Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kult
#1
Ciekawe, czy podzielacie zdanie Kazika, który "kurwami" nazwał wszystkich, którzy ściągnęli sobie z Internetu skradzioną nową płytę Kultu? Premiera dopiero 28.09.

Kalumnie i rozgoryczony Kazelot i reakcje fanów na JESZCZE funkcjonującym forum Kultu:

http://kazik.pl/forum/viewtopic.php?id=5989
Słowo „ostatni” ma sens dopiero w przemówieniu nad grobem, a za życia mówi się „następny”.
Odpowiedz
#2
liptus napisał(a):Ciekawe, czy podzielacie zdanie Kazika, który "kurwami" nazwał wszystkich, którzy ściągnęli sobie z Internetu skradzioną nową płytę Kultu?

Nie podzielam. Na tej zasadzie kurwami można nazwać całą ludzkość, bo tak z reguły jest, że wszyscy mają cię w dupie i z prawdziwymi kłopotami zawsze (lub prawie zawsze) zostajesz sam.

Kazik zachowuje się jak dziecko, które poza czubkiem własnego nosa nic nie widzi. On nad płytą pracował cztery lata, na dochód z niej liczył prawdopodobnie już od dłuższego czasu, a tu nagle na dwa tygodnie przed premierą płyta pojawia się w sieci, co niewątpliwie poważnie schrzani mu sprzedaż. Rozumiem jego zdenerwowanie i współczuję, jednak jest to wyłącznie jego problem. Wyładowywanie swojej złości na ludziach, bo ściągnęli płytę, jest zwyczajnie infantylne. Na miejscu Kazika raczej bym apelował, by każdy, kto ściągnął materiał, kupił też płytę. Taki apel oczywiście niewiele da, ale lepsze to niż nazywanie ich kurwami.

Kazik napisał(a):Ta płyta była dla mnie najwazniejsżą od wielu,wielu lat -tym bardziej boli ,że ten czy ów beż zastanowienia nasrał na na nią.

To mnie rozwaliło. Kazik pisze tak, jakby o wartości artystycznej dzieła stanowiło to, ile się z niego kasy wyciśnie. Co z niego za artysta, skoro dzieło mniej dochodowe jest dla niego równoważne z dziełem osranym?
Odpowiedz
#3
Luter napisał(a):co niewątpliwie poważnie schrzani mu sprzedaż
Trochę bym polemizował, że poważnie mu schrzani. Przecież w dzisiejszych czasach nieuniknione jest pojawienie się prawie każdej nowej płyty, a zwłaszcza zespołów z tzw. topu popularności, w sieci już w dniu premiery. Zakładam, że kto miałby kupić płytę i tak ją kupi mimo, że nawet wcześniej ściągnął ją z sieci. A kto nie miałby kupić, to po prostu ściągnąłby ją nie dwa tygodnie wcześniej (jak to się stało w tym przypadku), tylko w najbliższym terminie, w którym ktoś by ją udostępnił. A zresztą i tak największe dochody zespołom przynoszą dziś koncerty, więc wydanie nowego albumu traktowałbym w kategoriach pojawienia się reklamy zespołu, która zachęci do kupienia biletu na koncert.

