Liczba postów: 10,487
Liczba wątków: 268
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
<!-- m --><a class="postlink" href="http://audio.com.pl/muzyka/zrodloprzyjaciele-spiewaja-jackowi-kaczmarskiemu:1">http://audio.com.pl/muzyka/zrodloprzyja ... arskiemu:1</a><!-- m -->
Jak zawsze przy takich okazjach: jest możliwość uzyskania tańszych biletów dla znajomych
Liczba postów: 55
Liczba wątków: 4
Dołączył: Jun 2010
Reputacja:
0
Witam, byłem wczoraj na tym koncercie i on był po prostu świetny. Pytam czy może ktoś nagrał ten koncert? Proszę chociaż o plik mp3
Liczba postów: 3,654
Liczba wątków: 18
Dołączył: Dec 2007
Reputacja:
1
Odnośnie części pierwszej - rewelacja. Otwierający Adam Łapacz zaczął pewnie, z czym miał chyba zawsze największy problem. Michał Mańka z Tomkiem Susmędem na swoim poziomie. Co do Triady - fajna aranżacja Kołysanki dla Kleopatry i po raz pierwszy chyba Ola nie machnęła się w "finale" tej piosenki Natomiast Trio ŁCh - nie wiem, czy nie najlepszy ich koncert, jaki słyszałem. Ogromna szkoda, że nie przewidziano bisów. Podobało się nawet Siostrze Zbrozły, co było dość zaskakujące.
Odnośnie części drugiej - nie ukrywam, że weselny podkład do Herberta i Kaczmarskiego nie wprawia mnie w zachwyt.
Odnośnie części trzeciej - byłem niestety tylko chwilę, ale słyszałem, że było genialnie.
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
Ja się już chyba nie nadaję na koncerty kaczmarowe, na których nie mogę sobie sam pośpiewać tekstów, które przecież znam na pamięć...
Takie z poważną atmosferą i zbowidowcami jasnej strony mocy w pierwszych rzędach...
Co do części pierwszej:
Co do Adama i Elessara + Susmęda - zgadzam się z Alkiem.
W przypadku Triady - jedno z najlepszych (o ile nie najlepsze) wykonań "Kołysanki dla Kleopatry" jakie słyszałem (a zebrałoby się tego trochę) - brawo Ola & Simon.
Co do TŁ-Ch - tu się z Alkiem nie zgadzam - mam wrażenie, że chłopacy (zwłaszcza Konop) się oszczędzali, nie wkładali w grę całej energii. Konopowe wykonania tym razem bardziej szły w aranżacje niż forsowanie głosu - mam nadzieję, że dlatego, że tak chciał, a nie już musiał (wszelkie nawiązania do części drugiej absolutnie przypadkowe )
Do tego repertuar - TŁ-Ch nie ma sobie równych choćby w popisowych "Kosmonautach", ale gdy słyszy to wykonanie na każdym koncercie - stopniowo traci motywację do uczestnictwa w następnych Szkoda, bo przecież chyba stać Was na zaaranżowanie czegokolwiek z twórczości JK, skoro na nowe własne umuzycznienia (które dla mnie wnoszą wartość największą) pewnie nie macie czasu.
Część druga
Ech... Gdzieś się zapodziały młodzieńcze nadzieje...
Pierwszy raz miałem okazję usłyszeć PG na żywo - i naprawdę przykro było patrzeć i słuchać, jak robi sobie krzywdę...
Nawet maestria Brody (grającego czasem skrzyżowanymi rękami na 2 klawiaturach ) dała tylko świetnie wykonane fatalne aranżacje.
Atak tak wielbionych przez PG syntezatorów - od piosenek z "Odpowiedzi" przez "Tren" po "Kanapkę z człowiekiem" (szczęśliwie ze zniżkującym natężeniem) był praktycznie niesłuchalny. Słychać było choćby w "Astrologu", że PG nie udałoby się już raczej powtórzyć wersji z WPZK z dawnym efektem, ale jednak sama gitara, fortepian i głos "zgrzybiałego wróżbity" brzmiałyby o niebo lepiej...
Część trzecia w Łykendzie bardzo pozytywna
Przypadkowi słuchacze, których zastaliśmy na miejscu szybko się wykruszyli, a i tak wszystkie miejsca były zajęte...
Simonowi udało się też chyba przyciągnąć część publiczności z Impartu - także spoza stałych bywalców WSJK.
Bardzo dużo do klimatu imprezy wniósł Broda, który przytargał swoje ważące kilkadziesiąt kilo klawisze i akompaniował wszystkim wykonawcom (czasem improwizując, czy grając z Elessarem z jednej kartki z nutami )
Gdy wychodziliśmy po trzeciej na pociąg impreza (już w wersji unplugged) trwała w najlepsze (i to w sporej grupie ludzi znających coś więcej niż "Mury" i "Naszą klasę")
Generalnie wyjazd do Wrocka uważam za bardzo udany - ogromne podziękowania należą się oczywiście Simonowi (za organizację i wejściówki) i pozostałym wykonawcom za poświęcony nam-kaczmarofilom czas (także w charytatywnej wersji unplugged ).
Pozdrawiam
Z.
P.S. Brak miejsca na nogi w wypadku impartowych siedzeń odbierał sporo przyjemności z koncertu (to samo jest też np. w nowych szynobusach) - kiedy wreszcie projektanci zauważą, że średnia wzrostu społeczeństwa jest jednak nieco wyższa niż w Japonii...
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Liczba postów: 4
Liczba wątków: 1
Dołączył: Apr 2009
Reputacja:
0
Wpisy się zaczęły więc i ja coś skrobnę. Minęła prawie doba a we mnie to jeszcze siedzi, więc może jak wyrzucę z siebie to będzie mi lżej....
Co do pierwszej części to pozwolę sobie na odniesienie do ostatniego mojego spotkania z epigonami jakie miało miejsce na pierwszym koncercie z tego cyklu (sprzed dwóch lat w sali PR). W zasadzie Adam (tak jak napisał Alek) zdecydowanie pewniej niż dwa lata temu co bardzo pozytywnie wpłynęło na całokształt. Powoli jego fizyczne podobieństwo przestaje być jedynym, co upodabnia go do JK .
Z Michałem nie miałem do tej pory styczności i jak na razie ciężko mi wpasować jego wokal do Kaczmarowego śpiewania... Chyba zbyt miękko - bardziej pasuje mi to do Stachury niż do Kaczmara ale może z czasem.....
Ocenę Triady pominę.
TŁCh chyba najbardziej mi przypadło do gustu z pierwszej części, ale to wynika najprawdopodobniej z tego że z Kaczmarowego repertuaru najbardziej mi leżą wszelkie programy w składzie trzyosobowym i to było chyba najbliższe temu co lubię....
Przyszła pora na część drugą i tu mam największy problem bo nie za bardzo wiem jak opisać to co odczułem... Pamiętam PG z kilku koncertów w jakich uczestniczyłem i powiem szczerze że nie tego się spodziewałem. Wiem że czas się nie cofa a ostatni Jego występ jaki pamiętam miał miejsce kilkanaście lat temu, ale to co zobaczyłem i usłyszałem bardzo mocno mnie rozczarowało a może nawet zniesmaczyło I to na kilku płaszczyznach niestety.
Po pierwsze - miałem wrażenie że PG nie za bardzo panuje nad tym co mówi. Mylenie "Kanapki..." z "Trenami" nie przystoi autorowi - tym bardziej że nie chodzi tu o pomyłki w nazewnictwie albumów a o kompletne ich mylenie.
Podobnie było z Jego podsumowaniem pierwszej części koncertu, kiedy zażartował że epigoni "podebrali" mu kilka utworów i będzie zmuszony zmienić repertuar aby się nie powtarzać. Zaraz oczywiście sprostował że to żart i nie zamierza niczego zmienić, bo nie wyobraża sobie aby nie zaśpiewać kilku Jackowych piosenek, które pojawiły się w pierwszej części więc powtórki będą i nawet będzie materiał do porównań. Ale mimo to nie kojarzę aby w Jego wykonaniu pojawił się jakikolwiek utwór zaprezentowany w pierwszej części , więc nie wiem czy nie zdaje sobie sprawy z własnego repertuaru czy nie kojarzył co pojawiło się w części pierwszej.....
Po drugie - warstwa "artystyczna".... Przykrym jest, że człowiek kojarzony z gitarą (przynajmniej ze wspólnych występów z JK - a to właśnie z uwagi na ten Jego dorobek znalazł się na tym koncercie), siedzący z nią przed publicznością nie używa jej do niczego poza podpieraniem się o nią. Jego instrument praktycznie nie był nagłośniony zaś wszelkie słyszalne partie gitarowe leciały z syntezatora. Przyznam się że nie zwróciłem na to uwagi w pierwszym utworze (Modlitwie), natomiast we wszystkich późniejszych nie miałem wątpliwości. Jego gitarę słyszałem jedynie w jednym z ostatnich utworów, przy głośnej grze akordowej, (bezpośrednio z pudła rezonansowego, bez nagłośnienia) i udało mi się ją słyszeć tylko dlatego że siedziałem w pierwszym rzędzie.
Do wokalu nie mam większych zastrzeżeń ale głównie ze względu na jego charakter, który nawet w gorszej dyspozycji nie odsłania niedociągnięć. Mam tylko wrażenie że ten występ bardziej przypominał recytowanie wierszy przy akompaniamencie niż ich śpiewanie.
Może to zabrzmi za ostro, ale jak tylko sobie przypominam wczorajszy występ PG to przed oczami staje mi niedawny benefis Violetty Villas. Z całą pewnością wczorajszy koncert nie miał aż takiego dysonansu wyobrażenia o idolu i rzeczywistego obrazu, jednak dało się to zauważyć. Gdy piszę te słowa tle lecą "Kamenie" PG i chyba coraz bardziej przekonuję się do tego, że wolę pozostać przy takim kontakcie ze swoim idolem... i wspominać Jego występy sprzed kilkunastu lat które głęboko zapadły w pamięć.
Trzecia część obyła się bez mojej obecności więc pozostawiam bez ocen i opisów......
Liczba postów: 748
Liczba wątków: 39
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
mkk napisał(a):Przyszła pora na część drugą i tu mam największy problem bo nie za bardzo wiem jak opisać to co odczułem... Pamiętam PG z kilku koncertów w jakich uczestniczyłem i powiem szczerze że nie tego się spodziewałem. Wiem że czas się nie cofa a ostatni Jego występ jaki pamiętam miał miejsce kilkanaście lat temu, ale to co zobaczyłem i usłyszałem bardzo mocno mnie rozczarowało a może nawet zniesmaczyło I to na kilku płaszczyznach niestety.
To dobre! :lol:
Wygląda to tak, jakby PG przygotował sobie tę zapowiedź jeszcze przed koncertem i po prostu wyrecytował, co wcześniej umyślił, co - znając trochę jego lekko olewcze podejście do koncertowania - nie wydaje się takie nieprawdopodobne.
PG sobie, bardzo delikatnie mówiąc, kiepsko radzi sam na scenie. Śmieje się sam do siebie, ma niepoukładane zapowiedzi - to wszystko wypada początkującym epigonom, a nie takim starym wygom. Zresztą odnosi się wrażenie, że on sam wolałby mieć, jak za dawnych lat, obok kogoś, kto będzie gadał za niego.
Mógłbyś jednak napisać coś o Triadzie?
Ciekaw jestem tej Kołysanki, liczę na nagrania.
Pozdrawiam,
M
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Zeratul napisał(a):Do tego repertuar - TŁ-Ch nie ma sobie równych choćby w popisowych "Kosmonautach", ale gdy słyszy to wykonanie na każdym koncercie - stopniowo traci motywację do uczestnictwa w następnych Szkoda, bo przecież chyba stać Was na zaaranżowanie czegokolwiek z twórczości JK, skoro na nowe własne umuzycznienia (które dla mnie wnoszą wartość największą) pewnie nie macie czasu. Było wyraźym życzeniem Simona, aby w koncercie wykonać znane utwory JK. Inaczej mówiąc, charakter repertuaru był z góry określony.
Nowe umuzycznienia powstają. Jest wielce prawdopodobne, że niebawem pojawią się one w repertuarze koncertowym. Mamy na nie czas i stopniowo realizujemy. Natomiast nigdy praca nad nowymi piosenkami nie szła szybko - z różnych powodów.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Pozwolę sobie na słówko komentarza odnośnie koncertu PG.
Po pierwsze, wydaje mi się, że pan Przemysław odzyskał formę wykonawczą. Dostosował ekspresję wokalną do swoich aktualnych możliwości głosowych, przez co nie odnosi się już tak silnego, jak niegdyś wrażenia, że "nie wyrabia" w głośniejszych fragmentach.
Po drugie, złe wrażenie na mnie zrobiły plastikowe aranżacje do piosenek - zwłaszcza z "Odpowiedzi". Niestety, pod tym względem zdania od lat nie zmieniam - PG zarżnął masę fajnych piosenek oblepiając je sztucznymi brzmieniami, patetyzując oprawę muzyczną, czyniąc z prostych form złożone konstrukcje muzyczne i zabijając tym samym istotę kompozycji, czyli przekaz złowny.
Po trzecie, występowały w koncercie pomyłki i nierówności. "Astrolog" w pewnym momencie rozjechał się zupełnie. Widać, ze PG ma część utworów nie ogranych i np. nie wie, jak długa powinna być pauza po fragmencie kończącym się słowami:
stos zgasł
W konsekwencji pauzę tą zrobił za krótką i nie trafią z nią w odtwarzany podkład.
Sytuację uratował Broodka i dzięki niemu jakoś piosenka doszła do końca.
Takich momentów było kilka.
Po czwarte, korzystnie wypadała nowa aranżacja "Birkenau". Może trochę przydługa, może trochę zbyt rozbudowana, ale przede wszystkim BRZMIAŁA. Gdzieś między "Odpowiedzią" a "Trenem" PG musiał zyskać dostęp do lepszych brzmień instrumentów. Różnica jest diametralna i zdecydowanie na korzyść "Trenu" oraz innych piosenek opracowywanych mniej więcej w okresie pracy nad tą płytą. Klarnet w „Birkenau”. brzmiał bardzo wiarygodnie – chyba był nagranym żywym instrumentem. Ładnie też brzmi nagrana gitara. Od razu czuje się, ze jest to autentyczny instrument a nie produkt samplera.
Po piąte, faktycznie z zapowiedziami PG jest pewien kłopot. Sam wstęp mnie lekko zdziwił, kiedy PG stwierdził, że zaśpiewa kilka piosenek , które były już przez innych wykonawców zagrane w pierwszej części koncertu. O co chodzi? Żaden utwór z pierwszej części wieczoru nie powtórzył się w drugiej. Pomijam, że PG pierwszą częścią koncertu nie był zainteresowany i nie słuchał jej. Nie mógł właściwie wiedzieć, czy coś się powtórzy czy nie, bo po prostu nie miał orientacji, co śpiewano w pierwszej części.
Potem lekka wpadka z zapowiedzią "Kanapki" - ale tego bym się nie czepiał. Myślę, że po prostu artysta nie był przez chwilę dość skupiony na tym, co mówi.
W sumie uważam, ze tak na prawdę rażące były te momenty występu PG, w których ewidentnie śpiew rozjeżdżał się z muzyką. Widać, że niezbyt wiele uwagi PG przykłada do prób.
A brak uwagi poświęconej próbom niestety świadczy o stosunku PG do występów publicznych w ogóle.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 55
Liczba wątków: 4
Dołączył: Jun 2010
Reputacja:
0
Niktważny napisał(a):Gdzieś między "Odpowiedzią" a "Trenem" PG musiał zyskać dostęp do lepszych brzmień instrumentów. Różnica jest diametralna i zdecydowanie na korzyść "Trenu" oraz innych piosenek opracowywanych mniej więcej w okresie pracy nad tą płytą. Klarnet w „Birkenau”. brzmiał bardzo wiarygodnie – chyba był nagranym żywym instrumentem. Ładnie też brzmi nagrana gitara. Od razu czuje się, ze jest to autentyczny instrument a nie produkt samplera.
Instrumenty brzmiały wiarygodnie, bo Tren i Kanapka zostały nagrane prawdziwymi instrumentami przez orkiestrę symfoniczną (syntetycznych dźwięków jednak też było, ale o wiele lepszej jakości).
Ja osobiście najbardziej lubię muzykę nagraną tylko z gitarą i z fortepianem, jak jest trochę elektryki dodane jak w Pamiątkach czy w Raporcie Oblężonego Miasta to też mnie się podoba bo akurat te aranżacje były bardzo udane. Szczyt sztuczności jeśli chodzi o instrumentarium i śpiewanie słyszę w Odpowiedzi, Tren jest o niebo lepszy. Lecz do czego zmierzam jest że to są nagrania studyjne, w koncercie się to nie powinno znaleźć, przede wszystkim jak miejsce kosztuje 75 zł (w pierwszych rzędach)... Jedynie śpiew się różnił od nagraniu w płycie.
(Autoportret Witkacego też nie był na żywo zagrany, tylko Modlitwa o wschodzie słońca była prawdziwa).
Przecież na koncercie się chce słyszeć unikalnych wykonań. Jednak wiem, że PG jeszcze doskonale potrafi wykonywać: http://www.youtube.com/watch?v=DVjC5MGdd...re=related
Miałem mocną nadzieje, że to będzie koncert w którym na żywo zagra, bo w opisie koncertu gdzieś pisało, że PG występuje z zespołem . Jednak to był mój pierwszy koncert Gintrowskiego, którego bardzo cenie, dlatego mimo wszystko mnie się podobało.
A jego głos mnie jednak też pozytywnie zaskoczył, faktycznie miał inny sposób śpiewania, co bardzo dobrze brzmiało, przede wszystkim jak się porówna z wykonaniami wcześniejszymi jak z koncertem w Przemyśle 2002r, gdzie było słychać jak się artysta męczy, bo po prostu głos się zmienił. I może za chwile ludzie mnie będą przezywali jako głuchego i nie wiem co, nie będą się ze mną zgadzali i się czuć obrażeni, ale pod względem siły głosu i nawet czystości głosu wokal Pana Gintrowskiego był lepszy od wszystkich wokalistów pierwszej części. PG już zawsze miał wyjątkowo wyjątkowo świetny głos i coś mu jednak z tego zostało.
Chciałem jeszcze powiedzieć, że granie Pana Susmęda na fortepianie był wybitny i już przez to było warto przyjść na ten koncert.
Głównie dlatego pytam o nagrania tego koncertu.
Liczba postów: 1,549
Liczba wątków: 5
Dołączył: Jun 2006
Reputacja:
0
Ze słyszeniem instrumentów było różnie i dotyczy to wszystkich wykonawców, którzy mieli klawisze w składzie. Twarde bicia jak najbardziej były słyszalne natomiast delikatne palcowane fragmenty - już nie. A myślałem, że siadając koło akustyka będę miał najlepsze właściwości audio :/
Co do recenzji, to nie będę powielał przedpiszców, gdyż zgadzam się z ich tezami - pierwsza część super, druga - słabiutko. Jak to ładnie napisał Alek - podkład weselny do Kaczmara nie pasuje. After w Łykendzie - bomba. Broda na klawiszach pokazał to, czego nie było słychać w Imparcie. Niech o jakości afteru świadczy, że o 4 wyrzucili nas z knajpy a trochę nas jeszcze było
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stepniarz.pl">http://www.stepniarz.pl</a><!-- m -->
Liczba postów: 748
Liczba wątków: 39
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
E, to strasznie kiepsko, jak nawet w Imparcie kładą nagłośnienie.
Tym bardziej, że panowie gitarzyści, jak zauważam po ostatnich zdjęciach, ułatwiają akustykom robotę. Narzekają akustycy na brak linii w gitarze - bo im się akurat warunki sali nie podobają do nagłośnienia mikrofonem pojemnościowym - no to dostają linie. Zdaje się, że i Simon, i Konop, i Witek mają wtyki.
No to teraz co? Pewnie wtyki powinny być pozłacane, żeby lepiej dźwięk niosły?
|