Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ciekawe artykuły
#31
Może Cię to zdziwi, ale ja patrzę tę sprawę z pominięciem "wzruszenia" - bo nie jest tu istotne czy we mnie lub kimkoliwiek innym powoduje to emocje takie lub inne.
Nie jest również dla mnie istotne, czy do wypadku doszło z winy matki (oczywiście nieumyślnej - poprzez rażące zadniedbanie czy lekkomyślność) czy też bez jej winy.

Chodzi mi o samą decyzję poświęcenia życia - co było motywem nieposłuszeństwa wobec woli Boga, ktory daje życie i tylko On jest władny go zabierać - czy miłośc własna czy do drugiego człowieka.
Samobójstwem, które potępia religia katolicka, jest dzialaniem z pobudek egoistycznych - czlowiek zabija się bo nie umie wyjść z sytuacji, w ktorej się znalazł i nie wierzy w miłosiedzie.
Matka ginąca razem z córką nie ginęła ze wzgledów egoistycznych. Gineła z córką i za córkę, w której mieszkał Bóg. Ginęła z miółości do córki i do Boga - nie z milości do siebie.
Odpowiedz
#32
No nie wiem proszę ja Ciebie. Mi jest (podobnie jak Karol) trudno rozdzielić aspekt przyczynowy znalezienia się w owej sytuacji od skutkowego. Gdyby bowiem skupić się na samym poświęceniu i towarzyszeniu dziecku w tej bolesnej ostatniej drodze to nie sposób odmówić heroizmu podziwu godnego. Pozostaje tylko to potężne ale w postaci jak do tego doszło... Bo z tego co się orientuję już samo narażenie życia poprzez łamanie przepisów (np. przez nie przestrzeganie ograniczeń prędkości) to już grzech przeciw V przykazaniu. Czyż nie ?
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stepniarz.pl">http://www.stepniarz.pl</a><!-- m -->
Odpowiedz
#33
stepniarz napisał(a):Bo z tego co się orientuję już samo narażenie życia poprzez łamanie przepisów (np. przez nie przestrzeganie ograniczeń prędkości) to już grzech przeciw V przykazaniu. Czyż nie ?
Niezupełnie. Grzech nie może wynikać wyłącznie z nieprzestrzegania prawa świeckiego, a ograniczenia prędkości bywają często nieadekwatne do rzeczywistych wymogów bezpieczeństwa. Powiedziałbym raczej, że grzechem jest świadome przekraczanie prędkości, którą w danym momencie sami uznajemy za bezpieczną.
Odpowiedz
#34
W czasach szczenięcych, kiedy jeszcze chadzałam na religię (ale odbywała się ona w tzw. salkach, i to w czasach, gdy księża rozdawali paczki z darów), prowadząca katechezę zakonnica mówiła, że grzechem przeciwko V przykazaniu jest każde działanie prowadzące do uszkodzenia zdrowia, nawet nienoszenie zimą czapki.
Odpowiedz
#35
lc napisał(a):Gineła z córką i za córkę, w której mieszkał Bóg. Ginęła z miółości do córki i do Boga - nie z milości do siebie.

Wybacz małą złośliwość, ale rzeczywiście miłość do córki to jej się uszami wylewała, skoro wywlekła Bogu ducha winne dziecko na tory TUŻ przed nadjeżdżającym pociągiem, kiedy dziecko NIE MIAŁO SZANS na przeżycie.
A idąc Twoim tokiem rozumowania - czy to nie jest świętokradztwo (?), jeśli przez skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie doprowadza do śmierci "córki, w której mieszkał Bóg", czyli dokonuje zamachu na Boga Wink ? Jeśli bowiem ktoś wierzy, że w danej istocie mieszka Bóg, czyni wszelkie działania, by zapewnić tej istocie idealne, czasem przesadnie, warunki (vide status świętych krów).
Odpowiedz
#36
Oto ten fragment:

Dorota Sumińska Zwierz w Łóżku napisał(a):Kiedyś dawno temu mama opowiedziała mi tragiczną historię, której świadkiem była jej znajoma.
Zdarzyło się to na wiejskiej stacji kolejowej, przez którą oprócz normalnej ciuchci przejeżdżają pospieszne pociągi. Matka z małą dziewczynką przechodziła przez tory. Bucik dziewczynki utkwił w torowisku. Nie można było wyciągnąć nóżki. Ludzie podbiegli i zaczęli szarpać, ale nie pomagało. Dziecko płakało. Słychać było zbliżający się pociąg. Pospieszny. Na stacji nie było nikogo, kto mógłby zmienić trasę pociągu lub go zatrzymać. Jak myślicie, co zrobiła matka? Zasłoniła sobą córeczkę, tak aby ta nie widziała zbliżającej się lokomotywy. Zginęły na oczach ludzi. To straszna historia, ale to historia o prawdziwej miłości.

