06-18-2005, 03:33 PM
od razu uprzedze ze tekst jest piosenka i ma nawet muzyke, wiec czasami rytm moze sie nie do kocna zgadzac
Witolda Gombrowicza pośmiertne rozmyślania
(tekst zainspirowany przypadkowo zauważoną ulicą, nosącą nawisko sławnego pisarza. Ulica (to chyba az wiele powiedziane) jest po prostu błotnista, krótką i wąską dróżką z kilkorgiem domków...))
Jam Witold Gombrowicz, pisarz, Polak
Ni Pan z Panów, ni z Chamów Cham
Przez lata na obcych pasąc się polach
Nie zapomniałem skąd język swój znam.
Pisząc, w dusznym żarze
O Polsce i o Polakach
Nie zagubiłem świadomości
Na obczyźnianych szlakach
Przed laty niemal wyklęty
Za zapis "Transatlantyku"
A teraz za znajomość fragmentów
Stawiane są stopnie w dzienniku
Teraz po wszystkim mi sława
Uznanie, pamięć i cześć
Lecz mimo to puste brawa
I pusta chwalebna pieśń
Urządzą dzień mej pamięci
Lecz, który z nich młodych nań przyjdzie?
Który z nich, choć po części
Z moich przeczytał arcydzieł?
I tak wśród pustych i prostych
Braw w grobie przewracam się sam
Gdy Imieniem mim chcą nazwać
Ulicę wśród błota i traw
I tak ja, jak ta ulica
O której nikt nie pamięta
Widzę na młodych licach
Gdy mnie czytają - udrękę
Gdy mają myśleć czytając
Napada nagły ich strach
I oczy od słów odrywając
Czują myśli ulgę - ich brak
Depczą mnie jak tę ulicę
Niewiedzy buty miliona stóp
I chociaż milcze to krzycze
I choć się ruszam - stoję jak słup
I tylko jedno wam powiem
Z zza grobu jedna ta myśl
Przestroga dla wszystkich to bowiem:
Trzeba myśleć i czuć, żeby być
Trzeba w tą czeluść słów
Na dobre wsiąknąć do dna
I jeszcze jedno znów
Apropos tego piachu i traw:
To błoto i brud - metafora,
Podobnie, metaforą piach
Bo gdzie mamy szukać pisarzy nowych
Gdy nie ma ich na czym siać??
Bo gdzie mamy szukać nowych
Gdzie zawsze niewiedza i strach...
Witolda Gombrowicza pośmiertne rozmyślania
(tekst zainspirowany przypadkowo zauważoną ulicą, nosącą nawisko sławnego pisarza. Ulica (to chyba az wiele powiedziane) jest po prostu błotnista, krótką i wąską dróżką z kilkorgiem domków...))
Jam Witold Gombrowicz, pisarz, Polak
Ni Pan z Panów, ni z Chamów Cham
Przez lata na obcych pasąc się polach
Nie zapomniałem skąd język swój znam.
Pisząc, w dusznym żarze
O Polsce i o Polakach
Nie zagubiłem świadomości
Na obczyźnianych szlakach
Przed laty niemal wyklęty
Za zapis "Transatlantyku"
A teraz za znajomość fragmentów
Stawiane są stopnie w dzienniku
Teraz po wszystkim mi sława
Uznanie, pamięć i cześć
Lecz mimo to puste brawa
I pusta chwalebna pieśń
Urządzą dzień mej pamięci
Lecz, który z nich młodych nań przyjdzie?
Który z nich, choć po części
Z moich przeczytał arcydzieł?
I tak wśród pustych i prostych
Braw w grobie przewracam się sam
Gdy Imieniem mim chcą nazwać
Ulicę wśród błota i traw
I tak ja, jak ta ulica
O której nikt nie pamięta
Widzę na młodych licach
Gdy mnie czytają - udrękę
Gdy mają myśleć czytając
Napada nagły ich strach
I oczy od słów odrywając
Czują myśli ulgę - ich brak
Depczą mnie jak tę ulicę
Niewiedzy buty miliona stóp
I chociaż milcze to krzycze
I choć się ruszam - stoję jak słup
I tylko jedno wam powiem
Z zza grobu jedna ta myśl
Przestroga dla wszystkich to bowiem:
Trzeba myśleć i czuć, żeby być
Trzeba w tą czeluść słów
Na dobre wsiąknąć do dna
I jeszcze jedno znów
Apropos tego piachu i traw:
To błoto i brud - metafora,
Podobnie, metaforą piach
Bo gdzie mamy szukać pisarzy nowych
Gdy nie ma ich na czym siać??
Bo gdzie mamy szukać nowych
Gdzie zawsze niewiedza i strach...