Forum o Jacku Kaczmarskim

Pełna wersja: "Zaginione" statusy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Zeratul napisał(a):Zwłaszcza, że zmiany te zostały merytorycznie uzasadnione.
Zminy, owszem, zostały wyjaśnione po awanturze. Brak konsultacji - nie został do dzisiaj wytłumaczony. Chyba, że za tłumaczenie przyjąć frazę "Nie musimy się przed nikim tłumaczyć"
Zeratul napisał(a):Odwołując się do Twojej metafory z bankiem - gdyby podczas pożaru pracownicy banku uzgadniali ze wszystkimi depozytariuszami czy wynieść ich depozyty, a Twoje pieniądze akurat by się spaliły (bo "bankowcy" nie zdążyliby z Tobą skonsultować ich wyniesienia) nie byłbyś chyba szczęśliwy.
Wybacz, ale podajesz przykład sytuacji skrajnej, wyjątkowej. A tamte zmiany nie były dyktowane skrajnymi okolicznościami.
Dziękuję naszym kochanym adminom za ustosunkowanie się do moich pytań i wątpliwość wyrażonych poczatku wątku. Teraz już nie mam żadnych wątpliwości...
Rozumiem lodbroku że wzorujesz się na bohaterze piosenki "Sen kochającego psa" (milcząc przepraszam...), OK przyjmuje milczące przeprosiny, ale następnym razem dokładniej czytaj maile, albo nie kasuj ich po przeczytaniu, bo znów walniesz jak łysy peruką o kant kuli Smile))
zbych napisał(a):Całkiem poważnie myślę, że jest tak ja mówisz. Bo ich strona to jest przede wszystkim ta strona o JK, czyli też Wasza strona, a nie to, czy Artur dobrze smaży jajecznicę.
Jednak dobrze Cię zrozumiałem i zgadzam się z Toba w tej kwestii.
Pawle, Art w swoich przeprosinach powiedział między innymi: "Wprowadzając zmiany mieliśmy na celu stworzenie statystyki pokazującej gdzie ilu jest wielbicieli Jacka. Przyznaję, że metoda była nie przemyślana do końca i wręcz niedopuszczalna. "

Czy wg Ciebie nie jest to wystarczające przyznanie się do błędu? Ile można bez końca o tym mówić? Jeżeli Art przyznał, że metoda była niedopuszczalna to chyba jednoznacznie potępił swoje poczynania. Miał złożyć samokrytykę w punktach? Przypominasz Pawle w swoim uporze jakiegoś komisarza ludowego rodem z najczarniejszej stalinowskiej epoki albo innego zacietrzewionego inkwizytora. Dlaczego raz jesteś błyskotliwie inteligentny i świetnie wszystko rozumiesz i kojarzysz a za chwilę udajesz ślepego i nie dostrzegasz rzeczy oczywistych?
Ja nie wierzę, że nie jesteś w stanie, Ty po prostu nie chcesz. Nie chcesz nawet dać Adminom szansy by wyciągnęli wnioski z całej sytuacji. Po prostu dalej bijesz pianę i sączysz jad.
Z moich obserwacji wynika, że Ty możesz sobie oskarżać różnych ludzi o różne rzeczy na podstawie swoich domysłów i poszlak (albo niedokładnego czytania forum - przykład z Zico), budując wielopostowe wątki i kwitując albo i nie swoje wypowiedzi jednozdaniowym suchym stwierdzeniem w stylu, "jeśli się pomyliłem to przepraszam" a od innych wymagasz szczegółowej analizy ich własnego postępowania i rozbierania każdej kwestii na czynniki pierwsze. Widać z tego, że tak naprawdę całe forum, strona o Jacku, wszystko to co w sieci służy popularyzacji twórczości Jacka, skupianiu wielbicieli jego twórczości i przechowywaniu pamięci o wielkim artyście jest Ci całkowicie obce, masz to po prostu gdzieś. Liczy się Twoja wojna, Twoja racja, Twoje dobre samopoczucie, pognębienie przeciwnika który nadepnął Ci na odcisk.
Na scenie jesteś genialny (to moja subiektywna ocena), w sieci nie do zniesienia. Może temu pierwszemu warto poświęcić więcej czasu? Pozdrawiam



