W gruncie rzeczy tezy I.Pogonowskiego są dobrym przykładem na to, jak poważny problem można rozmienić na drobne. Na takiej zasadzie - poprzez zadawanie pozornie dociekliwych pytań - Przemek potraktował problem zniszczonego zydowskiego grobu. Przemek pyta: czy ludność miejscowa, która rzekomo zdewastowała grób to było 3 pijaczków, czy 30 trzeźwych, którzy z pełną świadomością popełnili karygodny czyn. Bo jak było 3 facetów, to można mówić o pijackim wybryku, a nie o antysemityzmie. Co innego, gdyby to było 30 facetów, zorganizowana grupa - wówczas można by być może mówić o antysemityzmie. No, ale nikt nikogo nie policzył, za rękę nie złapał, ludzie o zdarzeniu nie chcą mówić więc....zarzut antysemityzmu raczej upada.
Podobnie czyni Pogonowski i jemu podobni. W dyskusj o Jedwabnem starano się wielokrotnie podkreślać, że to nie jakieś tam społeczeństwo, tylko kilkunastu zwyrodnialców gnało na rynek, katowało i upokarzało Żydów. Żadne tam społeczeństwo!To był margines, pijaczki, paru degeneratów.
Tak argumentując udaje się rozmienić problem na drobne. Pogonowski pisze o nafcie, o tym, jak się ona wolno pali i jak to nie da się nią podpalić stodoły. A skoro naftą się nie da, tylko benzyną - a benzynę mieli Niemcy - to...już świetnie wiadomo kto faktycznie Żydów w Jedwabem spalił.
W ten prosty sposób Pogonowski wykazał bezpodstawność zarzutów Grossa. Cała ksiązka "Sąsiedzi" i jej przesłanie legło w gruzach pod naporem rzeczowej krytyki Iwo Cypriana.
Dalej już można się skupić na tym, czemu te - antypolskie -zarzuty Grossa miały w istocie służyć. I na tym też się w znacznej mierze skupiano w narodowo-katolickiej publicystyce. Nieważne, co pisał Gross -to oczywiste, że pisał antypolskie bzdury, które daje się obalić pierwszym z brzegu argumentem o nafcie, albo o zwyrodnialcach.
Ważne natomiast po co pisał!
[ Dodano: 30 Sierpień 2006, 22:22 ]
Przemek napisał(a):Jacyś podpici gówniarze zdewastowali grób, ale w relacji już nie mówi się o miejsowych wandalach, ale o miejscowej ludności. A skoro miejscowa ludnośc, to znaczy że to problem
Bo przecież miejscowi wandale nie są miejscową ludnością - jak wszyscy wiemy. Wandal też z definicji, nie może być antysemitą, prawda?. Jeśli ktoś po pijanemu rozwalił grób i zbezcześcił zwłoki, to za pewne gorzała mu uderzyła do głowy i tyle! O żadnym antysemityzmie nie może być mowy. Antysemityzm jest tylko wtedy,gdy na macewach namaluje się napis "Żydzi do gazu!"
A w ogóle, ilu trzeba ludzi, by mówić o "miejscowej ludności". 5 osób? 10? 30? a może dopiero od 1213 mieszkańca danego miasteczka zaczyna się kategoria "miejscowa ludność"?