To, że Kazik nazwał tych ludzi kurwami, moim zdaniem wynika z emocjonalnego powiązania z kimś, kto dopuścił się tego niecnego uczynku, co zrodziło frustrację skanalizowaną częściowo na forum Kultu. Po trochu też jest wynikiem irytacji faktem, że masowo gwałcone są jego wartości (wszak znana jest postawa Kazika idealisty). Bo przecież ściąganie muzyki tworzonej przez artystę - który nie raz nazwał (bardzo słusznie) parających się piractwem obraźliwie (np. kto kupuje płyty na stadionie jest kutasem i niech spierdala) - przez osoby przeczące sensowi wyrażanemu przez stworzone dzieło zakrawa na groteskę.
Słowo „ostatni” ma sens dopiero w przemówieniu nad grobem, a za życia mówi się „następny”.
Odpowiedz
#4
Widzisz - a na przykład takie instytucje jak biblioteki funkcjonują całkowicie oficjalnie i nikt jakoś nie krzyczy, że pozbawia się pisarzy dochodu. Z muzyką i filmem jest zupełnie inaczej. Dlaczego?
Odpowiedz
#5
Wypożyczalnie filmów też istnieją i całkiem nieźle prosperują, a i w niektórych bibliotekach można wypożyczyć płytę CD z muzyką. Ja bym się zastanowił raczej dlaczego płyta kosztuje tyle ile kosztuje. Gdyby sprowadzić cenę wydawnictw muzycznych do poziomu 5 - 15 zł, problem piractwa i ściągania z Internetu można by mocno ograniczyć, bo o wyeliminowaniu nie ma mowy. I kolejny paradoks: zupełnie nieporównywalne są budżety filmów i koszty powstawania albumu muzycznego, a ceny obu typów wydawnictw zaskakująco do siebie zbliżone Confusedtrapiony: A swoją drogą ciekawy jestem, czy istnieje taki Niepokalany Szanowny Forumowicz, który nigdy nie ściągnął materiału opatrzonego prawami autorskimi z sieci? :flirt: Oczywiście mam na myśli materiał, którego zdobycie drogą "legalną" nie jest trudne.
Słowo „ostatni” ma sens dopiero w przemówieniu nad grobem, a za życia mówi się „następny”.
Odpowiedz
#6
liptus napisał(a):Wypożyczalnie filmów też istnieją i całkiem nieźle prosperują

Ale właściciele praw mają z tego określony dochód - choćby samo to, że płyty z licencją do wypożyczania są droższe. A biblioteka za książkę płaci tyle samo co odbiorca indywidualny (a nawet mniej, jeśli kupuje bezpośrednio od hurtownika).

liptus napisał(a):I kolejny paradoks: zupełnie nieporównywalne są budżety filmów i koszty powstawania albumu muzycznego, a ceny obu typów wydawnictw zaskakująco do siebie zbliżone

No tak, ale film odbywa ściśle określone tour - kina, telewizje płatne i dopiero na koniec trafia na płytach do sklepów. Podstawowym źródłem dochodu z filmu jest kino; płyta DVD to drugie lub nawet trzecie tłoczenie kasy. Z muzyką jest inaczej - sprzedaż albumu na CD to podstawowe źródło zeń dochodu.
Odpowiedz
#7
Cytat:I kolejny paradoks: zupełnie nieporównywalne są budżety filmów i koszty powstawania albumu muzycznego, a ceny obu typów wydawnictw zaskakująco do siebie zbliżone Confusedtrapiony:
Tyle, że film zarabia na siebie głównie wyświetlaniem w kinie, a DVD i inne gadżety stanowią drugorzędne źródło dochodu. W przypadku wydawnictw muzycznych wytwórnie zarabiają tylko na CD, więc starają się wycisnąć z klienta jak najwięcej.

Cytat:Oczywiście mam na myśli materiał, którego zdobycie drogą "legalną" nie jest trudne.
W Polsce nie ma rzeczy, której nie dało by się zdobyć legalną drogą. Ustawa mówi bowiem: "Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego." Ważne tylko, żeby utworu nie rozpowszechniać. Stąd zresztą popularność rapidshare'a i tym podobnych Wink
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."
Odpowiedz
#8
liptus napisał(a):A swoją drogą ciekawy jestem, czy istnieje taki Niepokalany Szanowny Forumowicz, który nigdy nie ściągnął materiału opatrzonego prawami autorskimi z sieci?

