11-08-2010, 08:23 AM
11-08-2010, 08:50 AM
A kto z Was oglądał Ne te retourne pas (Nie oglądaj się)? Dla mnie Sophie Marceau i Monica Bellucci w jednym filmie to za mało, by uratować produkcję. Być może trudno obrazem filmowym pokazać to, co się miało dziać z główną bohaterką - pewnie stąd ten kicz (zwłaszcza na sam koniec). Rodzi się jednak pytanie: może niekoniecznie trzeba sięgać w kinie po każdy temat?
01-02-2011, 08:52 PM
MacB napisał(a):dzieci (nie bez mojej zgody i akceptacji ) katują teraz Toy Story 3, a mnie niezmiennie na końcówce pocą się oczy.
Tym wpisem tak mnie zachęciłeś, że doczekałem okazji i wreszcie obejrzałem. No i całkowicie zgadzam się z Twoją opinią - ten film jest mądry, wspaniały i wzruszający.
Pozdrawiam,
KN.
01-03-2011, 10:57 PM
Próbowałem dziś obejrzeć film "Zmierzch: Zaćmienie" - nie dałem rady, to jest tak beznadziejnie denna seria, bohaterowie są ciotami na maksa, gra aktorska tragioczna. Chyba nie da się tej szmiry oglądać na trzeźwo :/
01-14-2011, 08:35 AM
Defilada Andrzeja Fidyka. Dla tych, którzy nie widzieli (film z roku 1989) szczerze polecam jako obraz socjalizmu dużo bardziej posuniętego w kierunku komunizmu niż znamy to z własnego kraju, a nawet z wiedzy o ZSRR. Kult jednostki w stosunku do Wielkiego Wodza oraz Ukochanego Przywódcy wydaje się być tak niewiarygodnie prawdziwy, że aż śmieszny. I mimo, że wszystko w tym filmie jest prawdziwe, to jest tak absurdalne dla ludzi z naszej kultury, że podczas oglądania trzeba sobie od czasu do czasu uświadamiać, że nie jest to komedia nakręcona przez Monthy Pytona. Nie do wiary!
02-14-2011, 10:04 AM
Miłośnikom filmu Armageddon dedykuję
02-27-2011, 09:45 PM
A ja dzisiaj w TVP Kultura obejrzałem niezwykły dokument z 2005 roku pt.:"Szczur w koronie" Jacka Bławuta. Przejmująca i wstrząsająca zarazem opowieść o młodym alkoholiku. Temat niby stary, niby wałkowany setki razy, ale jego twórca pokazał, że wciąż można ciekawie i prosto opowiedzieć historię człowieka, który osiąga istne dno dna, a jednocześnie próbuje sprawiać wrażenie, że stara się od niego odbić. To jeden z takich filmów, o którym po jego zakończeniu nie sposób nie rozmyślać.
Można to obejrzeć tutaj: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.tvp.pl/filmoteka/film-dokumentalny/wykluczeni/szczur-w-koronie/wideo/szczur-w-koronie/134214">http://www.tvp.pl/filmoteka/film-dokume ... nie/134214</a><!-- m -->
Można to obejrzeć tutaj: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.tvp.pl/filmoteka/film-dokumentalny/wykluczeni/szczur-w-koronie/wideo/szczur-w-koronie/134214">http://www.tvp.pl/filmoteka/film-dokume ... nie/134214</a><!-- m -->
03-11-2011, 04:52 PM
Wszystkim, którzy mają już dość patosu, sztuczności i drewnianych dialogów w polskim kinie ukazującym ważne wydarzenia naszej historii, naprawdę gorąco polecam "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" Antoniego Krauze. Przyznam, że obawiałem się nieco wybrać na ten film spodziewając się kolejnego "Popiełuszki", "Katynia" czy najbardziej do niego zbliżonego historycznie filmu "Śmierć jak kromka chleba" Kutza. Nic z tych rzeczy. Ten ostatni zwłaszcza, przy "Czarnym czwartku" jawi mi się jako gniot nad gnioty. Historia kilku dni wydarzeń na wybrzeżu w grudniu 70 jest przedstawiona niezwykle sugestywnie i realistycznie. Największą siłą tego filmu jest... jest chyba wszystko. Kapitalnie zrekonstruowane sceny rozruchów na ulicach Gdyni i strzelaniny podczas tychże. Świetnie odtworzony peerel przełomu lat 60 i 70, charakteryzacja , atmosfera oddana z niesamowitą dbałością o najdrobniejsze szczegóły. I wreszcie obsada. Fenomenalna rola Marty Honzatko, żony robotnika ginącego od jednej z kul wycelowanych w pociąg dowożący ludzi do pracy. Swoją drogą, niezwykle przejmująca i absolutnie mistrzowsko zrealizowana scena tej strzelaniny. Zresztą Michał Kowalski grający tegoż robotnika też bardzo dobry i zasługujący na ogromne brawa.
