Polowanie na Pana Cogito
Przez wiele lat Zbigniew Herbert twierdził, że przeżył próbę zatrucia go przez Służbę Bezpieczeństwa. Nikt mu nie wierzył. Ale dziś okazuje się, że mógł mieć rację...
Bulwersujace... :o Jednak można pisać o wszystkim, a ludzie i tak powiedzą, że za komuny było lepiej :zly:
W tej "tematyce" ukazały się dwa inne interesujące artykuły opisujące działania SB wobec Księcia Poetów.
Można je odnaleźć na stronie: <!-- w --><a class="postlink" href="http://www.herbertiada.prv.pl">www.herbertiada.prv.pl</a><!-- w -->
Pierwszy z nich to artykuł Tomasza Fiałkowskiego pt:"Baudeler, czyli Herbert oczami łapsów" ( dział "O Herbercie") a drugi autorstwa Grzegorza Majchrzaka pt:"Zbigniew Herbert pod lupą SB. Kryptonim "Herb". ( dział "eseje").
Dziękuję Ann za pamięć i pomoc
Coma napisał(a):W tej "tematyce" ukazały się dwa inne interesujące artykuły opisujące działania SB wobec Księcia Poetów.
Przede wszystkim jednak Zeszyty Literackie opublikowały - nie pamiętam - chyba miesiąc albo dwa miesiące temu zbiór materiałów operacyjnych dokumentujących próbę zwerbowania Zbigniewa Herberta.
Zeszyty HISTORYCZNE chyba raczej...
thomas.neverny napisał(a):Zeszyty HISTORYCZNE chyba raczej...
tak jest. Sorry. W pośpiechu pisałem
Tak już dla końcowego uzupełnienia: chodzi tu o 153 numer Zeszytów Historycznych.
Z ta proba otrucia Ksiecia Poetow w Poznaniu, to Siedlecka o tym pisała.
A tu :
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.bosko.pl/relaksik/?art=1001">http://www.bosko.pl/relaksik/?art=1001</a><!-- m -->
Na jakiej podstawie tak sądzisz ?
Polecam jeszcze raz odpowiedni fragment z książki Joanny Siedleckiej Pan od Poezji.
s.319-325.
Cieszę się, że znasz książkę J. Siedleckiej.Książkę, która zawiera wiele nieścisłości, co zresztą wykazała najbliższa rodzina Poety. Warto także, przed wydaniem sądów o wymyśleniu sobie przez Z. Herberta wątku AK abyś przeczytał także książkę Bohdana Urbankowskiego pt:" Poeta, czyli człowiek zwielokrotniony".
Katarzyna Herbert w wywiadzie "Mój Zbyszek" stwierdziła, że Herbert był zaprzysiężonym członkiem AK. Że w Krakowie związał się z organizacją wojskową. Śledził osoby współpracujące z Niemcami. Że przyczynił się do wydania kobiety, która donosiła do gestapo i na której wykonano wyrok.
O tym wydarzeniu zresztą wspomina - jak zauważa Urbankowski - także Magda Czajkowska z Londynu, autorka książki "Kochane zwierzątka".(polecam książkę!). Kiedy mogłem gościć Magdę Czajkowską dwukrotnie podczas jej obecności w Polsce przyznała, że posądzenia Herberta o - nazwijmy to- "niekonspirację" są niesłuszne.
Tak więc polecam opracowanie Urbankowskiego.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.kultura.org.pl/notka.php?nid=667">http://www.kultura.org.pl/notka.php?nid=667</a><!-- m -->
Do tej pory panowało potworne zakłamanie dotyczące wczesnej młodości Herberta. On sam mówił o tym oględnie, ale jednak mówił. Nie mam mu tego za złe - każdy wielki pisarz jest oszustem i tworzy swój obraz, nie ma w tym nic złego. Zresztą - czy wpisywał się w coś złego? Kosiński owszem - wpisywał się w obraz zrzucania winy za holocaust na Polaków. Natomiast Herbert odwrotnie. Chciał być akowcem - to ładne. Chciał być z tymi lepszymi. Sam to zresztą podkreślał - człowiek jest tym, kim chciałby być. Niestety, rodzina w popłochu uciekała ze Lwowa przed zemstą bolszewików. W czasie powstania warszawskiego był w Krakowie i uwodził panienki, popijał. W niektórych tekstach wspominano, że może był wtedy w lesie, ale nie ma na to żadnych dowodów.