Do Przemka:
Widzę Przemku, że wybrałeś jednak publiczną drogę dysputy. Szkoda że zmarnowałem kupę czasu by napisać do Ciebie na priv. No cóż przepraszam Cię zatem, że faktycznie dokonałem nadinterpretacji Twojej wypowiedzi na liście. Rzeczywiście nie użyłeś określenia "ochujali". Nie zapamiętałem jej dokładnie. I za to Cię przepraszam o Szlachetny Kalifie! W dodatku nie mówiłeś w trzeciej osobie...
Jak sam jednak raczyłeś odświeżyć moją pamięć, wyraziłeś się następująco (tak było w tym co mi przesłałeś):"I mimo wszystko, to jednak nie jest prywatne forum Artura i Ann... Piszą że nie muszą się z niczego tłumaczyć, ale zapominają chyba ilu użytkowników
jest zarejstrowanych na forum, a to do czegos zobowiązuje. Mówiąc
_bardzo_kulturalnie_, to w chuja sobie lecą ...
Pozdro Przemek"
Ja wiem że dla Ciebie jest to bardzo istotna różnica znaczeniowa. Ja jej jednak nie zauważyłem, więc jeszcze raz bardzo Cię przepraszam. POpełniłem błąd. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz. Pozdrawiam.
lodbrok napisał(a):Przypominasz Pawle w swoim uporze jakiegoś komisarza ludowego rodem z najczarniejszej stalinowskiej epoki albo innego zacietrzewionego inkwizytora.
Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem analogię między moim postępowaniem a postępowaniem komisarzy ludowych a już tym bardziej inkwizytorów. Nie rozumiem jej zwłaszcza dlatego, że i komisarze ludowi i inkwizytorzy reprezentowali jednak jakąś władzę, jakąś siłę, przed którą - tak czy siak - można było drżeć. Ja zaś władzy żadnej nie reprezentuję, żadnego przymusu!
I nawet jesli jedynym podobieństwem między mną a komisarzami ludowymi jest, jak twierdzisz,upór, to również tej analogii nie rozumiem. Nic bowiem mi nie wiadomo, by upór był jakąś szczególną cechą komisarzy ludowych. Owszem, może inkwizytorów charakteryzował upór, ale zdaje sie w niemniejszym stopniu, co np. zwykłych prokuratorów czy wszelkich innych dociekaczy prawdy i racji.
A już sformułowanie "zacietrzewiony upór" wydaje mi się konstrukcją nad wyraz komiczną. Co to znaczy 'zacietrzewiony upór" i czemu mieliby się nim wyróżniać komisarze albo inkwizytorzy?
Rozumiem, że w Twojej wypowiedzi lodbroku chodziło przede wszystkim o użycie jednoznacznie peioratywnego sformułowania, które miałoby się odnosić do mnie, by wywoływac negatywne skojarzenia. Słowa "zacietrzewiony", "stalinowski" i "inkwizytor" kojarzą się przecież negatywnie, prawda? Mniejsza o to, czy jakkolwiek korspondują z kwestią, o której mówimy.
Precyzja Twoich porównań jest dość dysusyjna, choć same sformułowania, nie powiem, chwytliwe.