No i właśnie. Tu można dojść do sedna obsady. Otóż, "Czarny czwartek" nie jest żadnym filmem gwiazdorskim, co w moim odczuciu także przesądza o jego sile. W głównych rolach nie zobaczymy Karolaka w roli milicjanta, Szyca w roli przywódcy strajku czy innej Sochy jako pielęgniarki opatrującej rannych w miejskim szpitalu. Ze znanych i popularnych twarzy pojawia się Fronczewski jako Zenon Kliszko i Pszoniak w roli Gomułki. Obaj panowie też świetni, ale ze zdecydowanym wskazaniem na tego drugiego. To jednak tak naprawdę są jedynie epizody, aczkolwiek i pod tym względem proporcje zostały dobrane wyśmienicie.
Główni bohaterowie rozmawiają ze sobą nareszcie naturalnie. Dialogi są bardzo dobrze napisane. Aktorzy, a także i te setki statystów, bo im także należą się moim zdaniem ogromne brawa, poprowadzeni fantastycznie. Bardzo dobrze wmontowane w film są również materiały archiwalne z tamtych wydarzeń. Całość dopełniają wyśmienite zdjęcia Jacka Petryckiego, no i niezwykle przejmująca muzyka Michała Lorenca.
Zastanawiałem się czy mogę się do czegoś w tym filmie przyczepić. No i przyznam szczerze, że nic mi nie przychodzi do głowy. Specjalnie odczekałem nieco z napisaniem tej relacji, aby emocje zbytnio mnie nie poniosły i, abym nieco chłodniejszym okiem spojrzał na to dzieło Antoniego Krauzego, ale w kwestii moich odczuć nic się od wczoraj nie zmieniło. Wciąż mam w pamięci niezwykle wzruszające sceny na stacji Gdynia Stocznia i wciąż przed oczami przesuwają mi się ostatnie obrazy filmu tak przejmująco zagrane przez wspomnianą wcześniej Martę Honzatko.
Po wyjściu z kina towarzyszyła mi jeszcze jedna myśl. Otóż, bardzo krzepiące i pocieszające jest to, że ktoś jeszcze potrafi kręcić w Polsce takie filmy.
No i właśnie. Tu można dojść do sedna obsady. Otóż, "Czarny czwartek" nie jest żadnym filmem gwiazdorskim, co w moim odczuciu także przesądza o jego sile. W głównych rolach nie zobaczymy Karolaka w roli milicjanta, Szyca w roli przywódcy strajku czy innej Sochy jako pielęgniarki opatrującej rannych w miejskim szpitalu. Ze znanych i popularnych twarzy pojawia się Fronczewski jako Zenon Kliszko i Pszoniak w roli Gomułki. Obaj panowie też świetni, ale ze zdecydowanym wskazaniem na tego drugiego. To jednak tak naprawdę są jedynie epizody, aczkolwiek i pod tym względem proporcje zostały dobrane wyśmienicie.
Główni bohaterowie rozmawiają ze sobą nareszcie naturalnie. Dialogi są bardzo dobrze napisane. Aktorzy, a także i te setki statystów, bo im także należą się moim zdaniem ogromne brawa, poprowadzeni fantastycznie. Bardzo dobrze wmontowane w film są również materiały archiwalne z tamtych wydarzeń. Całość dopełniają wyśmienite zdjęcia Jacka Petryckiego, no i niezwykle przejmująca muzyka Michała Lorenca.
