Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: Jak skończył Jacka "lekarz"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Ja dodam, że o ile wcześniej można było mieć jakieś nadzieje co do działania antyry, można było przypuszczać, iż Bielka faktycznie miał szansę pomóc chorym, to obecnie taki pogląd budzi u mnie zdziwienie. Mimo, że nie mamy pełnych informacji o działalności Bielki, to jednak to co teraz wiemy wystarcza do jednoznacznie negatywnej oceny jego działań i "leków".
Kuba Mędrzycki napisał(a):Czy poniekąd nie mając już 'nic do stracenia' nie poddałbym się podobnej kuracji? Ja tego nie wiem i nie może tego wydaje mi się wiedzieć nikt kto nie był w stanie świadomości śmiertelnej choroby.
Jak zwykle nic nie kumasz. Przecież w ogóle nie o to chodzi, co JK wówczas czuł i czy ktoś był w jego sytuacji, czy nie.
Alek napisał(a):A w kwestii szeroko pojętych oszustw "medycznych" - takie rzeczy dzieją się legalnie i wiele osób jest ich ofiarą: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.boiron.pl/products/show/34">http://www.boiron.pl/products/show/34</a><!-- m -->
No właśnie - a niewątpliwie są wśród nich osoby skądinąd inteligentne
Cytat:Z chemicznego punktu widzenia w lekach homeopatycznych zwykle nie ma nic - poza cukrem i wodą. Dlaczego więc wydajemy na nie kilkaset milionów złotych rocznie?

<!-- m --><a class="postlink" href="http://wyborcza.pl/1,75248,6448687.html">http://wyborcza.pl/1,75248,6448687.html</a><!-- m -->

Można oczywiście wierzyć w leczniczą skuteczność wody z cukrem, ale po co kupować w aptece? Można zupełnie niewielkim kosztem zrobić sobie samemu.
dauri napisał(a):Można oczywiście wierzyć w leczniczą skuteczność wody z cukrem, ale po co kupować w aptece? Można zupełnie niewielkim kosztem zrobić sobie samemu.
Może to po prostu kwestia tak zwanej autosugestii? Na zasadzie - lek to lek, a nie woda z cukrem. Im większa dolegliwość, tym bardziej się to objawia. Nieważne co to, ale cokolwiek by to nie było, a nosi znamiona leku, może pomoże.
Przemek napisał(a):Mimo, że nie mamy pełnych informacji o działalności Bielki, to jednak to co teraz wiemy wystarcza do jednoznacznie negatywnej oceny jego działań i "leków".
No widzisz, a ja uważam wprost przeciwnie! Jakie "to co teraz wiemy"?! Jeśli chodzi o mnie, to nie wiem nic ponad to, co wiedziałem od samego początku, czyli od pierwszej wizyty u B. w dniu 21 kwietnia 2002. I powiem Ci coś: jedyne, czego nie wiedziałem od tamtego dnia, to to, jakim cudem ten facet jeszcze nie siedzi! Kombinowałem na wszystkie sposoby, już nawet podejrzewałem, że ma układy z wymiarem sprawiedliwości i myślałem sobie, że w swym sprycie jest jednak głupi, bo nie ma siły na to, by w skończonym czasie nie trafił za kratki.
Przemek napisał(a):Zwykły oszust (że tak delikatnie to ujmę) żerujący na czyimś nieszczęściu.
Przemku, ale to było wiadomo od samego początku! No zlituj się - jakiś facet trzymający w mieszkaniu w mrówkowcu na Ursynowie buteleczki z płynem pachnącym ziołami i sprzedający je po tysiąc złotych za sztukę, i tłumaczący, że leczy raka antymaterią. W sensie czysto logicznym i zgodnie z aktualną wiedzą medyczną to jest piramidalna bzdura. A jednak nie zmienia to faktu, że tak zwane niekonwencjonalne metody leczenia (wspomniana już homeopatia, Vilcacora, jakieś metody wschodu i wiele przecież innych jeszcze) mają wciąż i niezmiennie swoich amatorów. Dokładnie na tej samej zasadzie, jak to, że każdy pogląd jest reprezentowany. Zastanów się przez chwilę, czym jest dla racjonalnie myślącego człowieka wiara w zmartwychwstanie Jezusa, wskrzeszenie Łazarza, niepokalane poczęcie i zamianę wody w wino? A jednak miliony ludzi (w tym wielu światłych) zaklinają się, że na serio w to wierzą! Czym wobec tego jest wiara w to, że jakaś mieszanka ziół usunie raka?
Widzisz Krzyśku, wszystko OK, ale mieszanie Bielki we wspomnianymi metodami leczenia jest nieuprawnione. Choćby taka medycyna wschodnia oparta o zioła, akupunkturę i trochę (a nawet sporo) filozofii ma pewne oparcie naukowe i tysiącletnie tradycje skutecznego stosowania. W przypadku Bielki mamy gościa, który wpadł na pomysł wyprodukowania leku na raka z pobudek czysto finansowych, w oparciu o własne fantazje. Uznał, że skoro jego mieszanka niszczy pleśń (o ile to prawda), to niszczy także raka, dorobił sobie do tego sprytne teorie mydlące oczy ofiar i sprzedawał to za grubą kasę. Ja prędzej bym zaufał szamanowi z amazońskiej dżungli niż jemu, zwłaszcza że ten pierwszy ma za sobą wiedzę swych poprzedników i lata praktyki.
Luter napisał(a):Przemku, ale to było wiadomo od samego początku! No zlituj się - jakiś facet trzymający w mieszkaniu w mrówkowcu na Ursynowie buteleczki z płynem pachnącym ziołami i sprzedający je po tysiąc złotych za sztukę, i tłumaczący, że leczy raka antymaterią.
Wiesz co Krzyśku, to ja już Ciebie zupełnie nie rozumiem. Pierw piszesz, że masz wątpliwości dotyczące antyry; z Twych słów wynika, że skłonny jesteś uwierzyć w jej skuteczność, a teraz piszesz, że od początku uważałeś Bielkę za oszusta i i nie wierzyłeś w skuteczność jego "leków".
To w końcu jak jest :/ ?
Dla mnie w ogóle nie jest problemem sam fakt, czym się JK leczył. Gdyby nie akcja pomocowa, gdyby nie ten cały szum o ratowaniu zdrowia i życia - rodzaj terapii wybrany przez JK, brak tej terapii, operacja, wszystko jedno co - uznałbym za całkowicie wolny wybór chorego, do którego ma prawo i wara innym od jego decyzji.