Tak nie a'propos, to "Zwierz w łóżku" jest wspaniałą pozycją - jedyny minus to różowa okładka odstraszająca męskich czytelników. Polecam - ja ją połknęłam w jeden dzień.

Karol napisał(a):skoro wywlekła Bogu ducha winne dziecko na tory TUŻ przed nadjeżdżającym pociągiem

Chyba tak do końca nie było, aczkolwiek trudno wywnioskować z opisu Sumińskiej. Jednak na prawdę trudno mi uwierzyć, że matka świadomie "wywlekłaby" dziecko na torowisko wiedząc, że to niebezpieczne. Pewnie przechodziły tamtędy nie pierwszy raz..
Już gorsze, moim zdaniem, jest zachowanie rodziców, którzy zabijają swoje dzieci na raty. Kiedy widzę maleńkie dziecko dzierżące paczkę czipsów, to mnie krew jasna tętnicza zalewa. Jeszcze gorsza jest przemoc emocjonalna. Ostatnio oberwałam od faceta w kolejce. Rzecz miała miejsce w sklepie: Rodzina robiła zakupy. Mama, Tata i dwóch małych chłopców. Dzieci, jak to dzieci, śmiały się, wygłupiały. Starszy chłopczyk przyglądał się zakupom na taśmie. Wyciągnął ręke i dotknął torebki z pomarańczami, która już była po mojej stronie. Pewnie myślał, że to "ichnie". Jak ten Ojciec nie skoczył na swojego syna. Głosem cichym, acz kipiącym złośliwością i agresją, wyzwał to góra 5-6 letnie dziecko od idiotów i debili. Zagroził, że jeżeli dziecko się zaraz nie "uspokoi" to mu nogi z d..y powyrywa. Serce mi pękło. Chłopczyk zaczął łkać. Kucnęłam i gdzieś miałam to, co ten prostak-ojciec sobie pomyśli czy powie, przytuliłam chłopca i powiedziałam, że nic się nie stało. Chłopczyk cały się trząsł, ale od razu przestał płakać (pewnie ze zdziwienia). Oczywiście oberwałam standardową wiązanką typu "Co Pani sobie wyobraża!? Dziecko ma mieć szacunek do dorosłych". Odparłam "Na szacunek to trzeba sobie zasłużyć".
Takie zachowanie doprowadza do śmierci czegoś, co w życiu jest bardzo potrzebne - szczęścia i pewności siebie. To, moim zdaniem, jest najgorszym z możliwych grzechów.
"Chude Dziecko"
Odpowiedz
#37
berseis13 napisał(a):Jednak na prawdę trudno mi uwierzyć, że matka świadomie "wywlekłaby" dziecko na torowisko wiedząc, że to niebezpieczne.
Wiesz... obserwując matki, które przebiegają przez jezdnię wlokąc za rękę swoją kilkuletnią pociechę tudzież "zdążają" przed samochodami którym się właśnie zielone zapala pchając wózek... nie mam problemu z wyobrażeniem sobie tego.
dauri napisał(a):Grzech nie może wynikać wyłącznie z nieprzestrzegania prawa świeckiego, a ograniczenia prędkości bywają często nieadekwatne do rzeczywistych wymogów bezpieczeństwa
Bardzo być mejbi, nie mniej krajowy duszpasterz kierowców twierdzi, że owszem - jest to grzech, bo może spowodować (zwróć uwagę, że sam probabilizm wystarczy) to wypadek. A co roku jest akcja na św. Krzysztofa, że księża wychodzą z Policją na drogę i zamiast mandatów wręczają obrazki z w/w świętym i pouczają, że nie przestrzeganie przepisów to grzech przeciw V przykazaniu.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stepniarz.pl">http://www.stepniarz.pl</a><!-- m -->
Odpowiedz
#38
stepniarz napisał(a):Bardzo być mejbi, nie mniej krajowy duszpasterz kierowców twierdzi, że owszem - jest to grzech, bo może spowodować (zwróć uwagę, że sam probabilizm wystarczy) to wypadek. A co roku jest akcja na św. Krzysztofa, że księża wychodzą z Policją na drogę i zamiast mandatów wręczają obrazki z w/w świętym i pouczają, że nie przestrzeganie przepisów to grzech przeciw V przykazaniu.
W ujęciu probabilistycznym ma rację, gdyż w ogólnym rozrachunku przestrzeganie przepisów powinno prowadzić do zmniejszenia liczby wypadków drogowych. Jednak kierowca kierowcy nierówny, jeden może jeździć bezpiecznie łamiąc niekiedy przepisy, inny może stanowić zagrożenie, nawet jeżeli rygorystycznie ich przestrzega.

Karol napisał(a):(...) zakonnica mówiła, że grzechem przeciwko V przykazaniu jest każde działanie prowadzące do uszkodzenia zdrowia, nawet nienoszenie zimą czapki.
Generalnie tak - działanie to nie musi nawet prowadzić na bank do uszkodzenia zdrowia, wystarczy że jest istotne ku temu ryzyko. Nienoszenie czapki zimą nie jest jednak najlepszym przykładem (może to wynikać z woli hartowania) - lepszym przykładem byłoby np. palenie papierosów.
Odpowiedz
#39
dauri napisał(a):Jednak kierowca kierowcy nierówny,
Ależ to "oczywista oczywistość", nie mniej stwierdzenie było kardynalne bez rozróżnienia na osoby
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stepniarz.pl">http://www.stepniarz.pl</a><!-- m -->
Odpowiedz
#40
Myslę, że miłość matki do córki "wylewała się uszami" a na tory poszła z córka nie z zamiarem robienia jej - i sobie krzywdy - ale z totalnej nieodpowiedzialności. Wszyscy zresztą nie raz robimy rzeczy totalnie nieodpowiedzialne i tylko mamy na razie to szczęście że nie kończą się one tragicznie. Matka z córka tego szczęscia nie miały.
Oczywiście postępowanie matki z pójściem na tory jest grzechem - nie większym wszkaże niż nasze grzechy, gdy jedziemy za szybko samochodem czy przebiegamy przez ulice na żołtym świetle.

Ale nie tego dotyczyły moje rozważania o samobójstwie.
Do oceny bowiem, czy gest matki był samobójstwem jako wyraz€em egozimu czy heroicznym poswięceniem za drugiego człowieka nie istotne są okoliczności, ktore doprowadziły do śmiertelnego zagrożenia.
W omawianym przypadku zachodzi moim zdaniem druga okoliczniśc - czyli nie ma samobójstwa.
Natomiast gdyby matka zabiła się po smierci córki, z poczucia winy - byłoby to samobójstwo niewybaczalne z punktu widzenia religii katolickiej (choć tak naprawde co jest wybaczalne u Boga nie wiemy do końca) gdyż matka ta zgrzeszyłaby śmiertelnie brakiem wiary w Miłosierdzie Boskie.
Odpowiedz
#41
berseis13 napisał(a):Jak ten Ojciec nie skoczył na swojego syna. Głosem cichym, acz kipiącym złośliwością i agresją, wyzwał to góra 5-6 letnie dziecko od idiotów i debili. Zagroził, że jeżeli dziecko się zaraz nie "uspokoi" to mu nogi z d..y powyrywa.

A, to już zupełnie insza inszość. I w tym kontekście trochę się nie zgadzam z:

berseis13 napisał(a):Dzieci, jak to dzieci, śmiały się, wygłupiały.

Bo mam w pamięci wiele takich obrazków - dzieci (a potem młodzież) zachowują się w sposób zakłócający zakupy/podróż/itd. innym osobom w danej sytuacji. Rodzice nie reagują, a jak wreszcie zareagują, to tak, jak to opisujesz, co, rzecz jasna, prowadzi tylko do rozwydrzenia tego młodego człowieka. Nie dość bowiem, że nie przekazuje mu się odpowiednich wzorców, więc nie wie, że zachowuje się źle, to kiedy nagle agresywnie obrywa, uczy się, że "swoje" wyciąga się tylko agresją. Efekt? Dzieci w wieku lat kilkunastu, kiedy dochodzi jeszcze burza hormonów, potrafią być bardziej agresywne niż niejeden dorosły, bo świadome swojej bezkarności i z poczuciem, że im się wszystko należy.

stepniarz napisał(a):A co roku jest akcja na św. Krzysztofa, że księża wychodzą z Policją na drogę i zamiast mandatów wręczają obrazki z w/w świętym i pouczają, że nie przestrzeganie przepisów to grzech przeciw V przykazaniu.

I to jest, moim zdaniem, bardzo dobre. Bo ludziom się wydaje, że jak nie zastrzelą człowieka, względnie nie dziabną go nożem w ciemnej ulicy (bo już wyskoczenie z uszkadzającym ciało narzędziem do żony jest przez niemałą część aprobowane, skoro praktykowane Wink), to już, za przeproszeniem, odwalili całą robotę z zachowaniem V przykazania.

dauri napisał(a):Generalnie tak - działanie to nie musi nawet prowadzić na bank do uszkodzenia zdrowia, wystarczy że jest istotne ku temu ryzyko. Nienoszenie czapki zimą nie jest jednak najlepszym przykładem (może to wynikać z woli hartowania) - lepszym przykładem byłoby np. palenie papierosów.

Ale primo: papierosy są oczywiste, secundo: to był przykład podawany chyba trzecioklasistom. A w tamtych czasach trzecioklasiści byli dalecy od papierosów, a ich cztery lata starsi koledzy nie zostawali nagle rodzicami po już dość bujnej przeszłości seksualnej Smile. Tak, tak, drogie dzieci, były takie prehistoryczne czasy, że sześciolatkę ubierano w słodką sukieneczkę z Krecikiem, a nie strój z serii "mała k...wka" Smile.

lc napisał(a):W omawianym przypadku zachodzi moim zdaniem druga okoliczniśc - czyli nie ma samobójstwa.

Jest zabójstwo.

lc napisał(a):Natomiast gdyby matka zabiła się po smierci córki, z poczucia winy - byłoby to samobójstwo niewybaczalne z punktu widzenia religii katolickiej (choć tak naprawde co jest wybaczalne u Boga nie wiemy do końca) gdyż matka ta zgrzeszyłaby śmiertelnie brakiem wiary w Miłosierdzie Boskie.

W to nie wnikam, bo nie czuję się światopoglądowo upoważniona, natomiast niepokoi mnie to, co piszesz. Śmierć matki i dziecka spowodowana skrajną nieodpowiedzialnością matki wzbudza w Tobie uczucia typu wzruszenie, podziw, ale śmierć tego samego typu (obie giną z powodu i decyzji matki), z tych samych przyczyn, nieco tylko rozdzielona w czasie, w Twojej ocenie jako katolika zasługuje na potępienie? To chyba relatywizowanie śmierci?

lc napisał(a):ale z totalnej nieodpowiedzialności. Wszyscy zresztą nie raz robimy rzeczy totalnie nieodpowiedzialne i tylko mamy na razie to szczęście że nie kończą się one tragicznie. Matka z córka tego szczęscia nie miały.

Problem w tym, że takie skrajnie nieodpowiedzialne zachowania wobec małych dzieci są coraz powszechniejsze (a może tylko coraz bardziej nagłaśniane). Moje oburzenie wzbudza nie fakt, że matka wlazła na tory przed pociągiem (jej sprawa, chce zginąć, niech lezie, nagroda Darwina się kłania), ale że bestialsko zabiła niewinne dziecko. Nie wiem, co myślała matka chwilę przed śmiercią, czy zdecydowała się na tę śmierć tylko z "miłosierdzia", czy może gdzieś jej błysnęła perspektywa więzienia i świadomość, jak dramatyczny jest pobyt w więzieniu osoby, która skrzywdziła dziecko...

stepniarz napisał(a):Wiesz... obserwując matki, które przebiegają przez jezdnię wlokąc za rękę swoją kilkuletnią pociechę tudzież "zdążają" przed samochodami którym się właśnie zielone zapala pchając wózek... nie mam problemu z wyobrażeniem sobie tego.

Absolutna racja! Aczkolwiek dla równowagi zaznaczę, że częstszym (przynajmniej z mojej indywidualnej obserwacji) zjawiskiem jest wjeżdżanie samochodów, i to przyspieszających prędkość, na zielonym świetle (a więc samochody już od jakiejś chwili mają czerwone), tuż przed nogami pieszych.
Odpowiedz
#42
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7690724,Genialny_matematyk_odrzucil_milion_dolarow_nagrody_.html">http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... rody_.html</a><!-- m --> Historia genialnego rosyjskiego matematyka, który żyjąc w nędzy odmawia przyjęcia fortuny za swoje osiągnięcia.
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."
Odpowiedz
#43
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wyborcza.pl/1,75480,7737946,Zmieciemy_kapitalizm.html?as=1&startsz=x">http://wyborcza.pl/1,75480,7737946,Zmie ... &startsz=x</a><!-- m --> O kryzysie w Grecji. I śmieszno i straszno.
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  ciekawe strony www jodynka 40 14,570 05-07-2013, 10:41 AM
Ostatni post: Przemek

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości