Traf chciał, że kilka dni temu spotkałem przypadkowo na ulicy znajomego, którego nie widziałem od czasów przedszkola. Jak to mawiają: góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem...! Znajomy wygląda nieco osobliwie, a zachowuje się jeszcze bardziej osobliwie, poza tym cały czas kiwa się na różne strony, w podejrzany sposób porusza rękami, a wzrok ma cokolwiek błędny. Prawdę powiedziawszy niełatwo prowadzi się z nim jakikolwiek dialog. Przede wszystkim niespecjalnie umiałem znaleźć z nim wspólny temat i trochę irytowało mnie to, że zwracając się do mnie - mówił też jakby do całego świata - używa przeważnie drugoosoboliczbomnożnej formy, ale można się do tego przyzwyczaić. Już miałem się oddalić, kiedy nagle, zupełnie przypadkowo, ów znajomy wymienił nazwę: Habakuk. Zagadnąłem go w związku z powyższym co sądzi na temat tegoż Habakuka. Okazało się, że jest to temat dla niego całkiem istotny. Usłyszałem długi monolog, który starałem się w miarę możności zapamiętać - pomogło mi w tym zresztą nagranie kolegi. Ciężko było wszystko zrozumieć i spisać, ale zdecydowałem się poświęcić trochę czasu - w końcu był to głos, jak się zdaje, prawdziwego wielbiciela tego niezwykłego zespołu. Wyciąłem większość przekleństw i część sformułowań, która wydała mi się zbyt slangowa i hermetyczna, żeby ktoś z nas mógł ją zrozumieć. To co się ostało zamieszczam niniejszym poniżej. Oto co powiedział mój znajomy, z tego co mówił wnioskuję, że wytrwały słuchacz Habakuka:
Habakuk jest spoko, ziom. Zajebiście chłopaki grają. Uwielbiam ich dawne płyty. Pewnie nie znacie tych hiper tekstów, co je chłopaki kiedyś wymyślali po paru głębszych. Nieprzytomni prawie, a jeszcze pisali! I to jak pisali! To były, kurwa, przesłania!
Nowa sytuacja, nowy czas, nowa era!
Dobry czas dla Habakuk właśnie teraz!
Rzuciłem palenie, rzuciłem jedzenie.
Rzuciłem picie, rzuciłem tycie.
Rzuciłem leżenie, rzuciłem spanie.
Sałata na śniadanie, zdrowe odżywianie.
Mój qmpel to kurwa normalnie rzucił palenie, jedzenie, picie, spanie jak usłyszał ten tekst w wykonaniu chłopaków z Hbkk - tylko, kurwa, nie wiedział kiedy jeść te śniadania bo nie spał i mu się, kurwa, noc z dniem poprzestawiały - yo! Ja mu wtedy powiedziałem, żeby, kurwa, posłuchał co jest dalej, kurwa:
Mam statystyczne poparcie, jestem the best na starcie.
Jak się to słyszy to normalnie daje takiego powera, że normalnie odlot.
Odlot totalny - i to już po lufce na łebka. A jak się spali po giecie i poprawi to paroma browarami to naprawdę, ziomy, mówię Wam, kurwa:
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Niewidzialne, niewidzialne staje się widzialne
Miałem innego zioma, kurwa. Też słuchał Hbkka. Raz mu zaśpiewaliśmy rano:
Więc obudź się, obudź się, obudź, obudź się.
Przestań się pogrążać w tym śnie.
Obudź się, obudź się, obudź, obudź się
Przestań się pogrążać.
Więc obudź się, obudź się, obudź, obudź się.
Przestań się pogrążać w tym śnie.
Obudź się, obudź się, obudź, obudź się
Przestań się pogrążać.
Ale się nie obudził, kurwa. Niestety. Przesadził z tym blue sky . Ale miał pewnie odlot pierwsza klasa. Ja chłopaków ciągle słucham. Zajebiste są te ich piosenki dawne, kurwa.
Po sześciu lufach, i jeszcze na spidzie, kiedy się ładuje browarka za browarkiem to to jest taka przezajebista, że tak powiem, ilustracja tego, że tak powiem, stanu rzeczy, kurwa:
Moc wszelkiej mocy, źródło źródeł,
Wiecznie żywe, nawet gdy martwe, nawet gdy martwe.
Zawsze jest twórcze, zawsze jest kreatywne, zawsze jest twórcze.
Zawsze jest twórcze, zawsze jest kreatywne, zawsze jest twórcze.
To nie jest wyobrażenie kosmosu kozmik lecz żywe słowo.
To nie jest wyobrażenie kosmosu kozmik lecz żywe słowo.
Aktualnie to się zrobiła, że tak powiem niestety bynajmniej - chujnia z Habakukiem.
Sami widzicie (więcej rozpierdalających tekstów na
http://www.habakuk.art.pl - polecam!), że kiedyś to chłopaki naprawdę czuli klimat to sami widzicie. Człowiek odpalał sobie z ziomami siódmego blanta danego, że tak się wyrażę, dnia niestety. I słuchał sobie, kurwa - i to się wpasowywało przezajebiście:
Rastafari to nie kawał mięsa,
Rastafari to ziele, pamiętaj.
Rastafari to nie kawał mięsa,
Rastafari to ziele jest, pamiętaj.
Zielono było, kurwa. A teraz to oni coś zaczęli, kurwa, się staczać na niższe orbity. Po za małej lufce chyba chłopaki są. Wydali nową, kurwa, płytę. No to kupiłem, nie? Bynajmniej trzydzieści kilka złotych - to jest, kurwa, półtora gisa. Więc się poświęciłem, bo nie zawodzili przedtem. Zawsze był odlot. Włączam tę ich płytę całą i kurwa się, rozczarowałem, aż se musiałem blanta skręcić i wrzucić parę lekkich psychotropów, żeby się wyluzować. Tak na uspokojenie, kurwa. Włączyłem tę płytę i słuchałem. Z ziomami słuchaliśmy. I nam aż, że tak kurwa, powiem - oczy z orbit wybiegały. I to nie tylko od zioła. No bo, kurwa, chujnia wyszła - straszna porażka i w ogóle, kurwa, do dupy.
Mój ziom z bloku to chciał, kurwa, z ósmego piętra wyskoczyć, jak się dowiedział kto napisał teksty do tej nowej płyty Habakuka. Nawet wyskoczył. Ale z parteru, bo mu się kierunki popierdoliły i myślał że jedzie windą w górę, a pojechał w dół. No, ale tego no - kontynuując, że tak powiem. Załamka totalna - ta informacja, że teksty Kaczmarskiego.
Przecież ten ziomuś, ten cały niby Kaczmarski, nie jarał zioła! No to, kurwa - przecież wiadomo, że on nie może czuć klimatu. Więc my z ziomkami to byliśmy od razu, że tak powiem negatywnie nastawieni - ale jak usłyszeliśmy:
W pełnym słońcu w środku lata
Wśród łagodnych fal zieleni
Wre zapamiętała praca
Stawiam łódź na suchej ziemi
Owad w pąku drży kwitnącym
Chłop po barki brodzi w życie
Ja pracując w dzień i w nocy
Mam już burty i poszycie
No to, kurwa! Ja nie wiem jak wy, ale ja z tego chuja rozumiem. Włączyłęm se dla poprawy nastroju, że tak powiem, utwór, wcześniejszy:
I znów, kolejny raz,
Bez słów.
I znów, kolejny raz,
Bez słów.
I znów, kolejny raz,
Bez słów.
I znów, kolejny raz,
Bez słów.
Ta sama, kapela, a kurwa taka różnica! Płakać się chce, normalnie. Przejebane z tym nowym tekściarzem. Kurwa. Puściłem sobie jednak, z nadzieją, że to nie jest takie złe jednak piosenkę pod tytułem
Pijak, bo pomyślałem, że to może być ziomalskie. Pewnie nie o gandzi, ale zawsze coś.
Napełnij szklankę mi
Ostatni nalej raz
Ale to też jest chujowe. Browara ciągnąć ze szklanki? No co tu dużo mówić, chujowo!
Ale ja jestem wytrwały, ziom. Spoko. Słucham dalej:
Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów
Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i głów.
Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał,
I ciążył łańcuch, zwlekał świt...
Mnie chuj, normalnie, strzela. Sorry za te chuje wszystkie, ale kurwa, normalnie nie wytrzymuje! No rozpierdoliło mnie totalnie. Ja, kurwa, z tego - i wszyscy moi ziomusiowie kochani, cośmy, kurwa, byli fanami Hbkk naprawdę - nic nie rozumiemy!
Na chuja wzięli takiego przejebanego tekściarza? Jak teksty pisał Artur Szumlas na przykład to było coś! Ta głębia! To była zajebista sprawa. Spokojne Wasze rozczochrane. Zresztą bynajmniej niestety, kurwa, przytoczę trochę tekstów piosenek Habakuka. I takie małe porównanko zrobię. Mam nadzieję, że Was nie nudzę, ziomy. Spoko - to dajemy - to będzie porównanie tekściarzy Habakuka:
Szumlas:
Teraz spokojnie ruszam w słoneczny tan.
Bum tarara bam, bum tarara bam, bum tarara bam.
Teraz spokojnie ruszam w słoneczny tan.
Bum tarara bam, bum tarara bam, bum tarara bam.
OK allright, rege tonite.
OK allright, rege tonite.
OK allright, rege tonite.
OK allright, rege tonite.
Dobra zabawa plus duchowa strawa, medytacja w ruchu, swobodny skank.
W podróż wyruszam, uważaj kochanie, nie deptaj trawy, skacz!
Teraz spokojnie ruszam w słoneczny tan.
Bum tarara bam, bum tarara bam, bum tarara bam.
Biczysko, Sosnowski:
Sleep, stand, smoke, joke,
Ride, drive, smile, cry,
Drink, think, love, sing,
Take, make, wait, break,
Sleep, stand, smoke, joke,
Ride, drive, smile, cry,
Sit, eat, drink, think,
See, be, give, live.
Turbiarz:
Księże proboszczu i panie policjancie,
Może zapalicie dzisiaj po blancie.
Polityk pali gandzie, policjant pali gandzie.
Szumlas z Turbiarzem (to jest duecik dopiero!):
Takie jest życie.
Takie jest życie.
Takie jest życie.
Takie jest życie.
Takie jest życie w miejskiej dżungli.
Taką gramy tu muzykę.
Takie jest życie w miejskiej dżungli.
Taką gramy tu muzykę.
Takie jest życie.
Takie jest życie.
Takie jest życie.
Takie jest życie.
Kaczmarski:
Łzami niech kłamie - kto się współczuć wstydzi,
Śmiechem niech szydzi - kto nie zaznał skruchy,
W orszak niech wierzy - kto nie wie, gdzie idzie,
Orkiestr niech słucha - kto na głos jest głuchy.
Od razu widać, że ten Kaczmarski to jakiś chujowy tekściarz, nie? Kiedyś to Habakuk odpierdalał zajebiste kawałki. Można było się najarać przy tym, jak sam skurwysyn.
Ale ta nowa płyta to jest chuja warta. Przejebane, totalnie popierdolona. A poza tym to z tymi nowymi tekstami, tego całego Kaczmarskiego, to wychodzi po prostu
za dużo treści.
A na chuj nam treść, kiedy mamy gandzię?
W tym miejscu znajomy skończył swój nieco przydługi monolog. Ukłoniłem się grzecznie i poszliśmy - każdy w swoją stronę. Pomyślałem, że chcielibyście wiedzieć, jak reagują na
A ty siej... wielbiciele Habakuka i dlatego też zdecydowałem się zapis monologu mojego znajomego zamieścić powyżej. Przepraszam Wszystkich, którzy mogli się poczuć dotknięci treścią (!), względnie formą tegoż. Ja odpowiadam za nie w naprawdę niewielkim stopniu.
Pozdrawiam serdecznie!