładam! To Ty zakładasz, że JK był nadczłowiekiem.
Simon napisał(a):To tak jakbym ja czy Ty... I tego nie moge zrozumieć: jak można szukać pomocy u takich partyzantów?
Wyobraź sobie sytuację: idziesz do lekarza, ten rozkłada ręce, mówi, nie jestem czarodziejem, nie pomogę. Albo: niech pan zdecyduje się na taki zabieg, nie gwarantuję efektów, nie wiem, ryzyko? medycyna nie daje gwarancji, no, tak, skutki uboczne (bo oni nigdy nie nazywają tego wprost okaleczeniem)... A tu trafiasz do takiego B. i słyszysz: panie Szymonie, bzdury, istnieje masa możliwości, tylko, oczywiście, nie na NFZ, nasza skostniała medycyna nie dopuszcza istnienia takiej terapii, ale proszę spojrzeć na przypadki wyzdrowień. Czy coś w tym stylu. Nie zaryzykujesz, wiedząc, że i tu, i tu masz marne szanse, ale w tym drugim przypadku dostajesz NADZIEJĘ? (Może niekoniecznie na życie, ale na godniejsze dożycie, na mniejsze męczenie się?).
Wiesz, na pewnym etapie pacjent przychodzi do terapeuty głównie po nadzieję.
A mnie nie bądź taki pewny

Karol napisał(a):A mnie nie bądź taki pewny
Chodziło mi o to, że to tak, jakbysmy - ja lub Ty - zaczęli udawać lekarza...
Karol napisał(a):Nie zaryzykujesz, wiedząc, że i tu, i tu masz marne szanse, ale w tym drugim przypadku dostajesz NADZIEJĘ? (Może niekoniecznie na życie, ale na godniejsze dożycie, na mniejsze męczenie się?).
To dyskusja ślepych o kolorach...
Krasny napisał(a):Simonie w jaki sposób Bielka przyspieszył śmierć JK?
W prosty sposób, czy Jacek leczył się systematycznie w jakikolwiek inny sposób niż prepratamia Bielki?? Nie. Żył długo nie dlatego, że pomagały mu pseudoleki Bielki, ale dlatego że był silny i miał cholerną wolę życia, gdyby wspomóc to normalnym leczeniem może wszystko potoczyłoby się inaczej... Jacek był cholernie silny i dzieki temu walczył z chorobą, nie dzięki antyrze Bielki.
Paweł Konopacki napisał(a):Krasny napisał(a):Ta operacja też by nic nie dała wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, natomiast z całą pewnością odarłaby resztkę życia Mistrza z godności i samodzielności.
Słucham? Jak to odarłaby z gosności i samodzielności? To ludzie niepełnosprawni żyją niegodniei? Kur...Kraśny, szokujesz mnie swoimi wypowiedziami...
A tu akurat przyklasnę Krasnemu. Owszem, niepełnosprawność pozbawia samodzielności, a pewne jej aspekty - godności. Popytaj niepełnosprawnych, jak godnie żyją. Zapytaj ludzi ze stomią, z porażeniami itd., jakie to godne, gdy ludzie, nawet (zwłaszcza) najbliżsi się ich brzydzą. Media nas przyzwyczaiły do wizerunku dzieci chorych na raka, owiniętych rurkami i pod kontrolą piszczących aparatów, dzielnie walczących z chorobą. A zobacz, jak ta choroba wygląda, kiedy wyłączone zostaną kamery.
[ Dodano: 30 Listopad 2006, 23:22 ]
Simon napisał(a):To dyskusja ślepych o kolorach...
Drobna korekta: ja nie jestem tak zupełnie ślepa w tej dyskusji...
Ale oczywiste, że te rozważania są tylko naszym punktem widzenia. A wybór Jacka to była tylko jego decyzja i dylemat.
Paweł Konopacki napisał(a):Widzisz, ale problem polegał na tym, że cięcie nie dawało gwarancji życia - to raz.
Po drugie, musisz uszanować to, ze ktoś być może nie chciał zyć zyciem osoby niepełnosprawnej. Zwłąszcza ktoś taki, jak JK, czyli osoba, która starała się zawsze żyć "pełną gębą".
Ale ja napisałem co innego...
Krasny napisał(a):operacja też by nic nie dała wedle wszelkiego prawdopodobieństwa,
Co to znaczy?
nie ma to jak konstruktywna wypowiedz,
czy to nie Ty pisałeś godności mistrza? w dupie bym ja mial jakbym mial przezyc i sadze ze J.K. tez
czy to nie Ty pisałeś o chwalebnym pogodzeniu sie ze smiercia?
czy to nie Ty pisałeś ze J.K. nie można porównywac do smiertelników?
jak tak to wybacz
Krasny napisał(a):chodzi mi o to że fałszywe jest pojmowanie (tłumaczę to Marianowi) sprawy w kategoriach wyboru między życiem pewnym choć okaleczonym, a życiem z pełnym zdrowiem ale za to jedynie na ileś tam procent.
masz racje nie jest zbyt lotny wiec jesli mozesz to wytlumacz mi to szerzej bo narawde nie wiem o czym mowisz a rownie naprawde bym chcial
Karol napisał(a):ja nie jestem tak zupełnie ślepa w tej dyskusji...
Byłaś w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia czy "tylko" zdrowia?
Simon napisał(a):Karol napisał(a):ja nie jestem tak zupełnie ślepa w tej dyskusji...
Byłaś w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia czy "tylko" zdrowia?
Pomiędzy.
Krasny napisał(a):a 0,95% szansy na "długie życie"
Skąd Ty masz takie informacje? Nie przesadzasz trochę?
Karol napisał(a):Pomiędzy.
Wiesz, to bardzo szeroko zakres
Zatem nie dyskutujmy o kolorach
P.S. Vivka czeka.

Poważnie? W życiu bym nie wpadł...
Skąd wiesz,że bardzo nikłe szanse? Na jakiej podstawie? I co to znaczy bardzo nikłe,jeśli nie 0,95%? Mniej niż 10%,więcej?
Tak, dziekuje, teraz mówisz o wiele jasniej z tym że:
1. te procenty w ogole do mnie nie przemawiaja...
2. Alternatywne leczenie w tym wypadku było oszustwem, oszustwem człowieka któryma teraz kłopoty
3. może mam kompletnie bzdurne informacje ale operacja nie skazywała w "najlepszym wypadku" na całkowita niemoznośc mowienia - tu mi sie tylko wydaje acz jestem tego prawie pewny
4. no i ostatnie
Krasny napisał(a):Mistrz tego po prostu nie chciał. Tej operacji, bajzlu, leżenia w szpitalu
operacja, bajzel i lezenie w szpitalu moglo oznaczac zycie, uwazam ze normlny czlowiek wybrałby zywy bajzel niz martwy porzadek i godność...
tłumaczyles to juz tym ze mistrz miał znacznie wieksza swiadomosci "pewnych spraw" i jego byciem ponad (nie moge sie powstrzymac: jego nadczlowiczenstwem)
i to mniej wiecej tu sie nie zgadzamy...
Krasny napisał(a):Operajca dawała nie 95, a 0,95% szansy na "długie życie". Za to w 100% oznaczała że reszta tego życia, niezależnie od tego jak długa, będzie bez krtani, w szpitalu, z całym tym majdanem współeczesnej medycyny.
Bez krtani, czytaj: możliwości mówienia, to jeszcze nie najgorszy problem. A biorąc pod uwagę, jak ten bajzel w polityce zdrowotnej potrafi dokopać i tak cierpiącemu człowiekowi, perspektywa, którą oferował B., naprawdę może skusić nawet inteligentnego, niedającego sobie wcisnąć byle ciemnoty człowieka.
[ Dodano: 30 Listopad 2006, 23:47 ]
Simon napisał(a):P.S. Vivka czeka. 
Czekam na jakieś wolne miejsce w Twoim terminarzu
[ Dodano: 30 Listopad 2006, 23:49 ]
adam_marian napisał(a):2. Alternatywne leczenie w tym wypadku było oszustwem, oszustwem człowieka któryma teraz kłopoty
To jest inna kwestia. Ale czy Jacek wiedział, podejmując leczenie, że to oszustwo? Metody niekonwencjonalne są sobie nierówne; nie wszystko, co jest obok "twardej" medycyny, to fałszerstwo.
Karol napisał(a):Bez krtani, czytaj: możliwości mówienia
Nie do końca chyba...
adam_marian napisał(a):operacja, bajzel i lezenie w szpitalu moglo oznaczac zycie, uwazam ze normlny czlowiek wybrałby zywy bajzel niz martwy porzadek i godność
Tu się nie zgadzam z Tobą. I nie szafuj tu kto jest normalny,a kto nie w zależności od sytuacji,której nawet nie potrafisz sobie wyobrazić.
Jakby wiedział to by tego nie robił, jakby wiedział to nie bylby oszukany, to nie byloby oszustwa nawet bo jesli mamy do czynienia z oszustwem to musimy miec oszusta i oszukanego, zreszta to niewazne.
W przypadku raka srednim pomysłem jest leczenie sie ziołami i odejscie od "twardej" medycyny, ale masz racje to inna kwestia
Alek napisał(a):Karol napisał(a):Bez krtani, czytaj: możliwości mówienia
Nie do końca chyba...
Fakt, uprościłam. Chodziło mi raczej o wykorzystanie aparatu fonacyjnego w takim zakresie, w jakim czyni to człowiek, który pracuje głosem.
Co do tej dyskusji o strachu przed śmiercią, to znalazłem coś takiego:
Jacek Kaczmarski napisał(a):jak mówił ksiądz Tischner, nie należy się życia trzymać za wszelką cenę. Taka postawa, walka za wszelką cenę, staje się czymś nieludzkim, jakąś demonstracją, ideologią...
Czyli że desperacki strach przed śmiercią jest czymś nieludzkim, a dopuszczenie do siebie myśli o śmierci
jest jak najbardziej ludzkie.
Adam_Leszek napisał(a):Jacek Kaczmarsk napisał(a):jak mówił ksiądz Tischner, nie należy się życia trzymać za wszelką cenę. Taka postawa, walka za wszelką cenę, staje się czymś nieludzkim, jakąś demonstracją, ideologią...
Pamiętajmy, że te słowa wypowiadał ZDROWY Jacek Kaczmarski (to z "Pożegnania barda" czy się mylę?) My tu sobie też możemy dyskutować o tym i owym, ale punkt widzenia może zmienić się diametralnie w obliczu realnego zagrożenia zdrowia/życia.
A w sumie najgorsze jest to, że człowiek, który leczył (?) Jacka, od początku wiedział, że podaje mu coś, co nie ma żadnej wartości, więc dając złudzenie alternatywnego leczenia, zabrał mu jakiekolwiek leczenie. (Bo może gdyby JK wiedział, że albo operacja, albo nic, jego decyzja byłaby jednak inna).
Simon, o ile pamiętam, te słowa są z wywiadu "Jeszcze nie wiem, czy będę żył" (tego z Przekroju). Nomen omen.
Karol napisał(a):e podaje mu coś, co nie ma żadnej wartośc
Bez przesady - na przeziębienie - rewelacja :/
adam_marian napisał(a):W przypadku raka srednim pomysłem jest leczenie sie ziołami i odejscie od "twardej" medycyny, ale masz racje to inna kwestia
Jeżeli te liczby,co rzuca Kraśny (lub ich niemetaforyczne rozwinięcie),są na rzeczy,to lepiej ziołami...
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12