Zastanawiałem się czy mogę się do czegoś w tym filmie przyczepić. No i przyznam szczerze, że nic mi nie przychodzi do głowy. Specjalnie odczekałem nieco z napisaniem tej relacji, aby emocje zbytnio mnie nie poniosły i, abym nieco chłodniejszym okiem spojrzał na to dzieło Antoniego Krauzego, ale w kwestii moich odczuć nic się od wczoraj nie zmieniło. Wciąż mam w pamięci niezwykle wzruszające sceny na stacji Gdynia Stocznia i wciąż przed oczami przesuwają mi się ostatnie obrazy filmu tak przejmująco zagrane przez wspomnianą wcześniej Martę Honzatko.
Po wyjściu z kina towarzyszyła mi jeszcze jedna myśl. Otóż, bardzo krzepiące i pocieszające jest to, że ktoś jeszcze potrafi kręcić w Polsce takie filmy.
03-11-2011, 05:58 PM
Kuba Mędrzycki napisał(a):Ze znanych i popularnych twarzy pojawia się Fronczewski jako Zenon Kliszko i Pszoniak w roli Gomułki.A czy to prawda, że postać Jaruzelskiego (w końcu ówczesnego ministra obrony narodowej) w ogóle się w filmie nie pojawia?
03-12-2011, 10:30 PM
Jaśko napisał(a):A czy to prawda, że postać Jaruzelskiego (w końcu ówczesnego ministra obrony narodowej) w ogóle się w filmie nie pojawia?
Prawda.
03-22-2011, 04:35 PM
Młyn i krzyż - ciekawie to wygląda, ale mogłoby wyglądać spokojnie pół godziny krócej. Dwie panie, które siedziały koło mnie były zachwycone, ja ,przyznam, wynudziłem się strasznie.
03-22-2011, 09:57 PM
Poznasz przystojnego bruneta - absolutna rewelacja, bodajże najlepszy film Woody'ego Allena. Do wielokrotnego obejrzenia. Polecam!
03-22-2011, 10:14 PM
Naprawdę tak uważasz? Nawet w porównaniu z jego starszymi filmami? Byłem na nim w zeszłym tygodniu, szczerze mówiąc nie powalił mnie jakoś. Powiedziałbym, że lepszy od Vicky, gorszy od Co nas kręci. Ale może masz rację, że to jest film, który trzeba obejrzeć parę razy.
03-22-2011, 10:33 PM
Polecam znakomity film "Koncert" (reż Radu Mihaileanu) - tylko nie wiem, czy wszedł na ekrany w Polsce:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.dziennikparyski.com/2010/01/radu-mihaileanu-film-o-marzeniach.html">http://www.dziennikparyski.com/2010/01/ ... niach.html</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stachoo.pl/wypelnij-wolny-czas/le-concert-triumf-sztuki-nad-ksenofobi-rasizmem.html">http://www.stachoo.pl/wypelnij-wolny-cz ... izmem.html</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.dziennikparyski.com/2010/01/radu-mihaileanu-film-o-marzeniach.html">http://www.dziennikparyski.com/2010/01/ ... niach.html</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stachoo.pl/wypelnij-wolny-czas/le-concert-triumf-sztuki-nad-ksenofobi-rasizmem.html">http://www.stachoo.pl/wypelnij-wolny-cz ... izmem.html</a><!-- m -->
03-22-2011, 10:48 PM
Alek napisał(a):Naprawdę tak uważasz?
Sądzisz, że to wyrafinowany żart? Bynajmniej! Uważam, że Brunet lepszy jest od Wszystko gra, Snu Kasandry, a nawet Scoop, który uważam za jeden z najlepszych jego filmów.
03-22-2011, 10:55 PM
Zawsze warto się upewnić W takim razie obejrzę go przy najbliższej okazji raz jeszcze.
03-22-2011, 11:04 PM
Alek napisał(a):Młyn i krzyż - ciekawie to wygląda, ale mogłoby wyglądać spokojnie pół godziny krócej.
