04-20-2006, 04:03 PM
Wiersz "Tren Fortynbrasa" przedstawia czytelnikowi dwie postacie: Fortynbrasa właśnie i Hamleta. Najprostsza możliwa interpretacja tego utwóru mówi, że utwór jest ironiczny i autor staje po stronieHamleta, którego wiara w ideały i szlachetność doprowadziły do śmierci, a władzę przejmuje jakiś tyran z Norwegii...
Herbert dzielił w swej twórczości świat na materię (która jest niedoskonała, ułomna, zawodna) i duch(który co prawda jest doskonały, ale przez staje się abstrakcją). Podmiot liryczny Herberta zawszestaje po stronie ciała, to znaczy ludzkiego losu związanego z cierpieniem, codziennym, szarym życiem,po stronie błędów i poszukiwań. To, co doskonałe, boskie - jest u Herberta zarazem nieludzkie.
Wystarczy zaglądnąć do wierszy takich jak "Siódmy anioł", "U wrót doliny" i wiele, wiele innych (cykl o Panu Cogito). Szczególnie zaś uwagę zwraca "Apollo i Marsjasz" - w tym wierszu to Marsjasz jest ciałem, niedoskonałością i to z nim utożsamia się podmiot liryczny. A Apollo jest doskonały, ale jego nerwysą "z tworszyw sztucznych". W utworze "U wrót doliny" natomiast widzimy bunt przeciwko abstrakcyjnej, nieludzkiej doskonałości - bo co to za zbawienie, skoro drwal nie może wejść do nieba razem ze swoją
siekierą?!
Z świetle powyższych spostrzeżeń i na tle wspomnianych utworów chciałbym przedstawić inną interpretację "Trenu Fortynbrasa". Hamlet bowiem - przy przywołaniu odpowiedniej perspektywy - staje się męczennikiem, który zamiast zmagań z życiem wybrał "efektowny sztych", czyli tchórzostwo.Wierzył "w kryształowe pojęcia" a nie "glinę ludzką", a zatem zajmował się abstrakcyjnymi ideałami,zamiast zwykłymi ludzkimi problemami. I po tchórzowsku się wycofał, pozostawiając po sobie mit
niezrozumianego i tragicznego człowieka. Fortynbras natomiast wie, że potrzebny jest ktoś, kto będzie patrzył na "tarczę zegara" i "mrowisko",że sprawowanie władzy to nie zabawa, że ktoś musi wydawać dekrety o żebrakach i prostytutkach.
Sprawowanie władzy to zadanie niewdzięczne, Fortynbras zostanie zapewne zapamiętany jako tyran,a Hamlet jako męczennik i idealista... Ktoś musi pochylić się nad zwykłymi ludźmi, ubrudzić się,porzucić życie wśród kryształowych pojęć i podjąć walkę w codzienności.
A Hamlet? Pohamletyzował, zabił, dał się zabić, wypowiedział kilka nieśmiertelnych kwestii i stał się symbolem. Fortynbras wie, że władza jest obowiązkiem ciężkim i ktoś musi wziąć miasto za gardło i wstrząsnąć nim trochę, nawet, jeżeli przez to zajmie gorsze miejsce w historii.Porównująć "Tren..." i "Apolla i Marsjasza":
To Hamlet jest Apollem - idealistą, doskonałością; Fortynbras jest ciałem, ze wszelkimi jego przymiotami, z jego brudem i bólem.
Aby lepiej przedstawić moją myśl podam jeszcze jeden przykład niezwiązany z Herbertem:
"Upadek Ikara" Bruegla. Ikar podążył za marzeniami i spadł do morza. Jakie to tragiczne, jakie niezrozumienie go spotkało. I jeszcze na dodatek każdy go zignorował lub niezauważył.A przecież ktoś musi paść owce, ktoś musi zaorać pole. Ikar nie zrobi tego za nich, bo wolał polecieć i spaść. I zrobić z siebie nieśmiertelny symbol i natchnienie. A dzięki biednemu oraczowi dużo ludzi się naje, ale nikt go nie zapamięta... Co to za rozczulanie się nad Ikarem?
I co to za rozczulanie się nad Hamletem? Przecież on tylko podstępnie zrzucił całą odpowiedzialność na Fortynbrasa, który nie bał się odważnie sprostać rzeczywistości. W przeciwieństwie do Hamleta, o którym powstało dużo wierszy...
Herbert dzielił w swej twórczości świat na materię (która jest niedoskonała, ułomna, zawodna) i duch(który co prawda jest doskonały, ale przez staje się abstrakcją). Podmiot liryczny Herberta zawszestaje po stronie ciała, to znaczy ludzkiego losu związanego z cierpieniem, codziennym, szarym życiem,po stronie błędów i poszukiwań. To, co doskonałe, boskie - jest u Herberta zarazem nieludzkie.
Wystarczy zaglądnąć do wierszy takich jak "Siódmy anioł", "U wrót doliny" i wiele, wiele innych (cykl o Panu Cogito). Szczególnie zaś uwagę zwraca "Apollo i Marsjasz" - w tym wierszu to Marsjasz jest ciałem, niedoskonałością i to z nim utożsamia się podmiot liryczny. A Apollo jest doskonały, ale jego nerwysą "z tworszyw sztucznych". W utworze "U wrót doliny" natomiast widzimy bunt przeciwko abstrakcyjnej, nieludzkiej doskonałości - bo co to za zbawienie, skoro drwal nie może wejść do nieba razem ze swoją
siekierą?!
Z świetle powyższych spostrzeżeń i na tle wspomnianych utworów chciałbym przedstawić inną interpretację "Trenu Fortynbrasa". Hamlet bowiem - przy przywołaniu odpowiedniej perspektywy - staje się męczennikiem, który zamiast zmagań z życiem wybrał "efektowny sztych", czyli tchórzostwo.Wierzył "w kryształowe pojęcia" a nie "glinę ludzką", a zatem zajmował się abstrakcyjnymi ideałami,zamiast zwykłymi ludzkimi problemami. I po tchórzowsku się wycofał, pozostawiając po sobie mit
niezrozumianego i tragicznego człowieka. Fortynbras natomiast wie, że potrzebny jest ktoś, kto będzie patrzył na "tarczę zegara" i "mrowisko",że sprawowanie władzy to nie zabawa, że ktoś musi wydawać dekrety o żebrakach i prostytutkach.
Sprawowanie władzy to zadanie niewdzięczne, Fortynbras zostanie zapewne zapamiętany jako tyran,a Hamlet jako męczennik i idealista... Ktoś musi pochylić się nad zwykłymi ludźmi, ubrudzić się,porzucić życie wśród kryształowych pojęć i podjąć walkę w codzienności.
A Hamlet? Pohamletyzował, zabił, dał się zabić, wypowiedział kilka nieśmiertelnych kwestii i stał się symbolem. Fortynbras wie, że władza jest obowiązkiem ciężkim i ktoś musi wziąć miasto za gardło i wstrząsnąć nim trochę, nawet, jeżeli przez to zajmie gorsze miejsce w historii.Porównująć "Tren..." i "Apolla i Marsjasza":
To Hamlet jest Apollem - idealistą, doskonałością; Fortynbras jest ciałem, ze wszelkimi jego przymiotami, z jego brudem i bólem.
Aby lepiej przedstawić moją myśl podam jeszcze jeden przykład niezwiązany z Herbertem:
"Upadek Ikara" Bruegla. Ikar podążył za marzeniami i spadł do morza. Jakie to tragiczne, jakie niezrozumienie go spotkało. I jeszcze na dodatek każdy go zignorował lub niezauważył.A przecież ktoś musi paść owce, ktoś musi zaorać pole. Ikar nie zrobi tego za nich, bo wolał polecieć i spaść. I zrobić z siebie nieśmiertelny symbol i natchnienie. A dzięki biednemu oraczowi dużo ludzi się naje, ale nikt go nie zapamięta... Co to za rozczulanie się nad Ikarem?
I co to za rozczulanie się nad Hamletem? Przecież on tylko podstępnie zrzucił całą odpowiedzialność na Fortynbrasa, który nie bał się odważnie sprostać rzeczywistości. W przeciwieństwie do Hamleta, o którym powstało dużo wierszy...