Liczba postów: 8
Liczba wątków: 1
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
13 XII, godz. 18:00
Śródmiejski Ośrodek Kultury w Krakowie
zaprasza na:
Recital piosenek Jacka Kaczmarskiego
w wykonaniu
TRIA ŁÓDZKO-CHOJNOWSKIEGO
Paweł Konopacki (gitara)
Witold Łuczyński (gitara)
Tomasz Susmęd (fortepian)
Zapraszam.
Bilety już do nabycia w ŚOK-u (ul. Mikołajska 2, Kraków)
Liczba postów: 374
Liczba wątków: 18
Dołączył: Sep 2008
Reputacja:
0
A w jakiej cenie te bilety?
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."
Liczba postów: 34
Liczba wątków: 7
Dołączył: Jul 2008
Reputacja:
0
<!-- m --><a class="postlink" href="http://krakow.dlastudenta.pl/muzyka/koncert/Recital_piosenek_Jacka_Kaczmarskiego,76639.html">http://krakow.dlastudenta.pl/muzyka/kon ... 76639.html</a><!-- m -->
Aqua et panis est vita canis
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Cytat:Od chwili śmierci Jacka Kaczmarskiego czują na sobie ciężar obowiązku utrzymywania pamięci o Jacku i Jego piosenkach.
No proszę!
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Ale co "no proszę"? Że to nieprawda? Czy Cię to zaskoczyło? Czy może: "dobrze powiedziane"?
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
MacB - za chwilę wejdziemy w to samo błoto, w którym już nie raz żeśmy się paćkali. I po co Ci to?
Cytat podniesiony przez Lutra widnieje na naszej stronie internetowej ładnych parę lat i choćby z tego powodu nie powinien zaskakiwać nikogo, kto na tej stronie bywał lub bywa (a kimś takim jest Luter).
Pozdrawiam
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Nie zaskoczyło mnie to bynajmniej. Czy dobrze powiedziane? W pewnym sensie tak, choć rzekłbym raczej, że jest to sprytnie powiedziane. Czy jest to nieprawda? Nie jest to cała prawda (a co najwyżej ułamek prawdy), a więc nieprawda.
Jeśli moja odpowiedź wymaga jakichś wyjaśnień, to chętnie ich udzielę.
Pozdrawiam,
KN.
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Motto:
Luter dnia 29 kwietnia 2009 roku na tym forum napisał(a):Jesteś trollem, a jedynym skutecznym na trolla sposobem jest ignorowanie go - i to, jak widać, się sprawdza. Musisz więc zadowolić się tym postem (bo na następny skierowany do Ciebie dane Ci będzie dość długo poczekać) oraz satysfakcją, że echa jakichś Twoich bredni odnalazłeś w moich rozmowach z osobami trzecimi.
Myślę, że półtora roku to odpowiedni jubileusz, by parę słów do Ciebie napisać. Myślę zresztą, że na jeden (podkreślam: jeden) post nawet zasłużyłeś.
A zatem...
Niktważny napisał(a):MacB - za chwilę wejdziemy w to samo błoto, w którym już nie raz żeśmy się paćkali. I po co Ci to?