Ja praktycznie nie ściągam materiałów opatrzonych prawami autorskimi, a jeśli sporadycznie mi się zdarza, to nie robię tego z chęci uniknięcia zapłacenia za materiał, tylko z racji niedostępności tegoż tudzież braku zainteresowania na tyle, by kupić i przesłuchać lub obejrzeć całość. Na przykład nigdy nie ściągam z sieci filmów, bo szkoda byłoby psuć sobie przyjemność oglądania słabą jakością na ekranie laptopa bądź też amatorsko zrobionymi napisami. Interesujących filmów jest na tyle mało, że nie odmawiam sobie celebracji obejrzenia ich w komfortowych warunkach (kino lub oryginalne DVD).

Piractwa nie uprawiam jednak bynajmniej nie z powodów etycznych. Kwestia legalności nie ma dla mnie praktycznie żadnego znaczenia.
Odpowiedz
#9
Luter napisał(a):A biblioteka za książkę płaci tyle samo co odbiorca indywidualny (a nawet mniej, jeśli kupuje bezpośrednio od hurtownika).

Biblioteka Narodowa ma chyba nawet ustawowo zagwarantowane bezpłatne egzemplarze książek i czasopism u wydawców?

Luter napisał(a):bądź też amatorsko zrobionymi napisami.

Tu bym nie był taki kategoryczny, bo często owe napisy są dużo lepsze od oficjalnych Smile
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#10
A i jakość divx-ów (na normalnym, przeciętnym sprzęcie) nie ustępuje, a czasem wręcz przewyższa oryginalne dvd. Mam takowe, więc wiem, co mówię.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#11
MacB napisał(a):A i jakość divx-ów (na normalnym, przeciętnym sprzęcie) nie ustępuje, a czasem wręcz przewyższa oryginalne dvd. Mam takowe, więc wiem, co mówię.

Owszem, sam takie widziałem (choćby wrzucone przez pkoselę Mury w wykonaniu Kukiza). Jednak z moich doświadczeń wynika, że żeby trafić na dobrze spiratowany film, trzeba czasem przebrnąć przez morze badziewia i stracić mnóstwo czasu.
Nawiasem mówiąc, przewyższać oryginalnego DVD to divix raczej nie może, no chyba że jest z blueraya robiony.
Odpowiedz
#12
Luter napisał(a):Nawiasem mówiąc, przewyższać oryginalnego DVD to divix raczej nie może, no chyba że jest z blueraya robiony.
Oczywiście mam świadomość, że kompresja, że strata jakości itd, ale ja mówię o odbiorze i moich wrażeniach z oglądania obu wersji. Zdarzają się partacko zrobione dvd.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#13
A propos piractwa: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.mozart-archiv.de/">http://www.mozart-archiv.de/</a><!-- m -->
Complete Mozart Edition Philipsa z zachowaniem oryginalnego podziału na voluminy - w całości i na szybkich serwerach.
Odpowiedz
#14
Luter napisał(a):Complete Mozart Edition Philipsa z zachowaniem oryginalnego podziału na voluminy - w całości i na szybkich serwerach.
Ja np. nie ściągnę z sieci tej muzyki, bo szkoda byłoby psuć sobie przyjemność słuchania słabą jakością (96 kbps).
Słowo „ostatni” ma sens dopiero w przemówieniu nad grobem, a za życia mówi się „następny”.
Odpowiedz
#15
liptus napisał(a):szkoda byłoby psuć sobie przyjemność słuchania słabą jakością (96 kbps)

Więc lepiej w ogóle nie słuchać.
Odpowiedz
#16
Luter napisał(a):Więc lepiej w ogóle nie słuchać.
Muzykę celebruję Lutrze - podobnie jak Ty wytwory przemysłu kinematografii - w komfortowych warunkach. Jednym z warunków jest posiadanie materiału o odpowiedniej jakości (niechby to było 192 kbps, byłbym umiarkowanie zadowolony), która to jakość przeze mnie jest rozpoznawalna. Nie byłbym chyba dobrym testerem do tworzenia modeli psychoakustycznych. Niektórzy nazywają mnie z tego powodu snobem, ale się nie obrażam - w tym wyrazie słyszę coś więcej niż pejoratyw Smile
Słowo „ostatni” ma sens dopiero w przemówieniu nad grobem, a za życia mówi się „następny”.
Odpowiedz
#17
http://wiadomosci.onet.pl/2049428,11,trz...,item.html