Ale było inaczej. Zorganizowano akcję, którą sam Kaczmar w pewnym momencie uwiarygodnił swoim uczestnictwem. Ludzie mieli ratować życie i zdrowie artysty. Mówiło się o kosztownej zagranicznej terapii, na którą bard nie ma srodków.
Jak jest z ofiarnością Polaków - wszyscy wiemy. Lubimy pomagać, lubimy dawać. I wtedy też tak było. Ludzie dawali. Każdy, kto w akcji wziął udział, na swoją miarę chciał Kaczmarowi pomóc, w jakimś niewielkim stopniu przyczynić sie do tego, aby bard mógł skorzystać z szansy ratowania zdrowia, zycia, może też głosu?
A bard? A bard tych ludzi zwyczajnie zrobił w konia. Bo głupia ofiarna tłuszcza nie wiedziała, że jej pomoc zasila kieszeń jakiegoś Zygmunta B. - gościa testującego swoje leki na muszkach drosophila melanogaster oraz na pleśni.
W tej sytuacji nie można mówić, że JK miał prawo zrobić co chciał! Nie! Nie miał prawa oszukiwać tych, którzy chcieli mu pomóc. Nie miał prawa ukrywać przed nimi, na co faktycznie wydawane są środki z akcji.
Spróbujcie sobie odpowiedzieć na dwa pytania. Pierwsze: czy gdyby nie akcja pomocowa i ofiarność ludzi, JK miałby możliwość kupowania antyry?
I pytanie drugie: czy gdyby JK wprost publicznie powiedział, ze kupuje jakąś antyrę u Bielki i prosi o finansową pomoc na ten zakup, ludzie by pomagali.
Moim zdaniem, ta i pierwsza i druga odpowiedź jest oczywsta.
Nawet jeśli by pomagali to z pewnością nie w takim wymiarze, jak to się działo.

Pomijam, ze gdyby publicznie JK powiedział o Bielce, pewnie następnego dnia u B. pojawiłaby się policja a dzisiaj pan Zygmunt siedziałby już za kratkami.

Moim zdaniem nie w samej decyzji JK jest problem, ale w, że tak powiem, społecznych przyczynach i konsekwencjach tej decyzji.

Inną sprawą, rzec można, biograficzno-psychologiczną jest, czy JK Zygmuntowi B. wierzył, czy nie wierzył. Wszystko wskazuje na to, ze wierzył. Tak to w każdym razie relacjonuje sam "lekarz" oraz część otoczenia JK z tamtego czasu.
I ok. To ta wiara jest zrozumiała - z różnych powodów. Człowiek chory, miał nadzieję, pan Zygmunt umiał przekonywac. Ok! Skoro niektórzy lekarze nie byli na 100% pewni, że antyra to lipa to czemu JK miał nie wierzyć, że substancja może jednak coś daje?
Paweł Konopacki napisał(a):Dla mnie w ogóle nie jest problemem sam fakt, czym się JK leczył. Gdyby nie akcja pomocowa...
A ty bankier ciągle o pieniądzach - chciałoby się żartobliwie, za Vabankiem, skwitować tę pisaninę... Niestety - zamiast śmieszyć mierzi mnie to ciągłe wypominanie Jackowi, iż w taki a nie inny sposób dysponował pieniędzmi otrzymanymi od ludzi. Trzeba było, kurwa, nie pomagać!
MacB napisał(a):Trzeba było, kurwa, nie pomagać!
Widzisz, i tu prezentujesz pierdolenie, którego nie cierpię. Tak, jak Ty, można uwalić każdy problem. I tak, lub podobnie, cały problem uwalało się w dyskusjach - na zasadzie robienia wyrzutów tym, którzy mieli wątpliwości.
Odpowiem Ci ztem inaczej: to trzeba było, kurwa, nie prosić o pomoc.
MacB napisał(a):Niestety - zamiast śmieszyć mierzi mnie to ciągłe wypominanie Jackowi, iż w taki a nie inny sposób dysponował pieniędzmi otrzymanymi od ludzi.
jeśli robienie ludzi w konia jest dla Ciebie normą, to faktycznie może Cię to mierzić.
Swoją droga, to nie Ty jesteś jednym z tych speców od medycyny, których Bielka potrafił przekonać?
Paweł Konopacki napisał(a):to trzeba było, kurwa, nie prosić o pomoc.
Czy Jacek kiedykolwiek aktywnie prosił o pomoc? Czy tylko za nią dziękował? Mnie wtedy nie było w Polsce, ani tez On nie interesował bardziej niż inny chory. Pytam wiec nie retorycznie, po prostu nie wiem.

e.
Elzbieta napisał(a):Czy Jacek kiedykolwiek aktywnie prosił o pomoc?
Nie, aktywnie nie prosił.
Prosił pasywnie.
Paweł Konopacki napisał(a):
Kuba Mędrzycki napisał(a):Czy poniekąd nie mając już 'nic do stracenia' nie poddałbym się podobnej kuracji? Ja tego nie wiem i nie może tego wydaje mi się wiedzieć nikt kto nie był w stanie świadomości śmiertelnej choroby.
Jak zwykle nic nie kumasz. Przecież w ogóle nie o to chodzi, co JK wówczas czuł i czy ktoś był w jego sytuacji, czy nie.
A mi się wydaje, że jednak o to. Wątek kręci się wokół Jacka, przynajmniej Ty go tak kręcisz. Kręcisz tak jak lubisz najbardziej. Bo sama kwestia 'doktora' i tej całej antyry jest już dawno jasna i oczywista.
Kuba Mędrzycki napisał(a):Kręcisz tak jak lubisz najbardziej. Bo sama kwestia 'doktora' i tej całej antyry jest już dawno jasna i oczywista.
Ja ten wątek ujmuję od tej strony, której zazwczaj się nie porusza i jednocześnie od tej strony, która mnie najbardziej dotknęła. Ja się osobiście poczułem oszukany, zrobiony ordynarnie w chuja przez człowieka, który w pewnym momencie był postacią dla mnie bardzo ważną.
Paweł Konopacki napisał(a):Prosił pasywnie.
To znaczy co robił, ja chce to zrozumieć. Czy pasywnie to znaczy, ze nie sprzeciwił się akcjom zbierania pieniędzy, a powinien, jeśli nie zamierzał się z nich rozliczyć-w sensie wypowiedzi na jaki 'lek' są one przeznaczone?
O ile dobrze pamiętam, na pierwszy wyjazd do Szwajcarii JK otrzymał pieniądze z Ministerstwa Zdrowia, potem rzeczywiście potrzebował pomocy jeśli chciał nadal tam jeździć. A o tym hochsztaplerze jednak komuś mówił, jeśli wierzyć słowom Bielki, ze po leczeniu Jacka przybyło mu pacjentów.
A jeśli i Jacek w to wierzył (nie wierze, ze wierzył, ale kto wie?, bo jednak te pieniądze szły w kieszeń Bielki).
Ja mam medyczne wykształcenie i wszelkie alternatywne metody mnie nie przekonują. Krew krokodyla podobno zawiera środek przeciw AIDS- wymordują teraz krokodyle, zanim naucza się syntetyzować analog. Podobno w lasach tropikalnych rosną rośliny, którymi można by leczyć raka.
Moze to dawało JK jakaś wiarę, ze są środki pozamedyczne -ja nie wierze w to co pisze, nie wierze, ze Kaczmar wierzył.
Zastanowiło mnie jedno zdanie z wypowiedzi Bielki -'przychodzili do mnie pacjenci w stanie terminalnym'. W takim stanie był wtedy Jacek, a jednak żył jeszcze pomimo tego leczenia, a jeśli dzięki -to te pieniądze były przydatne. Pawle nie czarujmy się- oboje wiemy i żadne z nas (przynajmniej ja) na 100% tego na forum nie napisze. Czekamy aż kto inny to zrobi, nikt Pawle tego nie napisze. A Jacek był tylko człowiekiem..

e
Paweł Konopacki napisał(a):Ja się osobiście poczułem oszukany, zrobiony ordynarnie w chuja przez człowieka, który w pewnym momencie był postacią dla mnie bardzo ważną.
dobrze się czujesz?
Przemek napisał(a):
Paweł Konopacki napisał(a):Ja się osobiście poczułem oszukany, zrobiony ordynarnie w chuja przez człowieka, który w pewnym momencie był postacią dla mnie bardzo ważną.
dobrze się czujesz?
Przecież Paweł to co napisał, sugeruje od ładnych paru lat.
Elzbieta napisał(a):To znaczy co robił, ja chce to zrozumieć.
A co to znaczy "prosił aktywnie"> Wprowadzasz jakieś pojęcie a ja mam tłumaczyć, o co chodzi? Moja odpowiedź była nieco żartobliwa, bo za żart uważam pytanie, czy JK prosił aktywnie.
Elzbieta napisał(a):Czy pasywnie to znaczy, ze nie sprzeciwił się akcjom zbierania pieniędzy, a powinien, jeśli nie zamierzał się z nich rozliczyć-w sensie wypowiedzi na jaki 'lek' są one przeznaczone?
Odwołujesz się teraz do norm postepowania, które najpewniej były JK obojętne.
Myślę, ze JK był głęboko przekonany, że cała ta pomoc mu się nalezy a on - zasłużony i wybitny - przed nikim nie musi się tłumaczyć z tego, co robi.