Jesli lodbroku, nie rozumiesz tej różnicy między przeprosinami Arta a przeprosinami, których bym się spodziewał, to- cytując naszego forumowego kolegę - ja ci tego nie wytłumaczę.
Pomijam już fakt, że Art nie przeprosił za słowa, które adresował personalnie do mnie.
lodbrok napisał(a):a od innych wymagasz szczegółowej analizy ich własnego postępowania i rozbierania każdej kwestii na czynniki pierwsze.
Owszem, czasami tak bywa. Ja bowiem nie reprezentuję żadnej władzy w przeciwieństwie do tych, od których domagam się szczegółowej analizy własnego postępowania. I nie ma znaczenia, jaki zakres ma ta władza. Choćby miała zasięg najbardziej skromny, to jednak ją obowiązują inne, znacznie bardziej rygorystycznepowinności niż mnie. Odpowiedziałem Ci na Twoją uwagę?
lodbrok napisał(a):Widać z tego, że tak naprawdę całe forum, strona o Jacku, wszystko to co w sieci służy popularyzacji twórczości Jacka, skupianiu wielbicieli jego twórczości i przechowywaniu pamięci o wielkim artyście jest Ci całkowicie obce
Powyższy cytat jest tyleż chwytliwy, powiedziałbym, medialnie czy raczej populistyczny, co kompletnie oderwany od sprawy, o której tu rozmawiamy. Tu rostrzygają się kwestie związane z relacjami między ludźmi. Popularyzacja twórczości JK nie ma z tym nic wspólnego.
BTW: dyskusja o ftp nie rewiduje Twojego zdaniana temat mojego stosunku do popularyzacji twórczości JK? Jeśli nie rewiduje to, parafrazując naszego forumowego kolegę, ja Ci nie pomogę.
lodbrok napisał(a):Może temu pierwszemu warto poświęcić więcej czasu?
Poświęcaj zatem! Poświęcaj! Ile masz czasu,tyle poświęcaj!
Olafie. Czy dlatego nie cierpi tej baby, że porusza sznury wielkiego dzwona ?? A może to inaczej było w piosence ...
olaff22 napisał(a):Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem analogię między moim postępowaniem a postępowaniem komisarzy ludowych a już tym bardziej inkwizytorów. Nie rozumiem jej zwłaszcza dlatego, że i komisarze ludowi i inkwizytorzy reprezentowali jednak jakąś władzę, jakąś siłę, przed którą - tak czy siak - można było drżeć. Ja zaś władzy żadnej nie reprezentuję, żadnego przymusu!
Nie chodzi o władzę, o mozliwośc jej egzekwowania tylko o metody działania. Twoje metody prowadzenia rozmowy w sieci naprowadzają mnie na takie skojarzenia. I tylko to.
olaff22 napisał(a):Owszem, czasami tak bywa. Ja bowiem nie reprezentuję żadnej władzy w przeciwieństwie do tych, od których domagam się szczegółowej analizy własnego postępowania. I nie ma znaczenia, jaki zakres ma ta władza. Choćby miała zasięg najbardziej skromny, to jednak ją obowiązuję inne, znacznie bardziej rygorystycznepowinności niż mnie.
Ja myślałem jednak, że wszyscy na tym forum jesteśmy raczej kolegami, może czasem przyjaciółmi, że każdą nawet najtrudniejszą sprawę możemy rozwiązać w atmosferze co najmniej zdrowej dyskusji, wzajemnego zrozumienia, a nie ciągłych utarczek i podejrzeń. Owszem na adminach na pewno ciąży większa odpowiedzialność i często ich rola jest niewdzięczna,
nie zawsze userzy są zadowoleni z ich działań, ale bez przesady, oni nie robią niczego zawodowo, nie biorą za to pieniędzy i starają się jak mogą. A że przy tym popełniają błędy? Któż ich nie popełnia?
olaff22 napisał(a):BTW: dyskusja o ftp nie rewiduje Twojego zdaniana temat mojego stosunku do popularyzacji twórczości JK?
Wiesz Pawle, ja mam chwilowo dosyć dyskusji. Zamiast tego od tygodnia nic innego nie robię jak pomagam Grabi w poukładaniu tego wszystkiego. Czynnie, nie słownie. Pomagam również Artowi przy stronie. Wolę taką swoją rolę.
olaff22 napisał(a):Poświęcaj zatem! Poświęcaj! Ile masz czasu,tyle poświęcaj!
Tego zdania to akurat nie rozumiem. Przynajmniej w kontekście tego co ja napisałem.
Pozdrawiam
lodbrok napisał(a):Twoje metody prowadzenia rozmowy w sieci naprowadzają mnie na takie skojarzenia. I tylko to.
Komisarze ludowi raczej nie bawili się w dyskusje.
lodbrok napisał(a):Ja myślałem jednak, że wszyscy na tym forum jesteśmy raczej kolegami, może czasem przyjaciółmi, że każdą nawet najtrudniejszą sprawę możemy rozwiązać w atmosferze co najmniej zdrowej dyskusji, wzajemnego zrozumienia, a nie ciągłych utarczek i podejrzeń.
Zdaje się, że odkąd wprowadzono i zaczęto z lubością uskuteczniać system ostrzeżeń i banów (czyli rodzaj gróźb), atmosfera przestała być koleżeńska
Co do atmosfery zdrowej dyskusji, to zdaje się, że nie ja pisałem, iż "przed nikim nie musimy się tłumaczyć".
lodbrok napisał(a):Wiesz Pawle, ja mam chwilowo dosyć dyskusji.
No coz, ja kilkanaście godzin przedyskutowałem z Grabi na temat płatności eftepa i niekórych zasad, które mogłby na Serwerze obowiązywać. Ta dyskusja z administratorką była, zdaje się, potrzebna. Było to działanie słowne, ale - sądzę - konieczne i pożyteczne. Nie mniej pożyteczne niż opisywanie folderów.
olaff22 napisał(a):Zminy, owszem, zostały wyjaśnione po awanturze. Brak konsultacji - nie został do dzisiaj wytłumaczony. Chyba, że za tłumaczenie przyjąć frazę "Nie musimy się przed nikim tłumaczyć"
Artur napisał: "Przyznaję, że metoda była nie przemyślana do końca i wręcz niedopuszczalna."
Napisał "metoda" nie "zmiany", a więc w przeprosinach chodziło mu właśnie o ten brak konsultacji. Czytanie ze zrozumieniem jest bardzo pożyteczną umiejętnością (zwłaszcza dla przyszłych historyków :wink: )
olaff22 napisał(a):Wybacz, ale podajesz przykład sytuacji skrajnej, wyjątkowej. A tamte zmiany nie były dyktowane skrajnymi okolicznościami.
To tak w ramach łączenia sytuacji skrajnych z błahymi. Czy to nie wygląda znajomo? :twisted:

Pozdrawiam
Zeratul

P.S. Swoją drogą statystyki dotyczące "geolokalizacji" kaczmarofili mogłyby być całkiem niezłym pomysłem - można by założyć nowy temat gdzie każdy napisze skąd jest w formie "ustandaryzowanej" - ja mogę podjąć się zsumowania wszystkiego
Lodbroku, inaczej zrozumiałem Twój post niż Olaff, wobec tego pozwolę sobie przedstawić konkurencyjną wypowiedź.

Komisarze ludowi wykazywali zacietrzewienie i upór bez wątpienia. Wykazywali owe złe cechy w imię pryncypialnych wartości, których należy bronić. Wykazywali chorobliwe upodobanie do upominania się o samokrytykę. Ich ofiara nie miała przyznać się do błędu (nawet choćby go nie popełniła), bo to mało wychowawcze dla ludu. Ofiara miała sama siebie zniszczyć moralnie własną wypowiedzią samokrytyczną. Wtedy komisarze oddychali pełną piersią, bo mogli udawać przed sobą i zwolennikami, że ich metody sprawdziły się przy zupełnie czystych rękach – zbrodniarz nie tylko się przyznał, ale sam się ukarał, sam się osądził i tylko na karb boskiej niedoskonałości w dziele stworzenia należy złożyć, że sam się nie może rozstrzelać.
Analogicznie można scharakteryzować inkwizytora, ale już nie będę się w to bawił. To zadanie domowe dla Olaffa.
Natomiast nie miałbyś, Lodbroku, racji moim zdaniem, gdybyś chciał utożsamić Olaffa z komisarzem ludowym. Jednak władza stanowi ważne uzupełnienie cech charakterologicznych. Bez władzy komisarz jest figurą zabawną. Pozostaje mu wszystko, co wzbudza śmiech, a nie posiada niczego, co wzbudza strach. Jest to zachwiana równowaga, można powiedzieć – komisarz w rozkroku.

Też mi się wydaje, że atmosfera koleżeńska jest tym, o co powinno tu chodzić (tym bardziej, że Ann ani Artur nie wykazują skłonności do tępego uporu, jak mi się zdaje, nawet gdy pobłądzą). Nie czuję na sobie szczególnego naporu ich dyktatorskiej władzy, bo gdybym czuł, zawsze mógłbym stąd odejść w imię wolności człowieka, która wymaga ofiar, nawet największych ofiar z JK, złożonego wraz ze swą stroną internetową na ołtarzu mojej wolności. Przestrzegam zasad tej strony nie dlatego, że Ann i Artur nakazali mi to swoją bezwzględną władzą, ale dlatego, że jakieś zasady muszą być, a te wydają mi się sensowne. (A jeśli coś nie wydało mi się sensowne, to mówię to.) Szanuję ich nie dlatego, że mają władzę, ale dlatego, że podoba mi się ich strona. Nie mam ich za świętych, wobec czego nie przeżywam anielskich rozczarowań.

Oczywiście, że ten stopień rozbijactwa i zacietrzewienia ze strony dyskutanta nie jest już lekceważeniem administratorów ani nawet użytkowników, ale lekceważeniem samej strony i jej bohatera.

Na koniec sparafrazuję Lucjana Kydryńskiego (odnośnie zdania „ja ci tego nie wytłumaczę”, którym z lubością – acz niekoniecznie ze zrozumieniem - posługuje się Olaff).
„Mój znakomity kolega – mawiał Kydryński do kolegi na scenie – jest w tej szczęśliwej sytuacji, że ma kogo cytować. Ja nie mam tego szczęścia.”

Pozdrowienia
Sądzę, że gdyby żyli tak wybitni znawcy duszy rosyjskiej, tak świetni specjaliści od rosyjskiej problematyki, jak Kucharzewski czy Jasinowski, otwarli by oczy szeroko, czytając zbychowe charakterystyki komisarzy ludowych. Oto w 6 zdaniach wybitny rusofil zbych scharakteryzował ciemną rosyjską duszę komisarza ludowego. Kucharzewski czy Jasinowski poświęcali na charakterystyki naszych braci zza Buga setki stron. Niepotrzebnie! Można to - co udowadnia zbych - zrobić krótko ale bez uproszczeń.

Jak każdy szanujący się naukowiec, zbych w pierwszym zdaniu stawia tezę, a potem zawsze znajduje uzasadniające ją argumenty. Nie ma tezy, której zbych by nie udowdonił (to niechybny wpływ zdobytego na amerykańskich uniwersytetach gruntownego wykształcenia). Tym razem teza ta brzmi: "Komisarze ludowi wykazywali zacietrzewienie i upór bez wątpienia".
Tu już mógłby skończyć! Tak postawiona teza nie wymaga uzasadnień. Bo po co dalej uzasadniać prawdziwość tezy, skoro - jak sam autor przyznaje - nie ma wątpienia co do jej prawdziwości. I w zasadzie zbych niczego nie udowadnia, ale jednak zaszczyca czytelnika jeszcze pięcioma zdaniami, w których - jak to ma w zwyczaju - bez uproszczeń i spłyceń, szczegółowo analizuje mentalność ludowego komisarza.
Dowiadujemy się więc z drugiego zdania, że upór jest cechą złą ("Wykazywali owe złe cechy w imię pryncypialnych wartości, których należy bronić"). Negatywna ocena uporu, jako cechy, zdaniem naszego badacza mentalności ludowych komisarzy, nie wymaga uzasadnienia. Uzasadnienia więc nie znajdujemy. Ale domyślamy się, że za pewne upór jest cechą złą ponieważ jest cechą komisarza ludowego, a komisarze ludowi mieli wyłącznie złe cechy. Jak ktoś charakteryzuje się uporem, znaczy się niezawodnie jest komisarzem ludowym. A dokładniej, bardzo złym stalinowskim komisarzem ludowym.
Prawdziwe rewelacje niesie ze sobą zdanie trzecie i czwarte. Otóż okazuje się, że urzędnicy Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrzny w sposób chorobliwy upominali się o samokrytykę. Zacytujmy to zdanie, bo ma ono dla całego zbychowego wywodu znaczenie kluczowe: "Wykazywali chorobliwe upodobanie do upominania się o samokrytykę." Znaczyć to może (może, ale nie musi. Wybitna narracja zbychowa nosi cechy szlachetnej wieloznaczności) tyle, że chorobliwie upominający się o samokrytykę komisarze ludowi, sami siebie nawzajem do samokrytyki chorobliwie namawialii. Jeden drugiego, komisarz komisarza, do krytyki chrobliwie mógł namawiać. Mógł też – uzmysławia nam zbych –komisarz sam się, w wewnętrznym dialogu z samym sobą, w wyniku swoistego rachunku sumienia, chrobliwie do samokrytyki namówić.
Ma to o tyle znaczenie, że w kolejnym zdaniu zbych stwierdza (jak zwykle bez uproszczeń), że obiekt upomnienia był śmiertelną ofiarą komisarzy. A więc komisarze ludowi sami z siebie czynili ofiarami swoich chorobliwych namówień do samokrytyki. Ofiary komisarzy, czyli inni komisarze lub nawet ci sami chrobliwie do samokrytyki samych siebie namawiający komisarze - o czym obwieszcza nam zbych w następnym zdaniu - w wyniku samokrytyki ulegali samozniszczeniu.
W ten sposób działał przesławny Ludowy Komisariat. Zbych poświęca zagadnieniu mentalniości i działań komisarzy tyle zdań, ile naczelnych komisarzy Komisariat Ludowy posiadał - słownie 5 (razem z tezą)!
Jest jeszcze zdanie ostatnie, w którym zbych analizuje pewien aspekt postępowania ofiar komisarzy, czyli aspekt postępowania innych komisarzy. Okazuje się, że ofiara komisarzy, też komisarz, nie mogła się sama rozstrzelać. Tu zbych na dobrą sprawę niczego nowego już niemówi. W zasadzie to zdanie możemy uznać za zbędne w zbychowym wywodzie. Wiemy bowiem ze zdania wcześniejszego, że ofiara komisarzy nie mogła nic zrobić, a już na pewno nie mogła się sama rozstrzelać, bo z chwilą wypowiedzenia ostatniego zdania samokrytyki uległa automatycznemu samozniszczeniu.

Z niecierpliwością czekam na 4 zdaniowy psychologiczny portret cara Piotra I.
A widzisz, Olaffie! Bystremu wystarczy pięć zdań, które stworzył - i da Ci materiał do głębokich rozważań. Od początku podejrzewałem, że czytasz nie to, co trzeba. Czytaj mnie.

Oczywiście nie wszystko jeszcze rozumiesz jak należy, ale to przyjdzie, miejmy nadzieję. Z odpisywaniem też musisz jeszcze uważać – pióro masz dosyć ciężkie, dużo zagmatwania i nawrotów (np. policz, ile razy piszesz o spłycaniu, nie masz wiary w swoje słowo), ale ważne, że się starasz. I pisz krócej, nie mając nic do powiedzenia, bo ja to wprawdzie przeczytałem przez grzeczność, skoro mnie tam wspominasz – ale obawiam się, że nie zainteresowani osobiście znudzą się przy drugim akapicie, zasną – i co gorsza, nie zmartwią się tym. Lżej stylistycznie, to nie jest złośliwa rada, tylko dobra, choć dla Ciebie niewątpliwie nie będzie łatwa do zastosowania.

Musisz się też nauczyć jak rozróżniać gatunki – bo spodziewałeś się po mnie, jak czytam, obszernej pracy historycznej, nie postu, i aż mi żal, że Cię zawiodłem, nie dałem Ci dzieła na miarę ambitnych oczekiwań. Niech nas obu pociesza myśl, że gdybym Ci je dał – i tak byś nie zrozumiał, poprzekręcał, więc strata Twoja nie jest tak wielka jak byś sądził.
olaff22 napisał(a):Prawdziwe rewelacje niesie ze sobą zdanie trzecie i czwarte. Otóż okazuje się, że urzędnicy Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrzny w sposób chorobliwy upominali się o samokrytykę. Zacytujmy to zdanie, bo ma ono dla całego zbychowego wywodu znaczenie kluczowe: "Wykazywali chorobliwe upodobanie do upominania się o samokrytykę." Znaczyć to może (może, ale nie musi. Wybitna narracja zbychowa nosi cechy szlachetnej wieloznaczności) tyle, że chorobliwie upominający się o samokrytykę komisarze ludowi, sami siebie nawzajem do samokrytyki chorobliwie namawialii. Jeden drugiego, komisarz komisarza, do krytyki chrobliwie mógł namawiać. Mógł też – uzmysławia nam zbych –komisarz sam się, w wewnętrznym dialogu z samym sobą, w wyniku swoistego rachunku sumienia, chrobliwie do samokrytyki namówić.
Olaffie! Przyznaję z czystym sumieniem, że na temat Twojej domniemanej "erudycji" nie najlepszą opinię mam nie od dziś. Jednak tym razem załamałeś mnie, bo aż tak nisko też znowu Cię nie ceniłem.

Czy kiedy prosisz się o łomot, to znaczy, że prosisz o łomot siebie? Innymi słowy: "Prosić się", to według Ciebie tyle samo, co "prosić siebie"?!

Nie pojmujesz? To może tak:
Czy jeśli mój kot wabi się Mysza, to znaczy, że on wabi sam siebie myszą?

"Gratuluję" zatem "gruntownej" znajomości języka polskiego.
No i, niestety, nie sposób odmówić racji Zbychowi, kiedy pisze o Twoim nie najlżejszym piórze.
Ja bym na Twoim miejscu skupił się raczej na graniu, bo to (tu poniekąd zgadzam się z Lodbrokiem) - w przeciwieństwie do posługiwania się polszczyzną - przynajmniej robisz ładnie.

KN.
Czytam tak sobie i czytam te posty w tej dyskusji i zastanawiam się, co by na to wszystko powiedział Wasz Mistrz JK? ...Zbychu, czy widziałeś kiedyś inteligentnego warchoła?
KN. napisał(a):Czy kiedy prosisz się o łomot, to znaczy, że prosisz o łomot siebie?
:lol:
A Ty oczywiście czuwasz i jesteś zawsze tam, gdzie trzeba Wink

Krzysztofie, czy Ty, podobnie, jak Grabi, sądzisz, że w tej dyskusji chodzi o jakąkolwiek logikę? Otóż, odkąd lodbrok zaczął pisać o komisarzach, już o nic w niej nie chodzi. Naprawdę sądzisz, że odpowiedz bełkotem na intelektualny bełkot zbycha może mieć jakiś inny sens, niż użycie kilku chwytliwych sformułowań i ich zaadresowanie do przeciwnika? Jeśli tak myślisz to w takim razie o Twojej szczątkowej inteligenji Poczciwego Grubaska, o której nigdy nie miałem dobrego zdania, dziś myślę wyłącznie źle
Ech, jak Wy się wszyscy kochacie... Tongue
zbych napisał(a):Niech nas obu pociesza myśl, że gdybym Ci je dał – i tak byś nie zrozumiał, poprzekręcał, więc strata Twoja nie jest tak wielka jak byś sądził.
Za pewne byłoby to dzieło pisane wg zasad tzw. postmodernistycznej szkoły narracji historycznej. Dzieł pisanych wg. zasad postmodernistycznej szkoły narracji w pierwszej kolejności nie rozumieją sami autorzy. W wypadku Twojej ewentualnej pracy taką sytuację mamy wręcz pewną. Cóż więc? Nie masz się co dziwić, że i ja bym nie zrozumiał.

Ale powiem Ci, zbychu: zamiast brać się za dzieła historyczne, zacznij pisać instrukcje obsługi urządzeń precyzyjnych albo napisz np. nowy podręcznik lutowania (jest taki. Na Politechnice się z niego uczą). Taka literatura z zasady jest niezrozumiała dla przeciętnego czytelnika. Większośc czytających zatem nie zorientowała by się, że jak zwykle nie wiesz o czym gadasz.
O komisarzach w każdym razie już nie pisz. Za bardzo widać tu Twoją ignorancję.

Mam dla Cieie jeszcze jedną propozycję, gdyby podręcznik lutowania był dla Ciebie za łatwy. Możesz nadal, tak jak to ewidentnie czynisz od czterech lat, pisać przemówienia dla posła Samoobrony Mariana Curyło
Olaffie, będę wynotowywał co ciekawsze Twoje sformułowania, żebyś nie posądzał mnie o stronniczość, i to w moją stronę, nie w Twoją. Poza tym w moim przekazie Twoje sformułowania nabiorą elegancji, czyli tego, co jest im niedostępne od poczęcia.

„Naprawdę sądzisz, że odpowiedz bełkotem na intelektualny bełkot zbycha może mieć jakiś inny sens, niż użycie kilku chwytliwych sformułowań i ich zaadresowanie do przeciwnika?”
Zwracam zwłaszcza uwagę na dumny zwrot „kilku chwytliwych sformułowań”.

„Dzieł pisanych wg. zasad postmodernistycznej szkoły narracji w pierwszej kolejności nie rozumieją sami autorzy. W wypadku Twojej ewentualnej pracy taką sytuację mamy wręcz pewną.”
Tu pomijam nurt wiedźmiński (od „wiedźma”, czyli ta, która wie, przewiduje), a polecam „postmodernistyczną szkołę narracji”. Notabene gdybyś mógł dać przypis, byłbym wdzięczny. I nie mówi się „wypadku” w przypadku „przypadku”, aczkolwiek może miałeś na myśli, że to, co piszesz, to raczej wypadek niż przypadek. Lub to, co sie dzieje, kiedy Ty czytasz, co ja napisalem - to wypadek.

„napisz np. nowy podręcznik lutowania (...) Większośc czytających zatem nie zorientowała by się, że nie wiesz o czym gadasz.”
Większość i tak nie wie. Tylko Ty się zorientowałeś. Więc dla Ciebie jednego nie opłaca mi się pisać nowego podręcznika lutowania, skoro znasz stary.

„Możesz nadal, tak jak to ewidentnie czynisz od czterech lat, pisać przemówienia dla posła Samoobrony Mariana Curyło”
To jest podłe, jeśli tak naprawdę uważasz. Bo ja piszę dla Leppera.

A jeśli ktoś zastanawia się, dlaczego wciąż z uporem maniaka odpowiadam Olaffowi, wyjaśniam.
Można odpowiedzieć jak ów uczeń w dowcipie dyrektorowi „Bo cię lubię, stary”.
Ale można też odpowiedzieć słowami klasyka „Poza tym uważam, że Kartagina powinna być zniszczona!”
zbych napisał(a):Notabene gdybyś mógł dać przypis, byłbym wdzięczny.
Polecam 'Semantykę historyczną" Kosellecka. Wyszło to w serii "Biblioteka niemiecka". "Semantyka" to zbiór esejów,który daje znakomitą lekcję postmodernistycznej narracji.
zbych napisał(a):koro znasz stary.
No fakt, trochę znam. Odkąd pojawiłeś się na forum miałem nieodparte wrażenie, że ów podręcznik co rusz zapamiętale cytujesz.

EMOTIKON

LUDZIE ! STOP ! PO CO SPRAWIACIE MU NIEZDROWA FRAJDE PODTRZYMUJAC TA DYSKUSYJE ?! STOP !!! CZY NIE ZAUWAZYLISCIE ZE TO JEST JEDYNE SPOSOB W JAKI TEN WIRTUOZ GRY NA GITARZE I NA NERWACH POTRAFI SZCZYTOWAC ? STOP.
PODZIWIAM POSWIECENIE Z JAKIM SPRAWIACIE MU PRZYJEMNOSC ! STOP.
:klutnia: :lamer: ::coolspeak::
Ale to jest przyjemność chorobliwa, więc niszczy mu zdrowie. Pije rozkosz swa z rozkoszą, a potem ma kaca. Cierpi. Toteż będzie coraz lepszym artystą. Sztuka powstaje z cierpienia. A jak będzie coraz bardziej się realizował w sztuce, przestanie pisać. I nastanie spokój.
A ja mimo że nie uzyskałem żadnych odpowiedzi na pytania zadane na początku, chętnie czytam potyczki słowne Olafa i ZbychaSmile)) Może jeszcze dojdą do porozumienia, a może Zbych na nasze imprezy lub Olafa koncert by się wybrał kiedyś Smile))
Ale się porobiło. Czy to jest także spór na płaszczyźnie poglądowej (prądy filozoficzne i.t.d.?) czy tylko związane z tym konkretnym "zdarzeniem"?
PS. Właśnie sprawdzam swój status :wink:
PS2. Z tym światopoglądem to ja nie żartuję, tak jakoś zawsze mi się na opcje dzieliło.

POZDRAWIAM WSZYSTKICH Big Grin
Rysiek napisał(a):Z tym światopoglądem to ja nie żartuję,
Ty mi nie mów o światopoglądzie :evil:
Szkoda że nie byłaś taka gadatliwa, gdy pytałem...
Moja opcja jest taka, ze Przemek zostal niesprawiedliwie pozbawiony funkcji.
Pozdrawiam niestrudzonego tworce tabulatur!
Tomek
Za te taby to on powinien być Modem. A jak nie modem to chociaż Artystą.
Elrond napisał(a):Za te taby to on powinien być Modem. A jak nie modem to chociaż Artystą.
a może Jego Ekscelencja (to zamiast Kalifa) Tabulator Big Grin
Nie prowokujcie mnie do pisania, bo coraz bliżej jestem Tytana i przestanę być Kalifem Sad(( Wink) Pilsie: raczej Moja (bo o sobie piszę) Ekscelencja Tabulatur Tongue A co do artysty, to artysta ze mnie marny (za bardzo jeszcze fałszuję), choć nie mam nic przeciwko byciu artystą fotografem i zajmować się fotografią aktów i erotyki ( . ) ( . )Wink))
A tak poza tym, to dzięki Tomku i pozdrawiam niestrudzonego twórcę nut Smile

[ Dodano: 2005-06-03, 12:23 ]
Elrondzie, nie mogę być modem, bo admini uznali niespodziewanie że mają jakieś zastrzeżenia do mnie. Co prawda nie wiedzą jakie mają zastrzeżenia, ale jak trzeba będzie, to coś sobie wymyślą Smile)) Słyszałeś przysłowie o tym psie i kiju, który się zawsze znajdzie...
Przemek napisał(a):nie mam nic przeciwko byciu artystą fotografem i zajmować się fotografią aktów i erotyki ( . ) ( . )
To chyba jest dziedzina sztuki, która daje najwięcej przyjemności twórcy Wink
Sporo przyjemności i wrażeń estetycznychSmile))
Stron: 1 2 3