Ale o czym mówisz, o "Czarnym czwartku"?
03-22-2011, 11:19 PM
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.filmweb.pl/film/M%C5%82yn+i+krzy%C5%BC-2009-494084">http://www.filmweb.pl/film/M%C5%82yn+i+ ... 009-494084</a><!-- m -->
03-23-2011, 09:56 PM
"Jeszcze nie wieczór" - piękny film Jacka Bławuta o przemijaniu i starych aktorach.
03-23-2011, 10:04 PM
O, właśnie się dowiedziałem, że zmarła Elizabeth Taylor...
06-27-2011, 11:58 PM
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=QupzG_4RaAQ&feature=player_embedded">http://www.youtube.com/watch?v=QupzG_4R ... r_embedded</a><!-- m -->
Reklamówka powstała na zlecenie Melbourne International Film Festival - najbardziej znanego festiwalu filmowego w Australii. Prosta, ale ma swój urok . No i niespodzianką jest aktor, który pojawia się pod koniec .
Reklamówka powstała na zlecenie Melbourne International Film Festival - najbardziej znanego festiwalu filmowego w Australii. Prosta, ale ma swój urok . No i niespodzianką jest aktor, który pojawia się pod koniec .
06-28-2011, 12:50 AM
W czwartek, o 1.20 na jedynce "Manderlay". Gorąco polecam!
08-03-2011, 09:58 PM
W TVP Kultura idzie Casanova Felliniego.
08-03-2011, 10:08 PM
Kuba Mędrzycki napisał(a):W TVP Kultura idzie Casanova Felliniego.
Mam to na DVD (a raczej miałem, bo pożyczyłem komuś i jeszcze nie odzyskałem...). Dobry film. Nie dziwię się, że spodobał się Kaczmarskiemu, tak zainteresowanemu tematami wolności czy roli artysty. Choć przeczulonym może wydać się nieco zbyt sprośny .
09-04-2011, 09:53 AM
Widział ktoś nowego Allena? Jak wypada w porównaniu do, powiedzmy, 3 ostatnich jego filmów?
09-04-2011, 12:31 PM
Przyjemnie się ogląda, choć nie powala. Z "ostatnich" (10 lat) filmów WA najbardziej podobały mi się "Wszystko gra" i "Życie i cała reszta", a w porównaniu do ostatnich 3, to chyba bardziej podobał mi się "Brunet".
09-04-2011, 06:23 PM
Film jest piękny i momentami wzruszający. Mnie się podobał bardzo, nawet bardziej niż Brunet, choć z perspektywy kilku dni Brunet wydaje się jednak lepszy. W ogóle filmy Allena zyskują po kilkakrotnym obejrzeniu. A Brunet wchodzi na DVD 22 września.
10-01-2011, 12:09 PM
Byłem na - za przeproszeniem - "polskim trzy de".
Przerost, moim zdaniem, formy nad treścią. Zdjęcia modo "Helikopter w ogniu" (co przy tej samej ręce dzierżącej kamerę nie dziwi) mistrzowsko wprawdzie zmontowane, ale do formatu "trzy de" nie pasowały - robił się z tego straszny chaos. Ujęcia nadciągającej armii Budionnego kręcone z poziomu żaby (to stary chwyt trzydeowców jeszcze z początków imax'ów) również podporządkowano EFEKTOWI, podobnie jak kilka innych scen SPECJALNIE (nadal: w moim odczuciu) wykreowanych, aby pokazać te swoje "trzy de".
To jedna strona medalu.
Druga, to podporządkowanie FABUŁY jednej aktorce, która - choć niesamowicie sprawna jako Ola Raniewska na scenie wodewilu (tam też jest i owej aktorki, moim zdaniem, miejsce), to aktorstwem nie zachwyca, a w dodatku fabuła filmu jest tak płaska, że aż szkoda słów. Samo wydarzenie historyczne jakieś takie od niechcenia wpisane w scenariusz, jakby było jedynie kłopotliwym pretekstem dla pokazania "jak wielką aktorką Natasza Urbańska jest".