Ciekawe, że część z Was nie czuje w ogóle tego problemu. Ale podejrzewam, że łatwo byście go zrozumieli, gdyby jakiś dziennik opisał, ze np. księża pieniądze z tzw. tacy przeznaczają na samochody, domy i utrzymanie kochanek. Nagle by się okazało, ze jest pewien niewybaczlny i łatwy do pojęcia rozziew między celem deklarowanym a zrealizowanym. Wink Na nic by się zdała argumentacja, ze taca jest dobrowolna i w związku z tym, nikt przed darczyńcami nie musi się z niczego tłumaczyć.
Paweł Konopacki napisał(a):A co to znaczy "prosił aktywnie"> Wprowadzasz jakieś pojęcie a ja mam tłumaczyć, o co chodzi?
Prosił aktywnie oznacza, ze wystąpił publicznie i poprosił o pieniądze na leczenie -chyba słowo 'aktywnie' to oznacza. Alez Ty nie musisz mi tłumaczyć o co chodzi.
Paweł Konopacki napisał(a):Myślę, ze JK był głęboko przekonany, że cała ta pomoc mu się należy a on - zasłużony i wybitny - przed nikim nie musi się tłumaczyć z tego, co robi.
Jedyne o czym JK był głęboko przekonany, to to ze umiera . Jeśli kiedyś był dla Ciebie w jakimś sensie ważny, to nie zrobił Ciebie w nic, ani w ch...., ani w nic innego.Ale jeśli tak czujesz to Twoja sprawa. Mnie 'oszukał' umierając, zanim zdążyłam Go poznać. Mam Mu za złe ze umarł. Jak dla mnie mógł tymi pieniędzmi wytapetować pokój.Podobnie jak księża pieniędzmi z tacy.

e
Elzbieta napisał(a):Pawle nie czarujmy się- oboje wiemy i żadne z nas (przynajmniej ja) na 100% tego na forum nie napisze. Czekamy aż kto inny to zrobi, nikt Pawle tego nie napisze. A Jacek był tylko człowiekiem..
A księża pieniądze z tacy mają prawo wydawać w burdelach? Moze im kontakt z prostytutkami w czymś pomaga? Może dzięki temu nie mają problemów hormonalnych, które sa źrodłem rozmaitych, czasem niebezpiecznych powikłań. Może w tej sposób ratują swoje zdrowie i życie? Zresztą, to tylko ludzie, Elu. Ludzie dają na ludzki Kościół i wara od tego, co ludzki Kościół robi z tym datkiem. Można, kurwa, przecież nie dawać, jak ktoś nie chce. A jak już się dało, to nic nikomu do tego, czy taca idzie na dożywianie dzieci w stołówce parafialnej, czy na na osobiste potrzeby proboszcza.
MacB napisał(a):Trzeba było, kurwa, nie pomagać!
Ależ Maćku, przecież on nie pomagał! Chyba nie podejrzewasz, że na pomoc JK w chorobie dał chociaż jedną złotówkę?!
On na tej chorobie windował swoją osobę, reklamował się jako ten, który zastąpi Jacka na scenie. Oto cały jego wkład.

Zresztą całe gadanie o pospolitym ruszeniu mas obywateli, o tym jak to szarzy ludzie wpłacali masy pieniędzy - to przecież mit i zwyczajna manipulacja. Przypomnijmy sobie bowiem największe akcje pomocowe.

- Koncert w Sali Kongresowej (w maju 2002) organizowany przez Adama Borowskiego i Marcina Kunickiego. Był to koncert charytatywny, ale ludzie kupowali bilety, za które otrzymali występ całej plejady znanych artystów. Ze strony widowni nie była to więc darowizna, nikt tu nic nie dawał na zasadzie datków na WOŚP. Nie słyszałem natomiast, żeby ktoś z artystów (którzy grali za darmo) protestował.

- Aukcja Unii Wolności - wewnętrzna impreza, na której zebrano pieniądze na leczenie Jacka. Również nie słyszałem, by ktoś z tych ludzi protestował.

- "Od przedszkola do Opola" - najgłośniejsza chyba akcja pomocowa, program w TVP1 z wysyłaniem esemesów etc. Tak to zostało zapamiętane. Prawie nikt jednak (sądzę, że również wśród użytkowników tego forum) nie wie, że ani złotówka zebrana w tej akcji nie trafiła do Jacka. Dodajmy, że Trio Łódzko-Chojnowskie zainkasowało za występ w tym programie pieniążki (w czym nie ma, oczywiście, nic złego, ale rozpatrywanie ich występu w kategoriach datku na JK byłoby w tej sytuacji chyba bez sensu).

- pomoc udzielona poprzez organizację imprez charytatywnych przez osoby takie jak Ty czy Robert Siwiec. Ale znów - nie słyszałem, żeby ktoś z tych ludzi protestował.

Ergo: nie słyszałem, żeby protestował ktokolwiek z osób, które rzeczywiście Jackowi pomogły.
Kuba Mędrzycki napisał(a):Przecież Paweł to co napisał, sugeruje od ładnych paru lat.
No pewnie, tyle że kiedyś wypierał się tego, zarzucał kłamstwa ludziom, którzy go o to wprost oskarżali. Teraz widocznie tchórz uznał, że już można pluć wprost.

Moim zdaniem należy gościa po prostu ignorować. Ja robię tak od kilku miesięcy i jest to skuteczne. Wam radzę to samo.

[Dodano 4 kwietnia 2009 o 12:05]
Elzbieta napisał(a):Jak dla mnie mógł tymi pieniędzmi wytapetować pokój.
Elu droga, widzę, że się rozumiemy w tej materii. Chciałbym Ci kiedyś móc za to uścisnąć dłoń. Sam też tak myślę, a tak się składa, że ja akurat na leczenie Mistrza dawałem pieniądze - i to nie w ramach cegiełki za 10 złotych. I jeżeli dziś czegoś żałuję, to tylko tego, że jeszcze dałem za mało.
Elzbieta napisał(a):Ale jeśli tak czujesz to Twoja sprawa
No przeciez napisałem, że moja Big Grin I nie szafuj w co drugim zdaniu pojęciem śmierci, jakby ono miało zamknąć całą sprawę.
Elzbieta napisał(a):Jak dla mnie mógł tymi pieniędzmi wytapetować pokój.
Tak, swego czasu tez ulegałem temu chwytliwej opozycji: śmierć i śmiertelna choroba, dramatyczna świadomośc umierania kontra jakieś tam nieważne pieniądze i jeszcze mniej ważna pomoc. Tyle, że to jest efektowny zabieg w dyskusji mający pokazać przyziemnośc moich wątpliwości, ich zupełny brak wagi, wobec ciężaru śmierci itp
Dlatego do tej opozycji wiele razy sprowadzano całą dyskusję kiedy tylko zmierzała w śliskie rejony. Dzisiaj mnie takie dyskusyjne zabiegi zupełnie nie ruszają bo za dobrze wiem, że w tym, o czym ja mówię nie chodzi o pieniądze tylko o wielki zawód i poczucie oszustwa. Oczywiście jest to mój problem, choć - jak mi wiadomo - nie tylko mój. Twój, Elu, nie? Ok!
Jednak nie pisz, ze
Elzbieta napisał(a):kiedyś był dla Ciebie w jakimś sensie ważny, to nie zrobił Ciebie w nic, ani w ch...., ani w nic innego.Ale
jakby to była obiektywna prawda. To jest Twój sąd - osoby wysoce w sprawach JK nieobiektywnej. I tak o tym pisz, jak o swoim subiektywnym poglądzie.
Ja mam na ten temat pogląd inny. Mam prawo? Mam! Mam prawo ów pogląd wyrażać? Mam.
Dziękuję!
Paweł Konopacki napisał(a):A księża pieniądze z tacy mają prawo wydawać w burdelach?
Nie, bo ślubowali czystość.Dla mnie takie ślubowanie jest nieludzkie, ale jak długo istnieje, tak długo ma być przestrzegane.A jednak potrafiłabym wybaczyć księdzu - no właśnie, bo to tylko człowiek (nie mówimy o czynach kryminalnych) i nie pytam: to po co ślubował..
Paweł Konopacki napisał(a):to tylko ludzie, Elu.
To niech władze Kościoła Katolickiego zniosą celibat.Pracownicy (księża, bo nie postrzegam ich jako wysłanników Niebios) pozbędą się problemów hormonalnych.
Tak -uważam, ze gdy dobrowolnie się daje, to nie pyta się na co. Daje wszystkim proszącym- alkoholikom na piwko, narkomanom na następną dawkę -i nie pytam po co.Jak mała jest odległość od proszenia do dawania. Tzn. jak mało trzeba by nagle stać się proszącym. Miej to w pamięci, choć może wydaje Ci się niewyobrażalne.

e
BTW. Wszystkie moje wypowiedzi są zupełnie subiektywne. Kazdy ma prawo myśleć inaczej i inaczej czuć.Ty mam nadzieje również wypowiadasz się subiektywnie. Tylko trochę nieporęcznie w każdym kontrowersyjnym poście anonsować, ze otóż moja wypowiedz będzie subiektywna -bo zawsze jest.
e
Elzbieta napisał(a):Tak -uważam, ze gdy dobrowolnie się daje, to nie pyta się na co.
Dokładnie tak, Elu. Toteż ani jedna osoba spośród tych, którzy dawali, nie usiłowała go potem rozliczać z tych darowizn. Bo tak już jest, że jak ktoś naprawdę daje, to daje i już.
Luter napisał(a):należy gościa po prostu ignorować. Ja robię tak od kilku miesięcy i jest to skuteczne. Wam radzę to samo.
Ja nie będę ignorować nikogo, a Pawła lubię i rozumiem .Ba, cenie Jego upór w tej sprawie, a ze nie rozumiem do końca, to już tylko moja ułomność.

e
Elzbieta napisał(a):Ja nie będę ignorować nikogo, a Pawła lubię i rozumiem .
Oczywiście, że tak! Dlatego też tego fragmentu mojego posta nie kierowałem akurat do Ciebie, Elu.

Pozdrawiam serdecznie,
KN.
Luter napisał(a):Ależ Maćku, przecież on nie pomagał! Chyba nie podejrzewasz, że na pomoc JK w chorobie dał chociaż jedną złotówkę?!
no proszę, dzisiaj tak można mówić. Może gdzieś, na Liście albo Forum zachowały się jeszcze wpisy o organizowanych, m.in przeze mnie w Łodzi koncertach na rzecz JK. Były takie dwa. Gdzieś mam jeszcze cegiełki z jednego. Naprawdę musze to skanować, zeby wykazać, że kłamiesz? Dziś, po 7 latach łatwo mówić "nie pomagał", bo nikt przez tyle czasu nie trzyma kwitów, dowodów i tego wszystkiego, co pozwoli się bronić, przed Twoim kłamstwem.

Tu masz spis koncertów wszystkich (nie pamiętam, do którego momentu spis prowadzono) w tym także tych, organizowanych w Łodzi m.in przeze mnie. <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.iceage.pl/ludwik/jk/spraw.html">http://www.iceage.pl/ludwik/jk/spraw.html</a><!-- m -->
Seria koncertów w Zapiecku była połączona z kwestą i sprzedażą cegiełek - dochód poszedł na konto Fundacji Ludzie dla Ludzi.
A dzisiaj taki kmiot, jak KN, może mówić, że "on nie pomagał". No fakt, antyry nie woziłem.
Elzbieta napisał(a):Nie, bo ślubowali czystość.Dla mnie takie ślubowanie jest nieludzkie, ale jak długo istnieje, tak długo ma być przestrzegane.A jednak potrafiłabym wybaczyć księdzu - no właśnie, bo to tylko człowiek (nie mówimy o czynach kryminalnych) i nie pytam: to po co ślubował..
Ok, to inaczej zadam pytanie: czy księża za pieniądze z tacy mogą sobie wystawić
willę, kupić luksusowe auto, jeść w drogich restauracjach?
Elzbieta napisał(a):Ja nie będę ignorować nikogo, a Pawła lubię i rozumiem
I za to Ci dziękuję. Potrafisz rozmawiać a nie - na zasadzie uciekania od problemu - kłamliwie oskarżać, jak Luter.

Nota bene znamienne są w postach KN określenia typu "rzeczywiście pomagał". Zupełnie, jakby były dwa rodzaje pomocy i dwie kategorie pomagających. Byli zatem Ci, któzy pomogli rzeczywiście i reszta, której skromne datki się nie liczą. Zebrane w Łodzi 3 tys zł z jednego koncertu i chyba 2,2 tys z drugiego z pewnością należały do tej drugiej kategorii pomocy "nierzeczywistej". Małe żuczki organizujące małe koncerciki, nijak mające się do imprez w Sali Konkresowej - ci się nie liczą, im można powiedzieć, że nie pomagali. Bo co to jest 3 tys zł? To cena Yorka, albo średnia pensja w naszym kraju - czyli nic.
Paweł Konopacki napisał(a):czy księża za pieniądze z tacy mogą sobie wystawić
willę, kupić luksusowe auto, jeść w drogich restauracjach?
Nie.Zycie księdza zawsze kojarzyło mi się z czymś skromnym. Wiec świadoma, ze tak nie jest na tace nie daje te nieliczne razy, gdy w kościele jestem.Ale wszystkim ptakom niebieskim daje pieniądze, mimo świadomości na co. Wychodzi, ze nie jetem konsekwentna, albo, ze wole ptaki niebieskie bardziej od księży. Ja wiem doskonale do czego Ty chcesz doprowadzić w tej dyskusji, ale ja za nic tego nie napisze,choć niezbędną wiedzę posiadam.Wobec Jacka nie wykrzesam z siebie obiektywizmu.
e
Elzbieta napisał(a):a ze nie rozumiem do końca, to już tylko moja ułomność.
A może to nie twoja ułomność?
Paweł Konopacki napisał(a):Ok, to inaczej zadam pytanie: czy księża za pieniądze z tacy mogą sobie wystawić
willę, kupić luksusowe auto, jeść w drogich restauracjach?
Oczywiście, że mogą, przecież z czegoś muszą się utrzymywać...
Elzbieta napisał(a):y chcesz doprowadzić w tej dyskusji, ale ja za nic tego nie napisze,choć niezbędną wiedzę posiadam.Wobec Jacka nie wykrzesam z siebie obiektywizmu.
I to jest w Twojej postawie fair, że nie kłamiesz, nie udajesz, nie sciemniasz. Po prostu mówisz wprost, że o tej sprawie nie potrafisz myśleć ani obiektywnie, ani racjnalnie, że inne do niej przykładasz wartości i kryteria. I ok! Przynajmniej nie udajesz, że wszystko było, czy jest ok.

Widzisz, KN też niezbędną wiedzę posiada, co jednak nie przeszkadza mu kłamać i udawać. Ot, różnica klas..

[Dodano 4 kwietnia 2009 o 13:20]
Luter napisał(a):- "Od przedszkola do Opola" - najgłośniejsza chyba akcja pomocowa, program w TVP1 z wysyłaniem esemesów etc. Tak to zostało zapamiętane. Prawie nikt jednak (sądzę, że również wśród użytkowników tego forum) nie wie, że ani złotówka zebrana w tej akcji nie trafiła do Jacka. Dodajmy, że Trio Łódzko-Chojnowskie zainkasowało za występ w tym programie pieniążki (w czym nie ma, oczywiście, nic złego, ale rozpatrywanie ich występu w kategoriach datku na JK byłoby w tej sytuacji chyba bez sensu).
A za występ w imprezach pomocowych, w których i Ty, jako widz, brałeś udział, "inkasowaliśmy" wynagrodzenie? Jesli tego nie wiesz, zapytaj organizatorów.
Paweł Konopacki napisał(a):Ok, to inaczej zadam pytanie: czy księża za pieniądze z tacy mogą sobie wystawić willę, kupić luksusowe auto, jeść w drogich restauracjach?
To niezbyt dobrze postawione pytanie, gdyż zły jest sam system zbierania na tacę i dysponowania zebranymi pieniędzmi. Przy systemie zbierania na tacę i innych "co łaskach" (zamiast np. podatku kościelnego) o przeznaczeniu zebranych środków powinna decydować rada parafialna (demokratycznie wybrana przez wiernych należących do parafii i z nich złożona) - ile na wynagrodzenie dla każdego księdza, ile na biednych, ile na utrzymanie kościoła, itp. Od tego momentu nikogo nie powinno interesować, na co ksiądz wydaje pieniądze przyznane mu w ramach wynagrodzenia za pracę. Jeżeli woli kupić luksusowe auto zamiast innych rzeczy - jego sprawa.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12