Widzę, Pawle, że nic a nic się nie zmieniłeś. Pozostajesz tym samym Pawłem - zawsze gotowym do obrzucenia się błotem tudzież stekiem insynuacji a la Jaro. Pozostajesz również, jak widzę, tym samym niereformowalnym Pawłem, którym jesteś dla mnie od zawsze, to znaczy od ponad ośmiu lat, czyli od kiedy Cię znam. W końcu pozostajesz też Pawłem niczego się nie uczącym - wnioskuję to ze smutnego faktu, że brak jakichkolwiek naszych kłótni od chyba już dwóch lat nie zaszczycił Twojego umysłu najmniejszą refleksją. Przyznaję, że tu po raz kolejny się na Tobie zawiodłem, gdyż liczyłem na to, że nauczysz się choćby na zasadzie odruchu warunkowego (wiesz, jak ten pies Pawłowa - a na psach nieźle się przecież znasz), że nasze familiarne obrzucanie się błotem minęło bezpowrotnie. A już myślałem, że tego się przynajmniej nauczyłeś, bo zauważyłem, że częstotliwość Twoich prowokacji wobec mnie malała w trybie geometrycznym, by w końcu zupełnie spaść do zera. Innymi słowy - przez te około dwa lata kilkanaście razy starałeś się mnie sprowokować, w tym kilka razy wyjątkowo chamsko po bezskutecznych wcześniejszych próbach. Potem odpuściłeś, licząc może na to, że trzeba przeczekać. Tak czy inaczej - dałeś nadzieję na to, że cokolwiek zrozumiałeś. Jednak Twój dzisiejszy post przeczy temu. A może przepowiednia, że wejdziemy w to samo błoto, to tylko zwrot był retoryczny? Jeśli tak, to bardzo się cieszę. Dla pewności wyjaśniam: z paru powodów nie ma najmniejszej obawy, że wejdziemy w to samo błoto. Nie wejdziemy w to samo błoto, ponieważ wszelkie Twoje ewentualne zaczepki będą przeze mnie nadal ignorowane. Ten system sprawdza się przecież doskonale, więc dlaczego miałbym go zmieniać? Co więcej - im dłużej Cię ignoruję, tym bardziej bezsensowne i głupie wydają mi się moje dawne z Tobą użerki. Kiedy dziś czytam trwające tygodniami moje polemiki z Tobą, nie potrafię nawet zrozumieć swoich dawnych emocji.
Bo, chociaż baśń ożywią smyczki,
To tylko raz się gra w patyczki.
Warto o tym pamiętać, Pawle. Warto to rozumieć, szczególnie jeśli się to śpiewa, i rozumieć też, że wielka mądrość Jacka Kaczmarskiego może (i powinna) służyć wszystkim, nawet jeśli dedykowana jest tylko Krzysiowi.
Pozdrawiam serdecznie,
KN.
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Ad Luter:
Myślę, że nie wymaga komentarza fakt, iż mottem swojego posta czynisz ....swoje własne słowa.
Ad MacB,
Pomyliłem się pisząc:
Cytat:za chwilę wejdziemy w to samo błoto, w którym już nie raz żeśmy się paćkali.
?
Pozdrawiam
P.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Luter napisał(a):Nie zaskoczyło mnie to bynajmniej. Czy dobrze powiedziane? W pewnym sensie tak, choć rzekłbym raczej, że jest to sprytnie powiedziane. Czy jest to nieprawda? Nie jest to cała prawda (a co najwyżej ułamek prawdy), a więc nieprawda.
Jeśli moja odpowiedź wymaga jakichś wyjaśnień, to chętnie ich udzielę.
Pozdrawiam,
KN. Nie, wyjaśnień nie wymaga. Pozwolę sobie tylko nie zgodzić się z
a) ogólną wymową uwagi, którą poczyniłeś
b) ostatnią częścią odpowiedzi
Ad a)
Wyrażenie "No, proszę!" można zrozumieć bardzo dwojako, bo i jako wyrażenie satysfakcji (No proszę! Ktoś to wreszcie ładnie powiedział!), ale i jako zniecierpliwioną dezaprobatę (No proszę! Ładnie tu sobie ktoś poczynia!)
Domyślać się mogę, że słowa "czują na sobie ciężar obowiązku utrzymywania pamięci o Jacku i Jego piosenkach" kłują Cię, bo piosenki Jacka pozostawione nam w formie nagrań autorskich same utrzymują "pamięć o Jacku" i w związku z tym nikt żadnego obowiązku nie ma i czuć takowego nie powinien.
Nie zgadzam się - tak zwani epigoni (pomijając ich pracę twórczą) wykonują dla tej pamięci kawał niezastąpionej roboty.
To jest moje zdanie, ja się z nim zgadzam i pozostańmy może przy swoich opiniach bez dalszej dyskusji.
Ad b)
Piszesz: "Nie jest to cała prawda (a co najwyżej ułamek prawdy), a więc nieprawda."