Olbrychski na plus zaskakuje jako Piłsudski, klika drugoplanowych ról bardzo dobrych i na końcu coś, dla czego warto się wybrać do kina: rola Adama Ferencego. Rewelacja!
Ciekaw jestem Waszych odczuć.
Przerost, moim zdaniem, formy nad treścią. Zdjęcia modo "Helikopter w ogniu" (co przy tej samej ręce dzierżącej kamerę nie dziwi) mistrzowsko wprawdzie zmontowane, ale do formatu "trzy de" nie pasowały - robił się z tego straszny chaos. Ujęcia nadciągającej armii Budionnego kręcone z poziomu żaby (to stary chwyt trzydeowców jeszcze z początków imax'ów) również podporządkowano EFEKTOWI, podobnie jak kilka innych scen SPECJALNIE (nadal: w moim odczuciu) wykreowanych, aby pokazać te swoje "trzy de".
To jedna strona medalu.
Druga, to podporządkowanie FABUŁY jednej aktorce, która - choć niesamowicie sprawna jako Ola Raniewska na scenie wodewilu (tam też jest i owej aktorki, moim zdaniem, miejsce), to aktorstwem nie zachwyca, a w dodatku fabuła filmu jest tak płaska, że aż szkoda słów. Samo wydarzenie historyczne jakieś takie od niechcenia wpisane w scenariusz, jakby było jedynie kłopotliwym pretekstem dla pokazania "jak wielką aktorką Natasza Urbańska jest".
Olbrychski na plus zaskakuje jako Piłsudski, klika drugoplanowych ról bardzo dobrych i na końcu coś, dla czego warto się wybrać do kina: rola Adama Ferencego. Rewelacja!
Ciekaw jestem Waszych odczuć.
10-11-2011, 10:54 PM
"Baby są jakieś inne" - widziałem wczoraj ten film na pokazie przedpremierowym. Powiem krótko - cały film zawiera się tak naprawdę w dostępnych już od dość dawna zwiastunach. Poza nimi mamy wyłącznie rozmowę Woronowicza z Więckiewiczem podczas jazdy samochodem. Rozmowę, która mogłaby się toczyć i kwadrans, i pięć godzin. Można tak pierdzielić na każdy temat w nieskończoność. Oczywiście, te dialogi są niezwykle trafne i celne, jak zazwyczaj u Koterskiego. Tyle, że tego typu rozmowy toczą dość często kumple przy piwie i wystarczyłoby pewnie postawić kamerę przy jakiejkolwiek pierwszej lepszej popijawie. Nie ma w tym filmie nic czym byśmy byli zaskoczeni i nic ów film tak naprawdę nie wnosi. Momentami jest wręcz męczący i nużący. A już tak zwane żarty fekalne gdzie obaj panowie naśladują i nabijają się z rozmaitych kwestii związanych z gazami i wydalaniem, jest niezwykle żenująca i drażniąca. Przynajmniej dla mnie, chociaż sala pękała ze śmiechu. Nie sposób pominąć samej gry Więckiewicza, który jest niezwykle prawdziwy i naturalny. Woronowicz niby też, aczkolwiek jak dla mnie, mało w nim Adasia Miauczyńskiego. Do ewidentnych plusów dialogów głównych bohaterów, należy moim zdaniem zaliczyć rozmowę o prezenterkach telewizyjnych i wieloczłonowych nazwiskach. To naprawdę kapitalne. Jeszcze jednym elementem, który jest według mnie niezwykle drażniący, to ta "koterska" maniera powtarzania słów w stylu np.: "no i poszedłem wtedy z nią na kawę, poszedłem". O ile w "Dniu świra" to bawiło i nie przeszkadzało, o tyle w "Babach..." jest to zdecydowanie męczące. Cóż, film można obejrzeć, ale raczej drugi raz do niego nie wrócę. W przeciwieństwie do "Dnia świra", do którego z przyjemnością wielokrotnie wciąż powracam.
10-11-2011, 11:06 PM
Kuba Mędrzycki napisał(a):A już tak zwane żarty fekalne
Znaczy się, skatologiczne?