Siedlecka nie znalazła nikogo, kto mógłby potwierdzić jakąkolwiek konspiracyjną działalność poety. Nic o niej nie wiedzą także historycy. "Przykro nam, ale w naszych archiwach nie natrafiono na ślad informacji potwierdzającej przynależność Zbigniewa Herberta do AK" - odpisano jej z londyńskiego Studium Polski Podziemnej. Ale to może właśnie skutek szczególnie dobrej konspiracji? Może nie walczył we Lwowie, ale dopiero w 1944 roku w Krakowie, gdzie przeniósł się wraz z rodzicami. Wprawdzie pisał stamtąd do przyjaciela "Uwaga historyczno-obyczajowa. Krakowianki mają kosztowną, jedwabną bieliznę, zwykle koloru łososiowego", ale to może również dla lepszego kamuflażu. Poza tym: czy podczas walki o ojczyznę obowiązuje celibat?
Jeśli jednak nie walczył, to nie był też oczywiście żadnym "inwalidą wojennym". Nogę złamał w czasie wojny, ale banalnie - na nartach, potem źle mu ją złożono, łamano raz jeszcze, operowano, i w rezultacie do końca życia trochę kulał. Cień szansy na inne rozwiązanie zagadki kryje jedynie wiersz "O dwu nogach Pana Cogito", gdzie jest mowa o dwóch bliznach na prawej nodze: jednej "wzdłuż ścięgna Achillesa" (to byłaby pamiątka po złamaniu i operacji) i drugiej - "owalnej, bladoróżowej" (czyli mocno przypominającej bliznę po kuli), "sromotnej pamiątce ucieczki".
Naprawdę z uznaniem odnoszę się do "przywiązania" do książki J. Siedleckiej, jednak warto przeczytać Urbankowskiego, który obala pewne stwierdzenia Siedleckiej.
Wspomnienie Leszka Elektrowicza:" W odrębnych jednostkach odbywaliśmy podchorążówkę Armii Krajowej, przy czym Zbyszek, choć nieco młodszy, był bardziej ode mnie zaawansowany".
Ja już nie wspominam o liście pułkownika Ryszarda Kuklińskiego do "Tygodnika Solidarność" (nr 32/1998) w którym wspomina on, iż Herbert był oficerem wywiadu AK.
Coma napisał(a):Wspomnienie Leszka Elektrowicza:" W odrębnych jednostkach odbywaliśmy podchorążówkę Armii Krajowej, przy czym Zbyszek, choć nieco młodszy, był bardziej ode mnie zaawansowany"
A to ciekawe. Moglbys cos wiecej napisać ? Poza tym nawet siostra nie wierzy w udzial brata w AK, nie ma żadnych sladow, nie natrafili na nie najlepsi znawcy lwowskiej konspiracji.
Mogę, ale akurat nie mam czasu. Z wielu rozmów z siostrą Heberta i jego siostrzeńcem wiem, że rodzina do okresu lwowskiej przynależności do AK podchodzi z pewnym dystansem, natomiast okres już krakowski można nazwać u Herberta okresem konspiracji...zatem kłania się Bohdan Urbankowski i jego książka. Polecam.
Fragment L. Elektrowicza, który przytoczyłem można odnaleźć w pozycji: J. Ruziewicz, L. Elektrowicz, M. Skwarnicki, B. Toruńczyk i in. "Upór i trwanie. Wspomnienia o Zbigniewie Herbercie"- Wrocław 2000.
Ponownie odwołam się do artykułów z tej strony - <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.niniwa2.cba.pl/">http://www.niniwa2.cba.pl/</a><!-- m -->
Do Siedleckiej to się faktycznie przywiązaliście. Nie wydaje mi się, żeby aż tak ubarwił sobie życiorys - to by było zwyczajne kłamstwo.
Na stronce pisze, że ze swoim akowstwem się nie obnosił, choć był trochę przewrażliwiony na punkcie pamięci AK. To porwierdza raczej, że jednak był w niej.
Czytając te teksty przyjąłem a priori, że Herbert walczył w jakiś sposób. Ci, którzy się tam wypowiadają, na prawdę przekonali mnie niemal od razu.
O szczerości i prawdziwości jego imiczu też dużo się tam mówi. Same pozytywy. Zrobili z niego świętego.