07-26-2009, 11:43 AM
Czyli dość ciekawa recepcja twórczości ;-)
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.joemonster.org/art/12045/Autentyki_CCCIX_Kampunia_">http://www.joemonster.org/art/12045/Aut ... _Kampunia_</a><!-- m -->
MIŁOŚNICY SIENKIEWICZA
Rzecz się dzieje na mazurach, gdzie radośnie czas spędzają moi rodziciele. Ostatnio pojechali w stałe miejsce ze swoimi znajomymi. Pojechałem sobie ze swoją familią do nich obaczyć, czy im czegoś aby nie brakuje i zastaję taki oto obrazek: Na drzwiach domku kartka: "Drodzy mężowie, pojechałyśmy na zakupy do Giżycka. Bardzo prosimy zachowywać się grzecznie." Było dobrze po południu jak tam trafiliśmy więc zacząłem się zastanawiać co tez może robić mój ociec z kolegą (pan Zdzisio). Nagle słyszę chór głosów męskich w ilości sztuk - na oko - 3:
- "Hej kto szlachta, za Kmicicem! HAAAAJDAAAA na WOŁMONTOWIIIIICZE!!!!!
Odwracam się (szczęściem reszta familii na pomost poszła widoki oglądać). Rodziciel, Pan Zdzisio i właściciel gospodarstwa maszerują, śpiew od czoła, machają mi radośnie uważając, coby się nie obalić, bo śpiew im szedł nadzwyczaj dobrze (HEJ, KTO SZLACHTA!!!), gorzej natomiast było z utrzymaniem pionu. Nagle widzę panikę na twarzach. Szlachta zwiała za tojtojkę. Grzmocą butel z centrali, podchodzę i pytam się, co się stało, że jak gimnazjaliści...
- Ciiiii.... BUTRYMY!!!!
Podchodzę bliżej i widzę to, co Kmicicowa kompanija dojrzała wcześniej. Nadjeżdżające auto mojej mamy.
by kolleck
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.joemonster.org/art/12045/Autentyki_CCCIX_Kampunia_">http://www.joemonster.org/art/12045/Aut ... _Kampunia_</a><!-- m -->
MIŁOŚNICY SIENKIEWICZA
Rzecz się dzieje na mazurach, gdzie radośnie czas spędzają moi rodziciele. Ostatnio pojechali w stałe miejsce ze swoimi znajomymi. Pojechałem sobie ze swoją familią do nich obaczyć, czy im czegoś aby nie brakuje i zastaję taki oto obrazek: Na drzwiach domku kartka: "Drodzy mężowie, pojechałyśmy na zakupy do Giżycka. Bardzo prosimy zachowywać się grzecznie." Było dobrze po południu jak tam trafiliśmy więc zacząłem się zastanawiać co tez może robić mój ociec z kolegą (pan Zdzisio). Nagle słyszę chór głosów męskich w ilości sztuk - na oko - 3:
- "Hej kto szlachta, za Kmicicem! HAAAAJDAAAA na WOŁMONTOWIIIIICZE!!!!!
Odwracam się (szczęściem reszta familii na pomost poszła widoki oglądać). Rodziciel, Pan Zdzisio i właściciel gospodarstwa maszerują, śpiew od czoła, machają mi radośnie uważając, coby się nie obalić, bo śpiew im szedł nadzwyczaj dobrze (HEJ, KTO SZLACHTA!!!), gorzej natomiast było z utrzymaniem pionu. Nagle widzę panikę na twarzach. Szlachta zwiała za tojtojkę. Grzmocą butel z centrali, podchodzę i pytam się, co się stało, że jak gimnazjaliści...
- Ciiiii.... BUTRYMY!!!!
Podchodzę bliżej i widzę to, co Kmicicowa kompanija dojrzała wcześniej. Nadjeżdżające auto mojej mamy.
by kolleck