Wiesz, że z logiki jesteś lepszy, ale dla mnie wywód ten prawdziwy nie jest. Może się mylę, ale uważam, że jeśli panowie z TŁCh twierdzą, że coś czują, to pewnie tak jest. Kropka.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
MacB napisał(a):Nie, wyjaśnień nie wymaga. MacB napisał(a):Domyślać się mogę, że słowa "czują na sobie ciężar obowiązku utrzymywania pamięci o Jacku i Jego piosenkach" kłują Cię, bo piosenki Jacka pozostawione nam w formie nagrań autorskich same utrzymują "pamięć o Jacku" i w związku z tym nikt żadnego obowiązku nie ma i czuć takowego nie powinien.
No widzisz, a jednak moja odpowiedź wyjaśnień wymaga. Słusznie się bowiem domyślasz, że cytowane słowa kłują mnie, ale zupełnie błędnie dopatrujesz się przyczyn tego kłucia. Otóż wyobraź sobie, że ja naprawdę doceniam zarówno wysiłki, jak i efekty działań ludzi, którym bliska jest idea utrzymywania pamięci o Jacku. Wartość tych działań jest tak oczywista, że aż niezręcznie się czuję, kiedy muszę to tłumaczyć. Przyznaję natomiast, że niezwykle ważnym elementem jest dla mnie to, by tego typu inicjatywy przynosiły więcej dobrego niż złego, to znaczy przede wszystkim nie profanowały twórczości Mistrza i pamięci o Jacku tudzież nie naruszały elementarnego poczucia estetycznego odbiorcy. Granica dobrego smaku w tym względzie jest oczywiście mocno subiektywna i niewątpliwie prawdą jest, że akurat ja należę do ludzi bardzo w tej kwestii wyczulonych. Faktem jest, że zdarza mi się uważać za żenujące to, co dla zdecydowanej większości uczestników jest kulturalną ucztą, doskonale spełniającą ich potrzebę obcowania ze sztuką, super imprezą, fajną zabawą, wspaniałą rozrywką czy zajebistym odpoczynkiem od szarości codziennego życia. Jednak to jeszcze nie oznacza, że uważam, iż "piosenki Jacka pozostawione nam w formie nagrań autorskich same utrzymują pamięć o Jacku i w związku z tym nikt żadnego obowiązku nie ma i czuć takowego nie powinien". Zależy mi więc, byś chociaż Ty to zrozumiał, a przynajmniej mi tego nie wmawiał.
Drugą ważną rzeczą jest to, że wysiłki mające na celu utrzymywanie pamięci o Jacku siłą rzeczy splatają się z realizacją ambicji własnych. Znów nie wiem czy muszę to wyjaśniać. Problem mianowicie w tym, że wyjaśnienia takowe odbierane są bardzo osobiście przez osoby, które poczuwają się być ich bohaterami. Dam więc może konkretny przykład naszego forumowego Simona - pomysłodawcy i Ojca Dyrektora WSJK. Może przynajmniej on, jako człowiek rozsądny, się nie obrazi.
Otóż nie ma najmniejszych wątpliwości, że działalność Simona jest ze wszechmiar pozytywna i godna pochwał. Robi on coś niezwykle dobrego: organizuje cykliczną imprezę, dzięki której twórczość Jacka Kaczmarskiego jest we Wrocławiu wciąż żywa, a i do Wrocławia się przecież nie ogranicza, emanując na cały kraj. A najważniejsze jest dla mnie to, że WSJK spełnia kryterium, o którym pisałem wyżej. A spełnia, bo Simon prezentuje na szczęście wystarczającą wrażliwość estetyczną, by do zrobienia żenady z Salonu nie dopuścić.
Ustaliliśmy zatem, że wybitnie pozytywny bilans działalności WSJK jest niewątpliwy. Naturalną konsekwencją działalności WSJK oraz tego, że działalność ta nie profanuje twórczości i osoby swojego patrona, jest popularność Simona - założyciela i głównego organizatora Salonu. Chciał-nie chciał - Simon więc robi karierę. "Kariera" to zresztą złe słowo, ale nie wiem jak to celnie nazwać. W każdym razie zbiera Simon pochwały, ma swoją wypłatę w postaci uznania osób występujących, publiczności oraz tych wszystkich, którzy się z Salonem zetknęli, a także sam chyba dobrze się przy tym bawi. Wszystkie te głaski oczywiście słusznie mu się należą, ale mimo wszystko uważałbym za niezręczne, gdyby Simon wciąż powtarzał, że wszystko to robi wyłącznie, li tylko i jedynie dlatego, że "czuje na sobie ciężar obowiązku utrzymywania pamięci o Jacku i Jego piosenkach". Nie, coś takiego uznałbym za niepotrzebną hipokryzję, bo ze swojej ciężkiej i pochwały godnej pracy ma Simon niewątpliwie korzyści niematerialne. Ot i tyle. Mam nadzieję, że w miarę jasno udało mi się wyjaśnić o co mi chodzi.
Przykład Simona i WSJK jest o tyle wdzięczny, że jest to przykład jednoznacznie pozytywny. Niestety, nie jest to normą w tak zwanym środowisku. Większość imprez, spotkań czy w ogóle inicjatyw dotyczących JK emanuje siermięgą, kompletnym brakiem poczucia estetyki czy masakrowaniem wręcz piosenek Jacka. Oczywiście wszystko to nie przebiega zerojedynkowo, to znaczy imprezy i inicjatywy nie dzielą się przecież jedynie na te podobne do WSJK i te w najgorszym wydaniu. Jest cały szereg stanów pośrednich. Problem w tym, że autorzy inicjatyw związanych z JK są z reguły niezwykle drażliwi; oczekują wyłącznie pochwał i zachwytów, a na jakąkolwiek krytykę reagują agresją, a w najlepszym razie niezrozumieniem i poczuciem krzywdy. Ja poniekąd to rozumiem, bo wszystkie te inicjatywy, jakie by nie były, wymagają z reguły od pomysłodawców i realizatorów ogromnego wysiłku i poświęcenia. Trudno więc się dziwić, że krytyka ich ciężkiej pracy nie jest przez nich mile widziana. No ale tu już odchodzimy od głównego tematu.
Wracając do sedna...
MacB napisał(a):tak zwani epigoni (pomijając ich pracę twórczą) wykonują dla tej pamięci kawał niezastąpionej roboty. To jest moje zdanie, ja się z nim zgadzam i pozostańmy może przy swoich opiniach bez dalszej dyskusji.
Ależ moja opinia wcale nie różni się od Twojej! No, może poza tym, że poprzeczka poziomu artystycznego, powyżej której robota epigonów przynosi mniej szkody niż pożytku, według Ciebie leży pewnie gdzie indziej niż według mnie. Jeśli jednak chodzi o TŁCh, to tu akurat nawet ja bez bicia przyznaję, że prezentowany przez nich poziom artystyczny mocno i jednoznacznie odstaje w górę zarówno od średniej, jak i od mediany poziomów prezentowanych przez rozmaite podmioty artystyczne biorące się za Kaczmarskiego. Co więcej - TŁCh przewyższa pod tym względem nie tylko rzesze amatorów, ale i większość profesjonalistów.
Czas na pytanie, dlaczego zatem kłuje mnie to tak ostentacyjnie deklarowane "poczucie ciężaru obowiązku utrzymywania pamięci o Jacku i Jego piosenkach". Kłuje mnie to z jednego tylko powodu, o którym już wspomniałem: z takiego mianowicie, że każdy z ludzi udzielających się w kwestii JK robi to również dla korzyści własnej - choćby niematerialnej. Nawet ja, od 27 lat nieprzerwanie angażując się w popularyzowanie tudzież przechowywanie dla potomności twórczości Jacka (jakkolwiek by tego nie nazwać), robię to przecież dlatego, że tę twórczość kocham, a więc moja działalność sprawia mi satysfakcję. Zasadą uczyniłem założenie, by na Kaczmarskim nie zarabiać, ale mimo wszystko mam z tego przecież korzyść niematerialną! Dlatego też nigdy nie śmiałbym powiedzieć o sobie, że "czuję na sobie ciężar obowiązku utrzymywania pamięci o Jacku i Jego piosenkach". Wprost przeciwnie - ja najmniejszego ciężaru nie czuję! Gdybym go czuł, natychmiast przestałbym się w kaczmarzenie angażować.
"Ty nie czujesz, a inni pewnie czują; zwłaszcza, jeśli tak twierdzą" - możesz powiedzieć. Niby tak. A jednak nie sposób zauważyć, że korzyść z występów - w tym wypadku TŁCh, bo o nich mowa - przecież jest. Jest całe spektrum korzyści niematerialnych, wymienianych już przeze mnie wyżej, ale jest też korzyść materialna, i to przecież niesymboliczna! Za swoje występy TŁCh każe sobie przecież słono płacić; wystarczająco w każdym razie dużo, by nie tylko do interesu nie dokładać, ale liczyć na dochody ze swej działalności, gdyż stanowią one jakąś część ich budżetu domowego. Mam nadzieję, że nie rozwalisz mnie stwierdzeniem, że o tym nie wiesz, a przynajmniej że się tego nie domyślasz. I od razu podkreślam, żeby była jasność: sam fakt zarabiania na występach to nie jest zarzut z mojej strony. Co więcej - nie tylko nie widzę w tym nic złego, ale wręcz gratuluję im sprofesjonalizowania się w tym względzie. Mało tego - na wyrażone przeze mnie zdanie nie ma najmniejszego wpływu wysokość ich gaży. Nawet gdyby brali po 50 czy 100 tysięcy za koncert, nie widziałbym w tym absolutnie nic złego. Po pierwsze - mnie to absolutnie nie rusza, po drugie - przecież to, co prezentują na scenie, jest bez porównania więcej warte niż występy Dody, Rubika czy całej masy artystów, którzy przecież pracują za takie stawki. Wreszcie po trzecie - na tym przecież polega wolny rynek, że sprzedajesz swój towar czy usługę za tyle, za ile znajdziesz nabywcę. Jeśli dodać do tego, że wciąż zapewne zdarza im się grać jedynie za zwrot kosztów podróży, to nie ma już sensu dłużej ciągnąć tematu, bo chyba zgodzimy się bez najmniejszych "ale", że do zarzucenia w tym względzie nic TŁCh nie mamy.
Wracając do tematu - nie twierdzę, że swoją działalność epigońską TŁCh uprawia kompletnie bez poczucia misji. A jednak śmiem twierdzić, że bez korzyści materialnej i niematerialnej (nie lekceważmy tej drugiej, to błąd!) poczucie misji dość szybko i boleśnie zweryfikowane zostałoby przez szarą rzeczywistość. Zresztą Maćku, po co daleko szukać - przecież ksiądz, lekarz, a nawet nauczyciel, również teoretycznie przynajmniej pracują w poczuciu misji. A jednak bardzo mnie drażni, kiedy pielęgniarka, epatując natrętnie poczuciem misji, żąda coraz większego wynagrodzenia. Zostanie pielęgniarką to był jej wybór (a przynajmniej wybór na jej rachunek) i wywołuje we mnie odruch protestu to, kiedy żąda się ode mnie nie wiem jakiego uznania za jej rzekomo niebywałe poświęcenie polegające na tym, że wybrała akurat ten zawód. A w końcu - jeśli nawet ktoś ma taki imperatyw wewnętrzny, że musi głosić ewangelię, nieść kaganek oświaty, leczyć ludzi tudzież śpiewać pieśń poetycką, to robi to, bo tak chce i na własny rachunek, więc niech nie stawia się w roli mesjasza, który czuje na sobie ciężar. Zwłaszcza, jeśli przy okazji spija wonny miód kariery tudzież nieźle sobie z tego żyje. Konkludując: osobiście oczekiwałbym więcej pokory wobec artysty, z którego twórczości, było nie było, nieźle się korzysta.
Starałem się jak mogłem, lepiej już w tym momencie chyba nie potrafię. Mam nadzieję, że choć trochę wyjaśniło to mój punkt widzenia.
Pozdrawiam,
KN.
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
Mi także się wydawało, iż Lutrowi chodziło właśnie o to, że ten 'ciężar' brzmi po prostu dość pretensjonalnie. Słowo 'ciężar' brzmi nie tylko jak wielkie poświęcenie, ale tak jakbyś ktoś wspomnianych artystów obarczył ta 'misją'. Tak jakby oni sami nie mieli innego wyjścia jak tylko do końca życia musieć mordować się z repertuarem JK. Ja to tak rozumiem i tak odebrałem to powiedzmy zniesmaczenie Lutra w postaci słów 'no, proszę'.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Faktycznie trochę się rozpisałem, więc dla tych, którym nie chce się czytać, wersja skrócona:
Po prostu nie lubię, kiedy ktoś mówi lub zachowuje się tak, jakby bez niego Kaczmar wraz ze swoją twórczością niechybnie miał przepaść w czeluściach historii.
W kontekście dalszej dyskusji: prosiłbym jednak, by tę wersję skróconą potraktować raczej jako żart - obok, a nie zamiast głównego tekstu.
Niktważny napisał(a):Ad MacB,
Pomyliłem się pisząc:
Cytat:za chwilę wejdziemy w to samo błoto, w którym już nie raz żeśmy się paćkali.
?
Pozdrawiam
P.
Szczerze mówiąc, ja też bardzo jestem ciekaw Twojej, Maćku, odpowiedzi na to pytanie.
Pozdrawiam,
KN.
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
No proszę! Tak to wszystko ładnie napisałeś, że w zasadzie do niczego nie można się przyczepić. Jest obiektywnie, nieagresywnie, momentami nawet doceniająco. Co więcej, w warstwie merytorycznej zgadzam się z Twoim postem.
Ale...jest jednak "ale". Tylko, że moje "ale", którego jeszcze nie wypowiedziałem Ty już ustawiłeś, już je nazwałeś "stekiem insynuacji a'la Jaro". Znaczy, niezależnie od tego, co i jak bym tu teraz napisał w odpowiedzi na Twój obszerny post, odpowiednie fragmenty mojej wypowiedzi (czyt. emocjonalne, z jakichś powodów Ci niewygodne..) można już potraktować, jako "stek insynuacji". I to jest właśnie owo błoto. Jedno zdanie "no proszę!" to błoto zapowiada. Samo w sobie niby nic złego nie znaczy, ale znacząco zapowiada dalszy ciąg.
Przeczytawszy Twój jednozdaniowy post "No proszę!" wiedziałem doskonale co masz na myśli i o czym będą "wyjaśnienia" (jeśli ktoś Cię o nie poprosi, rzecz jasna). Wbrew pozorom Ty także się nie zmieniasz. Wypuszczasz haczyk i czekasz...może się ktoś złapie. A wtedy, na zasadzie udzielania odpowiedzi i wyjaśnień, niejako postawiony w sytuacji bez wyjścia (bo nieładnie nie odpowiedzieć, kiedy pytają, prawda? )ciągniesz swój wywód dalej. A potem już lecisz w te same błotne meandry, w których brodzisz od lat.
Owszem, dzisiaj napisałeś, jak na Ciebie, spokojnie. Ale pamięć, jak w sprawach profitów "materialnych i niematerialnych" wypowiadałeś się przez lata nie pozwala wątpić, co na ten temat rzeczywiście myślisz. Niby Cię to wszystko nie boli, niby dzisiaj piszesz o "sprofesjonalizowaniu", niby piszesz o oczywistym prawie do wynagrodzenia...ale...nie myśleć i nie pisać o profitach nadal nie potrafisz. I to mnie z jednej strony dziwi, bo przecież temat przewałkowałeś setki razy, ale i nie dziwi, bo, jak się rzekło, Ty także się nie zmieniasz.
Nade wszystko mam wrażenie, że nie napisałeś wszystkiego, co mógłbyś i pewnie chciałbyś napisać. Przykro mi, ale muszę się odwołać do Jara, skoro już o nim wspomniałeś. Otóż brzmisz dzisiaj, jakbyś był Jarosławem "na proszkach". Jesteś łagodny, w zasadzie nie atakujesz, piszesz rzeczowo, momentami bardzo obiektywnie - przypominasz Jarosława z prezydenckiej kampanii wyborczej. Ale kiedyś te swoje proszki odłożysz i popłyniesz błotnym nurtem własnej retoryki sprzed lat. To tylko kwestia czasu i okoliczności.
Dzisiejszy post "No proszę" pokazuje, że ja Cię absolutnie nie muszę do niczego prowokować. Przecież w najmniejszym nawet temacie od kilku miesięcy nie zamieniliśmy nawet zdania. A mimo to sam sobie znajdujesz dobrą okazję aby trochę "powyjaśniać".
Znamy się, Lutrze, wystarczająco długo, aby wyrobić o sobie zdanie i się tego zdania trzymać. Jeszcze w jednym przypominasz mi Jarosława. Jarosław niby ręki nie podaje, niby kontestuje, niby nie chce mieć "z tymi panami" nic wspólnego, niby "ci panowie" nie są z jego świata, ale...nie pisać listów do "tych panów" nie potrafi, nie potrafi ich do końca zignorować, nie potrafi się nie odnosić, nie potrafi ich raz na zawsze zmilczeć. A wiesz dlaczego nie potrafi? Nie potrafi, bo "Polska jest najważniejsza". Tzn jest idea nadrzędna dla której Jarosław się poświęca i o "tych panach" wciąż mówi. Ty też taką nadrzędną ideę masz. Masz swoją "Polskę najważniejszą" - jest nią pamięć o Jacku Kaczmarskim. Dla niej się poświęcasz - także wtedy, gdy niejako wbrew sobie skreślasz do mnie posta, choć przecież nie powinieneś, choć przecież "z tym panem" nie chcesz mieć nic wspólnego.
W tym kontekście z politowaniem czytam, kiedy piszesz:
Luter napisał(a):Nie wejdziemy w to samo błoto, ponieważ wszelkie Twoje ewentualne zaczepki będą przeze mnie nadal ignorowane. Moje zaczepki może będziesz ignorował - tu nie mam wątpliwości. Ale w sytuacji braku zaczepek z mojej strony - przecież przyznajesz, że ostatnio ich nie było - sam z własnej i nieprzymuszonej woli zarzucisz haczyk - może się ktoś zaczepi a za tym kimś zaczepię się i ja?
Natomiast doceniam inne zdanie:
Luter napisał(a):Kiedy dziś czytam trwające tygodniami moje polemiki z Tobą, nie potrafię nawet zrozumieć swoich dawnych emocji. To prawda, nie rozumiesz swoich dawnych emocji. A ponieważ one od dawna są takie same i niezmienne, nie rozumiesz także swoich aktualnych emocji. To się nazywa brak wglądu - dawno temu, jeszcze w czasach Listy Dyskusyjnej już Ci o tym pisałem. Gdybyś rozumiał dawne i aktualne emocje, nie pisałbyś dziś "No proszę"
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 8
Liczba wątków: 1
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Wszystkich zainteresowanych koncertem w Krakowie 13 grudnia 2010 r. (godz. 18:00) zapraszam do zakupu biletów, które sukcesywnie "się rozchodzą". Koncert już za tydzień
Pozdrawiam. Do zobaczenia na koncercie.
Liczba postów: 374
Liczba wątków: 18
Dołączył: Sep 2008
Reputacja:
0
Żadnych relacji ani recenzji ? ;>
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Była jedna:
Justine na Liście napisał(a):Trio zaprezentowało skład piosenek wprost- lub metaforycznie odnoszących się do tamtego czasu, ale okrasił występ też kilkoma piosenkami o lżejszym związku ze sprawą.
Koncert był rewelacyjny. Chyba jeden z najlepszych, jakie mieliśmy przyjemność przeżyć (właśnie przeżyć, nie usłyszeć).
Chłopcy są w znakomitej formie artystycznej, wspaniałe zgranie, widoczny rozwój w kwestii wokalu, niezmienne natomiast emploi, co też jest cenne.
(Smakoszom Susminków donoszę, że są bez zmian na szczęście!! )
Natomiast to, co najwspanialsze w kontakcie artystycznym z Pawłem, Vitem i Tomkiem - to niesamowity przekaz artystyczny, eksplozja emocji, którą trudno wprost opisać. Wyszliśmy wszyscy po ogromnym katharsis. Dziękujemy Wam bardzo!!
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 514
Liczba wątków: 15
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
A w poniedziałek było jeszcze lepiej
Jestem egzemplarz człowieka
- diabli, czyśćcowy i boski.
|