No i największa "niemyta kurwa" będzie płacić za swoje nierozważne młodzieńcze postępowanie. Ciekawe, czy w ogóle był świadomy konsekwencji gdy zamieszczał materiał na serwerze? A tak przy okazji - podobno (niepotwierdzona ploteczka w stylu Faktu lub Super Expressu) to znajomy/kolega jednego z synów Kazika.
Słowo „ostatni” ma sens dopiero w przemówieniu nad grobem, a za życia mówi się „następny”.
Odpowiedz
#18
liptus napisał(a):No i największa "niemyta kurwa"...
Mam uwagę na marginesie. Czy Paweł Międlar został już skazany prawomocnym wyrokiem, czy nadal - jako jedynie podejrzanemu - przysługuje mu prawo do domniemania niewinności? Ton artykułu:
Cytat:Paweł Międlar, według dotychczasowych ustaleń 18-latek z Rzeszowa zamieszczał pliki na serwerach hostingowych. Następnie na forach internetowych zostawiał linki do tych plików. Każde wejście na stronę i pobranie pliku z piosenką powodowało, że mężczyzna zarabiał na rozpowszechnianiu tych piosenek od właściciela serweru.
wskazuje, że wina została mu udowodniona i dodatkowo został ukarany upublicznieniem danych osobowych, ale z kolejnych zdań:
Cytat:Jednak ze względu na dobro śledztwa policja nie udziela informacji na temat wysokości kwoty, jaką z procederu uzyskał mężczyzna [...] Postępowanie to nadzoruje rzeszowska prokuratura rejonowa.
świadczy o czymś przeciwnym - że śledztwo dopiero trwa...
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#19
Biblioteka płaci poniżej ceny detalicznej, przy czym wydawcy/autorowi jest wszystko jedno, bo liczy się po prostu sprzedaż jednej sztuki, za którą wydawca dostaje 50% ceny detalicznej (a autor ok. 5%), nieważne, czy odbiorca kupił ją za 100% czy za 80% ceny z okładki.

Wydaje mi się, że biblioteka funkcjonuje na zasadzie marketingu ewangelicznego Wink - instytucja, do której czytelnik ma zaufanie, kupuje książkę i ją wystawia na półce, zatem swoiście reklamuje. Czytelnik, który nie miał kupić książki, i tak nie kupi, ale po przeczytaniu może kupi inną. A jak nie kupi - to pożyczy innym osobom; tak czy siak - powiększy się grono, które o autorze usłyszy.

Innymi słowy - gdy już zobaczono, że w branży czytelniczej nic się z biblioteki nie wyciśnie (gdyby trzeba było płacić za każdy pożyczony egzemplarz, pewnie niewiele osób by korzystało, a i tak już jest ich mało), bo nie ma jak - zaczęto ją traktować jako promocję. A w branży muzycznej czy filmowej jeszcze można zarabiać - i to boli Smile.

Inna rzecz, że Kazik zadziałał bardzo niemarketingowo - złodzieje mają tę obelgę gdzieś, natomiast urażeni poczuli się ci, którzy kupią płytę, a jednocześnie stanowią "ewangelistów marki" Kazika. No ale zrzućmy to na karb emocji. Tylko że ja bym teraz przeprosiła i wszystkim fanom, którzy kupią płytę, dorzuciła ekstra jakiś bonus.
Odpowiedz
#20
Trafiłem właśnie na te słynne, wycieknięte nagrania i z przyjemnością posłuchałem. Warto było! Zdaje się, że dziś ruszyła dystrybucja, a więc już niedługo będę się cieszył wersją oficjalną.
Ładnie tam (między innymi, ale ten utwór szczególnie mi przypadł do gustu) klasyk zaśpiewał, że niewiara jest udręką... niewiara jak kara jest... Cóż, kiedy nasz forumowy klasyk przekonuje, iż niewiara to pójście na łatwiznę, zero refleksji i ogólnie bezmózgowie...
W każdym razie ja płytę "Hurra" bezwzględnie polecam!

P.S. Czy ja przypadkiem nie dołączyłem dziś do "niemytych kurew"? No właśnie. Niedawno czytałem (a może to tutaj ktoś to linkował?), że ludność ściągająca z sieci empetrójki częściej kupuje potem oryginalne wydawnictwa. Ten koleś, o którym pisali, że zarobkował na przedpremierowym materiale powinien odpowiadać jak za kradzież, ale na Boga! - takie empetrzy to doskonała reklama! A zamieszanie wokół tego konkretnego wycieku (tak podejrzewam) jeszcze podgrzeje atmosferę podczas premiery płyty. Tak czy inaczej krążek "Hurra" - powtórzę - warto kupić, bo płyta ta wydaje się być ciekawa pod wieloma względami.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#21
MacB napisał(a):Czy Paweł Międlar został już skazany prawomocnym wyrokiem
Paweł Miedlar to wg tej informacji policjant, ktory udzielal informacji.
Odpowiedz
#22
Martwicie się tymi k....ami? A kto napisał, że "wszyscy artyści to prostytutki"?
Pamiętam audycję telewizyjną na ten temat i wypowiedź Englerta, że podziwia K.S. za samokrytykę! Wink
"Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć."
Odpowiedz
#23
Jaśko napisał(a):Paweł Miedlar to wg tej informacji policjant, ktory udzielal informacji.
Mam nauczkę, żeby czytać wolniej i ze zrozumieniem. Dzięki - moja wina.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#24
MacB napisał(a):
Jaśko napisał(a):Paweł Miedlar to wg tej informacji policjant, ktory udzielal informacji.
Mam nauczkę, żeby czytać wolniej i ze zrozumieniem. Dzięki - moja wina.

Potęga interpunkcji! Rzuciłam pobieżnie okiem na tekst i zobaczywszy kropkę przed Pawłem Międlarem, uznałam ją odruchowo za koniec zdania i przypisałam Pawła Międlara 18-latkowi z Rzeszowa :wstyd: .
Odpowiedz
#25
Jateż Wink
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#26
Luter napisał(a):
liptus napisał(a):szkoda byłoby psuć sobie przyjemność słuchania słabą jakością (96 kbps)
Więc lepiej w ogóle nie słuchać.
Nie do końca się zgadzam. Oczywiście najlepiej jest słuchać danego nagrania z jak najlepszej jakości nośnika i na jak najlepszym sprzęcie, ale wartością nadrzędną jest jednak muzyka i jej wykonanie. Zdecydowanie wolę posłuchać danego utworu w nagraniu monofonicznym z lat 50-tych (a wiadomo, jaka była wówczas jakość nagrań, na pewno gorsza niż 96 kbps) z trzeszczącej winilowej płyty, niż tego samego utworu kiepsko wykonanego, ale rewelacyjnie nagranego, wytłoczonego i odtworzonego na sprzęcie wysokiej klasy.
Odpowiedz
#27
A ja się z Twoją powyższą wypowiedzią zgadzam w całej rozciągłości, zresztą to chyba oczywiste!

Pozdrawiam,
KN.
Odpowiedz
#28
Może jako przyczynek do dyskusji: LINK
Odpowiedz
#29
Rewolucja pożera własne dzieci
<!-- m --><a class="postlink" href="http://republika.onet.pl/39090,26,1,51,fabryka.html">http://republika.onet.pl/39090,26,1,51,fabryka.html</a><!-- m -->
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości